Jump to content
Dogomania

MałGośka

Members
  • Posts

    760
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by MałGośka

  1. [quote="MałGośka; 18 Cze 2006"][b]FIZIA[/b]

    Fizię (ok. 1,5-2 lat) ktoś przerzucił przez ogrodzenie w połowie stycznia. Na początku wystraszona, ale nie na tyle by się ukrywać - od początku krążyła w najbliższej okolicy człowieka, przyglądała się uważnie wszystkiemu, a gdy pojawiała się dłoń skłonna podrapać cudną mordkę - z chęcią się temu poddawała. Jednak w psiaku jakby nie było radości...

    Spadła jej odporność i gdy zachorowała wylądowała w naszym biurze, przez co miała "specjalne" względy i ciągły kontakt z ludźmi. Dzięki temu z psiaka, któremu ogonek smętnie zwisał stała się wesołą rozrabiarą, która nie tylko potrafi cieszyć się jak szalona, ale i pobawi się z innymi psiakami, a gdy trzeba zmierzy z konkurentką na głośność warkotu ;)


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_2.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_3.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_1.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_6.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_4.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_5.jpg[/img][/quote]




    [quote="MałGośka; 06 Wrz 2006"]Dziewczynie pogarszał się stan zdrówka - niby z nosówki wyszła dość szybko, ale z oczu i noska leciała nieciekawa wydzielina, nasze leczenie nic nie pomagało, badania nie wykazywały nic konkretnego, a doszły nowe dolegliwości, w tym skórne. Wzięła więc p. Krysia męża za kierowcę, suńkę do autka i pojechali do Łodzi. Tam zostały wykonane kompleksowe badania, w tym ocząt. Dostała cały zestaw leków, dziś pojechała ponownie na kontrolę. Prawdopodobnie przyplątał się gronkowiec, a antybiotyki podawane uprzednio nie były dobrze dobrane. Po obecnym leczeniu - nosek piękny, oczka, nawet po przebudzeniu - czyściutkie, ogólny stan bardzo fajny. Leczenie jeszcze troszkę potrwa, ale widać, że zadziałało :) Tyle, że oczka trzeba było zakraplać sporo razy w ciągu doby, antybiotyk podawać w nocy - p. Krysia więc zabierała Fizię do domu na noc :) Sunia jest TOTALNIE niekłopotliwa i wspaniała!

    Podczas dzisiejszej wizyty łódzka wetka nie mogła uwierzyć, że to wszystko było wykonywane dla "zwykłego schroniskowca" :o Powiedziała, że odkąd pracuje nie miała takiego przypadku i... się popłakała. Do chlipiącej pani doktor dołączyła więc p. Krysia :D potem kolejny wet - ale ponieważ to mężczyzna to już ponoć nie chlipał otwarcie ;) Stało więc tak całe zasmarkane zgromadzenie i miziało Fiziunię życząc jej najwspanialszego z możliwych domków :)[/quote]

    Niestety - życzenia łódzkich wetów nie spełniły się, Fizia wciąż czeka na własny domek... Do tego gronkowiec w oczku niedawno przypomniał nam o sobie, zapewne ze względu na osłabienie organizmu wywołane stresującym życiem schroniskowym :( Na szczęście problemy skórne minęły i dziś Fizia prezentuje się z wdziękiem w pięknej szacie.

    Suńka jakby nie dostrzegała swych problemów - żyje dniem codziennym, cieszy się z każdej chwili spędzonej z ukochaną p. Krysią, z przyjemnością podstawia swój łepek do głaskania :) Wyma****e radośnie ogonkiem zakończonym białym pędzlem ;)

    Jeszcze w zeszłym roku przeszła zabieg sterylizacji - więc w tej chwili to już totalnie idealny pies :) Czy nikt nie potrzebuje takiego wspaniałego przytulaka?


