Jump to content
Dogomania

Jehonala

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Jehonala

  1. Witam, jestem na tym forum dopiero od dzisiaj, zarejestrowałam się w związku z innym tematem, a przy okazji jak tu jestem dodałam wątek, który - jak widzę - jest niepotrzebny, bo jest dublem tego topicu. A temat uważam za ważny i wielce przydatny, bo jeszcze 2 lata temu borykałam się z problemem, a o istnieniu behawiorystów nie miałam pojęcia, pomyślałam więc że ktoś może skorzystać z moich doświadczeń, bo ja wtedy też byłam bezradna i szukałam pomocy w necie. Do rzeczy. Miejscowość: Szczecin Behawiorysta: Grzegorz Firlit Dlaczego potrzebowałam pomocy; Właścicielka pieska przeprowadziła się z Warszawy do Szczecina. Psiak, który mieszkał cały czas z rodziną (ratlerek) nagle musiał zostawać sam na długie godziny. Bardzo źle to znosił, płakał całymi godzinami, wył, zawodził, szczekał do zachrypnięcia ;( Obgryzał tapety w wynajętym mieszkaniu. Pomoc jaką uzyskałyśmy od p. Firlita. Wizyta domowa, obejrzenie warunków w jakich piesek mieszka, przyjrzenie się pieskowi, rozmowa z właścicielką. Następnie został opracowany kilkuetapowy program postępowania (taki jakby trening ze spełnieniem kilku warunków) dostosowany do tego konkretnego pieska. Program został przysłany na maila. Trzeba było nagrywać jego zachowanie pieska (podczas nieobecności właścicielki) kamerką w celu sprawdzenia zachowania, postępów i ewentualnego korygowania toku postępowania. Kontakt z p. Firlitem był od tego czasu mailowy - wyznaczone były terminy kiedy ten kontakt powinien nastąpić, jeśli go nie było, p. Firlit sam pisał z pytaniami. Oczywiście w razie pytań, wątpliwości itp. albo jakichś niejasności, można pisać lub telefonować w każdej chwili, odpowiedź jest udzielana od razu (np. w pewnym momencie, po tym jak już sunia potrafiła zostać troszkę dłużej sama, wszystko zaczęło się od początku, czyli jakby to co osiągnęliśmy treningiem, zostało cofnięte - no ale okazuje się że to nic strasznego i że to przejściowe). Trochę to wszystko trwało, potrzeba na to czasu, ale udało się. Mogę więc z czystym sumieniem polecić tego behawiorystę jeśli chodzi o tego typu problem.
  2. Witam Trafiłam na to forum, po tym jak wpisałam w google imię i nazwisko Pawła Rabiegi. Dyskusja jaka tu się rozwinęła na jego temat, trochę mnie zaskoczyła. Zwłaszcza że obie strony podeszły do niej bardzo emocjonalnie i zrobiło się nieprzyjemnie. No ale trochę trudno o inne podejście, kiedy chodzi o zdrowie istotki, którą się bardzo kocha. W takich sytuacjach czy to zwierzę, czy człowiek, każde potknięcie, każdy błąd lekarza jest czymś co go dla nas dyskwalifikuje i czego mu wybaczyć nie potrafimy. I nie ma się co dziwić. Nie ma się też co dziwić, że w takim przypadku ostrzegamy innych, bo "skoro mnie się przydarzyło, to uważaj, bo może i tobie się tak zdarzyć". I słusznie, bo przecież fakt, że lekarz ma 99% skuteczności, nie rekompensuje nam tego 1% jeśli my się w nim znajdziemy. Jak trafiłam na to forum? Tak jak wspomniałam - wpisując imię i nazwisko lekarza w wyszukiwarkę. Dlaczego? Dlatego, że szukałam w necie numeru telefonu po to żeby przesłać dalej dokładne dane osobie, której chciałam go polecić. Tak, polecić. Bo od ładnych paru lat korzystam z wiedzy i opieki tego weterynarza, a