Jump to content
Dogomania

pańcia Figi

Members
  • Posts

    37
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by pańcia Figi

  1. pańcia Figi

    Kliker

    Beata, z mojego postu wynika, że jak najbardziej można
  2. pańcia Figi

    Kliker

    Beata, ja poszłam na szkolenie klikerowe po szkoleniu PT w ZK - nie ukończonym (zrezygnowałyśmy na początku 3 miesiąca szkolenia). Suka miała przerobionu i naumiany prawie cały program do egzaminu - oprócz zajęć było bardzo dużo mojej pracy w domu. Kliker pozwolił nam doszlifować to co było prawie dobre i naprawić to co zostało zepsute na szkoleniu ZK ( fatalny instruktor stosujący stare metody - siłowe). Suka uczyła się wszystkiego od początku i na dobre jej to wyszło. Zaczęła aportować koziołek, do którego zraziła się na szkoleniu, przestała boczyć sie na smycz, po prostu nabrała ochoty do pracy. Egzamin PT zdany na 192/200pkt :D Suka lubi pracę koncepcyjną i ogromnie się cieszy, gdy "sama" na coś wpadnie - bo do tego można w wielkim skrócie przyrównać szkolenie tą metodą. Pies sam musi kombinować i dokładnie wtedy rozumie o co chodzi - oczywiście przy umiejetnych "podpowiedziach" przewodnika. Czyli jak widać jest sens szkolić psa ta metodą nawet jeśli już coś potrafi - nie ma przeszkód, może być nawet trochę trudniej, ale warto :D
  3. isacz wydaje mi się, że mocno przesadzone są te ilości pokarmu... Moje psice są na BARFie od baaardzo długiego czasu, wcześniej nawet nie wiedziałam, że to się BARF nazywa :D - po prostu tak mi wygodniej je karmić. Jak moja bokserka skończyła 12 m-cy z gotowanego przeszłam stopniowo na surowe i ona nigdy w życiu nie pochłonęła tyle pokarmu w ciągu dnia ile Ty piszesz - pękłaby chyba. Nie daję im również ziemniaków makaronu, ryż w mikroskopijnych ilościach. Odwrotnie podaję kości - jedzą je wieczorem, bo tylko wtedy mam czas aby je przypilnować (inaczej miast kości zjadłyby sie nawzajem). BARF traktuję jako pewne wskazówki do prawidłowego żywienia - nie stosuję rygorystycznie. Każdy psi organizm przecież reaguje na pokarm inaczej. Nie ma gotowej recepty i ułożonego menu dla każdego psa - to głupota. Inaczej karmi się psy aktywne inaczej stare inaczej chore. We wszystkim potrzebna jest doza zdrowego rozsądku. Karmię moje bestie "na oko" i bacznie je obserwuję. Czasem muszę coś z ich diety wyeliminować, czasami coś dorzucam dla urozmaicenia, nie bawię się w żadne tabelki, wagi i tym podobne. Dbam po prostu aby dostawały pożywienie jak najbardziej zbliżone do naturalnego. A co do wetów, to naprawdę niewielu z nich zna się na żywieniu zwierząt - od tego są zootechnicy i niech tak zostanie. Większość wetów jest przy okazji dystrybutorami suchych karm i zawsze będą je polecać - to przeciez ich zarobek.
  4. pańcia Figi

    Kliker

    ZaHoryzontem, na poczatkowym etapie nauki smakołyk musi byc natychmiast po kliknięciu - zwłaszcza gdy kształtujemy samego klikacza i uczymy psa skupiania się na nas. Później, gdy przechodzimy do bardziej skomplikowanych rzeczy faktycznie nie zawsze za klikiem da się od razu dać nagrodę, np przy komendach na odległość.
  5. pańcia Figi

