Jump to content
Dogomania

pickney

Members
  • Posts

    17
  • Joined

  • Last visited

pickney's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Paoii, przyjedziemy chyba z Buniowym w sobotę z ciuszkami :) Nie jest tego dużo, ale po Nowym Roku przywieziemy karmę. Przepraszam, że tyle to trwało, ale końcówka roku w pracy mnie dobija powolutku :( Zobaczymy się w sobotę?
  2. Drodzy Forumowicze, ze względu na nieocenioną pomoc mojej przyjaciółki w ratowaniu Astera i kontakcie z p. Kłosińskim mamy zarówno wobec niej, jak i wszystkich bezdomniaków ogromny dług. Moja przyjaciółka wraz z Rodzicami prowadzi Przytulisko na Wiśniowej w Sandomierzu, które ze względu na wojującą biurokrację i chęć zysku ze strony miasta Sandomierz może zostać zlikwidowane. Ale nie to jest najgorsze. Władze miasta oznajmiły, iż w poniedziałek tj. 14 maja zabierają wszystkie 40 psów w niewiadomym kierunku likwidując jednocześnie Przytulisko, z którego usług korzystały. Psy najprawdopodobniej trafią do mordowni, która uraczy je igłą. Błagamy, pomocy, mamy tylko 4 dni na ratunek! Oto pełny opis sytuacji, która zaistniała oraz link do wątku, który z tej okazji założyliśmy: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/226853-Sandomierskie-bezdomniaki-z-przytuliska-na-wi%C5%9Bniowej-prosz%C4%85-o-odroczenie-wyroku%21%21%21"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/226853-Sandomierskie-bezdomniaki-z-przytuliska-na-wi%C5%9Bniowej-prosz%C4%85-o-odroczenie-wyroku%21%21%21[/URL] [LEFT][COLOR=#333333][FONT=lucida grande]W dniu dzisiejszym Straż Miejska bawiąc się w listonosza, dostarczyła nam pismo podpisane przez Zastępcę Burmistrza Sandomierza Pana Marka Bronkowskiego, w którym poinformowano nas że w najbliższy poniedziałek tj. 14 maja w godzinach rannych wszystkie nasze psy zostaną wy[/FONT][/COLOR][COLOR=#333333][FONT=lucida grande]wiezione przez "podległe mu służby" do schroniska bez podania jakiejkolwiek lokalizacji. Jako powód podano fakt "że przytulisko powstało nielegalnie, nie spełnia ustawowych wymogów o ochronie zwierząt i funkcjonuje w skandalicznych warunkach". Odnosząc się do powyższego pragniemy zauważyć, że: - nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy schroniskiem - od 6 lat funkcjonujemy (nielegalnie) przyjmując od legalnych władz nielegalne psy z terenu miasta Sandomierza dostarczane przez legalną Straż Miejską i legalny PGKiM - 16 lutego zakończyła się na Wiśniowej kontrola Powiatowego Inspektora Weterynarii, która nie wykazała "skandaliczności warunków" w jakich żyją psy w Przytulisku, a zakończyła się zaskakująco pozytywną oceną - dostaliśmy jedynie śmieszne 5 dni na znalezienie domów dla niemalże 40 psów w tym staruszków i agresorów - niepodanie lokalizacji proponowanego schroniska pozwala nam domniemywać, że nasze psy trafią do "mordowni" - ciekawostką jest fakt, że z końcem ubiegłego roku wygasła umowa z miastem na opiekę nad zwierzętami i co za tym idzie - pieniądze. Od początku roku utrzymujemy psiaki ze środków własnych. - chowanie przez urzędników głowy w piasek spowodowało, że ze wszystkim zostaliśmy sami. PODSUMOWUJĄC: nie chcemy i nigdy nie chcieliśmy być na Wiśniowej, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest to odpowiednie miejsce dla naszych psów. Od lat staramy się o nową lokalizację o czym Pan Zastępca Burmistrza świetnie wie, ale mało Go to interesuje. Chcemy po prostu czasu na znalezienie psom domów tymczasowych, bo o stałych w tak krótkim czasie nie mamy co marzyć. Was wszystkich prosimy o pomoc w wywarciu nacisku i uświadomieniu Urzędowi Miasta Sandomierza, że nie jesteśmy sami i nie pozwolimy na samowolę. Podajemy maila do Zastępcy Burmistrza Pana Bronkowskiego, Urzędu Miasta i Wydziału Komunalnego. Poinformujcie ich co o nich myślicie i o decyzji przez nich podjętej. KLAMKA ZAPADŁA. IDZIEMY NA WOJNĘ. [email][email protected][/email] [email][email protected][/email] [email][email protected][/email][/FONT][/COLOR][/LEFT]
