Jump to content
Dogomania

dziuniek

Members
  • Posts

    3972
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Posts posted by dziuniek

  1. [quote name='Mapet']jak chciałam wziąc Sajgonka to sie dowiedziałam że jest na diecie wątrobowej...a prawda jest taka, że nie jest (o czym wiedziałam) i powiedziałam, że i tak go chcę i, że sobie poradzimy, żeby mi psa nie wydac podliczyli nie z ilością adopcji - wygrali
    ,zaczynam podejrzewac, ze co bardziej chore psy nie są wydawane do adopcji - tylko trzymane pod kluczem, a powody do nie wydania sa zmyślane[/QUOTE]
    Teoretycznie to słuszne, że chore psy nie są wydawane do adopcji, ale w takim razie powinno się je leczyć. I niektóre się leczy, a inne nie i właściwie od czego to zależy, to nie wiadomo. Ale w regulaminie schroniska jest zapis, że można wydać chore zwierzę za zgodą dyrekcji i pisemnej zgody(?) biorącego.
    Tak sobie myślę, czy nie można by nawiązać kontaktu z fundacją od pudli i poprosić ich, żeby wzięli Sajgonka na siebie, ale w efekcie trafiłby do Ciebie [B]Mapet[/B]. Ten pies jest cały zwinięty z bólu:-(, chyba że to taka garbata rasa;), ale wygląda okropnie. Sama bym go wzięła, ale to teraz niemożliwe. Tyle, że Karmelka tej fundacji nie wydali, co dla niego okazało się akurat lepsze, ale przecież chodzi o to, żeby w ogóle wyciągnąć psa ze schronu. A jaki on ma numer?

  2. [quote name='Astaroth']dziuniek proszę Cię nie rozśmieszaj mnie, to oczywiście nie jest dyskusja na formu, ale pracownikom naprawdę nie zależy na utrudnianiu adopcji, temu "gorszemu" będzie grzecznie mówiąc wszystko jedno jakiego psa bierzesz, ten "lepszy" ucieszy się że jego mało adopcyjny/schorowany podopieczny idzie do domu. To kwestia tego że muszą kierować się wytycznymi ustalonymi przez właśnie te osoby u kórych chciałabyś szukać "ratunku". To tam szukaj trudność.[/QUOTE]
    Ale ja wcale nie musiałam szukać u nikogo ratunku;) Właśnie nie napotykałam żadnych trudności i dlatego się dziwię i podejrzewam, że to adopcje przez wolontariuszy budzą sprzeciwy. A przecież to oni najlepiej wiedzą, któremu psu trzeba najszybciej pomóc.
    [B]Mapet[/B], musiałaś mocno narozrabiać w tej recepcji, że tak stanęli okoniem;). Podziwiam Cię i szanuję za to, że ciągle jakieś biedaki bierzesz i im pomagasz. A dyrekcja po prostu boi się jakiejś małego programu w TVN, bo wtedy to już idzie na całą Polskę. (Zresztą ten cytowany przedtem pan doktór, który zapomniał przysięgi Hipokratesa, otwarcie powiedział, że zwierząt się nie usypia, bo dyrekcja boi się opinii publicznej).