    Kliker

    kliker jako urządzenie służy do zaznaczenia psu, że w tym momencie zrobił to, o co nam chodziło, natychmiast po kliknieciu pies musi dostać nagrodę - smakołyk, piłke, inną zabawkę - w zależności od tego, na co się nakręca.
  6. labki też są agresywne - w nieodpowiedzialnych rękach - każdy pies, który trafi do debila, może byc agresywny i labki wcale nie są chronione. Znam parę labków, które wolałam unikać, bo nigdy nie było wiadomo czy toto nie dziabnie w tyłek lub rękę, a pańciostwo wydawałoby sie normalne było... A co do halti, to faktycznie rewelacyjnie udaje kaganiec, straż miejska się nie czepia :evilbat: pies swobodnie może w nim pyskola otwierać, moja bokserka to nawet piłkę w nim aportuje bez problemu.
  7. to czarne podniebienie to taka sama bzdura jak to, że suka powinna mieć chociaż raz w życiu szczeniaki - ciemnogród. Jakim go sobie wychowasz takim go będziesz miał :) Jeśli chcesz dołączyć do swojego boldożka nowego psiaka to najpierw zapoznaj je ze sobą na neutralnym terenie - tzn najlepiej na spacerze. Nie przynoś go od razu do domu. powodzenia :)
  8. Mnie najczęściej denerwują osoby, które myślą, że skoro mogą zapłacić za psa, nawet duże pieniądze, to hodowca musi im szczeniaka sprzedać. Moje zaprzyjaźnione hodowle często, jeśli osoba im się nie podoba, a np. boją się wprost powiedzieć, że psa jej nie sprzedadzą, to windują cenę, kręcą - wszystko aby taką osobę zniechęcić. Jednak najczęściej mówią wprost, że psa nie sprzedadzą bo im się coś nie podoba, ale gdy przyjedzie tzw. kark, to po prostu boją się powiedzieć prawdę, w obawie o zemstę - ludzie są nieobliczalni a pewien ich typ w szczególności.... B. często odpisywałam na maile, w których potencjalni nabywcy pytali się o cenę amstaffka i jak dużą budę taki musi mieć. Odpowiedź była zawsze ta sama - amstaffów nie trzyma się w budach i jeśli szukają psa i zapewnią mu takie "warunki", to muszą szukać gdzie indziej. Często na taki mail nie było odpowiedzi ale i zdarzały się maile z epitetami. Nie rozumiem również ludzi, którzy upierają się na najlepsze szczenię z miotu a z góry wykluczając udział w wystawach i są oburzeni, że hodowca nie chce im właśnie tego szczeniaka sprzedać. Każdemu hodowcy zależy aby jego praca była zauważona i doceniona - własnie na wystawach. Jeśli w miocie zdarzy się szczenię rewelacyjnie zapowiadające się- to nie znam hodowcy, który by się nie starał aby maluch był w przyszłości wystawiany. Znam przypadki, kiedy hodowca oddał prawie za darmo pieska, bo wiedział, że malec będzie miał super rodzinę i w dodatku będzie wystawiany. Ja sama też nie kupiłam najlepszego szczeniaka z miotu, bo nie chciałam wystawiać i zrozumiałam decyzję hodowcy. Po drodze jednak mi się odmieniło i moją bestię kilka razy pokazałam :)