  3. [COLOR=#ff0000][/COLOR]Bardzo prosimy o pomoc wszystkich, którym los bezdomnych psów nie jest obcy, a także tych, których wygrana biurokracji jest niewybaczalna wobec losu kilkudziesięciu istnień... Sytuacja jest nieprawdopodobnie podbramkowa. W poniedziałek, tj. 14 maja około 40 psów z Przytuliska na Wiśniowej w Sandomierzu może zostać wywiezionych w kierunku tajemniczej destynacji, czyli najprawdopodobniej pod igłę. Hipokryzja Urzędu Miasta Sandomierza nie może doprowadzić do uśpienia tych cudownych psiaków. Ratunku!!! [TABLE="class: uiGrid mvm, width: 0"] [TR] [TD="class: vTop"]W dniu dzisiejszym Straż Miejska bawiąc się w listonosza, dostarczyła nam pismo podpisane przez Zastępcę Burmistrza Sandomierza Pana Marka Bronkowskiego, w którym poinformowano nas że w najbliższy poniedziałek tj. 14 maja w godzinach rannych wszystkie nasze psy zostaną wywiezione przez "podległe mu służby" do schroniska bez podania jakiejkolwiek lokalizacji. Jako powód podano fakt "że przytulisko powstało nielegalnie, nie spełnia ustawowych wymogów o ochronie zwierząt i funkcjonuje w skandalicznych warunkach". Odnosząc się do powyższego pragniemy zauważyć, że: - nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy schroniskiem - od 6 lat funkcjonujemy (nielegalnie) przyjmując od legalnych władz nielegalne psy z terenu miasta Sandomierza dostarczane przez legalną Straż Miejską i legalny PGKiM - 16 lutego zakończyła się na Wiśniowej kontrola Powiatowego Inspektora Weterynarii, która nie wykazała "skandaliczności warunków" w jakich żyją psy w Przytulisku, a zakończyła się zaskakująco pozytywną oceną - dostaliśmy jedynie śmieszne 5 dni na znalezienie domów dla niemalże 40 psów w tym staruszków i agresorów - niepodanie lokalizacji proponowanego schroniska pozwala nam domniemywać, że nasze psy trafią do "mordowni" - ciekawostką jest fakt, że z końcem ubiegłego roku wygasła umowa z miastem na opiekę nad zwierzętami i co za tym idzie - pieniądze. Od początku roku utrzymujemy psiaki ze środków własnych. - chowanie przez urzędników głowy w piasek spowodowało, że ze wszystkim zostaliśmy sami. PODSUMOWUJĄC: nie chcemy i nigdy nie chcieliśmy być na Wiśniowej, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest to odpowiednie miejsce dla naszych psów. Od lat staramy się o nową lokalizację o czym Pan Zastępca Burmistrza świetnie wie, ale mało Go to interesuje. Chcemy po prostu czasu na znalezienie psom domów tymczasowych, bo o stałych w tak krótkim czasie nie mamy co marzyć. Was wszystkich prosimy o pomoc w wywarciu nacisku i uświadomieniu Urzędowi Miasta Sandomierza, że nie jesteśmy sami i nie pozwolimy na samowolę. Podajemy maila do Zastępcy Burmistrza Pana Bronkowskiego, Urzędu Miasta i Wydziału Komunalnego. Poinformujcie ich co o nich myślicie i o decyzji przez nich podjętej. KLAMKA ZAPADŁA. IDZIEMY NA WOJNĘ. [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL][/TD] [/TR] [/TABLE]