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_7.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_8.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_9.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_10.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_11.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Fizia/Fizia_12.jpg[/img]

  2. W styczniu minęły dwa lata pobytu Sońki w naszym schronisku.
    Nie wiem czy pamięta, że kiedyś było inaczej, że miała własny dom... Nie wiem też czy oczekuje od losu jakiejś zmiany.
    Wiem za to, że oddałabym wszystko by móc zobaczyć naszą "kozicę" we własnym domu, na własnej kanapie, w objęciach zakochanego w niej po uszy człowieka... :(

    Gdy weszłam do schroniska Sonia stała na dachu jednej z bud. Podeszłam do niej, zapytałam co słychać - a psina zaczęła mi całą sobą opowiadać :) Chwilowo posmutniała, gdy zobaczyła jak reszta schroniskowego towarzystwa domaga się mojej uwagi - ale to była jej chwila, przytuliłam więc piękny pycholek i znowu sonieczkowy ogonek urywał się od wymachiwań, a łapki z radości nie mogły przestać dreptać ;)
    Później do niej zagadywałam jeszcze przerywając na chwilę swą pracę - a Sonia odpowiadała za każdym razem: a to poszczekując, a to prężąc się ze szczęścia :)

    Tak niewiele jej trzeba do szczęścia - po prostu ludzkiego zainteresowania, czasu, pieszczot i uczucia... Gdy tego nie ma - chowa się na jakiejś półce w naszej kuchni, ukrywając swą obecność, by przypadkiem nikt jej stamtąd nie wyprosił, by mieć choć namiastkę domu, z własnym kącikiem :(


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_27.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_28.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_29.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_30.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_31.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_32.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_33.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_34.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/Sonia/Sonia_35.jpg[/img]

  3. Mimo, że Bubu to przecież spore psisko - dał się "nadgryźć" dużo mniejszemu terroryście :/ Ma teraz ranę na głowie, na szczęście już ładnie zagojoną.
    Nie widać jednak by ten niemiły incydent wywarł jakieś wrażenie na kędzierzawym rudzielcu - wszędzie go pełno, gdzie bym się nie obróciła - tam wyrastał przede mną uśmiechnięty bubulcowy pychol :D

    Wciąż pogodny, chętny do zabaw z innymi psami, ciekawy wszelkich nowości - odważnie wpycha nosek w każdy zakątek. Wszystkie czynności wykonuje ze szczenięcym wdziękiem ;) ale gdy zmęczony ułoży się na schroniskowej rampie mając cały plac na oku - wygląda jak poważny stróż. Budzi zachwyt :loveu:

    Rozczulił mnie zupełnie gdy nagle, towarzysząc mi przy odwiedzinach psiaków w kojcach, po prostu padł tak jak stał - zmęczony zasnął pod wygrzewającymi jego ciałko słonecznymi promykami... Tak słodki, tak cudowny.

    I samotny.


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Bubu/Bubu_17.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Bubu/Bubu_16.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Bubu/Bubu_15.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Bubu/Bubu_14.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Bubu/Bubu_13.jpg[/img]

  4. [quote name='olenka_f']daj mi kochana jakieś namiary na kontakt w sprawie Dinusi to jej trochę ogłoszeń porobię:lol:[/quote]
    Dzięki kochana:loveu:

    Zaktualizowałam pierwszy post o te dane, potrzebne do ogłoszeń:

    [url]http://www.schronisko.wielun.pl/dina.html[/url] - podstronka Diny.

    [i]Kontakt:[/i]
    [email][email protected][/email]
    tel. 0 608 111 640
    [url=http://www.schronisko.wielun.pl/index.htm]Schronisko w Wieluniu[/url], woj. łódzkie

  5. Pluto tak cudny - a jakoś tłumy nie "walą" po niego drzwiami i oknami... :( Czemu? Bo zaniedbany? Przecież to psiak dla ludzi z wyobraźnią - takich którzy potrafią go zobaczyć oczami duszy w pełnej krasie, i dla których ważniejszy jest jego charakter...

    Siedzi więc nasz bajkowy pies samotnie i smutno na swej budzie. Nie podrywa się już nawet na widok kolejnego odwiedzającego... :)


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_8.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_9.jpg[/img]

  6. Co to ja mówiłam? Że Dinka nieufna? Że przestraszona? ;)
    Na schroniskowym podwórku, wśród innych zadziornych szczekaczy - Dinka czuje się nad wyraz dobrze :D Sama zaczepia swoich psich kumpli do zabaw, zaciekawiona zagląda w ludzkie dłonie :)
    Do zdjęć pozowała mi ochoczo - ale miała własną wizję na najpiękniejsze ujęcia ;) - sama wymyśliła "pozę drapiącą" :D
    Widać, że czuje się pewnie :)

    Jednak ludzkie ręce musi dzielić z tak wielką gromadą, że nawet zabawa i pełny brzuszek nie zastąpią własnego domu...