  9. witam :) opiekuję się stronami paru hodowli i m.in. odbieram maile do nich skierowane. Na 20 maili tylko 2 zdarzają się kulturalne, tzn z regułką dzień dobry i do widzenia. Najwięcej jest pytań o cenę i czy psy będą agresywne (chodzi o amstaffy) - zaliczam te maile do kategorii od "karków" i nie odpowiadam. Hodowcy mają zamieszczoną informację na stronach, że proszą o zapytania telefoniczne. Ja ze swojej strony odpisuję, że hodowcy nie mają komputera, i że to ja piszę w ich imieniu i o ile mogę podać cenę za szczeniaka to po resztę informacji proszę o telefoniczną rozmowę z hodowcą. Powoli dochodze do wniosku, że ludzie piszą i wysyłają maile dla samego pisania i wysyłania. Mimo odsyłania do hodowcy, z uporem maniaka dalej piszą i zadają pytania. Nie wiem, czy naprawdę tak ciężko uwierzyć, że ktoś może nie posiadać komputera? Moje zaprzyjaźnione hodowle bez problemu podają cenę przez telefon - traktują to jako pierwszy filtr, kolejna weryfikacja następuje przy spotkaniu bezpośrednim. Ostatnio bardzo często mają chętnych na suczki jako towarzyszki dla już posiadanego psa (bez rodowodu lub bez uprawnień reproduktora). Takie mądrale nie są w stanie zrozumieć, że hodowca nie chce im sprzedać szczeniaka nawet za b. wysoką cenę, bo który prawdziwy hodowca odda swoje wypieszczone, wypielęgnowane "dziecko" w ręce producenta i handlarza (oby ich wszystkich szlag trafił!). Niestety wielokrotnie za zapytaniem o cenę (bez dzień dobry i do widzenia), przychodził mail z zapytaniem kiedy będzie można najwcześniej pokryć sukę :evil: Ja nie dziwię się hodowcom dlaczego nie lubią takich zdawkowych by nie powiedzieć niekulturalnych maili. Naprawdę szkoda tracić czas na korespondencję bez sensu.
  10. adda z tego wynika że ma doświadczenie w postępowaniu z psami z tej grupy, zna ich "charakterne" predyspozycje do czynności wszelakich, a doświadczenie takie zdobyła min. hodując boksery. I tak jak napisała Sylwia, w szkoleniu swoich molosów ma b. ciekawe osiągnięcia - więc wg. mnie jest osobą, szkoleniowcem jak najbardziej godnym polecenia
  11. moja zołza zgodnie z rodowodem zwie się ALTA VISTA Genetrix a w domu Figa - bez wzgledu na imie w rodowodzie tak miała sie nazywać nasza pierwsza bokserka. Druga nasza boksia to z rodowodu Dla Ciebie MIRANDA - i wołamy na nia własnie Miranda :)
  12. Psu nie robiłam, ale za testy kotki wet skasował 80 zeta i wyszło szydło z wora dlaczego łysieje i liże sie do zywego mięcha - 14letnia kicia nie skalała sie wypiciem wody - tylko mleczko - i własnie na nie dostała od jakiegos czasu uczulenia. Mleko odstawione - kot zdrowy jak końska ryba :)
  13. Aireedhelien wcięło moja poprzednia odpowiedź bo jej tu nie widzę - dziwne - a może komuś innemu napisałam to co miało byc tu. Cóż skleroza, latka lecą;) A wracając do rzeczy, koniecznie skonsultuj sie z innym wetem. Jeśli to jest podejrzenie alergi - to można psu przeciez zrobic testy a nie w ciemno dawać sterydy, których ja bardzo nie lubię. Kiedyś nadgorliwy doktorek właśnie sterydami zafundował mojej bokserce padaczkę polekową >:( :chainsaw:
  14. Aireedhelien ja na Twoim miejscu skonsultowała bym się z innym wetem i zrobiła psu testy "alergiczne" - bez sensu jest podawanie leków na ślepo,a sterydów w szczególności. Niestety ze sterydami mamy bardzo złe doświadczenia - nadgorliwy doktorek podał mojej niespełna dwuletniej suce steryd dodatkowo do antybiotyku i organizm bokserski nie wytrzymał - miała padaczkę - ewidentnie na tle polekowym :evil: Na szczęście od dłuższego czasu Figa nie miała ani jednego ataku, więc może już się nie pojawią.
  15. pańcia Figi

