Jump to content
Dogomania

mareczek

Members
  • Posts

    50
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by mareczek

  1. [quote name='Brezyl ja'] Nie oszukujmy się gdyby nie "mareczek" Martula w życiu by sobie z Charlim rady nie dała, a "mareczek" to w środowisku belgomaniaków rodzaj "guru" człowiek z olbrzymim doświadczeniem. [/QUOTE] Myślałem, że na tym forum już o mnie zapomniano (byłem tu ostatnio chyba przed potopem), a tu proszę, jak mnie obgadują! [B]Brezyl ja[/B] - z tym "guru" to doprawdy gruba przesada, a co do doświadczenia, to też nie ma w tym mojej zasługi. Po prostu żyję już dość długo - wystarczy poczekać. A mówiąc poważnie, to pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą - Marta poradziłaby sobie z Charliem nawet bez mojej pomocy. Być może trwałoby to dłużej, może nie doszłaby aż do takich wyników, może zaoszczędziłem jej paru błędów, ale jestem pewien, że dałaby radę wychować go jeśli nie na sportowca, to z pewnością na normalnego, niekłopotliwego psa. Oczywiście, na początku moja rola w resocjalizacji czarnuszka była spora, ale pamiętaj, że Marta miała wtedy 12 lat i to był jej pierwszy pies w życiu. Nazywając rzecz po imieniu - była zielona jak szczypiorek. Tyle, że to trwało bardzo krótko. Każdy, kto rozmawiał ze mną na ich temat osobiście, na pewno usłyszał z moich ust słowo "cud". Nie mam innego określenia na szybkość, z jaką tych dwoje znalazło wspólny język. Nigdy też nie spotkałem przewodnika obdarzonego tak niesamowitym wyczuciem i intuicją. Ta dziewczyna zgadywała to, do czego inni dochodzą po wielu tygodniach ćwiczeń! A dziś moja pomoc tak naprawdę jest jej potrzebna przy rozkładaniu toru agility, bo niektóre elementy troszeczkę ważą. Przy frisbee mogę co najwyżej talerzyki za nią nosić... No, może trochę przesadzam – na pewno łatwiej jest jej ćwiczyć, gdy ja ich obserwuję, bo własnych błędów często się nie widzi, a ktoś mający trochę pojęcia stojąc z boku wyłapie je i zwróci uwagę. I taka jest obecnie moja rola w edukacji Charliego. Marta zresztą odpłaca mi tym samym, gdy ja pracuję z Xinem, bo ja też popełniam błędy – nikt nie jest nieomylny. Na przykładzie Marty przekonałem się, że doświadczenie wcale nie musi być zaletą. Były takie momenty, kiedy ja jej wręcz przeszkadzałem - odruchowo postępowałem z Charliem tak, jak postąpiłbym z Odri, Bajką, Kredusiem albo (o zgrozo!!!) z Bertynem, a on wymagał zupełnie innego podejścia. Marta nie miała takich nawyków, mogła dopasować się idealnie do swojego psa, co zresztą fantastycznie zrobiła. Obserwowanie, jak ta dwójka zmieniała się pod swoim wzajemnym wpływem to jedno z najbardziej fascynujących zjawisk, jakie zdarzyło mi się w życiu widzieć. Zgadza się, że robię dla nich , co mogę – dzięki moim „znajomościom” Marta mogła uczyć się od najlepszych, ćwiczyć obi z Kiarą, posłuszeństwo i tropienie z Zofią, agility z Robullem, mogła jeździć na zloty belgomaniaków i korzystać z ich pomocy. Nawet tor agility dla nich zrobiłem. Ale w końcu to ja znalazłem Charliego, to przeze mnie Marta musiała zaczynać od takiego niełatwego egzemplarza – jak mam jej teraz nie pomóc? [B]Ala94[/B] - przeczytałem uważnie Twoje posty, nie tylko z tego wątku. Powiem szczerze - wydajesz mi się całkiem sensowną kandydatką na belgomaniaczkę. Natomiast nie do końca rozumiem postawą Twych Rodziców. Oczywiście mają prawo nie zgadzać się na psa, ale moim skromnym zdaniem