    Czy to możliwe, że na całym świecie nie ma nikogo kto stałby się dla Dinki całym światem?...


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Dina/Dina_6.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2006/Dina/Dina_5.jpg[/img]

  7. Musia wraca właśnie do pełni sił po sterylizacji :) Wkrótce zdejmiemy jej szwy, na razie jednak śliczna psinka biega w gustownym kaftaniku ;)

    Dziś byłam w stanie pstryknąć jej fotki jedynie z oddali - tak była zajęta nadrabianiem zapachowych zaległości. Jej jamnicze ciałko w iście charcim tempie przemieszczało się po schroniskowym podwórzu. Miałam jednak szczęście - Musia, choć tak zajęta - poświęciła cenną minutkę na przywitanie się ze mną, jej wierną wielbicielką :D


    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Musia/Musia_10.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Musia/Musia_11.jpg[/img]

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Musia/Musia_12.jpg[/img]

  8. [quote name='*Gajowa*']Czy mamy dalej trzymać ?[/quote]
    Trzymać!
    Ale już za nowe życie bez problemów :multi:


    Proszę, oto relacja, teraz już będziecie wiedziały czemu tak przeciągałam sprawę :oops:



    Wspaniały Pako potrzebował zaledwie paru tygodni by cały świat swą osobowością zauroczyć ;)
    Po kilkunastu dniach od opisania go w necie zostałam zasypana pytaniami, prośbami, a czasami wręcz żądaniami o jego adopcję :o

    Pierwszym odpowiednim człowiekiem dla naszego psiaka wydał mi się pewien pan ze Śląska, i to w jego ręce postanowiłam Pako oddać. W tym czasie zgłosiła się do mnie wspaniała rodzinka z Łodzi - bardzo już w Pako zakochana, ale psiak przecież miał jechać na Śląsk. Jak zwykle jednak, dopóki nasz podopieczny nie zaaklimatyzuje się w nowym domu - nie dowierzam losowi i wolę pozostawić sobie dodatkową "furtkę"... Poprosiłam więc panią Mirkę, by poczekali parę dni, aż wszystko będzie jasne.
    I... wykrakałam :>
    Potencjalny pan Pako nie dotarł do nas i musiałam z tej adopcji zrezygnować.

    Szkoda, że nie mogliście usłyszeć radości jaka w efekcie mego "krakania" zapanowała w Łodzi :D
    Pani Mirka odbierając mój telefon była przekonana, że chcę tylko poinformować o fakcie wyadoptowania Pako... a dzwoniłam by ustalić szczegóły adopcji :cool3:

    Mam dziwne wrażenie, że to wszystko nie było przypadkowe... :loveu:

    Dziś, z samego rana, p. Mirka z mężem, synem Tomkiem i psim domownikiem - 7 letnim Spajkiem, ruszyli do Wielunia, na spotkanie swego nowego przyjaciela :D

    Nasza wolontariuszka Madzia była przy ich spotkaniu:
    [quote name='"Madzia"']Pako pojechał do domku. Wzięli go wspaniali ludzie, naprawdę widać, że kochają psy. Pako usiadł zadowolony w aucie i pojechał :D[/quote]

    Pierwsze wieści ze wspólnych chwil - Pako czyściutki, choć może wciąż raczej pachnący "inaczej" ;) Grzeczny i... wpatrzony w swego nowego człowieka, za którego wyraźnie wybrał Tomka :loveu:
    Spajka zaciekawiony obwą****e, za to Spajk z lekka zdenerwowany nową sytuacją.
    W poniedziałek wizyta u rodzinnego weta.