    Kliker

    Bo badecki to trochę taki "mamo tato ja wariat" ale za to ślicznie pracuje
  16. Flaire, dobrze myślisz, ta sama. Kamila oprócz tego, że szkoli, ma również hodowle bokserów - mój najmłodszy potwór od niej pochodzi :D Więc jest jak najbardziej kompetentna osobą do szkolenia molosów, ale i psów w ogóle :)
  17. pańcia Figi

    Kliker

    Mokka, Gosia z Badeckim do Was przychodzi? :D
  18. pańcia Figi

    Kliker

    ogólny sens mojej wypowiedzi był taki, że ten treser zniechęcił mnie ogólnie do wszelakich form zorganizowanych szkoleń - podkresliłam, że szkoleń ZK bo na takim miałam wątpliwą przyjemność tego pana poznać. A treserzy nie szkoleniowcy moga trafic sie wszedzie i związek wcale od obecności takich indywiduuów nie jest specjalnie chroniony. Metody szkolenia tego pana mogły się co najwyżej spodobac ludziom o sadystycznych zapędach. Aby byc uczciwa dodam, że na poczatku zajęc było fajnie - co prawda niektóre psy się nudziły, ale było sympatycznie. Niestety im blizszy był termin egzaminu, tym gościa bardziej ponosiła ambicja i nerwy - to były jego pierwsze samodzielne zajęcia i chyba potwornie mu zależało na wysokim odsetku zdanych i to z b. dobrą oceną. Z człowieka wylazł sadysta :( To czy Kamil prowadzi zajęcia w związku czy gdzie indziej, nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, liczy się to jakim jest człowiekiem i jak cudownie radzi sobie z nami właścicielami i naszymi psami. A wiadomość przekażę - bedę się z nim widzieć w sobotę :)
  19. pańcia Figi

    Kliker

    Flaire, dobrze pamiętasz - jestem bardzo zadowolona z zajęć prowadzonych przez Gosię i Kamila i wiem że Kamil szkoli w ZK. Napisałam również, że to konkretny człowiek mnie zniechęcił do szkoleń w Zk. Teraz absolutnie nie mam powodów aby testować innych, na pewno lepszych szkolenioowców, niż opisany przeze mnie. Znalazłam w Baritusie wszystko czego od szkoleniowców oczekuję :) A mojej opinii o tym człowieku nic nie zmieni :evilbat:
  20. Wendka nie namotałaś :) w sumie o to mi chodziło. Halti u starszej sprawdzało sie rewelacyjnie - najbardziej, gdy ta postanowiła zjeść jakiegoś dużego, nadchodzacego na wprost psa - nie ciągnęła i mogłam odwrócić jej uwagę żarciem lub kółkiem - sama obroża faktycznie nie dawała takiej możliwosci. Mała ciągnie bo się tak nauczyła, i ciągnie potwornie jak idzie na smyczy razem ze starszą moją bokserką. Jak idzie sama - robi szybko postępy i zaczyna chodzic na luźnej. Dwa razy miałam z nimi niezbyt miłą sytuację - figa zobaczyła swojego odwiecznego "wroga" i zaczęła do niego ciągnąć w celach konsumpcyjnych, mała też go zobaczyła i też zaczęła ciągnąc - tylko że w celach czysto zabawowych, aja prawie zębami się zaparłam w trawnik aby mnie nie pociągnęły. Od tego zdarzenia starszą zawsze na wspólne spacery ubieram w halti. Wiem, że najlepiej by było wyprowadzać je razem dopiero jak mała zacznie dobrze chodzić na lużnej smyczy, ale niestety rano jestem zmuszona wyprowadzać je razem. Kupię po prostu drugie halti, bo innych problemów wychowawczych z małą nie mam a i nie ciągnie cały czas az tak okropnie:)
  21. witam, może ktoś z Was używał Gentle Leader? Teoretycznie ma się różnić działaniem od zwykłego halti ale jak to jest z praktyką? Używałam halti na mojej starszej suce, dopóki nie nauczyła się chodzić na luźnej smyczy, oraz jako atrapę kagańca:) Niedawno przyjęlismy do domu drugą roczną bokserkę - a ta ciągnie jak parowóz :) Poprzedni właściciele suńką się wcale nie zajmowali. Maleńka potrafi tylko tyle ile zdążyła ja nauczyć hodowczyni tuż przed oddaniem jej nam, niestety chodzenie na luźnej smyczy do tych umiejętności nie należy, chociaż malec robi już duże postępy :) Jak wychodzę z dwiema na spacer - to starszej kończy sie dobre wychowanie i potrafi pociągnąć - więc nosi na wspólne spacery halti i jest spokój, i chcę kupić takie ustrojstwo dla młodszej, aby nie nabawić się gibbonowatych rączek :) Mam jednak dylemat: halti czy gentle leader - różnica w cenie jest kolosalna ale czy za tym idzie również różnica w działaniu? Ulotka Gentle Leader wszystko pieknie opisuje, ale ja chcę poznać opinię osób, które stosowały i jedno i drugie, więc maja porównanie. z góry dziękuję za profesjonalne doradztwo :)
  22. pańcia Figi

