Jump to content
Dogomania

N&N

Members
  • Posts

    392
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by N&N

  1. Gryf80, znaną nam wszystkim hodowlę chartów, whipetów, wydalono z (mojego) oddziału. Wprawdzie pani hodowczyni bryluje w innym oddziale (nie wiem na jakich zasadach), ale mam nadzieję, że w końcu wyrok sądu ukróci jej działalność. Co do lubelskiego oddziału nie mam zastrzeżeń co do ich działalności. Dobro psa na pierwszym miejscu. Sprawy załatwiane szybko, często kosztem prywatnego wolnego czasu. Pomoc i podpowiedź co do odchowu szczeniąt, wyboru najlepszego lekarza. Panie jeżdżą na przeglądy miotu i kontrole do hodowli. Zwracają baczną uwagę na najdrobniejsze nawet zaniedbanie u psa (kilka dni temu brałam udział w przeglądzie miotu, pani wet. ostro zwróciła uwagę hodowczyni o nieco za długie pazurki u szczeniąt). Maluchy były naprawdę dobrze odchowane i z domowych warunków. Ale bura i tak się dostała.

    Śmiem twierdzić, że Związek jest taki, jacy ludzie w nim pracują. A założenia i regulaminy ma najlepsze ze wszystkich stowarzyszeń.


  2.  

    Dlatego też ZK w sumie w tym piśmidle nie widzi żeby było aż tak źle; bliższa koszula ciału, czyli niech sobie kundle" zdychają, co nas to obchodzi".

     

     

    Berek, jesteś niesprawiedliwa. Psy związkowe zostały skontrolowane przez Vivę i ZKwP i były w dobrym stanie.

     

    Koszmarna pseudohodowla była pod zupełnie innym adresem. Związek Kynologiczny w Polsce o niej nie wiedział. To nie tak, że "niech kundle sobie zdychają". ZKwP nie jest odpowiedzialny za KAŻDEGO psa, nawet jeśli ktoś jest członkiem tej organizacji. Psy, ponad 80 były stowarzyszeniowe lub nie zgłoszone gdziekolwiek. Dlaczego pana podciąga się pod ZKwP, skoro zdecydowana większość jego hodowli nie była związkowa. Pan należał do wielu stowarzyszeń, albo działał po cichutku nie zgłaszając psów nigdzie. Niestety osoby chore mogą zdarzyć się wszędzie. :(

    Z resztą co to za regulamin hodowlany (stowarzyszeniowy), który dopuszcza sukę do rozmnażania po skończeniu roku, i dalej można ją kryć dwa razy w roku, aż do jej śmierci? Gdzie nie ma czegoś takiego jak emerytura. :(

  3. To córka owego "hodoffcy".

     

    Niestety, psy z "obozu koncentracyjnego" pod lasem nie miały rodowodów. Związek Kynologiczny nie mógł ich skontrolować (chociażby przeglądem miotu) nawet jakby chciał. :( Nie wiedziano o ich istnieniu. Były pod zupełnie innym adresem.

  4. Brezyl. psy zarejestrowane w Związku Kynologicznym w Polsce mieszkały w Białymstoku. Były zadbane. Nie odebrano ich. Te z koszmaru :( nie miały dokumentów, były przetrzymywane w zupełnie innym miejscu. Być może były zarejestrowane w innych stowarzyszeniach? Pan nie był hodowlą znaną (teraz to się zmieni) ani dobrą :( . 

    Najgorsze w tym wszystkim, że jego córka, lekarz weterynarii, nie zrobiła z tym nic. Absolutnie nic. A psy cierpiały latami. :(

  5. U nas parę lat temu było zagryzienie małego, uwiązanego pod sklepem na smyczy psa (przez większego, wolnobiegającego).

     

    Z tym gryzieniem to nie taka prosta sprawa, niestety. Dwa lata temu, pod moim blokiem, ONek zagryzł starutkiego jamnikoratlerka będącego na smyczy ze swoją (starszą już) właścicielką. ONek został wypuszczony z samochodu, dopadł psa i zagryzł. Pani nie była w stanie nic zrobić. Stojący z nią ludzie też. :( Już wcześniej ONkowi zdarzały się "wyskoki", lubił sobie poatakować. Rozmowy z właścicielem nic nie dawały. Potrzeba było tragedii. :(

  6. Wczoraj koło osiedlowego sklepiku "uratowałam" przed uratowaniem suczkę sąsiadki.

    Psinka siedziała sobie grzecznie uwiązana na smyczy. Widać, że zadbana. Wpatrywała się w sklep. Ewidentnie czekała.

