Jump to content
Dogomania

deangell

Members
  • Posts

    161
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Posts posted by deangell

  1. taki słodki i kochany piesek, pewnie złapał za nogawke ze strachu, moje sunie tez tak robia ale jeszce nigdy nikogo nie pogryzły, a psa to sie bierze dla siebie do kochania a nie na pokaz... moja Sissi jak ja brałam wygladała jak szczur wyciagniety z kanału, a teraz jest damą.
    Lucek jest taki ładny mam nadzieje ze znajdzie dobra duszę która go pokocha z całego serca...powodzenia!!!

  2. może babcia by dała "przepis" jak zrobić na drutach taki piękny sweterek, ja mam 2 yoreczki i chętnie bym im zrobiła coś na drutach, ale nie mam pojecia czy robić z 2 części i później zeszyć czy tak jak skarpetę? a co z rękawkami na łapki??? jestem z Myszkowa chetnie przyjadę na szkolenie :) POZDRAWIAM

  3. [quote name='Arnika1']Ja też mam hodowlę i normalnie pracuję. I tak jak Adamant dochowałam sie w ciągu 7 lat raptem 5 miotów od 2 suczek. Szkoda, że ci obecni na tym wątku pseudohodowcy, którzy tak piętnują hodowle Związku Kynologicznego, nie widzą ile się w takie hobby wklada pieniędzy. Lekko licząc - każda z moich suk byla na ok. 40 wystawach, parę zagranicznych też. Jeśli policzyć samo zgłoszenie średnio x 100 zl to wychodzi duża suma. A trzeba jeszcze dojechać, kupić kosmetyki, aby psa przygotować; z psem poćwiczyć, zjeść coś na wystawie itd. Tego się właśnie ci pseudohodowcy boją. Boją się że ucieknie latwa kasa, a będą musieli inwestować w psy.

    A dla delikwentów, którzy twierdzą, że wstrętni hodowcy męczą wystawami swoje psy, zapraszam do siebie jak pakujemy się na wystawę. Jak obie moje dziewczyny chcą jechać, i pilnują się żeby je zabrać. To wg was pseuduchy wystawy są męczarnią dla psów. Szkoda, że męczarnią nie są kojce oraz mioty 2 razy do roku.

    Poza tym prawda jest taka - to do obecnych i czytających to pseudohodowców - ludzie są coraz bardziej światli i nie będą się lapać na związki "psa i kota" , "przyjaciól psa" itp. A dla was wymogi hodowlane i koszty ponoszone na rzecz ZK są nie do przelknięcia.[/QUOTE]

    Ja mam dwa ala"yorki uratowane od biedy i raz pojechałam czysto z ciekawości na wystawe i zauważyłam, że są hodowcy którzy naprawdę kochaja swoje pieski , ale też są tacy którzy traktuja okropnie jak narzedzia do zarabiania kasy POTWORNOŚĆ

  4. [quote name='Martens']Koniecznie zmień weterynarza, bo włos się jeży.
    Psu nie dłubie się w uchu patyczkiem jak dla ludzi, a jak już to bardzo ostrożnie, bo bardzo łatwo można zamiast wyciągnąć woskowinę, wepchnąć ją głębiej i doprowadzić do problemów zdrowotnych. Małżowinę uszną przeciera się zwykłą watką namoczoną np. spirytusem i nie wpycha się jej głęboko; jak uszy nie są jakoś potwornie brudne czy nie swędzą, najlepiej w ogóle zostawić je w spokoju, bo niepotrzebne w nich dłubanie może bardziej zaszkodzić niż pomóc. W tej chwili pies albo ma coś wepchnięte do ucha albo robi mu się stan zapalny, który jest bardzo bolesny i łatwo przechodzi w problem przewlekły, więc idź z psem do dobrego weterynarza; napisz skąd jesteś, może kogoś uda się polecić, albo popytaj właścicieli psów w okolicy.
    Co do szczepienia i odrobaczenia hurtem - ja nie wiem u jakiego weterynarza byliście, ale moja noga by tam więcej nie postała. Jednoczesne podawanie szczepionki i trucizny na robaki to ogromne obciążenie dla takiego maluszka, bywają psy u których kończy się to nawet wstrząsem czy problemami neurologicznymi - pomijając już to, że szczepienie psa nieodrobaczonego wcześniej jak należy może zwyczajnie nie zadziałać, bo żeby organizm wytworzył odporność, musi być w dobrej kondycji a nie obciążony ewentualnymi glistami. Szczepienie chorego czy zarażonego pasożytami psa jest równie sensowne co zastrzyk z wody.
    Tak więc na przyszłość nie wychodź z założenia, że to weterynarz ma się na wszystkim znać, a Ty iść tam z psem w ciemno jak owca na rzeź - niestety tak jak u ludzkich lekarzy masa jest w tym zawodzie niedouczonych czy leniwych konowałów, których trzeba omijać łukiem, więc chodź z psem tylko do polecanych lekarzy albo sam staraj się zdobywać przynajmniej podstawową wiedzę na temat problemów z którymi się do weterynarza wybierasz, żebyś przynajmniej wiedział o co pytać albo co powinno budzić wątpliwości.[/QUOTE]

    popieram świeta prawda, weterynarze to tak jak nasi lekarze w razie watpliwosci zawsze trzeba się skonsultować z innym specjalista, yorki sa bardzo delikatne dlatego trzeba zawsze wetowi patrzec na "ręce"

  5. z doswiadczenia -jesli to York z długim włosem to od futerka bedzie sie elektryzował, lepiej jak pod spodem jest polarek i ma szerokie zapinanie pod brzuszkiem żeby wloski sie nie moczyły lub nie przyklejał sie snieg.

×
×
  • Create New...