Witam, mam pytanie. Mam psa nowofundlanda z rodowodem, jest u mnie od siódmego miesiąca życia (po adopcji). Przy podstawowym badaniu u weterynarza zaraz po tym jak futrzak trafił do mnie okazało się, że w mosznie jest tylko jedno jądro, drugie było wyczuwalne, ale jakby głęboko schowane. Zrobiliśmy prześwietlenie i namierzyliśmy drugie jąderko. Lekarz stwierdził, że jest dziwnie małe. Zdecydowaliśy się na operację, po otwarciu psa okazało się, że pies miał już wcześniej przeprowadzony zabieg operacyjny, a zaginione jądro zostało z niewyjaśnionych przyczyn przyszyte do powłok brzusznych, w wyniku tego skarłowaciało i trzeba je było usunąć. Nie wiem co "autor" miał na myśli dokonując takiego zabiegu, oczywiście nie ma nic na jego temat w książeczce zdrowia psa. Kocham mojego zwierzaka bardzo, ale nie ukrywam, że miałam związane z nim plany wystawowe i reproduktorskie. Dzisiaj ma 4 lata, wyrósł na przepięknego, świetnie zbudowanego samca, jest naszą przytulanką. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji, czy mogę pociągnąć do odpowiedzialności tego pseudo lekarza, czy możemy się wystawiać z jednym jądrem ?