    Cała rodzina wpatrzona w Pako.
    A Pako? Już wpatrzony w SWOICH ludzi... :loveu:

  9. Trochę dni Was przetrzymałam, jak to ja ;) (wolałam się jeszcze upewnić, czy to wszystko jest oki), ale same popatrzcie - czy nie warto na taką wiadomość czekać nawet ciut za długo? :cool3:

    Czytajcie więc szybciutko! :D





    Hm. Wygląda na to, że moje uwielbienie do tego rudego ciałka było nie tylko uzasadnione, ale i podzielane przez wiele osób :razz: A zwłaszcza jedną, tę najważniejszą...

    Nie pamiętam jaka była tego dnia pogoda, nie pamiętam nawet co się ważnego w naszym kraju wydarzyło. Ale 6-ty marca utkwił w mej pamięci, a także w sercu, bo to dzień, w którym Łukasz trafił na swego wymarzonego psa :loveu:

    Dziś rozmawialiśmy dość długo o całym tym zdarzeniu, dla mnie wręcz cudzie ;) I o emocjach jakie były z tym związane...

    Łukasz wraz ze swą rodziną zdecydował się na psa - więc przyjechał do naszego schroniska aż spod Oleśnicy (ok. 60 km od Wielunia), nie bardzo jednak wiedząc czy i z jakim ewentualnie psiskiem wróci do domu...
    Przeszedł przez podwórko, obserwował nasze głośne stadko, potem powoli ruszył wzdłuż boksów przyglądając się naszym podopiecznym.
    Poszukiwania zakończyły się nagle przy kojcu Rudego :)
    Gdy zapytałam dlaczego - Łukasz z lekkim rozrzewnieniem w głosie odpowiedział "Przecież to najpiękniejszy pies pod słońcem!" :loveu:
    Zresztą - spójrzcie sami na piękny pychol, który uśmiecha się zza kojcowych krat - gdy Rudy do tego dodał nieśmiało wyciągniętą w stronę człowieka łapkę - nikt nie powinien się dziwić, że łukaszowe serce rozsypało się na kawałeczki... :loveu:

    I tak oto wieluński Rudy grzecznie i ochoczo wskoczył do auta, by odjechać do SWOJEGO domu :) Domu, gdzie czekała na niego reszta rodziny, własne posłanie, blisko piękne tereny na spacery. No i nowe imię, które najwyraźniej od razu zaakceptował - Max.

    Łukasz rozmawiając ze mną tulił swojego Maxa, opowiadał mi ze szczęściem w głosie o jego wspaniałym charakterze (ha! :) ), o urodzie, której teraz, po kąpieli, nie da się już ukryć ;) Wysłuchałam z niekłamaną dumą jaki to Maxik jest grzeczny, jaki wspaniały, jaki i-de-al-ny...

    Ach. Normalnie nie mogę przestać się uśmiechać jak o tym myślę :D
    Do tego są spore szanse na fotki, tylko pewnie po dłuższym czasie.

    Idę sobie jeszcze powspominać rozmowę i się powzruszać :loveu:

  10. Nic nie trwa wiecznie :( Nawet psia przyjaźń... Pozostaje ból, poczucie niesprawiedliwości, pretensje do losu, pretensje do siebie. I pamięć - o psie mądrym i wspaniałym.
    O Wikingu.


    Dzięki częstej możliwości opuszczania swego kojca i namiastce normalnego życia jakie próbowaliśmy Wikingowi ofiarować - psisko ożywiło się, uśmiechniętym pycholem witało swoich ulubionych gości. Z namiętnością godną pozazdroszczenia Wikuś adorował psie piękności, udzielał się ochoczo w schroniskowym życiu towarzyskim.

    Niestety trudy życia jakie go spotkały odcisnęły piętno, a organizm seniora nie reagował już na próby jego wzmocnienia... Głównie tylne łapy coraz oporniej współpracowały z wciąż pełnym wigoru psem.

