Jump to content
Dogomania

Adam B

Members
  • Posts

    154
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Adam B

  1. Dla Jadzi też jest to dramat, bo adoptował ją nie kto inny jak sama Pani Alina... Jestem załamany. Kapeć został sam (dzisiaj ponoć nawet nie chciał wyjść z budki), a Jadzia resztę życia spędzi w chlewku. Wszystko po to żeby udowodnić Światu jaką Alina jest cudowną miłośniczką psów i żeby broń Boże biznes płatnego ,,hotelowania" psów się nie posypał. Brak mi słów.
  2. hop! dziękuję ślicznie za ogłoszenie i udostępnienie na facebooku. Dużo osób udostępnia dalej. Dzięki wielkie, bo już trochę zaczynam tracić nadzieję i nie wiem co tu robić
  3. Otóż sprawcami i winowajcami Jadźkowego irokeza są te małe, dziwne psy, które miauczą zamiast szczekać. Ogólnie przez większość czasu wcale nie przeszkadzają ani Jadzi, ani Kapciuchowi, a wręcz bym powiedział, że Kapeć praktycznie dosłownie je olewa (co widać na jednym ze zdjęć;) ). Jednak wszystko ma swoje granice. Czemu coś co jest dziwne, co może sobie siedzieć na drzewie, ma bezkarnie siedzieć na ziemi i zajadać kość, na którą Jadźka ma ochotę? Wystarczy postawić irokeza, odpalić torpedę w tyłku i kość trafia tam gdzie miała trafić ;), a dziwne psy niech piją sobie mleko :P. W pewnym sensie taka forma aktywności fizycznej wyjdzie Jadzi na dobre ;). Warto dodać, że te dziwne psy też potrafią się bawić. Ich ulubioną zabawą jest zabawa w kotka i Jadźkę (lub Kapcia) :D. Niestety życie to nie je bajka i wydarzyła się też smutna rzecz. Odwiedziliśmy Jadźkę i Kapcia dwa tygodnie przed tą wizytą, a po naszym odjeździe druga suczka, która jest na podwórku i jest większa od Jadźki, zaatakowała ją w celu przywłaszczenia sobie kości... nie wiem jak można zrobić coś tak okrutnego? Jak można chcieć zabrać Jadźce kość? Sam ten fakt jest już bestialstwem, a to jeszcze nie koniec. Pomimo przewagi fizycznej przeciwniczki, Jadźka wcale tej kości oddać nie chciała... Jak doskonale wiemy kobiety są bardziej zajadłe od mężczyzn, więc podejrzewam, że Kapeć bał się w to wszystko mieszać i tylko się przyglądał ze swoją słynną miną ofiary losu zamiast w jakiś sposób interweniować. Jadźka w tym brutalnym zajściu została ranna na szyi i pod pyszczkiem, ale na szczęście rany nie były poważne i już praktycznie nie było po nich śladu ;). Kość to rzecz święta. Jedynie Jadzia może zabierać kości tym pokracznym, miauczącym, mniej udanym psom :P. Na koniec z ciekawostek dodam, że otrzymałem jakiś czas temu telefon od Pani, która znalazła ogłoszenie na olx i była wstępnie zainteresowana adopcją, ale niestety pojawił się problem, ponieważ myślała, że psiaki znajdują się w Szczecinie (ogłoszenie było na zachodniopomorskie) i jak usłyszała, że są w województwie podlaskim to od razu zrezygnowała, bo stwierdziła, że wcześniej musi zobaczyć na żywo psiaki i zobaczyć jak będą na nią reagowały i później sprawdzić jak będą reagowały na zwierzęta z gospodarstwa itp. itd. Już przez chwilę miałem nadzieję i aż zaczął drżeć mi głos z nerwów i podekscytowania. Niestety nie mam doświadczenia w takich rozmowach. Najważniejsze, że jest jakaś nadzieja, bo już momentami zaczynam ją tracić... Nikt nie chce takich "brzydali" i to jeszcze w dwupaku...