    Kliker

    witam:) to jeszcze ja sie przyznam do "sekciarstwa klikerowego" :D po tradycyjnym szkoleniu PT w ZK nabawiłam się tylko problemów z utrzymaniem kontaktu z moja suńką - instruktor a w zasadzie treser :evilbat: , w ogóle nie wnikał w takie niuanse jak psychika psa, jego predyspozycje, nie interesowało go, jakie mamy problemy z naszymi psami. Przeciez nie wszyscy ida na szkolenie PT aby później iść dalej i robić np. uzytek, bo takie sa wymogi hodowlane danej rasy. Wiele osób z mojej grupy szukało pomocy ale na kursie jej nie uzyskało. Byliśmy besztani, wyzywani, nasze psy były zestresowane, wobec niektórych treser używał przemocy - np. przewieszał przez plecy na kolczatce pewnego biednego labka, który szczekał, w niektóre psy rzucał pękiem ciężkich kluczy :[ Kursu nie ukończyłam - jak kilku innych mi podobnych - zrezygnowałam. Dopóki przypadkiem nie natknęłam się na informacje o szkoleniu pozytywnym miałam bardzo złe mniemanie o ośrodkach szkoleniowych dla psów. Jak jeden sadysta moze zepsuc opinię całemu środowisku. Dzięki pomocy osób stosujących pozytywne metody szkolenia - odbudowałam związek jaki miałam z moją suńką przed tym nieszczęsnym szkoleniem PT. Szkoląc pozytywnie (przy pomocy klikera) ukończyłam z moja starszą sunią PT zakończone egzaminem i oceną doskonała - treserek ze związku nam tego nie wróżył, wręcz wydarł się na mnie, że psa marnuję :evilbat: Teraz klikam również mojej drugiej bokserce. A szkolenie w ZK zawsze będzie mi się kojarzyło z sadystą z kursu jesiennego w 2002 roku. Zresztą już chyba o tym pisałam na forum chyba rok temu i to chyba właśnie ktoś z forum wskazał mi "sekciarskich klikerowców", za co jestem mu dozgonnie wdzięczna:)
  23. Będą mnie bić za to co napiszę :D a może nie? Dingo osoba z którą rozmawiałeś niestety ma rację - to jest moje zdanie. Niestety na skórze moich psów przekonałam się jakim obciążeniem dla ich organizmu były suche karmy (starsza suka) i jak niekoniecznie dobrze działają na przewód pokarmowy tzw. wypełniacze typu ryż, kluchy, kasza... Na suchej karmie - testowałam różne - przeważnie te z górnej półki polecane przez naszego ówczesnego weta, suka była załupieżona, sierść miała taką, jakby była chowana w zimnym kennelu, a nie w domu, co chwilę jakieś uczulenie, biegunki na zmianę z zatwardzeniem, ociężałość - to była osobnicza reakcja psiego organizmu na granulki. Znam psy, które wcinają całe życie granulat i nic im nie dolega, tylko niestety będą krócej żyły (nawet w zdrowiu) niż psy żywione pokarmem naturalnym - takie są statystyki. W krajach, gdzie standardowo żywi się psy suchą, zbilansowaną karmą średnia życia psa jest sporo krótsza niż u nas w Polsce. Moje suki wcinają głównie surowe mięcho z dodatkiem utartych surowych warzyw i oleju roślinnego, ryż