powinni o tym z Tobą porozmawiać, dać Ci szansę przedstawienia Twoich racji i spokojnie naświetlić swój punkt widzenia. Wiem, że szczera i rzeczowa rozmowa z piętnastolatką bywa karkołomnym przedsięwzięciem - bardzo lubię Martę, ale nie potrafię zliczyć, ile razy miałem ochotę ją udusić... Na szczęście moje dzieci już tego wieku wyrosły. Twoi Rodzice z całą pewnością pragną Twego szczęścia – brzmi to trywialnie, ale tak jest. Problem polega na tym, że ich wizja tego szczęścia różni się od Twojej. Znam to, też jestem ojcem. Ale wiem też, że nie ma takiej sytuacji, z której nie dałoby się znaleźć wyjścia satysfakcjonującego obie strony. Tyle, że każda z tych stron musi odrobinkę ustąpić, to się nazywa „kompromis”. Na pewno postawa "nie, bo nie i nie garb się, smarkulo" sprawy nie rozwiąże. Nie wiem, jak wygląda „wiercenie dziury w brzuchu” w Twoim wykonaniu, ale po lekturze Twoich postów nie sądzę, aby polegało to na krzyku, tupaniu nogami i strzelaniu fochów. Myślę więc, że powinnaś mimo wszystko spróbować odbyć z Rodzicami (obojgiem naraz !!!) taką właśnie rzeczową dyskusję, możesz poprosić ich o nią wcześniej, aby nie odczuli tego jako "brania ich z zaskoczenia". Ustalcie pasujący wszystkim termin, by nikt nie musiał znacząco spoglądać na zegarek, przygotujcie się (Ty też zastanów się, jakich argumentów użyjesz, jak poprowadzisz rozmowę, jak odeprzesz zarzuty typu „bo chcesz się wygłupiać”- tu akurat mogę Ci conieco podpowiedzieć), zrób herbatę, zaserwuj dobre ciasto (to zmiękczy każdego rodzica) i pogadajcie szczerze. A jeżeli jeszcze potrafisz mówić równie ładnie, jak piszesz, to moim zdaniem masz duże szanse powodzenia. Ja w każdym razie mocno trzymam za Ciebie kciuki. Marek.
  2. Borys nie jest owczarkiem belgijskim malinois - co nie zmienia faktu, że jest piekny i potrzebuje pomocy. Szukam...
  3. [quote name='klusek04']Morus szuka domu z ogródkiem, którego mógłby pilnować. Może to zaspokoi jego potzrby dominacji?[/QUOTE] Klusek - a co wspólnego ma stróżowanie z dominacją? Kochani - piszcie o zachowaniach Morusa jak najwięcej, i to nie tylko tych pozytywnych. Niech ewentualny chętny wie, co bierze - nikt niech mu nie wmawia, że będzie łatwo! Z tego, co przeczytałem, Morus powinien trafić do kogoś, kto będzie z nim pracował i ma doświadczenie z psami. Może ktoś, kto trenuje jakiś psi sport? Problem tylko, że tacy ludzie nie szukają dla siebie psów w schroniskach ani na ulicy... Trzymam kciuki Marek.
  4. [quote name='Kamkam']Taki piękny psiak i cisza:shake:[/QUOTE] Piękny, fakt, ale sami piszecie, że psiak jest w wieku mocno dojrzałym, ma tendencje do zachowań agresywnych (dzieci, psy), niełatwo akceptuje obcych. To nie jest bezproblemowy piesek dla każdego, którego wystarczy wziąć i kochać! On MUSI trafić do kogoś z pojęciem, kto ma wiedzę, umiejętności, chęci i czas - sporo tego... Ktoś, kto weźmie go pod wpływem emocji (bo taki śliczny), może tej decyzji gorzko żałować. A pies znowu ucierpi. Życzę mu jak najlepiej, ale nie spodziewam się, że ustawi się po niego kolejka chętnych. Marek.
  5. [quote]w Polsce jak widać rozmnażnie na lewo bardzo się opłaca...:shake:[/quote] Bo hodowla prowadzona uczciwie, z troską o postęp w rasie i o przyszłość szczeniąt nie opłaca się w ogóle. To trzeba mówić głośno i wyraźnie - [B]DO TEGO "INTERESU" SIĘ DOKŁADA!!![/B] Ale jeśli na czymś można zarobić, to zawsze znajdą się chętni. Marek.
