[quote name='beta ata']Trochę trudno połapać się, co, kto i jak... Przeczytałam wszystko, ale i tak nie bardzo wiem, o co chodzi. Czy ktoś mógłby jasno i konkretnie, po kolei opisać, co kto tam robi i jak mozna sie z tymi osobami skontaktować? Ktoś tu pisze, że wolontariuszek, które tam działają tu nie ma. To gdzie w takim razie są?? I wtakim razie, co to za wątek, skoro nie ma na nim nikogo, kto coś konkretnego wie o sytuacji?
Jesli ta kobieta jest tzw. zbieraczem, to faktycznie jest to problem. Jest to opisana jednostka chorobowa, ktorą sie leczy. Bez leczenia taka osoba sie nie zmieni, nadal bedzie zbierać -w tym przypadku psy- i za nic nie będzie chciała sie z nimi rozstać.[/QUOTE]
Hej - kompletnie nie potrafię się poruszać po tym forum - dopiero przed sek. sie tutaj zarejestrowalam. Jestem jedna z wolontariuszek zaangazowanych w akcje wyciagania psow z Wolki - dzialam tylko w internecie - pomagam 2 dziewczynom, ktore sa na miejscu. Mamy strone na Facebooku i tam albumy z psami do adopcji. O informowanie Was tutaj co i jak prosiłyśmy jedną z dziewczyn, ktora nam to zaproponowala, bo ja ciagne cala strone sama, a mam tam prawie 3 tys. osob i ledwo wyrabiam - siedze w necie po 13h. Do tego pracuje (w domu/zlecenie) i studiuje (jestem w trakcie sesji) -takze jesli macie jakies pytania czy watpliwosci, to zaapraszam na naszą strone: [url]http://www.facebook.com/PsyPilneAdopcje?ref=tn_tnmn[/url] ( w tytule jest dorota szymanik, bo to ona załozyla strone, a potem przekazala mi). Pozdrawiam. Postaram sie tu zajrzec - ale raczej nie czesto. Najbardziej potrzebujemy DOMOW tymczasowych i oczywiscie stałych. A tak poza tym karmy. Naszym celem jest wyadoptowanie psow do zera, niestety nawet wcz. rolnicy przywiezli p. Lilianie kolejnego psa. I robia to nagminnie, bo wiedza, ze ona ma serce do zwierzat. Ale nie ma pieniedzy ani zdrowia. Kiedys byla tak nieufna, ze nie wydawala psow na adopcje -teraz sie zgadza -ok 7 psow juz znalazlo domy. Pozostalo ok 50... :( Takze jak mozecie jakkoliwiek pomoc - piszcie [email]
[email protected][/email]
Aha - sprawdzamy domy na miare naszych mozliwosci - obie dziewczyny zawsze same to robia, ale trafil nam sie jeden ****-up - babka plakala w sluchawke niemalze, ze chce pewnego psa, pomimo ze byla 2 w kolejce dalysmy go jej, bo nam pisala, jak to jej dziecko strasznie go chce. Laski go zawiozly wieczorem a z samego rana juz byly tel. i info, ze nie przemyslala decyzji, ze pies nie umie chodzi po schodach, ze warczy na dziecko.. itp. Wiecej szczegolow zdradzac nie moge. Grunt, ze pies jest bezpieczny u nas. Pozdrawiam ;)