  4. Paulina, chochliku, dziękuję Ci bardzo! Ale Ty się teraz do matury szykuj, bo my tu mamy piąstki zaciśnięte na szczęście od tygodnia! :) A wracając do tematu Bunia (Bobek-Bobunio-Bunio,czyli radosna twórczość Buniowej Pańci), chłopak był pierwszy raz na górskiej wycieczce. Za cel obraliśmy na razie Beskid Wyspowy, żeby go wypróbować, a dokładniej wspomniany Pcim. Bunio był przodownikiem trekingowym, świetnie odnalazł się w podróży, maszerował z jęzorem po same pomidory, ale się nie poddał. Kilka przystanków po kilkanaście minut i pies jak nowy mógł iść dalej:) Następnym wypadem pokusimy się o wyższe partie. Buniek spał już umęczony w samochodzie w drodze powrotnej, a wieczór spędził na trawieniu nadmiaru paszy, który pożarł oraz wzdychaniu z umęczenia. Ale szczęśliwy chłopiec do dzisiaj:) Jeśli chodzi o poprzednie problemy, na razie constans. Sytuacja bez zmian. Jednocześnie informujemy, że jeżeli jakiś pies o imieniu Aster złapie za telefon i zadzwoni z reklamacją na nowych rodziców do KTOZu,przyznajemy się do wszystkiego ;) Ze względu na nieopanowane rozbestwienie Bunia, ograniczamy ilość paszteciku dodawanego do suchej karmy od dwóch dni, co pies ewidentnie zastrajkował głodówką. Od wczoraj leży na swoim fotelu prezesa, obrażony nieprawdopodobnie. Czekamy tylko aż w ramach strajku zacznie jeść suchy chleb z wodą ;) Jedynie po wycieczce do Pcimia był tak głodny, że pożarł całą miskę suchego orientując się dopiero przy ostatnich 5 kulkach:) Z pozdrowieniami, My, Wyrodni Rodzice ;)
  5. Aster musiał mieć złe wspomnienia ze starszymi mężczyznami, ale... wczoraj zauważyliśmy, że zmienił stosunek również względem starszej pani mieszkającej w naszej klatce, z którą wcześniej się witał a na balkonie nie zwracał uwagi. Teraz na nią warczy... Musimy się ponownie skontaktować z p. Andrzejem i tą sprawę rozwiązać, bo zachowanie względem starszych się zmieniło. Troszkę nas to przeraża... Generalnie p. Kłosiński polubił Astera, mówił o nim w samych superlatywach (czego się nie spodziewaliśmy, bo raczej behawiorzyści nie są skorzy do chwalenia-tak mnie uprzedzano :)). Podobał mu się nasz kontakt z nim, jego reakcje na nas, wszystkie 4 filary mamy dograne i nie widzi problemów w dalszych kontaktach. Dobrze się z nami czuje i zazdrośnik "złapał Pana Boga za rogi", dlatego nie akceptuje moich kontaktów z innymi psami. Ale to do wypracowania. Pan Kłosiński bardzo indywidualnie podszedł do nas, mamy dzwonić o każdej porze dnia i nocy, gdyby się coś działo. Zobaczymy, na razie największym problemem jest rodzina...tego na razie nie potrafimy przeforsować i nawet nie rozpoczynamy tematu...coraz bardziej widzę, że może to być walka z wiatrakami, bo nie mamy argumentu, aby ich przekonać do dania mu jeszcze jednej szansy...
  6. Jesteśmy po wizycie p. Kłosińskiego. Aster jest cudnym psem, który ma traumę...Nas jedynie uspokoił, ale temat rodziny nadal istnieje...będziemy pracować, jeśli postawa rodziny się nie zmieni to zaczniemy myślęc. Na razie musimy zacisnąć zęby dać sobie i im czas, żeby to poukładać. Ale najmilsze, co usłyszeliśmy to fakt, że dobrze go prowadzimy i się dobrze komunikujemy...:)
  7. Na spokojnie myśląc jest wiele opcji racjonalnych po ataku i ja sobie z nich świetnie zdawałam sprawę...ale w nerwach, uwierzcie mi, nie myśli się racjonalnie. Z Dziadkiem minęłam się w drzwiach, rodzina w panice, Aster wyrywający się z ramion Arka, bez wcześniejszego doświadczenia z atakami na człowieka (dodatkowo na członka rodziny) robi się idiotyzmy...trudno. Będziemy teraz działać, bo wyrzuty sumienia i kolejne nieprzespane noce nas nie uratują. Robimy wszystko, żeby go wyprostować i się dowiedzieć, co i jak. A jeśli się uda, rodzinę też zaangażujemy i może uda się uniknąć adopcji kolejnej, bo zabije to i jego i przede wszystkim nas.Dziękuję wszystkim z Was za wsparcie!