  6. [QUOTE] Nie jestem w stanie odwrócić jej uwagi. [/QUOTE] A próbowałaś? Nie ma takiej opcji - ZAWSZE można odwrócić uwagę psa, kwestia tylko, jak daleko jest przyczyna pobudzenia. Za to ja nie rozumiem czegoś innego - jak sukę nagradzasz, jeśli, jak piszesz "Suczka bardzo rzadko bawi się zabawkami, nie reaguje na smakołyki"? I co w Twoim mniemaniu znaczy, że "jest bardzo usłuchana. Wystarczy jedynie stanowczy głos i robi wszytko czego chce"? Bo w opisanych przez Ciebie sytuacjach trudno mówić o jakimkolwiek posłuszeństwie. Gdyby suka rzeczywiście była posłuszna, to nic prostszego - dajesz komendę "siad" i zwalniasz ją, gdy człowiek czy pies Was minie. A wracając do napinania smyczy - łatwiej psa zatrzymać krótkim, energicznym szarpnięciem LUŹNEJ linki niż wieszając się całym ciężarem na napiętej. Dzięki Bogu, że nie masz mastifa albo malamuta... Marek.
  7. [/QUOTE][QUOTE] Mam problem z czesaniem psa (2 lata, Ano, nic dziwnego, skoro dopiero teraz go do tego przyzwyczajacie! [QUOTE]gryzie nas kiedy próbujemy go uczesać[/QUOTE] Czyli nie uznaje Was za wyższych rangą - czy reaguje agresywnie także w innych sytuacjach? [QUOTE]Pozwala sobie wyczyścić uszy gdy mama przekupuje go szynką.[/QUOTE] To nie przekupstwo, tylko motywacja - czy będziesz pracowała dla szefa, który na pierwszego poklepie Cię po ramieniu, powie "Taaak, dobra z Ciebie pracownica", a wypłaty na konto nie przeleje? Jeśli tak, to wpadnij do mnie - mam parę rzeczy do zrobienia... A tak poważnie, to radziłbym najpierw wzmocnić swoją pozycję - poćwiczyć odbieranie kości, zabawek itp. Z czesaniem proponuję przenieść się na dwór, bo w domu pies już zauczył, że może postawić na swoim i bez draki się nie obejdzie. Znajdź jakąś ławeczkę, na której możesz ustawić psa - trudniej mu będzie zwiać. W jedną rękę weź smakołyk i trzymaj go psu przed nosem, ale tak, by Ci go nie wyrwał. W drugą rękę - szczotkę, przejedź nią parę razy (na początek dwa - trzy!!!) po sierści, daj nagrodę i pozwól zeskoczyć. I tyle, powtórz ćwiczenie po kilku godzinach, tym razem pociągnij szczotką 5 - 6 razy. I tak dalej, stopniowo przedłużaj czas, tylko nie pozwalaj na brewerie - jak pies się buntuje, nie ma nagrody! Szybko załapie, co mu się opłaca. Marek.