  3. Wiecie, moje drogie, ja chyba nie mam szczęścia do miłości i do pieniędzy, ale w niektórych sprawach jakoś mi dopisuje. Kiedy brałam Karmelka, pan z recepcji po zajrzeniu w komputer zapytał "pani chce wziąć tego psa???" A ja na to "a dlaczego nie, skoro jest do adopcji?", pan "bo jest chory", ja "to co?", " no to musi się pani skonsultować z lekarzem". Wyobrażam sobie, co on zobaczył w tym komputerze: rak wątroby, rak jąder, stan chyba agonalny, bo nawet psa nie wykastrowano, chociaż był wygolony do jakiejś operacji. Pani doktór była bardzo miła i nie miała żadnych obiekcji. Rzeczywiście, stan Karmelka był krytyczny, ale żyje do dzisiaj, został wykastrowany, usunięte zęby, wyleczone stany zapalne i zakażenie paluszka. Teraz chodził na akupunkturę, po której przestał go boleć kręgosłup i lepiej nieco chodzi. Najgorsze jest to, że takiego psa zostawia się na powolne umieranie, w bólu i cierpieniu (Karmelek nie mógł jeść i umarłby po prostu z głodu), zamiast albo leczyć, albo uśpić. Takich psów jest w schronisku bardzo dużo i robicie dobrą robotę, że je zauważacie i opisujecie. Sądzę jednak, że problem tkwi w tym, że tak naprawdę wolontariuszy nie lubi się w schronisku. Przy mnie pan doktor wyrażał się bardzo niepochlebnie o wolontariuszce, która właśnie "walczyła" na głos o to, żeby wypisać z kwarantanny psy, które już ją skończyły. Powiedział też, że oddział geriatryczny to "pomyłka". No a przecieżjak wolontariusz chce zaadoptować psa, to już stanowi zagrożenie dla schroniska, bo wy wiecie, co się tam dzieje. Człowiek z ulicy wejdzie i wyjdzie z psem i reszta go nie obchodzi.
    Czy jednak nie można na pomoc wezwać dyrektorkę albo zastępcę? Myślę, że oni nie robiliby trudności, w końcu stoją "na świeczniku".
    Ozdobniki w schronisku, o których mówicie, też uważam za bezsensowne wydawanie pieniędzy. Ale jak pięknie wygląda to w internecie!!! Nawet patrząc na wasze zdjęcia z geriatrii, nie domyśliłabym się, jak tam jest naprawdę, gdybym na własne oczy nie zobaczyła odrapanych klatek i bajora na środku ścieżki, nie mówiąc o wybiegach. Zamiast na zatrudnienie większej ilości pracowników, pieniądze idą na "pomalowanie trawy".
    Pocieszmy się jednak, że i tak jest o niebo lepiej, niż gdzie indziej. Są schroniska, gdzie usypia się zdrowe psy, ale agresywne albo starsze, nie ma wolontariuszy i nie wyprowadza się psów w ogóle, a za zaadoptowane zwierzę trzeba płacić.

  4. Coś to grubymi nićmi szyte, taki duży pies, jak Tiram za każdym razem wysikuje co najmniej litr, więc jego były właściciel musiałby już przeciekać do sąsiadów;), a oddał go dopiero po miesiącu. Taki szlachetny, tak długo wytrzymał? Po co w ogóle brał psa, który wg. schroniska miał tyle lat??? Mógł mieć każdego innego, młodszego.

  5. [B]Wiosenko[/B], bo coś nie kumam ( nie doczytałam), to psiak ma postawioną budę tam, gdzie przebywał, czy na terenie jakiejś pobliskiej posesji? A jedzenie mu się dowozi, czy przekazuje temu awaryjnemu DT(i co on za jeden ?). A kto finansuje karmę? Jestem bidna obecnie jak mysz kościelna, ale może 20 zł. co miesiąc do czasu znalezienia DS bym wyskrobała? PS. pamiętaj o swoich szamponach, czekają na odbiór.

  6. [B]Bączku[/B], nie zmieniaj tak często diety, bo najgorsze dla psów są właśnie zmiany. Moja Aza nie tolerowała kompletnie żadnej kaszy, mój teraźniejszy, duży pies Marcus na każde ziarenko ryżu reaguje trzydniową sr....Przepraszam. Myślę, niestety, że u Alfa to wszystko wskazuje na bliski koniec, ale jak bliski, tego nikt nie wie i nie powie. Ja też nie usypiałam swoich psów, ale wiedziałam,że chore serce Azy kiedyś odmówi ostatecznie współpracy( oczywiście w ostatnich latach było parę reanimacji). Trzymaj się, zaglądam ciągle!

  7. Jestem, ale nic nie mogę pomóc, niektórzy znają mój psi i koci stan posiadania. Piesek właśnie mógł być "rasowym szczeniaczkiem ON", tylko potem coś się poplątało i może dlatego jest bezdomny. A może po prostu uciekł, bo go źle traktowano:-(. Serce się kraje na myśl o tych wszystkich bezdomniakach na polach i lasach, co z nimi będzie w zimie? Może zawiadomić jakąś fundację, która znalazłaby dom tymczasowy? Czas mija, niewiele jest ludzi, którzy wzięliby psa prosto z pola:shake:.