  8. [quote name='Noelle']myślę, że trzeba poczekać na opinię P. Kłosińskiego... może Dziadek był jakoś źle nastawiony psychicznie do psa, i Aster to wyczuł?[/QUOTE] Myślę, że może to być jakimś czynnikiem. Dziadek jest starej daty, pies na łańcuchu, nie w domu. Ale wiem, że starał się nam nie robić przykrości i nigdy źle się o nim nie wypowiadał. [quote name='Noelle']można tu snuć jakieś domysły, tak naprawdę dla psa wszystko mogło być bodźcem do ataku.. a tym trudniejsze jest zrozumienie myśli Astera, gdy on nigdy jeszcze nie zaatakował człowieka.. [/QUOTE] Już nie wiem, czy bodziec czy sam atak jest dla nas ważniejszy. Nawet jeśli był bodziec, który mógł go zirytować to nie wyobrażam sobie sytuacji, co by było, gdyby na podłodze nie było paneli... Muszę się też uporać z odpowiedzialnością cywilną za takie zachowania. być może taka sytuacja się już nigdy nie powtórzy, ale gwarancji nie ma niestety. Wierzę w to głęboko, że to była jednorazowa sytuacja, ale jak do tego przekonać i zmienić nastawienie 7 innych osób. A gwarancji i tak nie mamy... [quote name='Noelle']w kontaktach z obcymi potrzebny będzie kaganiec i sprawdzanie jego zachowań.. wiem, że to wszystko pewnie jest dla Was trudne i stresujące, ale czy może pamiętacie jak zareagowaliście na atak Astera na Dziadka, gdy odciągnęliście go od niego? to też jednak bardzo ważne.[/QUOTE] Powiem szczerze, ja dobiegłam, gdy Arek go już trzymał, Dziadek uciekł, minął się ze mną w drzwiach. Sytuacja dalej wyglądała tak: Arek go trzymał, bo się wyrywał (walka się przecież jeszcze nie skończyła), ja pobiegłam po kaganiec i szelki, założyłam mu i zaprowadziłam do naszego pokoju i pobiegłam sprawdzić, co z Dziadkiem. Ale dokładnej chronologii nie pamiętam, stres i adrenalina robi swoje. Jedyne, co pamiętam ze szczegółów to to, że gdy kazałam mu usiąść w tej furii to siadł grzecznie i się uspokoił. O ironio losu... [quote name='Noelle']wierzę i mocno trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się ułożyło, czekamy na info od behawiorysty w takim razie..[/QUOTE] Będę dawała znać na bieżąco co się dzieje. Ta sytuacja jest dla nas priorytetem i będziemy robić wszystko, co w naszej mocy...Mam nadzieję, że Pan Kłosiński nam da nadzieję.
  9. Może powinnam wziąć udział w tej dyskusji, bo nie chcę, aby ktokolwiek przeinaczył zaistniałe zdarzenia. Aster jest dla nas największym skarbem, większość decyzji podejmujemy ze względu na niego, większość naszego życia jest dostosowana pod niego. Jesteśmy i zawsze byliśmy świadomi tego, jakie psa bierzemy ze schroniska oraz jakie mogą być tego konsekwencje. Nie jesteśmy typem malkontentów, którzy po jednym krzywym spojrzeniu pozbędą się psa, bo mamy zamiar o niego walczyć. Niestety, zaistniała sytuacja obejmuje nie tylko nas, ale również naszą rodzinę. Aster jest jej członkiem, ale nie może być powodem konfliktu, strachu i nieprzespanych nocy Teściów, którzy nie będąc kynologicznymi specjalistami dzwonią i martwią się, czy nic nam nie jest. Teściowie ze względu na naszą skomplikowaną sytuację rodzinną są jedynymi osobami, którzy się nim opiekowali, gdy my musieliśmy coś załatwić, bądź wyjechać. Spotykamy się praktycznie co dwa tygodnie przemierzając z Asterem 100 km do domu rodzinnego Arka. Mieli przyjechać na długi weekend - nic z tego. Nie mówiąc już o przyjeździe do nich. Niestety, niedość, że zaatakował Dziadka Arka to jeszcze zrobił to na oczach całej rodziny. Gdyby byli to obcy ludzie sytuacja byłaby mniej