  8. [QUOTE]Jeśli mozesz coś poradzić to bardzo Cie prosze.[/QUOTE] Spróbuję, ale uprzedzam, że efekty może przynieść tylko konsekwencja i cierpliwość, na szybkie efekty nie licz. Po pierwsze: musisz "nakręcić" swoją sunię na zabawkę. Co to oznacza? Ano tyle, że jakaś wybrana zabawka musi stać się dla niej czymś najważniejszym na świecie! Tej zabawki możesz uzywać tylko we wspólnej zabawie, na Twoje polecenie, suka nie ma prawa bawić się nią sama. O motywowaniu psa aportem napisano już bardzo wiele, jak poszukasz, to na pewno znajdziesz. Z tak zmotywowanym psem nie ma problemu, wystarczy pokazać mu zabawkę i masz "z głowy" - nie oderwie od zabawki oczu, minie się z psem bok w bok i nawet na niego nie popatrzy. Wierz mi, tak jest - sam mam psa niezbyt towarzyskiego (mówiąc delikatnie), ale na widok ulubionej zabawki odpuści innemu psu nawet jedzenie z jego własnej miski. Po drugie: umów się z właścicielem jakiegoś dobrze ułożonego psa. Niech on podejdzie do Was na spacerze. Kiedy Twoja suka zacznie "namierzać" obcego (oczywiście masz ją na smyczy), niech tamten pies zatrzyma się i położy (byle nie frontem do Was!!!), a Ty zacznij bawić się z suczką, daj jej smakołyk, głaszcz, przytulaj! Niech do niej dotrze, że w obecności obcego psa też może być miło. Po kilku minutach, jeśli sunia jest spokojna, obcy może odejść. Jeśli przypadkiem nie uda Ci się uspokoić suczki, odchodzicie Wy, obcy zostaje, inaczej utrwalisz w niej przekonanie, że odpędziła "wroga". Takie sesje powtarzaj jak najczęściej, najlepiej z różnymi psami. Stopniowo będziesz mogła zmniejszać dzielący Was dystans. Po trzecie: nie prowokuj agresywnych zachowań! Mijając się z obcym psem nie napinaj smyczy (najczęstszy błąd!!!), nie szarp suki, po prostu idź! Jesli suczka zna komendę "noga", to ją wydaj i wyegzekwuj. Możesz też zatrzymać się i posadzić suczkę, a gdy obcy pies Was minie - nagrodzić (oczywiście, o ile wytrzymała). W ogóle nagradzaj, i to porządnie, każde obojętne zachowanie wobec innego psa - suka szybko pojmie, co jej się opłaca. Powodzenia Marek.
  9. [QUOTE] Kiedy zobaczy coś, co go szczególnie zainteresuje, mogę "stawać na rękach", a on i tak poleci tam, gdzie chce (suczka z cieczką, wiewiórka itd.). Jest bardzo pobudliwy,[/QUOTE] To znaczy że nie jesteś dla niego najważniejsza i najbardziej interesująca na świecie! A powinnaś! Spróbuj nagradzać psa nie smakołykami, bo one na najedzonego psa faktycznie mogą nie działać, ale zabawą. Najlepiej w polowanie, na to pies zawsze ma ochotę i nie trzeba go głodzić. I pobudliwość nie ma tu nic do rzeczy. Pies Zofii to owczarek belgijski, trudno o bardziej pobudliwe psy, a wraca 100/100. Marek.
  10. Sick - a co się dzieje, jak jest bez smyczy? Tylko nie mów, że [QUOTE]lepiej nie mówić.[/QUOTE] Bo powody agresji mogą być różne. Czy ona atakuje i stara się przeciwnika uszkodzić, czy też tylko odstraszyć? Czy robi jej różnicę, że to samiec, suka albo szczeniak? Czy atakuje pewne określone rasy? A może reaguje agresywnie tylko w jakichś określonych sytuacjach typu: pies podbiega do rodziny? Opisz szczegóły, to bardzo wazne! Marek.
  11. Dadiii, mam jedno pytanie - [B]CZYJ TO JEST PIES???!!![/B] Twój czy Tatusia? Bo jeśli Twój, jeśli to Ty nim się opiekujesz, wyprowadzasz, karmisz, to ja problemu nie widzę. Bądź stanowcza - dla dobra suczki! Pozdrawiam Marek.
  12. GRONKI GÓRĄ!!! Czarne jest piękne (jak powiedziała jedna znajoma, wracając z pracy za granicą z mulaciątkiem na ręku). Marek.
  13. [quote name='saJo']Do czasu :diabloti:[/quote] Chciałabyś:evilbat:
  14. [quote]Tylko przykre jest to, że p. Zofia nie powiedziała o kastracji psóe niehodowlanych, tylko wpakowała wszystkich właścicieli do jednego wora, kastrować i tyle.[/quote] Przyznam się, że dla mnie akurat świat bez amstafów, pitów, rottków czy dogów argentyńskich wiele by na urodzie nie stracił, ale rozumiem ludzi, którzy je kochają. Jestem pewien, że Zofia też to rozumie, ale rozumiem też Jej rozżalenie , bo to właśnie miłośnicy tych ras dopuścili do tego, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Przecież ktoś pierwszy sprzedał amstafa dresiarzowi, ktoś puścił pierwszy "lewy" miot! Ilu hodowców naprawdę selekcjonuje przyszłych właścicieli swoich szczeniąt? Ilu opchnie psiaka byle ABS-owi, który wyłoży odpowiednio dużą kasę? Ilu wreszcie hoduje te psy tylko dlatego, że zawsze ma zbyt na szczeniaki? No chyba nie będzie mi nikt próbował wmawiać, że moda na psy bojowe wynika wyłącznie z ich urody... Zanim zaczniemy oskarżać, uderzmy się w pierś i zacznijmy od siebie! Marek.