  8. [quote name='morisowa']
    byle burakowi dadzą cudo owczarka i pies będzie gnić na łańcuchu do końca swych dni ale jak tacy wariaci jak my chcą pomagać staruszkom to jesteśmy podejrzani, trzeba nas sprawdzać, blokować adopcje bo najlepiej dla psa zdychać w schronisku :shake:[/QUOTE]
    Toteż trzeba ich podejść sprytem, ja na siebie zaadoptowałam dwa psy, kolejne dwa na córkę:lol:, w razie co i żeby na pewniaka, przyjechałam ze znajomą, która czekała w odwodzie:lol:.
    Rzeczywiście, to tragedia, komu daje się psy. U mnie w Śródmieściu połowa psów należy do zdeklarowanych i praktykujących pijaków, którzy nawet wychodzą z tymi psami na spacery i jakoś się nimi opiekują do czasu, gdy wpadną pod samochód( i gdy cud się zdarzy, do szpitala) albo trafią na izbę wytrzeźwień. Już wychodziłam przez miesiąc z psem, żeby nie trafił do schroniska, bo pani w szpitalu, pan "trzeźwiał" i "reanimowałam" taką pseudo-właścicielkę leżącą na chodniku, pies siedział, zdezorientowany, obok. Ludzie, co się dzieje...
    A w ogóle, to proszę bardzo, niech sprawdzają, tylko tego nikt nie robi, lepiej nie zgodzić się na adopcję i, faktycznie, niech pies zdycha w schronisku.

  9. [quote name='Mapet']Mój Dziadzio (z geriatrii zabrany w kwietniu) bierze lotensin + odwadniający, ale tez pokasłuje. Znasz jakiegos dobrego kardiologa?[/QUOTE]
    Ja polecałabym dra Grudzińskiego z Elwetu, bardzo dobry kardiolog, zajmuje się też starszymi psami, na miejscu można zrobic ekg i, po umówieniu, usg serca u dra Biernackiego. Może drogo, ale ci lekarze jeszcze nigdy mnie nie zawiedli. Dr Grudziński od razu wie, co psu dolega w każdym zakresie, krew pobiera tak, że sam pies jest niezorientowany. Najlepiej iść rano, kiedy nikogo nie ma , po południu trzeba czekać. No i nie trzeba przejmować się głosem pań recepcjonistek, one czasem nie wydają się miłe, ale często to złudzenie.

  10. [quote name='dziuniek']. Jak zadziała, to czemu nie? Oczywiście na jednej sesji akupunktury się nie kończy. Ale nie widzieć w oczach psiaka bólu-bezcenne.[/QUOTE]
    No i zadziałało!!!:multi: Karmelek dostał cztery (albo pięć) sesji. Zwykle stosuje się dziesięć, ale to stary piesek. Udało się nadzwyczajnie, psinek śmiga na spacerki galopkiem, nie budzi się z bólem, lepiej wobec tego ogólnie kontaktuje. Po kąpieli zawsze był pobudzony, ale to, co wyprawiał teraz, to było jakieś szaleństwo ruchowe: biegi, skoki, obroty, gonitwa za kotami z wesołym, podniesionym do góry ogonkiem. Spacerek wokół domu (więcej nie było możliwe) skrócił się z pół godziny do piętnastu minut. Dziś Karmelek pobił rekord: siedem minut galopkiem. Cena zabiegów chyba się już zwróciła, bo w tym samym czasie byłabym z nim kilka razy u weterynarza i musiałabym kupować nowe, drogie leki. Polecam!!! Może sama pójdę na małą sesję?;)

  11. Przeczytałam osobny wątek o Alfie i widzę, że przez te cztery ostatnie lata pies był właściwie ciągle chory. Może on genetycznie miał bardzo niską odporność i trudno mu było wyjść z jednej choroby, bo za chwilę wpadał w inną. Może miał rozchwiany układ hormonalny (stąd to drapanie, łysienie, zmiany na jądrach, chudnięcie, grubienie), a może od początku był tak wiekowy, że sypało mu się wszystko. Mojej Azie np. też rozjeżdżały się nogi do szpagatu, ale miała "tylko" chore serce, trzustkę i śrut w płucach (ktoś do niej strzelał z wiatrówki). No i po znalezieniu jej na ulicy żyła u mnie 11 lat, chociaż weterynarz dawał jej na początku 8 lat. Szkoda tylko, że biedak tak się męczy i smuci tym Ciebie, [B]Bączku[/B]. Mam nadzieję, że były weselsze momenty w jego poschroniskowym życiu, bo dwa lata jego wątku na Dogomanii chyba wcięło podczas wiosennej awarii. Najgorsze jest, gdy nie możemy psu pomóc i patrzymy na jego nieme cierpienie. Ja sama łapię się na tym, że denerwuję się, jak Karmelek nie budzi się o zwykłej porze, albo zwymiotuje, bo myślę, że coś mu się stało. A przecież mam jeszcze całe stado innych zwierzaków. Wczoraj Marcusowi wyciągnęłam kleszcza (złapał go w Śródmieściu(!) na ulicy, mimo obroży i kropelek) i już się martwię,czy nic się nie stanie. No cóż, dzieci i zwierzęta są zależne od nas, a odpowiedzialność jest baaaardzo duża. Pozdrowienia, córka pewnie urosła przez te cztery lata od wzięcia Alfa?:lol:

  12. [quote name='Bączek']Popryskałam vitoparem psa i chatę i trochę mniej smierdzi. Ten vitopar to jest niezastąpiony. Żeby jeszcze kosztował trochę mniej.

    A mnie to najbardziej śmierdzi zgniłe mięso i ludzkie g....o. Po prostu nie daje rady. Momentalnie rzygam.

    Krowie łajno to nawet ładnie pachnie :)[/QUOTE]
    Pewnie,że zapach obory to w ogóle miły zapach: mleko, sianko, krówki itd. Dla mnie też najgorsze jest to, co dla Ciebie. Wyobrażasz sobie, że naszą windę jeden gość potraktował za wychodek i ob..ał nawet ściany. Przyjechała policja, dorwali gościa, bo znużony tym, co zrobił spał na strychu i kazali mu sprzątnąć!!! Ale to nie na temat.... Twoje zwierzaki mogą np. w lecie przebywać w "obejściu". Wtedy pewnie smrodek się zmniejsza...

  13. No cóż, perfumy psie pachną inaczej niz ludzkie, bardzo inaczej.... Najlepsze są chyba zgniłe kartofle. ;) Widzę, że humor wszystkim dopisuje. A mój Karmelek po skończonej akupunkturze na spacerkach galopuje! Bieg trochę niestandardowy, ale bieg. Gorąco polecam akupunkturę w niektórych przypadkach.

  14. [quote name='Bączek']
    Rozmawiałam ostatnio z moją córą na temat reinkarnacji, bo jakiś artykuł w tym temacie wpadł mi w ręce.
    Moja córka powiedziała, że w poprzednim wcieleniu musiałam być psem. Jak się tak zastanowić to istnieje takie prawdopodobieństwo:)[/QUOTE]
    A moja mama kiedyś powiedziała, że pierwsze zwierzę, które pojawi się w moim domu po jej śmierci, to będzie ona. I czy dacie wiarę, że umarła na letnisku pod Warszawą, a kilkanaście dni po jej śmierci zawitała do nas mała koteczka? No i została. Co wy na to? Zaznaczam, że nie wierzę w reinkarnację, to taka anegdota rodzinna...

  15. Ja nawet nie sądzę, żeby akupunktura w tym wypadku pomogła. Alf jest już zbyt schorowany i stary, to tak, jakby leczyć chore zęby akupunkturą- nie da się. W moim przypadku- w przypadku Karmelka- chodziło o uśmierzenie bólu i chociaż psiak jest bardzo wiekowy, to powoli, ale radzi sobie z życiem, jego siuski i kupki w przedpokoju na podkład (na szczęście jest na tyle inteligentny, że robi w jedno miejsce) nie są zbyt uciążliwe. Wiem, co znaczy to samo u psa dużych rozmiarów, miałam takiego, chociaż zdarzało się to sporadycznie. I wiem, jak trudno zdecydować o czyimś życiu-nie jesteśmy Bogiem, a eutanazja z powodu dysfunkcji psa, które są dla nas uciążliwe, wydaje się nam bezlitosna. Mogę tylko wspierać Cię, Bączku, słowem. Sama mam cztery psy i sześć kotów+ dwie papugi, ale mimo że starszawe, jeszcze dziarskie. Tylko co będzie za parę lat???