    Dziś nagle przewrócił się na środku podwórka. P. Krysia z chłopakami przeprowadziła Wikinga na wygodne posłanko do pomieszczenia i pobiegła po naszego weta.
    Niestety, choć pomoc nadeszła piorunem - stan Wikinga był fatalny, miał drgawki, źle oddychał, serce odmawiało posłuszeństwa. Mógł to być zawał, nastąpiło dodatkowo porażenie psiego organizmu - wet nie był w stanie nic zrobić, Wikuś odchodził... Pomógł więc mu przekroczyć Tęczowy Most jak najmniej boleśnie :(

    Przez ponad dwa lata Wiking towarzyszył nam, a my jemu. Choć nie znaleźliśmy mu domu, mam nadzieję, że to co od nas wszystkich otrzymał - i realnie, i wirtualnie - naszą miłość, troskę, nie tylko pełną miskę, ale i ręce, które wygłaskały, przytuliły - że to wszystko choć w części wynagrodziło mu wcześniejsze przeżycia. Że czuł się psem posiadającym własne miejsce na ziemi, własną rodzinę...

    Mam taką nadzieję. Bo bez niej byłoby niewyobrażalnie trudno żyć dalej :(

    Wiking, piesku - będziemy pamiętać. I wciąż kochać, i tęsknić :(
    Żegnaj przyjacielu :(

  11. [quote name='Viktorija']Dziewczyny. Zwróciła sie do mnie Pani, którą znam i wiem, ze każdy pies będzie u niej miał wszystko, co tylko moze mieć :) i kótra chce Pako. Chce pojechac do niego sama do Wielunia w sobotę, a mieszka pod W-wą. Ta Pani pomagała nam, jak zajmowaliśmy sie korabiewicami. Ręczę za nią calym sercem i całą sobą. Byłam kilka razy u niej w domu (z ogrodem) i wiem, zę psy maja u niej fantastyczne życie i warunki. Opiekę, miłosć itp. itd. Podobno pisała jakieś maile, ale nikt na nie nie odp. Nazwisko tej Pani zaczyna sie na "S".
    Pomóżcie jakos to załawtić, bo moze Pako już nie spedziłby nawet weekendu w schronisku....:loveu:
    Mam tylko nadzieję, ze nie pomyliłam wątków na dogo, bo wiem, ze miał to być onek z WIelunia o imieniu Pako :)[/quote]
    Pisała do mnie Ewa S. ale nie w sprawie adopcji a pomocy dla Pako, poza tym miałam parę innych maili - niestety nie kojarzę nazwisk...

    [B]Viktorija [/B]- problem w tym, że Pako w tej chwili czeka na swego człowieka. Nie pisałam tego wprost, bo nigdy nie ma przecież gwarancji jak się ułoży. Umówiliśmy się na weekend właśnie, a pan też ma jechać z odległego od Wielunia miasta.

    Może uda mi się z nim skontaktować i upewnić czy adopcja jest aktualna - dam wtedy znać. Jakbyś mogła - tak na wszelki wypadek - dać mi namiary na tę panią? Na maila: [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] (najlepiej mail, i telefon - gdyby pan zrezygnował mogłabym od ręki do niej zadzwonić).

  12. [quote name='makulka']Własnie ktos ,,kupił,, Pako na allegro co mam napisac tej osobie bo nie mam jakos doswiadczenia w wystawianiu zwierząt.[/quote]
    Faktycznie dostałam maila od osoby, która mogła go "wylicytować" (choć na Twojej aukcji brak takiej osoby?...)

    Zerknij może na nasze inne aukcje: [url=http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=3368652]o, tutaj masz przykładowe[/url], bo po tej Twojej odzew jest spory, jednak ilość.... jakby to delikatnie powiedzieć... kretyńskich maili jest porażająca :shake:
    Może warto zaznaczyć, że wzięcie udziału w aukcji czy samo wyrażenie takiej chęci nie jest jednoznaczne z zakupem psa.

    Na szczęście parę sensowniejszych zapytań też było, choć raczej z innych "źródeł" ;) - ale ważne, że odzew jest.
    Podsumowując - sądzę, że w przyszłym tygodniu będę wiedziała na czym "stoimy" i czy trzeba dalej akcję adopcyjną prowadzić, czy też spoczniemy na laurach, a Pako w ludzkich objęciach :razz:

  13. Kochane moje... Tak sobie myślę - a może ktoś ma możliwość wzięcia chłopaka na tymczas? Sądzę, że nie byłoby żadnego problemu z wsparciem finansowym, a w domowych warunkach można by mu porobić zeskrobiny, zbadać dokładnie, itp. Przy okazji co nieco wychować. Nawet jeśli miałby to być kojce - i tak miałby więcej osobistego kontaktu z ludźmi niż u nas...