skomplikowana. Nie mamy zamiaru oddawać go do schroniska i nie planujemy tego. Póki co, będziemy z nim pracować i badać, co było bodźcem, bo nawet dla w miarę doświadczonej osoby taka sytuacja jest ogromnym zaskoczeniem. W czwartek mamy umówioną konsultację z p. Andrzejem Kłosińskim, lepiej trafić podobno nie mogliśmy. Zobaczymy, co on powie... Na ten czas znaleźliśmy jedyne racjonalne rozwiązanie - szukać mu domu doświadczonego i bez tej traumy, którą przeżywa nasza rodzina. Nie wiem, czy nam się uda, wiem, że go nie zostawimy i będziemy walczyć. Do tego czasu spróbujemy jakoś normalnie funkcjonować. Ale nie wiem, jak długo się nam uda. A propos ataku, najgorszym jest fakt, że nie znamy bodźca i nie potrafimy go sami zidentyfikować. To rodzi mnóstwo emocji i lęku przy obcych. Dziadek nigdy nie został z psem sam na sam, nie mogło dojść do sytuacji, że w jakiś sposób go skrzywdził. Do tego stopnia, że rano w nd Aster łasił się do Dziadka. A potem taka sytuacja...Straciliśmy do niego zaufanie, a on niestety to odczuwa. Może nadinterpretuję, ale jest osowiały, smutny i (może z nerwów) dostał biegunki... Każdy z nas to przeżywa i mimo, że staramy się nie pokazywać zbytnio tego bólu przy nim - może to czuć... Nie oceniajcie nas, proszę, bo gdybyśmy byli z tym wszystkim sami, sytuacja wyglądałaby inaczej... A jeszcze a propos ataku, Aster zatrzymał się dzięki śliskim dla niego panelom na wysokości twarzy Dziadka. Więc nie była to sytuacja odgrażania, a atak. I jeśli mogę prosić o wyrażanie opinii tylko osoby, które są w stanie zrozumieć zaistniałą sytuację. Państwa opinie nam nie pomagają, a jego dobro jest teraz najważniejsze.
  10. Znaleziono właściciela... ale nie wiem, czy to coś więcej do sprawy może wnieść... [URL="http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/534203,juz-wiadomo-kto-jest-wlascicielem-skatowanego-psa,id,t.html#czytaj_dalej"]http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/534203,juz-wiadomo-kto-jest-wlascicielem-skatowanego-psa,id,t.html#czytaj_dalej[/URL]
  11. [quote name='natalek']polecam stronę imageshack lub tinypick :)[/QUOTE] Nigdy nie byłam hakerem... :)
  12. Chyba jednak nie umiem dodawać zdjęć... :)
  13. [IMG]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150683802142384&set=a.10150405730937384.380976.695237383&type=3&theater[/IMG] [IMG]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150683805322384&set=a.10150405730937384.380976.695237383&type=3&theater[/IMG] ŚCIĄGNIJ JUUUUUŻ TEN OBRZYDLIWY KAGANIEC!!! [IMG]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150683816452384&set=a.10150405730937384.380976.695237383&type=3&theater[/IMG] Szczęśliwe Dziecko :) Witamy ponownie wszystkie Ciocie i Wujków! [IMG]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150683816497384&set=a.10150405730937384.380976.695237383&type=3&theater[/IMG]
  14. Paulina, ale do łez to Ty mnie nie doprowadzaj! :) Jak Ci już pisałam, a wspomnę na forum, bo warto, to w głównej mierze dzięki TOBIE! Gdybyś nie powiedziała, że ten mały oszołom się tam chowa to nigdy w życiu byśmy na to nie wpadli! Wiesz, że szliśmy właściwie po Kazana, a dzięki Tobie wróciliśmy z Bobkiem(robocza nazwa Astera. Bobek-brązowy pręgowany obrażalski pies, zwijający się ostentacyjnie w kłębek, gdy coś jest nie po jego myśli) :) Siedział biedak dwa lata w azylu, ale widać czekał na nas, bo w tym momencie nie wyobrażamy sobie życia bez niego czy z jakimkolwiek innym psem...
×
×
  • Create New...