    Patrzę, a tu jakaś młoda dziewczyna próbuje ją odwiązać. Nie znam osoby, sąsiadkę znam. Więc zapytałam panią co robi? Dlaczego odwiązuje psa. "aaa, bo on siedzi tu biedny i nikt go nie chce". :o Właścicielka w sklepie. Poinformowałam panią, że pies ma właściciela, który zaraz wróci i martwiłby się. Pani odpuściła akcje ratowania. Czasem ludzie odwiązują w dobrej wierze.

     

    BlackDream, jesteś pewna, że psy narobiłyby rabanu? A za dobre jedzonko?

     

    Ja jestem pewna, że moje podeszłyby po jedzenie. Są wielkimi fankami ciumkaczy. Nawet takich bez jedzenia.

  7. Ibelieve, Przykro mi z powodu śmierci pani szczeniaczka. :( Szkoda, że malec cierpiał (m. in. utraty świadomości). :(

     

    Obejrzałam zdjęcia z hodowli, z której kupiła pani psiaka. To (wg. prawa) legalna, nie "lewa" hodowla. Pozostałe psy oferowane do sprzedaży, (zwłaszcza ten najmniejszy, minimini) nie wyglądają zbyt zdrowo. Mam nadzieję, że psiaczki będą miały więcej szczęścia i uda im się przeżyć swoje życie. :( Oby.

     

    Niestety, takie problemy są nie tylko w chihuahua. W innych rasach również. Wielokrotnie dzwonili do mnie ludzie i opowiadali straszne historie swoich ukochanych psiaków kupionych dosyć ........spontanicznie (bez poszukiwania dobrej hodowli, byle blisko i tanio). Te historie nie kończyły się dobrze. :(

     

    Pisze pani, że nie stać pani na pieska za 2000. Z ciekawości wrzuciłam w internet hasło i rodowodowego chihuahua można nabyć już za .... 600 zł! Fakt, że to roczny psiak, ale... Szukam dalej. Mam 6 m-cznego za 800 zł. Taki odchowany wydaje się być dobrym pomysłem. Wstępnie nauczony czystości, większy więc i o niespodzianki zdrowotne trudniej. Potem są już w wyższych cenach. 1400 i 1500, ale może warto dołożyć te 200-300 zł za rasowego, zdrowego, dobrze odchowanego szczeniaka ? Kupując psa w dobrej hodowli podpisuje pani umowę. Może pani liczyć na pomoc hodowcy w każdej sytuacji. Np. ja, mimo, że kupiłam sunię prawie 4 lata temu, w dalszym ciągu mogę liczyć na hodowczynię! Pomaga zawsze. Jej dobre rady wiele razy okazały się nieocenione (i skuteczne), gdy weterynarze bezradnie rozkładali ręce.

    Pozdrawiam

  8. Wiem że wzorzec premiuje skarlałe rachityki ale...! Na szczęście natura jednak jest mądrzejsza.

    Te rachityki mogą mieć do 3,2 kg. :P 3,5 też przejdzie.

     

    1 kg miniatureczki to najczęściej YoreczkiMini. Bez rodowodu. Widuje się dwa typy. 1-2 kg maleńkie psiaki, albo sporawe, 6-7 kg. (większe od moich pinczerów miniaturowych :D )

    Z tego co zauważyłam na wystawach, dobrze widziane są ... duże psy. Przerosty (czasem spore) cieszą się uznaniem sędziów. Wygrywają. Bardzo rzadko zdarza się sędzia z miarką, a już obniżający ocenę za wzrost, ewenement.

     

    Edit:

    Widzę, że Beatrix dała już link do wzorca. 2 cm wzrostu w miniaturowej rasie, czy 0,5 kg to naprawdę ogromna różnica.

  9. Z cyklu: Pies bez smyczy w miejscu publicznym.

     

    Wracam z dzieckiem ze szkoły. Idziemy przez park. Nagle (starsze ode mnie ;) ) małżeństwo zaczyna robić psom zdjęcia na dwa aparaty (wyglądające na profesjonalny sprzęt). Myślałam, że Państwu nie spodobało się, że psy biegają luzem i szykuje się awanturka. Pech. Akurat psy ganiały się w najlepsze zataczając ogromne koła, robiąc zwody, uniki i zapasy. :D Wydawały przy tym dźwięki przeokrutne (jak w prawdziwej walce dla niewtajemniczonych osób ). Co się okazało? Państwa zauroczyły psiaki, wypytali mnie co to za psy, skąd je mam itp. Nie muszę dodawać, że chętnie im wszystko opowiedziałam.

