Witam!
Nie znalazłam odpowiedzi na forum, dlatego zakładam nowy wątek - jeśli już coś o tym było, a ja byc może to przeoczyłam poprosze o linka.
Mój prawie dziesięcioletni mieszaniec ON dostaje szału gdy wracamy do domu, tzn. ja albo mój mąż. Potwornir głośno szczeka, gdy tylko moja mama powie do mojego synka, że mama przyjechała - być oże słyszy także dźwięk silnika, ale rozpoczyna powitanie dopiero jak synuś wejdzie na krzesełko i mi macha na powitanie... uspokaja się dopiero po kilku minutach od naszego wejścia do domu w międzyczasie plącząc się pod nogami i nie reagując na żadne polecenia: wyjdź, na miejsce, siad, leżeć, spokój;-) i idź do cholery:angryy:... utrudnia przywitanie się z pozostałymi członkami rodziny. Podobnie entuzjastycznie reaguje na dźwięk domofony - otwieram zawsze na ślepo, bo jego szczekanie uniemożliwia identyfikacje osoby po drugiej stronie. :shake:Najgorzej jest nocą - mój mąż często wraca do domu grubo po północy, a póki co mieszkamy w bloku, przy czym zanim mąż wejdzie do mieszkania, ja już kilka minut nie śpię (synuś trzylatek niestety też...) bo Lupus piszczy i skamle z podniecenia.
Nigdy nie głaskamy go zaraz po wejściu do domu - dopiero jak chłopak ochłonie pozwalamy sobie na podejście do niego i skromne podrapanie za uszkiem...ale to mu jakoś do myślenia nie daje.
Macie może jakieś pomysły co do mojego gagatka?
Pozdrawiam!