  15. Nie dalej jak przedwczoraj na Onecie była notatka o pogryzieniu dziecka przez On-a. Akurat miałem czas i poczytałem sobie komentarze pod tą notką - Boże, co za ciemnogród!!! Kochani, zejdźmy na Ziemię! Popatrzmy troszeczkę na realia! Ja też bym chciał, żeby KAŻDY pies był szczęśliwy, bezproblemowy, miał rozsądnych właścicieli odpowiadających za niego i gotowych ponieść konsekwencje jego ewentualnych "wyskoków" bez względu na to, czy będzie to pogryzienie, czy kupa na trawniku. Piękne, prawda? Szkoda, że to tylko marzenie! I pewnie jeszcze długo się nie spełni... Przeczytałem tu wiele gorzkich słów pod adresem Zofii Mrzewińskiej - no cóż, podważanie akurat Jej autorytetu i kompetencji uważam, delikatnie mówiąc, za spory nietakt. Ale była Ona jedyną osobą w tym programie, która zaproponowała konkretny sposób rozwiązania problemu! Pani kierownik schroniska użalała się nad pieskami, ale jakoś nie rwała się, by je u siebie umieścić! Zresztą jak - na dożywocie? Bo że one do adopcji iść nie mogą, to chyba wszyscy rozumiemy? Ile znacie osób mających wiedzę, umiejętności, doświadczenie i MOŻLIWOŚCI, aby wziąć takiego psa? Ja osobiście ani jednej, a trochę psiarzy znam! To teraz zastanówmy się, co dla tych psów jest lepsze - uśpienie czy dożywocie? I dla nas - przecież będziemy je utrzymywać z naszych podatków, a do tego będziemy się bać, że może znów narąbany opiekun zabierze pieska do domu i akurat na niego się nadziejemy. Co do wygaśnięcia, albo przynajmniej drastycznego ograniczenia hodowli niektórych ras - przykro mi, ale innej drogi nie widzę! Skoro nie możemy wyłapać organizatorów walk, ograniczmy im przynajmniej dostęp do tanich "zawodników". Macie inny pomysł, jak to zrobić? Tylko nie mówcie mi o "odpowiedzialnych hodowcach", bo w to przestałem wierzyć wcześniej niż w bociany... Przykro to mówić, ale pewnych problemów nie rozwiąże się głaskaniem po główkach! Jest na tyle źle, że albo podejmie się NAPRAWDĘ RADYKALNE działania, albo za parę lat każdy z nas będzie prosił o odstrzał psów - ja już jestem tego bliski... Dopóki w Polsce jest 100 razy więcej psów niż odpowiedzialnych właścicieli, dobrze nie będzie! Prosty rachunek - trzeba albo zwiększyć ilość właścicieli, albo zmniejszyć ilość psów! Jeśli macie jakiś pomysł, jak zrealizować (i to szybciutko!!!!) pierwszą opcję - słucham! Pozdrawiam Marek.