  16. [quote name='hell_angel']Trzeba żyć i wierzyć, że pożyją sto lat:)[/QUOTE]
    Oj, właśnie w to trudno uwierzyć, a lata lecą w zastraszającym tempie dla mnie, więc dla psów kilka razy szybciej. Smutne wieści na wątku, ciągle człowiek nie może pogodzić się z umieraniem, ale chyba bardziej ze starością (głównie cierpieniem) swoich podopiecznych. Ale żeby było troszkę pogodniej napiszę, że mój Karmelek pobrał serię zabiegów akupunktury i go nie boli!!! Chodzi wolno, ale nawet podskakuje, a czasem podbiega, czego przy silnym bólu kręgosłupa nie mógł już robić. Dostawał przedtem trocoxil i cimalgex, ale starczały nie na długo no i bardzo obciążały organizm. Nie na wszystko akupunktura jest oczywiście dobra, ale u mojego psiunka trafiła w samo sedno. Bez bólu Karmelek nawet lepiej kontaktuje, mniej śpi i w ogóle widać, że żyje.

  17. [IMG]http://i45.tinypic.com/dpz605.jpg[/IMG]

    A ja też się muszę pochwalić: Marcus i Szafirek na szlaku, w lesie. Marcusik, który ucieka z wanny, kąpał się w rzeczce i był bardzo szczęśliwy. Ja też, bo mogłam go trochę umyć. Rok temu dał się załadować do wanny, ale teraz waży 15 kg więcej i poniosłam klęskę usiłując go wykąpać. W rzece inna sprawa: kąpiel, potem piling w nadbrzeżnym piasku i znowu kąpiel, świetnie pływał pieskiem... Dropek i Karmelek niestety musiały zostać w domu, nie dla nich kilkunastokilometrowe trasy, ale i tak są szczęśliwe:
    [IMG]http://i50.tinypic.com/25kscit.jpg[/IMG]

    zajmując wspólny "wybieg"- to miejsce należy do wszystkich, kto pierwszy, ten lepszy.
    Ale nadal myślę o tych psiakach, które wciąż zostają za kratami.
    [IMG]http://i45.tinypic.com/2cqiihg.jpg[/IMG]

    I nasz nowy nabytek, tym razem nie musieliśmy jechać do schroniska, "zdjęliśmy" ją z ulicy. Klara zostaje u nas.

  18. [quote name='sowillo']a myślałaś o bonharenie?[/QUOTE]
    Trudno mi testować po kolei wszystkie leki, bo się na tym nie znam. Lek, o którym mówisz, zawiera chyba też to samo, co inne wspomagacze na stawy (ale ulotki nie widziałam). Na razie Karmelek został ponaświetlany laserkiem i ponakłuwany igłami. Wyglądał, jak mały jeżyk;) I, o dziwo jakoś chodzi, nawet nieźle, rano budzi się z ogonkiem do góry. Trudno mi stwierdzić coś ostatecznie, ale nie jest gorzej, a już było dość źle, gdy cymalgex przestał działać. Zobaczymy, w końcu pies to nie człowiek, który ulega autosugestii. Jak zadziała, to czemu nie? Oczywiście na jednej sesji akupunktury się nie kończy. Ale nie widzieć w oczach psiaka bólu-bezcenne.

  19. [quote name='sowillo']he he he z ta suką to dobre...:)
    Nie wiem być może zbyt szybko się poddałam, po trzeciej tabletce odpuściłam bo tak jak mówię miałam wrażenie że jest jeszcze gorzej. A po jakim czasie zobaczyłaś pozytywne efekty cimalgexu, od razu po pierwszej dawce czy raczej dopiero po kilku dniach?[/QUOTE]
    Dopiero po kilku dniach, ale efekt byl o wiele lepszy niz po trocoxilu. Niestety, minął właśnie miesiąc od pierwszej dawki (w sumie podalam 12 dawek, w tabletkach oczywiście) i lek już przestał działać. Dziś idę na konsultację do nowego lekarza i chyba spróbuję akupunktury... Do czego to doszło...Ale podobno są dobre efekty i wiele osób ją stosuje przy zwyrodnieniach, szczególnie u owczarków niemieckich, u których kłopoty ze stawami są najgorsze.Karmelek nie owczar, ale zobaczymy, teraz nawet na spacer nie chce wychodzić,śpi cały czas, aż się serce kraje.

  20. A mój Karmelek po 12 dniach stosowania cimalgexu odżył. Już dawno nie pamiętam, żeby tak się czuł: spacerki galopem, ogonek w górze, kontaktuje też jakoś lepiej: jest aktywny, zainteresowany otoczeniem,nie moczy w nocy posłania, nawet goni "na niby" koty, jednym słowem hura, hura, tylko na jak długo? I nie wiem, czy to objaw uboczny, ale drugi pies zaczął go traktować jak sukę, dziwne...

×
×
  • Create New...