     

    Co za inteligentni ludzie. :) I z dobrym gustem jak widać :P

  10. Oj tam aparat. Ja ostatnio omal nie zepsułam psa. Na zawsze. :-( Nie upilnowałam, prawdopodobnie nocą. Niestety, piesek wielki porządnicki. Posprzątał sobie coś tam na mieście. To coś mocno mu zaszkodziło. Tak mocno, że bez pomocy lekarza się nie obeszło. Pomogły też rady hodowczyni (za co jestem jej ogromnie wdzięczna). Już jest lepiej. Pies odzyskuje apetyt. Powoli, ale jednak. Było źle. Bardzo źle. Jeszcze widać po psie. I to twój ulubiony pieseł Evel. Nie "turbomysz na amfie" :-P , ale słodziak malusi. <3 Skończy się wiadrem na pyszczek i tyle.

    Do zobaczenia (mam nadzieję). Pozdrawiam :smile:

  11. Witam. Co słychać? Jak po Sylwestrze? :smile:

     

    Szaroburo na dworze, pewnie dlatego nie ma nowych zdjęć. Evel, proszę, odkurz galerię. :smile:

    Czekamy na porywające zdjęcia i opisy nowych przygód psiaków (bo poza dziką, agresywną rudą suką i krwawym pekińczykiem mamy i inne osobliwości, warte opisania :-D ) :-P

    Pozdrawiam :smile:

  12. Moje psy chodzą bez smyczy bardzo często. Po osiedlu, parku, nad Wisłą. Tylko na mieście je zapinam.

    Małe sporo czasu swobodnie biegają, ale na widok człowieka przywołuję je do nogi. Nawet jak ktoś jest z psem, pytam o możliwość zapoznania się psów. Zawsze mijam się z ludźmi, mając psy po zewnętrznej stronie ścieżki/chodnika. Przy dzieciach, osobach starszych, biegaczach, dodatkowo zapinam na smycz. Dla komfortu psychicznego tych osób. Psy są miłe, łagodne. Dobrze wychowane i posłuszne. Lubią ludzi. Ale skąd każda przechodząca osoba ma to wiedzieć? Może ją to nie interesuje? Chce przejść swobodnie. Może bać się psa. Może nie lubić. Może mieć alergię. Spieszyć się.... cokolwiek. :smile:

    Moje psy są DWA (straszne :-P ). Co z tego, że małe? Co z tego, że grzeczne? Co z tego, że nigdy nie zaatakowały (psa ani człowieka) i nie mają tego w planach? Wg. stereotypu małe psiaki są agresywne, nerwowe i gryzą (piranie). Wołam psy, przeczekuję chwilkę z boku na trawniku, lub mijam z psami przy nodze i w pewnej odległości. Dla mnie to żaden kłopot. Naturalna sprawa.

    Część ludzi dziękuje za złapanie psów i możliwość przejścia. :smile: Taki drobiazg, a jak ułatwia życie. Nie każdy jest psiarzem od pokoleń. I ja to szanuję.

     

     

     

    *w moim mieście psy mogą być spuszczone ze smyczy, pod warunkiem, że są pod kontrolą właściciela.

  13. Ale fajnie "Młody" wygląda. Piękny jest. :)

     

    (....) i solidnie obszczekał babkę, która wrzeszczała na swoje dziecko. Tak jak nie lubię dzieci tak tu mały po prostu bał się przejść obok psów, a babka zamiast to jakoś ogarnąć to zaczęła się jeszcze na niego drzeć. Młody wie na kogo szczekać. 

     

     

    Miałam podobną sytuację. Zaprowadziłam dziecko do szkoły i idę z psami do parku. Psy na smyczy, ale bez kagańca. Prowadzę je od strony siatki odgradzając sobą (jak zwykle, gdy widzę dzieci, mam taki odruch). Patrzę, na oko 10-12 letnia dziewczynka niemal wisi kobiecie na ręce i wierzga nogami. Zdziwiłam się, że tak bardzo nie chce iść do szkoły. Jak ich mijałam usłyszałam jak matka warczy przez zęby: "są na smyczy idiotko jedna! Przecież Cię nie zeżrą". Masakra. Jakbym wiedziała, że dziecko boi się psów poszłabym drugą stroną ulicy. Wystarczyło krzyknąć z daleka. Biedna mała. Sama pewnie nie wpędziła się w taką fobię. :( I jeszcze "wspierająca" mamusia.

  14. Zdjęcie?

    Na prywatny pulpit w komputerze. :) Nie do celów marketingowych.

