Witam,
Mamy pieska kundelka, który za pół roku kończy 18 lat. Jest z nami prawie od początku. Uratowaliśmy go jako 3 miesięczne szczenię od niechybnej śmierci u pewnego gospodarza na wsi.
Dżeki, bo tak zwie się nasz pies, od około roku ma powiększający się guz jądra. Byliśmy już wtedy u weterynarza, ale wet stwierdził że w jego wieku operacja jest niebezpieczna. Może zasnąć na wieki na stole z racji wieku. Guz rósł do pewnego momentu i około 3 miesięcy temu rozrost guza zatrzymał się w miejscu. Teraz jest wielkości piłki od ping ponga.
2 miesiące temu zaczęły się kłopoty z moczem. Pies nie trzymał moczu. Raz, dwa razy na dzień zdarzyło mu się wysiusiać w domu. Siusiał bez problemu. Dużo i silnym strumieniem. Znowu wizyta u weta. Diagnoza: prostata.
Niestety od 2 tygodni jest źle. 2 września zaczął siusiać kropelkami, leciało jak z kroplomierza. Od razu ruszyłem do weta. Wet po obejrzeniu psa powiedział „Chce Pan uśpić ?”. Oczywiście nie, chce go ratować jak to tylko możliwe, za wszelką cenę, ale nie za cenę jego cierpienia.
Pies dostał hormony żeńskie na obkurczenie prostaty, zastrzyk z antybiotyku i zastrzyk przeciwbólowy. Wet zrobił usg, co pokazało że pęcherz jest pełny, prostata potworna, ledwo było widać cewkę. Wet założył cewnik, moczu poszło dużo. Po wszystkim, kontrola na drugi dzień.
Po 3 godzinach od wizyty u weta Dżeki zaczął siusiać normalnie.
Na drugi dzień wet dał antybiotyki i kazał dawać nospe dwa razy dziennie na rozluźnienie. Kontrola po tygodniu.
Kontrola po tygodniu w sumie wykazała poprawę, mało tego guz się lekko zmniejszył. Cewkę moczową było dużo lepiej widać.
Dostał kolejne antybiotyki do końca miesiąca. Było dobrze do wczoraj.
Wczoraj wieczorem znowu zaczął siusiać kropelkami. Piesek zachowuje się normalnie. Je, pije, jest ciekawy, chętnie wychodzi na dwór.
Dziś byliśmy u weta. Niestety wet który zajmował się naszym Dżekiem nie miał dziś dyżuru. Była młoda pani doktor. Nie bardzo wiedziała co począć. Dzwoniła do lekarza, który zajmuje się naszym pieskiem.
Efekt był taki, że Dżeki ma dostawać dalej antybiotyki, relanium 2 razy dziennie po dwie tabletki na uspokojenie i rozluźnienie oraz płyn na rozrzedzenie stolca. Nie napisałem wcześniej. Od piątku się nie wypróżnia. Jutro mam dzwonić do weta i mówić jak jest.
Najbardziej mnie niepokoi to relanium. Czy to nie spowoduje, że Dżeki będzie ciągle śpiący i otumaniony ? Przy kłopotach z prostatą albo z wypróżnieniem daje się relanium ?
Nie chcę go uśpić, wolę jak odejdzie naturalnie. On jest jeszcze pełen życia, ciekawy świata, widać że ma chęć żyć. Je normalnie mimo, że pogubił większość zębów, pije też ładnie. Nie cierpi, przynajmniej tak mi się wydaje. Jest co prawda kompletnie głuchy i ma lekka zaćmę, ale to przecież nie boli. Śpi jak zabity.
Piszę to po to aby się Was poradzić co zrobić, albo co byście zrobili na moim miejscu ?
Czy leczenie, które zastosował wet, według Was jest prawidłowe ?
Pozdrawiam
Jacek