  16. Cześć! Dawno mnie tu nie było, oj, dawno! Marta, Robull, to my zalewamy łzami Bronków i okolice nad świadomością właścicieli psów, a tu okazuje się, że nawet szkoleniowcy (niektórzy!) jeszcze pod tym względem z drzewa nie zleźli! JEŻU KOLCZASTY, RĘCE I SPODNIE OPADAJĄ! Multimen, pies to nie maszyna, którą fachowiec nastawi, pokaże Ci, który guzik kiedy nacisnąć i wszystko będzie grało! To żywa istota, która ma swoje potrzeby, swój sposób postrzegania świata i to Ty musisz się do tego dostosować! Żaden pies, nawet belg, nie będzie mądry sam z siebie! To właściciel musi dopasować psa do swoich potrzeb i wymagań, pokazać mu, jakie zachowania są akceptowane, a jakie nie. A żeby to zrobić, musi ZROZUMIEĆ PSA I SAM STAĆ SIĘ DLA NIEGO ZROZUMIAŁYM! A to oznacza, że najpierw uczy się właściciel, a dopiero potem uczy on swego psa. I NIE MA INACZEJ! W czasach, kiedy od psów wymagano tylko mechanicznego wykonywania najprostszych poleceń, metody Twojego "szkoleniowca" niekiedy się sprawdzały. Ale to nie ta epoka i nie ten typ psa! Mechaniczną tresurą opartą na przymusie belga można tylko zepsuć. Mogę poradzić tylko to, co już mówili przedmówcy - znajdź mądrego, znającego rasę szkoleniowca (w Kielcach nie powinno być z tym problemu, w końcu tam mieszkały pierwsze polskie belgi), a przede wszystkim sam poczytaj trochę o psychice psa. Sporo informacji znajdziesz na naszym "belgomaniackim" forum - zaglądaj tam, pytaj, po to ono jest! Złapiesz tam kontakt z niejakim Jacorem - on też jest z Kielc, ma dorosłą groenendaelkę i świetnie sobie z nią radzi. Na pewno nie odmówi Ci pomocy! Pamiętaj - lepiej głupio pytać niż głupio robić (to motto naszego forum). Pozdrawiam Marek.
  17. Cześć! Navy, nie ma problemu, nawet jak Ci zwierzak schudnie, to już my go na zjeździe odkarmimy! Byle na "dzień dobry" koni z kopytami nie pozjadał, to już będzie O.K. Nie wiem, jak u innych, ale u mnie właściciel może być głodny, pies - nie ma prawa! Pozdrawiam Marek.
  18. Cześć! Skoro mowa o szaleństwach, to może ja przywiozę Kredusia, co Ty na to, Tynka? Ten to jest dopiero delikatny, ostatnio nawet okazałą bullmastifkę potrafił zadeptać! Nie, żartuję, chcę mieć trochę swobody, a przy nim byłoby trudno. Już wolę skoncentrować się na zawieraniu nowych znajomości i odświeżaniu starych! Pozdrawiam Marek.
  19. Ja jadę! ALE BEDZIE PIKNIE, HEJ !!! Marek.
  20. Witam! No, dobra, Rotti, zaufam Ci ! Wygląda na to, że faktycznie trochę się atmosfera uspokoiła! Co do podziału na "linie", to powiem tyle, że, jak wiele rzeczy w Polsce, i to też stoi u nas na głowie! Psy "użytkowe" to często (podkreślam "często" - nie zawsze!) psy z poważnymi wadami pokroju, a ich "użytkowość" to zwykła wymówka właścicieli. Nie da się ukryć, że doskonaląc eksterier zapomina się czasem o psychice - najlepszy przykład collie - i to jest poważny błąd! Zdobyty medal cieszy przez 5 minut, spaczony charakter umila nam życie codziennie, 24 godziny na dobę, przez paręnaście lat. Opinia o złej psychice belgów wzięła się stąd, że tych psów nie można szkolić tak, jak ON-ów czy rottków. W wychowaniu też wymagają specyficznego podejścia. A właścicielom (niestety, niektórym szkoleniowcom też) wydaje się, że pies to pies... Kto miał okazję widzieć belgi np. we Francji, ten wie, że tam WSZYSTKIE psy wystawowe mają zaliczone testy psychiczne (niekoniecznie w kierunku obrony). Teoretycznie tam też mówi się o liniach pracujących, ale ja osobiście chętnie wpadłbym w polskie ringi z pracującym francuskim maliniakiem! Rozgoniłbym nasze "eksterierowce" na cztery wiatry! A swoją drogą każdego rozsądnego psiarza szlag trafia, kiedy na wystawie pies z klasy użytkowej nie pozwala zbliżyć się do siebie na trzy metry! A bywa! I sędzia stawia takiego wariata na lokatę! No to kto tu jest winien? Moje zdanie jest takie - przesada jest szkodliwa w każdym przypadku! Jeśli dla sędziego oceniającego owczarka ważniejsza jest obfitość futra niż jego jakość, pigmentacja niż ruch, noszenie ogona od psychiki, no to efekt może być jeden! Na tej zasadzie amerykańskie setery nie mają stójki, owczarki instynktu pasienia, a teriery temperamentu. Chyba my tego losu unikniemy? Pozdrawiam marek.