     

    W tym roku "Mikołaj" przyniósł mojemu dziecku .... rybkę. Ja (jako dzielny pomocnik Świętego Mikołaja) musiałam ją zdobyć i przynieść. Fuja fuj! Nie mam do czynienia z rybami i propozycja sprzedawcy co do żywego pokarmu nie spotkała się z moim entuzjazmem. :) Biedne te rybki. W kubkach jednorazowych, ledwo zalane wodą, nie mogące nawet rozprostować płetw, w mętnej "zupie" pływały. Pewnie z 30 ich było. Szkoda ich. :'( Nie znam gatunku, nie przepadam, ale tak nie powinno być.

     

    Nasz rybek ma się dobrze. Żyje. :) Jest regularnie karmiony. Miał dwa razy (jak na razie) zmienianą wodę. Już podpływa do brzegu jak nas widzi. Ogólnie powoli się przyzwyczajam, ale szalonym miłośnikiem raczej nigdy nie będę.

    Za to Malutka zachwycona. Mówi, że jakby co, to za parę lat szykuje nam się Florek Junior!  Bo rybki są ekstra.  OMG. Może jej przejdzie?

     

     

    Edit: Małe mysie rewelacja! Zawsze wydawało mi się, że to szczurki są bardziej inteligentne, a myszki ....... są słodkie.

    Świetne maluchy.

  15. a_niusia, Brezyl zastosowała ironię.

    Chodziło o to, że niektóre Championaty są nic nie warte. Bo np. na wystawie międzynarodowej jest ok. 200-300 psów. Nasza mała krajówka ma 600. A i hodowla w tamtych krajach jest na tak niskim poziomie, że praktycznie zawsze jedzie się po zwycięstwo. Nawet ze słabiutkim psem. Dlatego Ch. Rumunii to nie to samo, co chociażby Ch. Niemiec. :-)

  16. Natalia45, niestety nie. Nie chodzi o mnie. Nie rozumiesz? Chodzi o psy!

    Tragiczne jest to, co dzieje się w wielu rasach (np. "mojej"). Jak zaprzepaszcza się dorobek pokoleń hodowców.  Do czego prowadzi pseudohodowla? Hodowlą nazwać tego nie można. Nawet jak ktoś dba o swoje psy.

    180757447_5_644x461_ratlerek-miniaturowy

    Z krzepkiego, silnego, dzielnego, dziarskiego małego pieska wyhodowano nieszczęśliwe stworzonka. To NIE JEST MIŁOŚĆ!

     

    Dla porównania zdjęcie rasowej pinczerki, z hodowli zrzeszonej w FCI.

    150139_240402639393322_1681462863_n.jpg?

     

    Edit:

    Marta30, ciężko będzie odkupić wartościowe szczenię z FCI. Baaa, przeciętne również. Zabezpieczam swoje szczenięta przed rozmnażaniem poza strukturami FCI. Większość znanych mi hodowców również. :smile:

    Niehodowlane szczenięta będą obowiązkowo sterylizowane/kastrowane. Hodowlane mogą być kryte wyłącznie zgodnie z regulaminem Związku Kynologicznego w Polsce lub organizacji zrzeszonej w FCI. Umowa jest tak skonstruowana, że o wiele bardziej będzie opłacało się zwrócić mi szczeniaka/dorosłego psa :evil_lol: niż próbować "hodować" go sobie na własną rękę.

    Zresztą nawet w takim przypadku jestem zabezpieczona.  :siara:

  17. Znajoma hoduje miniatury i średniaki. Swego czasu zapytałam o średniaka. Z czystej ciekawości. No cóż, taka sama torpeda jak mini, tylko 5 razy większa. Z większymi potrzebami. Też chętnie poznam. O ile łatwo ogarnąć "turbomysz" (jak uroczo określiła moją miniaturkę pewna przesympatyczna dziewczyna), to przy średniaku błędy trudniej naprawić. Wymagają zdecydowanie więcej ruchu od miniatur i więcej konsekwencji. Są trudniejsze.

     

    P.S.

    Pinczery są nieufne do obcych. Teoretycznie. O ile jedna moja suczka daje łaskawie się pogłaskać na moją prośbę (choć widać, że bez specjalnej przyjemności, no chyba, że ktoś ma smaka) to druga rozpływa się w uśmiechach na widok człowieka. Jak tylko obcy ją zawoła i zechce głaskać to i całusa dostanie. Ot, taka mała ludzka entuzjastka. :smile:

  18. Pysia, chciałabym zdementować "igiełki". :smile:

    Miałam jednego, teraz dwa psy. Kłaków i igiełek w domu nie ma. Może potrzebne jest nieco większe stadko? :lol:

    Jestem perfekcjonistką (niestety) i kłak w domu (w nadmiernych ilościach) przeszkadza mi. Lubię mieć czysto. Pinczer ma tak mało sierści, na tak malutkim ciałku, a przy tym megakrótkiej, że nawet w okresie intensywnego linienia tego nie widać. O wiele więcej bałaganu jest z psich łapek. Fakt, że piachu naniosą trochę. My też, więc uzbiera się tego..... ;-)

    To zupełnie inny typ sierści niż corgi, ONek, czy inne, krótkie ale z podszerstkiem. Nie "sypie" się. Nie garściami. Nie wbija mi w ubranie. Nawet w okresie najintensywniejszego linienia. Psy śpią z nami w pościeli (oczywiście nie mogą, wiedzą o tym, więc czekają aż zaśniemy :-D a nad ranem grzecznie idą do siebie) to tu parę kłaczków się znajdzie. Sprawę załatwia nieco częstsza zmiana pościeli niż bez psów. :smile: Ogólnie typ sierści super mi odpowiada. Jak kiedyś wezmę coś większego to tylko takie "łyse". Mam już nawet swój typ.

     

    Co do urazów, u nas tylko raz sunia rozcięła łapę na szkle. Zbitej butelce. Na trawniku podczas szalonych gonitw. Generalnie ciężko u moich o uraz. Są sprytne i bardzo zwrotne, a przy tym uważne.

    Dzisiaj znalazłam w parku w liściach kilka żyletek. Pozbierałam, bo i ktoś inny mógłby na to wpaść. Na szczęście moje psiaki nie przebiegły po tym, bo mogłoby być nieciekawie.

    Ale nie mogę powiedzieć, że są "urazowe". :smile:

  19. Anorektyczna, nie wiem z kim rozmawiałaś, ale jestem zaskoczona. Mogę prosić o nazwy hodowli na PW?

    Ja duży nacisk kładę na charakter, ale także zdrowe, mocne i krzepkie ciało. Pinczer ma być psem, a nie porcelanową figurką, zabawką, czy ozdóbką. :smile:

    Tu radosna walka o patyk "delikatniutkiego" pinczera ze "straszliwym wielkim i złym" owczarkiem.... :-D Stereotypy.....

    10846002_1072350772790744_74331037790709

    Delikatna konstrukcja nie służy niczemu dobremu. Przynajmniej u pinczera. Nie zauważyłam hodowli cieniutkokostnych psiaków. Raczej tendencję odwrotną. Pies ma być mocny. Hodowcy których znam, do tego właśnie dążą. Do wyhodowania mocnego, ale eleganckiego psa.

     

    Absolutnie nie polecam Ci pinczera miniaturowego i nie zachęcam. :smile: To pies dla pasjonatów/miłośników rasy.

    Koneserów. :evil_lol:  Trzeba mocno go chcieć. Nie każdemu musi się podobać. Nie każdemu musi odpowiadać jego charakter i temperament. Na szczęście jest ogromny wybór psich ras i każdy znajdzie coś dla siebie. Nie powinno decydować się na siłę na psa. Zamiast. Bo i właściciel będzie rozczarowany i pies nieszczęśliwy. Dlatego dopóki ktoś nie jest pewnien na 100% to ja nie mogę polecić psa.

  20. KapustaPusta, tak. To bardzo aktywna i energiczna rasa. Psy "nie do zdarcia". Szybko się regenerują i po 10 min. odpoczynku są gotowe do akcji.

     

    Radskorpion, wbrew pozorom dużo laików nie widzi różnicy. :-(

    Nawet powiedziałabym, że wolą pieska z pierwszego zdjęcia. Im mniejszy, tym lepszy. 2 kg ratlerek to dla wielu miłośników mini piesków psiak idealny.

    Mój 5 kg. pinczer wydaje im się ...... wielki. A przecież tak naprawdę to mała rasa. Wielokrotnie spotkałam się z opiniami, że moje psy są "podrabiane", "oszukali panią" itp. bo są za duże, mają za grube łapki, mają ogon, temu jednemu nie stoją uszy (felerny), są "niesarenkowate", nie mają dużych oczu.

    To straszne, co niekontrolowane rozmnażanie zrobiło z tej pięknej i zdrowej rasy. :-( Widziałam psiaki tak maleńkie, z tak ogromnymi, wyłupiastymi oczkami, z tak krzywymi kręgosłupkami, z tak chudymi, powykręcanymi łapkami, wyłysiałe, że aż żal było patrzeć. I tyle schorzeń co mają te maleństwa.... :angryy: Naprawdę szkoda psów.

    Ale ludziom się podoba. :-(

    Ogólna świadomość w społeczeństwie jest jeszcze bardzo mała. Niestety.

×
×
  • Create New...