  4. Witam wszystkich Oczywiście wszystkiego dobrego w Nowym Roku ;) Trochę czasu mnie nie było. Pora nadrobić zaległości ;) W grudniu byłem u maluchów ;) Spójrzcie na irokeza Jadźki i spróbujcie odgadnąć kto tak ją tak zdenerwował :D
  5. Dziękuję ślicznie w imieniu swoim i maluchów! :) Może komuś nareszcie wpadną w oko ;)
  6. A tu mój wpis z facebooka opisujący okoliczności powstania tak ślicznych zdjęć ;) : Przepraszam za „małe” (!!), zaledwie 2-tygodniowe, opóźnienie z krótką relacją z wydarzeń z wizyty u maluchów. Niestety ostatnio brakowało mi czasu/weny/siły lub wszystkiego jednocześnie, by coś napisać. Jak już wszyscy zauważyliście na wydarzeniu w końcu pojawiły się porządne zdjęcia, na których można dostrzec (nie)wątpliwą urodę szczupłej Jadźki i umięśnionego Kapcia. Otóż złożyłem Anecie, jak mawiał don Vito Corleone, propozycję nie do odrzucenia. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć Kapcia za wroga, o Jadzi nawet nie wspominając… Oczywiście zdjęcia świadczą o tym, że Aneta dokonała właściwego wyboru. Całe szczęście, że wszystko się tak ułożyło, ponieważ sycylijski telegram, który miał zostać wysłany w przypadku odmowy fotografa, najprawdopodobniej został zjedzony przez Jadźkę ;). Co do samej wizyty to praktycznie przez cały czas jej trwania, oprócz butów, na nodze miałem też jednego Kapcia ;). Momentami Kapeć ten wyglądał jakby chciał mi coś przekazać. Przez chwilę pomyślałem, że może chodzić o niepokojące plotki, które obiły mi się o uszy - ponoć Jadzi zdarza się flirtować z innymi panami z podwórka. Jadzia jako femme fatale? No, że femme to nie ma wątpliwościi, ale fatale? Chyba tylko z figury ;). W sumie patrząc z szerszej perspektywy to w pewnym sensie można dostrzec pewne podobieństwo do syreny – mitologicznego przykładu kobiety fatalnej – Jadzia przecież jest w połowie psem, a w połowie wielorybem :D. Kończę jednak te chore spekulacje, ponieważ nie wierzę tym krzywdzącym plotkom. Jadzia to Bonnie, a nie Lotta, a Kapeć to Clyde, a nie jakiś Werter i koniec tematu. Nie ma mowy o żadnym cierpieniu. Poza tym kto, oprócz Kapcia, wytrzymałby z Jadzią? ;) Pisałem to wszystko tak długo, że w międzyczasie udało się jeszcze raz odwiedzić maluchy, ale jedyne co mam z tych odwiedzin to ten krótki filmik, ponieważ było mało czasu, padał deszcz oraz psiaki na moich zdjęciach wyszły tak niewyraźne, że nie wiem czy nawet Goździkowa by temu zaradziła ;). Swoją drogą jak patrzę na radość Jadzi na tym filmiku i pomyślę o tym jak straszne rzeczy o niej tu wypisuję to dochodzę do jednego wniosku – będę płonął w piekle. W dodatku nie trafię tam zwykłą drogą lecz autostradą.... aż dźwięczy mi w głowie kilka słów słynnej piosenki - „i’m on the highway to hell” ;) Na koniec chciałbym podziękować Anecie za poświęcenie swojego czasu i zrobienie tych pięknych zdjęć oraz poprosić wszystkich o ich udostępnianie. Może ktoś nareszcie wypatrzy maluchy i postanowi dać im szansę…. https://www.youtube.com/watch?v=EtibIbI4WSw
  7. Jak zwykle z małym opóźnieniem, ale nareszcie zabrałem się do pozmniejszania zdjęć i wrzucam je tutaj. Najświeższa sesja zdjęciowa Jadzi i Kapcia :)
  8. Oooo nie wiedziałem, że ktoś tu jeszcze zagląda, bo sporo czasu nikt nic nie komentował, więc i ja sam przestałem tu zaglądać. W takim razie niedługo wrzucę jakieś nowe zdjęcia i coś napiszę ;)
  9. Tak jak wcześniej zapowiadałem, w tym tygodniu udało się odwiedzić Jadzię i Kapcia. Na początku zacznę od dobrej wiadomości, ponieważ niektórzy pewnie zaczynali już się martwić – nie, Jadzia wcale nie zjadła Kapcia, pomimo tego, że wygląda jakby połknęła go w całości. Kapeć żyje i ma się dobrze, chociaż w jego życiu nie jest różowo, ale o tym później. Teraz przejdę do złej wiadomości, którą Wam niosę – lata w tym roku nie będzie! Można to wywnioskować z wyglądu Jadźki, która w tamtym roku z wielkim trudem walczyła o sylwetkę „fit”, a w tym roku wygląda jak foka, a może i nawet jak mały wieloryb :D. Nie