Wedlug naszego prawa dzieki tej fajnej ustawie powstaly stowarzyszenia (czyli nastepne osoby ,ktore zarabiaja na psiakach) gdzie wystarczy zaplacic 50-60zl i jest zarejestrowana hodowla,wiec teraz pieski znowu wszystkie maja "rodowod" ,bo malo kto nie zapisuje sie do tych stowarzyszen i kolko sie zamyka.A wiec Ci niezarejestrowani sa nadal pseudohodowcami a Ci co zaplacili te kilka zloty juz nie? Bo wedlug prawa juz moga handelek rozkrecac? Pisalam wczesniej powinny byc sprawdzane warunki w jakich zyja pieski lacznie z tymi z FCI , bo i takich nalezy napietnowac jesli wychowuja maluchy w klatkach,i od takich ludzi nie powinno sie kupowac pieska.Z tego biora sie te wszystkie problemy psychiczne psiakow.Brak kontaktu z czlowiekiem i zycie za kratami.Pozatym uwazam ,ze potencjalny kupiec powinien przyjechac i sprawdzic warunki a sprzedawca powinien odwiezc pieska i tez sprawdzic warunki w jakich pies sie powinien wychowywac.Ja dopuscilam swoja suczke(westie) Sprzedalam szczeniaka za 250 zl. (koszty szczepien i wyzywienia),po trzech dniach poprzez moja kolezanke odkupilam ja ,bo pani wystawila ja na tablicy za 1000zl,wiec uwazam ,ze oddanie do adopcji nie wiadomo do kogo nigdy nie ma sie gwarancji ,ze piesek nie trafi na cwaniaka ,ktory to wykorzysta do zarobku.Jak czytam te teksty zaopiekuje sie pieskiem -westem to jestem juz uczulona. Malo osob z tego forum zna sie osobiscie i gwarantuje ,ze kilka osob tylko liczy na darmowego pieska a co z nim dalej?Pewnie kontakt sie urywa.Ja juz nie wierze w bezinteresownosc ludzi (sa wyjatki) i moge podac wiele przykladow.Opowiem cos . Kolezanka wprowadzila sie do domu .Na dole ona ,na gorze sasiad.Mial 5 psow.Awantury byly o to ze jak ta watacha zbiegala na podworko to trzeba sie chowac.Suma sumarum kolezanka zagrozila ,ze wezwie kogos ze schroniska.Facet-pijaczek o 3 nad ranem sciagal te psy na podworko,zabijal siekiera,byl straszny skowyt i wrzask,bo nastepne psy, ktore targal na dol pewnie juz wiedzialy co sie stanie.Nikt z sasiadow(lacznie z moja znajoma )nie zainterweniowal.Na drugi dzien jak sie dowiedzialam zadzwonilam do gazety(miasto ponad 20tys. ludnosci) i na Policje (znajoma zdecydowala sie jednak zaznawac).Co sie stalo :przepytali cala ulice(nawet tego goscia,ktory sie wyparl ,ze mial psy) nikt podkreslam nikt, mowili ,ze nic nie slyszeli,co jest niemozliwoscia: dom przy domu.Goscia przesluchali wszystkiego sie wyparl i na tym sprawa sie skonczyla.Zostawil sobie jednego psa ,ktorego ma do tej pory.I jak tu wierzyc w ludzi?(ludzie z gazety odkryli,ze do nieczynnej studzienki je powrzucal po wszystkim).Sprawa ucichla ,brak dowodow. Problemem sa dla Was hodowcy domowi a co z tymi fabrykami?Dlaczego tak malo zgloszen, gdzie te fabryki nadal funkcjonuja?Dlaczego "prawdziwi hodowcy" trzymaja pieski w klatkach??? Wszystko ok. bo zarejestrowani???