daję, ale w minimalnych ilościach - dla smaku bo zołzy lubią. Gryzą kości miesne aż miło, chrupią korpusy kurczacze i też nic im nie jest - żadnych biegunek, zaparć i innych sensacji. Siorbią sobie całe surowe jaja - już nawet nauczyły się wcinać skorupki:), surową rybką z flaczkami tez nie pogardzą. Nie kosztuje mnie to więcej niz kupowanie najlepszych karm, odchodzą koszty kupowania różnej maści preparatów witaminowo-mineralnych - suki wszystko dużo lepiej przyswajają z pokarmu. Tym sposobem nie ma szansy aby coś im przedawkować. Suczydła sierść mają błyszczącą, mocną, są pełne energii i chęci do pracy. Młodsza suka, którą mam od niedawna, po prostu "pięknieje w oczach" na tej dietce. Nic i nikt mnie nie z powrotem nie przekona do suchej karmy. Nie chcę nikogo skrzywdzić tym stwierdzeniem, ale wielu wetów zaleca karmienie granulatami, bo są ich dystrybutorami - czysty zysk. Nasz obecny doktorek tez sprzedaje suchą karmę, ale jest człowiekiem niesamowicie rozsądnym i uczciwym. Uznaje zasadę, że to organizm psa powinien decydowac co dlań najlepsze do żarcia - najbardziej zgodne z naturą. Apropos tych węglowodanów - dzikie wilki tez ich trochę wcinają - razem z przewodami pokarmowymi swoich "ofiar". Tylko, że nie jest to ryz i kasza, a przetrawione trawy, zboża, korzenie i co tylko moze zeżreć roślinożerca. Taki sposób karmienia psów jaki ja uskuteczniam może jest trochę bardziej praco i czasochłonny, ale skoro podjęłam się nad nimi opieki, to jestem za nie odpowiedzialna i tej odpowiedzialności konsekwencje z radością znoszę. Do mnie argumentacja rozmówcy dingo trafia w 100% i nie mam powodu aby z nia polemizować. Pies jest przecież mięsożercą a nie klucho bądź granulatożercą - wszystkożercą.
  24. Witam :) to ja jeszcze dodam do listy ośrodków, gdzie można i bawić sie i trenować agility - szkołę Baritus, prowadzoną przez Kamila i Gosię Kędziorków. Oprócz agility prowadzą "standardowe" szkolenia z posłuszeństwa i obrony - klikerowe. Tor mają ustawiony na terenie lotniska Bemowo w Warszawie, na przeciwko Carrefoura. Z moimi dwiema bokserkami własnie tam się szkolę. Starsza skończyła u nich PT i zaczęła nawet skikać po torze - miała już ukształtowaną kładkę i tunel, skakanie przez przeszkody jak każdy inny bokser we krwi :) niestety jej choroba przerwała nam czasowo zabawę. Na razie młodszą zołzę prowadzam na PT - i poźniej zdecydujemy co dalej: agility czy obrona - zależy co suce będzie bardziej leżało:) Niestety szkoła nie ma strony www ale zawsze mozna przyjść na zajęcia i popatrzec jak są prowadzone oraz porozmawiać. Zajęcia odbywają się w soboty i niedziele, ewakuują sie do domu około godziny 16stej.
  25. Kayla, ja tyż pieniacz, możemy popiać razem tak dla sportu co by z wprawy nie wyjść :D ;)
×
×
  • Create New...