    Taki prawidłowo zdiagnozowany, poznany i wymuskany chłopaczek pewnie szybko znalazłby swego własnego człowieka...

  14. [quote name='olenka_f']a czemu o Dince zapomniano co się z nią dzieje są jakieś wieści[/quote]
    No jak zapomniano, jak Wy tu dzielnie ją światu pokazujecie :buzi:

    A Dinusia szaleje z innymi ogonami po schroniskowym placu, do zabaw się włącza - ale przygląda sie też z uwagą każdemu odwiedzającemu, bo przecież nigdy nie wiadomo czy to akurat nie TEN... :roll:

  15. [quote name='weszka']PLUTO jesteś tam jeszcze w tym paskudnym schronie????[/quote]
    Paskudnym? :mad: Pewnie, że różami nie pachnie, warunki mamy nieciekawe, a siedzenie w kojcu nigdy psiemu zdrowiu służyć nie będzie - ale robimy co w naszej mocy (realnie, a setki osób z całej Polski wspierają nas z oddali, odwiedzając od czasu do czasu), by wieluniaki w potrzebie nie były nieszczęśliwe :roll:
    A to zdanie dla osób nas nie znających plus stereotyp o polskich schroniskach daje wrażenie, że krzywdzimy znajdujące się pod naszymi skrzydłami zwierzaki :shake:
    Może więc Weszka przyjedź do nas, poznaj nas, a przy okazji weźmiesz Plutka na spacerek i ocenisz wprawnym okiem stopień jego rasowości ;) i w wyglądzie i w charakterze.


    A za ogłoszonko baaaardzo dziękujemy z Plutem :buzi: Telefon możesz spokojnie do mnie też podawać - całodobowo ;)

    MałGośka 0 608 111 640

  16. Kochane dziewczyny - powiedzcie mi czy nasz Pluto to na pewno sznaucer olbrzym? Tak mówiła właścicielka, która go nam oddała, ale przyznam, że nie widzę różnicy między nim, a Sabą, którą kiedyś mieliśmy i uznaliśmy za CTR-a... Wg zdjęć psów rasowych trudno podobieństwo Plutusia określić, bo jest przecież zaniedbany...

    Założyłam mu już topik na [url=http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?p=3641076#post3641076]Psach w potrzebie (klik)[/url], a tu dla przyciągnięcia Waszej uwagi :razz: jedna fotka mojego wieluniaka bezdomnego...

    [img]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_6.jpg[/img]


    Dla niezorientowanych - [B]Pluto jest w schronisku w Wieluniu[/B], wszystkie potrzebne dane w banerku, który mam w podpisie.
    Kontakt w jego sprawie - ze mną :)

  17. [B]PLUTO[/B]


    Pluto imię ma doskonale dobrane ;) Chłopak - jak jego bajkowy imiennik - ma masę pomysłów, niekoniecznie jednak przez ludzi wyczekiwanych ;) Ale co się dziwić, taki młodzik może mieć jeszcze pstro w głowie :)

    Urodził się w czerwcu 2005 roku, ma więc w tej chwili niewiele ponad półtora roku. Sznaucer olbrzym.

    Od szczenięcych czasów Pluto mieszkał sobie szczęśliwie razem ze ukochaną panią w mieszkanku w bloku. Życie jednak rzuca różne kłody nie tylko pod ludzkie nogi, ale też pod psie łapy... Z powodów rodzinnych pani Pluta nie mogła dalej być jego opiekunką - psiak więc najpierw wylądował w jej firmie, jako pies stróżujący, na podwórku. Pozostawiany jednak samemu sobie urządzał samodzielne wyprawy krajoznawcze... Nie było to dobre rozwiązanie - więc ostatecznie w styczniu Plutuś zamieszkał w naszym schronisku.

    Jest z niego świetny psi towarzysz, w końcu przez całe swe półtoraroczne życie był pod opieką starszej kobiety, nie sprawiając jakiś większych problemów.

