Myślałam o kagańcu, ale raczej dla dorosłego psa, gdy gdzieś buszuje w tarwie, u malucha na smyczy raczej nie... Weterynarz określił tę sytuację jako mało ryzykowną, uspokoił mnie, że tym razem raczej nic się nie stało, ale lepiej psa obserwować (konsultacja jedynie telefoniczna), choć teraz trudno zauważyć mi inne zachowanie, bo piesek niedawno zaczął wychodzić na spacery i siłą rzeczy jego dzień i zachowanie wyglądają inaczej. Rozumiem, że jeśli nie rozgryzła szczura, nie połknęła, jedynie złapała za futro, mogę być spokojna nawet o kwestie trucizny? Skoro spowodowanie wymiotów po spożyciu trutki pomaga, to również sam fakt nie połknięcia padliny świadczy o niewielkim ryzyku takiej sytuacji?