  21. Witam! No, i właśnie dlatego rzadko bywam na tym forum - lekarzzabronił mi się denerwować! Ludzie! Po co dajecie się sprowokować! Jeden z pierwszych postów Dzitki, w którym nazywa ona szkolenie IPO "wyzwalaniem agresji" wystarczająco ukazuje poziom jej wiedzy! A zarzucanie hipokryzji parunastu tysiącom osób wystawiającym swoje psy to już pozostawiam bez komentarza! Tynka, ja już nie będę się tu wypowiadał, ale jak Dzitka nadal zechce się kłócić, przyślij ją do mnie. Zobaczy cud w postaci moich dzieci od dwunastu lat wychowujących się z belgami, zostających codziennie samych z Bertynem i żywych, bez jednej nawet blizny. Myślę, że warto - w jej mniemaniu to przecież niemożliwe! Pozdrawiam Marek.
  22. Oj, niedobrze, DeDe, niedobrze! Nie masz wyjścia, musisz pogodzić się z tym, że masz takie "niedotykalskie" stworzenie (przynajmniej na razie) i zdecydowanie hamować zapędy postronnych wielbicieli! Tak naprawdę w stosunkach z obcymi TO PIES WYZNACZA GRANICE, a Ty pilnujesz, by ktoś ich niechcący nie przekroczył. Wiem coś o tym, mój pies też "wytłumaczył" paru znajomym, że co za dużo... Jedna różnica - on to zrobił jako dorosły (i rosły)! Trudno, belg nie jest "ogólnoużytkową" przytulanką typu golden. Ale musisz zadbać, by Dzidzia akceptowała kontakty z obcymi na TWOICH warunkach! Jeśli Ty każesz jej spokojnie siedzieć - nie ma "zmiłuj się", obcy jest nietykalny, cokolwiek by robił. Przydaje się to nie tylko na wystawach, ale i w życiu - ja, idąc z Bertynem do weterynarza ( zresztą serdecznego kolegi) zamiast "proszę", słyszę od drzwi "KAGANIEC!!!". Nic miłego! Pozdrawiam Marek.
  23. DeDe, jest dokładnie tak, jak być powinno! Sunia jest odważna, ale poufałosci nie lubi - typowe! I tak masz sporo szczęścia, bo zwykle między "uśmieszkiem" a capnięciem jest tak mało czasu, że zazwyczaj zamiast "przestań" trzeba wołać "puść"! A tak poważnie, to trafił Ci się naprawdę obiecujący psiak i teraz musisz tylko przekonać Dzidzię, że to Ty ustalasz zasady kontaktów z obcymi. Ludzi musisz troszkę utemperować - niech nie pchają się od razu z łapami, tym bardziej niech nie biorą małej na ręce, skoro tego nie lubi. Posadź ją przy nodze i dopiero wtedy pozwól głaskać, a próby szczerzenia ząbków kwituj stanowczym "NIE!" Po skończonej sesji pochwal ją i nagródź. No i jak ognia unikaj sytuacji, w których Dzidzia mogłaby odnieść wrażenie, że kogoś "przegoniła". Powodzenia Marek.
  24. Cześć! NO, to mamy w belgowym towarzystwie dwóch młodych, zdziwionych właścicieli! Multimen, DeDe, jeszcze nieraz szczęki Wam opadną do podłogi, macie moje słowo! Nie wiem, czy byliście na mojej stronce http://republika.pl/czarny_charakter1/ , jest tam "wzorzec właściciela". Wasze zdziwione miny są jak najbardziej typowe! Serdecznie gratuluję nabytków! Piszcie, jak się spisują! Pozdrawiam Marek.
  25. Dzięki, Buldog, cieszę się, że się podobała, choć nie o molosach! Pozdrawiam Marek.
×
×
  • Create New...