wiem czy to słynny efekt jojo, zimowa depresja czy efekt wieloletniego małżeństwa z Kapciem, który jest przy Jadzi bez względu na jej wygląd. Najgorsze jest to, że Jadźka nic sobie z tego nie robi i przez całą naszą dosyć krótką wizytę, nie wypuszczała z mordki kawałka kości, nad którym zawzięcie „pracowała” oraz warczała na intruzów podchodzących do niej. Nawet jak przychodziła żebym ją podrapał po brzuszku, ciągle trzymała w ząbkach smakowity kawałek. Ciężko było mi robić zdjęcia, ponieważ byłem pod ciągłym naporem psiej ekipy latającej po podwórku. Kapeć najchętniej wszedłby mi na ręce. Gdyby potrafił mówić pewnie wyżaliłby mi się na temat formy Jadzi, ale my mężczyźni rozumiemy się bez słów i trwałem z nim w milczeniu, łącząc się w bólu i wyrażając w ten sposób współczucie. Trzeba będzie podjąć jakieś radykalne środki żeby mu pomóc. W głowie mam obraz Jadzi biegnącej na swoich krótkich nóżkach w takim kołowrotku jak mają chomiki…
  10. Witam po długiej przerwie ;) Na początek mam mały rebus i moją luźną przeróbkę zdjęcia Jadźki :D. Na szczęście ona tego nie widzi :D
  11. Dziękuję Alla za wpłatę. Jak wrócę z pracy to dodam do rozliczenia na Facebooku, bo teraz piszę z telefonu ;) Pozdrawiam
  12. No więc teraz po kolei: Przepraszam Alla, że potwierdzam wpłatę z kilkudniowym opóźnieniem, ale ten tydzień byłem "zabiegany" i się gromadziło nade mną coraz więcej spraw, a im więcej tego jest, tym trudniej się do czegoś zabrać, ale na szczęście wybrnąłem ze wszystkiego przed rozpoczęciem nowego tygodnia, bo w zasadzie ten zacznie się od wtorku. Druga sprawa to jest to, że cieszy mnie, że ktoś jeszcze tu zagląda, bo już miałem chwile zwątpienia i za bardzo tu nie pisałem. Zamawiałem jakiś czas temu ogłoszenia, ale tylko na województwo podlaskie i nie przyniosło to żadnego skutku. Dzisiaj zamówiłem na dogomanii pakiety ogłoszeń na 10 województw + 2 województwa gratis. Teraz pozostało mi napisać na każde województwo inny tekst ogłoszenia i miejmy nadzieję, że przyniesie to jakiś efekt. A na koniec relacja z wizyty, która miała miejsce w zeszły wtorek ;) : Po Świętach pora napisać parę "nowości". Prawie tydzień temu odwiedziliśmy Jadzię i Kapcia. Zawieźliśmy im nowe obróżki przeciwkleszczowe, ponieważ czas działania poprzednich już się skończył, a niestety zaczął się "sezon" na kleszcze. Ku mojemu zdziwieniu zakładanie nowej obróżki Jadźce poszło bezproblemowo. Wykorzystałem chwilę nieuwagi podczas drapania i obeszło się bez obrażania :D. Tym razem trochę gorzej było z Kapciem. Nie był zbytnio zadowolony z tego, że coś przy nim "majstruję" :P, robiąc przy tym minę przestraszonej i krzywdzonej ofiary losu, ale na szczęście Kapeć się nie obraża ;). Oczywiście, przy okazji odwiedzin, nie mogło zabraknąć wielkiej reklamówki "smakołyków" i tu wydarzyło się coś nieprawdopodobnego, coś w co nikt nie uwierzy - Kapeć pierwszy raz postawił się Jadźce :D Gdy już nie dał rady jeść uznał, że zaniesie jedną kostkę do swojego apartamentu. Początkowo myślałem, że chciał ukryć ją przed Farysem, który swoim rozmiarem i temperamentem próbuje zdominować naszą parę, jednak o ile na podwórku jest w stanie odebrać im kość, o tyle do własnej prywatnej budy Jadzi i Kapcia wstępu nie ma. Ku memu zdziwieniu okazało się, że Jadzia do swojej budy wejść może, ale kość należy do Kapcia, ponieważ on ją sobie przyniósł i jednym piskliwym szczeknięciem dał Jadzi do zrozumienia żeby wyszła na zewnątrz i znalazła sobie inną kość :D. Jadźka wyglądała na lekko zszokowaną zaistniałą sytuacją i chyba po raz pierwszy odpuściła Kapciuchowi :D. Oczywiście sprzeczka małżeńska nie trwała długo, bo za moment Król Kapeć wyszedł z budy i usiadł wspólnie z Jadzią ;). Tak się tylko zastanawiam czy chodziło o konkretną kość, czy może Kapeć jest lekko zmartwiony zbliżającym się latem i formą Jadzi, a raczej jej brakiem... ;)
  13. Tak dotarła ;) . Dziękuję i za chwilę pouzupełniam rozliczenie na fb ;)
×
×
  • Create New...