ponieważ w naszym domu zawsze były zwierzęta, to nasza rodzina na przestrzeni lat korzystała usług z wielu weterynarzy i ten jest jedynym z którego w pełni mogłabym polecić. Rzeczywiście ma ogromną wiedzę, wyczucie, podejście do pacjenta, zaangażowanie no i to co ktoś wspomniał - nie jest nastawiony na bezwzględne zdzieranie kasy z właściciela (a to się niestety często zdarza). Powiem tak, ja zawsze byłam zadowolona z jego podejścia, jest bardzo rzetelny, potrafi ochrzanić właściciela za różne rzeczy, kiedy widzi że coś zostało zaniedbane, można do niego przyjść z każdą drobnostką i on do tego zachęca, nie zawsze pobiera opłaty za wizytę. Standardowo nie bierze pieniędzy za coś takiego jak obcinanie pazurków, za konsultację i sprawdzenie po operacji czy leczeniu, po operacji jak dostałam dla zwierzaka kołnierz i sięgnęłam do portfela, powiedział że nie ma sensu żebym wydawała pieniądze na coś co za kilka dni będzie niepotrzebne, że on ten kołnierz mi pożycza i mam go po prostu zwrócić, to będzie dla innego zwierzaka. Zupełnie inne podejście spotkałam w całodobowej klinice na ulicy Rosoła (również Ursynów). O klinice na Rosoła napiszę za chwilę, teraz skończę temat dra Rabiegi. Przeczytałam ten topic uważnie. To co napisała Konstancja zaniepokoiło mnie. Nie spowoduje to, że przestanę korzystać z usług tego weterynarza, bo mam zbyt dużo dobrych doświadczeń z nim (leczone jest u niego nie tylko jedno zwierzę z mojej rodziny) i mimo woli (siedząc w kolejce w poczekalni) rozmawiam z właścicielami innych pacjentów - to jest ta obserwacja o której pisała Konstancja, że dobry lekarz obroni się sam, poprzez pacjentów właśnie - a obserwacja jest taka, że przyjeżdżają do niego stali pacjenci z różnych zakątków Warszawy, a nawet z innych miast. I są też tacy, którzy mówią o tym, że inni weterynarze nie podjęli się leczenia, a on tak - i miał wyniki. Z drugiej strony mam też przykład znajomej, której suczka się oszczeniła i jeden z maluchów urodził się z wadą czaszki. Dr szczerze powiedział, że piesek nie przeżyje i że najlepiej dla niego byłoby go łagodnie uśpić. Ale właścicielka nie chciała o tym słyszeć, mimo przegranej z góry sprawy uparła się że będziemy leczyć. I dr Paweł przedłużył pieskowi życie, żył ten maluch jakiś czas (wcale nie tak krótko). Słowa Konstancji jednak mną trochę wstrząsnęły. Nie mam powodu żeby jej nie wierzyć. Zapominamy, że lekarz (czy to od ludzi, czy od zwierząt) Bogiem nie jest, to nie jest tak, jak w filmie Star Trek, że przytkniesz do skóry pacjenta jakieś urządzenie i masz pełną diagnozę. Niestety, takiej techniki jeszcze nie mamy, lekarz więc porusza się trochę po omacku - im bardziej doświadczony czy utalentowany, tym większe szanse że trafi z diagnozą. Ale nieomylny nie jest. No i jeszcze jedna uwaga - o ile ludzki lekarz ma specjalizację, o tyle weterynarz musi być jednocześnie i chirurgiem, i dermatologiem i gastrologiem, i pediatrą itp. Moje dwa pozostałe doświadczenia na przestrzeni ostatnich lat; Klinika na Rosoła. Mam mieszane uczucia. Doświadczenie dobre; jeden z psów - ze schroniska miał guzy w okolicy sutków. Wymagał operacji ich usunięcia. Guzy były rozstawione tak, że wymagały dwóch osobnych operacji. Ponieważ w sumie zwierzak niedawno przechodził sterylizację (w schronisku rzecz