    Ludzi Pluto kocha, choć i własne zdanie próbuje czasami przeforsować głuchnąc nagle totalnie lub robiąc wręcz przeciwną rzecz od oczekiwanej ;)
    Wobec innych psów jest przyjacielsko nastawiony, chyba, że ten drugi kudłacz za bardzo daje mu się we znaki. Potrafi wtedy sprowadzić pyskacza "do parteru".

    Podczas sesji foto ciężko było się doprosić by stał w miarę spokojnie ;) ale to akurat nie jest dziwne - w końcu wreszcie był na spacerku, trzeba było tyle rzeczy na raz zrobić, obwąchać tyle trawek, przywitać się z każdym - więc robił to wszystko... na raz ;)

    Niestety Plutuś nie prezentuje się już zbyt dystyngowanie, choć wciąż można dostrzec jego urodę. Ostatnio strzyżony był w zeszłe wakacje, do tego doszło zniszczenie sierści przy obecnych pogodach, a i samo życie schroniskowe przecież nie toczy się na kanapach :(

    Pluto potrzebuje domu, w którym na nowo odkryta zostanie jego uroda, ale przede wszystkim będzie mógł spędzać czas z własnymi ludźmi, chodzić na długie spacerki, mieć w posiadaniu na nowo swoją miskę i posłanie...


    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_7.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_6.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_5.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_4.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_3.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_2.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pluto/Pluto_1.jpg[/IMG]

  18. [B]PAKO[/B]


    Gdy nasza wolontariuszka wyprowadziła mi Pako do zdjęć westchnęłam tylko - kolejny staruszek w typie ON-ka...
    Jakież było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że za tą smutną, wyniszczoną, strasznie chudziutką i chorą psią powłoką kryje się wyjątkowo wesoły duch :D I to wcale nie stary, jedynie dojrzały ;) - na moje oko około 4-letni.

    Pako przywędrował na podwórko pewnego pana radnego, który postanowił prosić nas o pomoc i zaopiekowanie się psiakiem. Do tego czasu dokarmiała psinę babcia - nie miała z nim żadnego problemu pomimo swego wieku :) Niestety nie było możliwości by Pako u nich został, i tak w połowie lutego domem dla zabiedzonego zwierza stał się schroniskowy kojec.

    Pako w tej chwili jest podleczany, ewidentnie jest wycieńczony, musi więc mieć podniesioną odporność całego organizmu. Problemy skórne - mamy na razie nadzieję, że wynikają z ogólnego złego stanu psa i że nie jest to nic przewlekłego.

    Podczas sesji foto Pakuś szalał nieprzeciętnie - choć w schronisku był wtedy dopiero drugi dzień - dla osób przechodzących nie było po nim widać cienia stresu. Zachowywał się tak, jakby nie mógł nacieszyć się obecnością człowieka przy swym boku i chciał to w pełni wykorzystać, czyli wyszaleć się i wybawić na zapas... Łapał smycz i z nią się wygłupiał :) - jednak zabawa przestawała być fajna, gdy smycz wypadała z człowieczej ręki. Gdy już totalnie wyślinił smyczkę znalazłyśmy patyk, który stał się momentalnie najwspanialszą zabawką pod psim słońcem :D Nie przejął się aparatem, który dla większości psów jest takim strrrrasznym sprzętem, tylko podbiegł do mnie radośnie wywijając ogonem i wpychał badylka z miną pełną nadziei na szaleństwa :)

    Pako więc wydaje się być psem dość pewnym siebie, radzącym sobie dobrze w nowych sytuacjach, ale jednocześnie potrzebującym człowieka - kto wie czy kiedyś nie miał ukochanego pana, który nauczył go cieszyć się życiem...
    Jednak choć sprawiał wrażenie zupełnie oddanego zabawie - "katarek" z nosa i ilość śliny jaką wydzielał ewidentnie wskazywała na psi stres... Do tego na widok samochodu zamierał przybierając piękną wystawową pozę i wpatrywał się intensywnie, jakby próbował wypatrzeć coś dla siebie ważnego... albo... kogoś?


    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_11.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_1.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_13.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_12.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_10.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_9.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_8.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_7.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_6.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_5.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_4.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_3.jpg[/IMG]

    [IMG]http://www.schronisko.wielun.pl/adopcje/2007/Pako/Pako_2.jpg[/IMG]

×
×
  • Create New...