Witam wszystkich
Jestem tu zupełnie naowa a trafiłam bo szukam porady, wsparcia i chyba pocieszenia.
Mam 2 letniego Nowofundlanda, u ktorwgo stwierdzono nadzerki w zoładku i refluks.
Pies od poczatku stycznia zaczął chorować, wymiotował, miał biegunke - oczywiście wet leczył go przez pierwsze 3 tygonie na zapalenie gardła. Ale to nie pomagało a pies ani zdrowiał ani nic, w dodatku pojawił sie praktyczny zanik łaknienia wiec do tego strasznie schudł (20 kg), cały czas był pod opieką weta. Nie mam do gościa pretensji bo cieżko było stwierdzić co tak naprawde psu dolega, ale po pięciu tygodniach gdzie juz nie chciało mi się słuchać, że to przejściowe wziełam psa na gastroskopie i była to najlepsza decyzja. Pies jest tydzien po stwierdzeniu jednoznacznym przyczyn . Dostaje 1 x Controloc (rano), 2 razy dziennie Famogast (popołudniu i wieczorem ) i ranigast 2 rzay dziennie. Ostatnio tez 2 x dziennie nospe. Z ogolnego zachowania psa wydaje sie lepiej ale dalej nie chce jesc nic. jak uda mi sie wmusic w niego 2 łyzeczki karmy (RC intenstinal) i troszek mieska gotowanego (100 gr) to juz cos. Zaczełam mu odawac kroplówke - glukoze 500 ml i płyn elektrolitowy 500 ml podskurnie - bo pies jest słaby.
Nie oczekuje efektów od razu ale powiedzcie co zrobic zeby on choc troszke zjadł. Pies juz wazy 47 kg i oprocz kosci nie ma grama niczego. co ma robic zeby go wzmocnic, bo ze zoładek sie leczy to swiadczy choćby fak ze pies juz nie wymiotuje ( a przedtem nawet woda wymiotował) i ma mniej obolaly brzuch i jest bardziej zywy. Ale nie je i moze to głupie ale boje sie ze mi z głodu zdechnie.
wiem, że są na tym forum ludzie, ktorzy lata maja psy z takimi problemami.
pozdrawiam
Kasia