standardowa) nie chciałam go męczyć kolejnymi, ubłagałam tamtejszego chirurga, że jestem gotowa zapłacić jak za dwie, ale niech zrobi jedną. Powiedział że się postara, nie obiecuje, bo to graniczy z cudem, bo odległość jest taka, jaka jest, ale spróbuje. I zrobił to. Tu muszę powiedzieć, że ich chirurg to artysta w swoim zawodzie - wielkie brawo dla niego (żałuję że nie pamiętam nazwiska, bardzo żałuję niestety, ale wtedy o tym nie myślałam, a nie wiem czy jeszcze u nich pracuje, bo to było kilka lat temu). Klinika - trudno mi się wypowiadać o tym czy dobra czy zła, bo to jaka jest, zależy od kompetencji przyjmujących w niej lekarzy. A ci się przecież czasem zmieniają, prawda? Ja miałam bardzo dobre doświadczenie ze wspomnianym chirurgiem, reszta doświadczeń była niezbyt miła, co skłoniło mnie do niekorzystania z niej. Oto one; zwierzęciu są aplikowane oprócz środków koniecznych, również i te które nie są konieczne albo które można samemu aplikować po wykupieniu recepty. Niestety to nie jest możliwe, bo trzeba przychodzić do nich - każda wizyta oczywiście płatna. Płaci się sporo za każdą najdrobniejszą rzecz - klinika jest nastawiona na wyciśnięcie z właściciela maksimum pieniędzy. Kiedyś zapytałam że skoro leczenie generuje tak gigantyczne kwoty, to jak to jest ze starszymi paniami, których pupil to całe ich życie i ukochanie, ale nie starczyłoby im emerytury na aż tak wygórowane sumy za każdą rzecz. Odpowiedziano mi że wtedy zwierzę zdycha i że jak kogoś nie stać to nie powinien mieć zwierzęcia. Tu muszę powiedzieć, że u dr Rabiegi jest biegunowo inne podejście. Inne niemiłe doświadczenie (tu ukłon w stronę Konstancji) mały piesek został przytrzaśnięty drzwiami windy (w której zepsuł się mechanizm spowalniający). To był weekend, więc natychmiast do kliniki na Rosoła (klinika całodobowa). Tam po zbadaniu manualnym stwierdzono że wszystkie narządy są w porządku, nie zostały uszkodzone. Na wszelki wypadek - w poniedziałek wizyta u dr Rabiegi - pierwsza rzecz jaką zrobił - USG (tego w klinice nie zrobiono, a przecież manualne badanie to jednak w takim wypadku za mało). Trzecie doświadczenie z weterynarzem (skoro polecamy). To było w wakacje, nasz stały lekarz - właśnie dr Rabiega - był na urlopie akurat, a psina się zatruła mocno. Ponieważ jest mała, to zatrucie jest niebezpieczne. Tak samo jak użytkownicy tego topicu, bardzo się bałam żeby nie trafiła w niewłaściwe ręce. Do Kliniki na Rosoła (choć blisko) nie chciałam jechać. Szukałam opinii w internecie - znalazłam Mikołaja Hohensee w Wilanowie. I tam jeździłyśmy. To było kilka wizyt w sumie, więc nie są reprezentatywne, ale na tym etapie mogę się przychylić do innych pozytywnych opinii i polecić go. Podszedł fachowo, przeprowadził dokładne badania i cały plan leczenia. Trzeba było prowadzić dziennik z obserwacjami, z których zdawało się relacje na wizytach kontrolnych. Na zakończenie leczenia, recepta na środek który się daje profilaktycznie. Ceny wizyt i leczenia - umiarkowane, bez zdzierstwa. Mam nadzieję że komuś pomogłam tą długą wypowiedzią i mam nadzieję że przeczytam tu jeszcze również szczegółowe wypowiedzi kogo polecacie, a kogo nie - z uzasadnieniem dlaczego - bo to chyba najważniejsze :) Pozdrawiam wszystkich właścicieli ukochanych zwierzątek :)
×
×
  • Create New...