Jump to content
Dogomania

poma3

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

poma3's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia. Ogromna strata i ból pozostanie na długo, ale Nasze pieski nie cierpią a to jest najważniejsze.
  2. Moja Briksulka odeszła w poniedziałek. Okropny ból i strata. Bardzo za nią tęsknimy, ale wiemy że nie cierpi. Byłam z nią do końca i wiem, że się nie bała. Życzę Wam wielu wspaniałych chwil z psiakami, cieszcie się każdą chwilą spędzoną z nimi. Ja już nigdy nie będę miała takiego przyjaciela. Moja Myszka była moim największym skarbem.
  3. saraj84 - dokładnie wiem o czym mówisz, nasza sunia również ma kryzysy, ale staramy się to jakoś przetrwać. Z jedzenia dajemy jej tylko mokrą karmę - Renala, ale musimy to rozmieszać z wodą i do tego dodajemy różne specyfiki. W ten sposób dostaje odpowiednią ilość wody i do tego jeszcze sama pije. Z sikaniem nie ma problemów, to jednak duży plus. Z pyszczka trochę czuć mocznikiem, ale to i tak bajka w porównaniu do tego kryzysu z przed miesiąca. gryf80 - karmienie nie napędza jej strachu, bardziej się tym wkurza, bo musi spokojnie siedzieć i wcinać ze strzykawki. Sama zje, ale tyle co kot napłakał. Od sierpnia zeszłego roku mamy również kota i zwierzaki nie przepadają za sobą ale tolerują swoją obecność. Ja nie wiem czy to nie jest jakieś przedstawienie z jej strony pokazujące, że to ona jako staruszka potrzebuje 100% zainteresowania oraz pomocy. Chociaż cały czas dajemy jej odczuć, że jest najważniejsza, to i tak przy siadaniu w naszej obecności widać jakby się miała złamać, a sama robi to w mgnieniu oka. To jest dziwne. Ciężko mi wyczuć, czy ją coś boli czy robi teatrzyk?
  4. Robiliśmy jej kroplówki podskórne ale przy tym również bardzo się denerwuje. Dostarczamy jej dość atrakcji poprzez karmienie przez strzykawkę. Gdyby nie to, z pewnością umarłaby z głodu. Jednym dziwnym zachowaniem jest to, że w domu kuli się i ciężko chodzi, a na spacerku biega i jest całkowicie sprawna. Czy ktoś wie dlaczego tak się dzieje?
  5. Pisałam tutaj miesiąc temu o mojej suni. Dostałam odpowiedź, żeby pogadać z wetem, niestety uważam że po większości to sami nieudacznicy z bardzo wąską wiedzą, temat nerek jest im moim zdaniem totalnie nieznany. Pochodzę ze średniego miasta, mam pod nosem sporo klinik weterynaryjnych. Niestety moja wiedza przewyższa ich i tutaj jest problem. Ziółka pomagają, do tego probiotyki i dieta dla nerkowców i inne dodatkowe specyfiki. Co prawda pies ma już 16 lat ale jakoś się trzyma. Na kroplówki z nią jeździłam przez jakiś czas, ale to zjadało ją całkowicie, bo stres ją paraliżował, więc dla jej dobrego samopoczucia i godnego życia stwierdziłam, że mój egoizm żeby została z nami jest przynajmniej nie na miejscu. Można walczyć o młodego psiaka, ale takiej staruszce trzeba dać żyć tyle ile jest jej pisane. Dbamy o nią bardzo, ciągle jest wyprowadzana na spacer, żeby opróżniała pęcherz, karmimy ją, żeby się nie zagłodziła, ale kiedyś nadejdzie na chwila i będziemy musieli się z nią pożegnać, czego nawet sobie nie wyobrażam. Wyciągnęliśmy ją z nowotworu, właśnie ziółkami, a lekarze dawali jej 2 miesiące życia jeśli nie zdecydujemy się na operację, a tu proszę minęło prawie 3 lata i gdyby nie problem z nerkami po ropomaciczu z pewnością cieszylibyśmy się jej obecnością dłużej, a teraz musimy liczyć się z tym, że w każdej chwili może się pogorszyć. Wiem, że już nic więcej nie mogę zrobić i to jest najgorsze. Pozdrawiam
  6. Zioła są przygotowywane przez specjalistę z tej dziedziny, z dyplomem. Dokładnie z Warszawy, chyba jedyny w Polsce, który nie jednego psa wyciągnął z bardzo trudnych chorób. Badanie moczu nie robiliśmy bo nie ma szans jej zebrać. Próbowaliśmy. Dzisiaj znów miała kroplówkę i odzyskała część siły, zaczęła się wyrywać i na spacerze jest o wiele żywsza. Tylko pytanie, czy to nie jest chwilowe. Po kroplówkach mamy mieć zrobione badanie krwi i wtedy wyjdzie czy nerki zaczynają działać. Niestety podajemy jej papki, a w takiej formie nie da się przemycić ziół, wtedy krew byłaby o wiele lepiej czyszczona. Co możemy zrobić żeby pozbierała się z tego i zaczęła jeść, wtedy łatwiej będzie ją doprowadzić do dobrego stanu.
  7. Witajcie! Mam 16 letnią suczkę, po operacji wycięcia guzków nowotworowych na listwie sutkowej (2011 r.) oraz po operacji na ropomacicze (2013 r.). Od sierpnia zeszłego roku ma ogromny problem z nerkami - ze względu na stan zapalny - ropomacicze. W grudniu 2013 roku wyniki: Mocznik: 33,5 mmol/l Kreatynina: 195,5 mmol/l Po intensywnej kuracji ziołowej: W styczniu 2014 roku wyniki: Mocznik: 0,39 mmol/l Kreatynina: 103 mmol/l W kwietniu 2014: Mocznik: 40,98 mmol/l Kreatynina: 252 mmol/l Od 2,5 roku jesteśmy pod stałą opieką Zielarza, który wyciągnął psiaka z przerzutów, z pierwszych stanów podbramkowych z nerkami. Od środy dostaje kroplówki dożylne na wypłukanie mocznika, jednak jest słaba. Na szczęście pije sama, a Renala dostaje przez strzykawkę. Wątroba w stanie idealnym, trzustka również. Morfologia jest poprawna. Czy jest jeszcze jakiś ratunek, czy wiek pozwoli nam wyciągnąć ją z tego trudnego stanu?Pozdrawiam!
  8. Witajcie! Mam 16 letnią suczkę, po operacji wycięcia guzków nowotworowych na listwie sutkowej (2011 r.) oraz po operacji na ropomacicze (2013 r.). Od sierpnia zeszłego roku ma ogromny problem z nerkami - ze względu na stan zapalny - ropomacicze. W grudniu 2013 roku wyniki: Mocznik: 33,5 mmol/l Kreatynina: 195,5 mmol/l Po intensywnej kuracji ziołowej: W styczniu 2014 roku wyniki: Mocznik: 0,39 mmol/l Kreatynina: 103 mmol/l W kwietniu 2014: Mocznik: 40,98 mmol/l Kreatynina: 252 mmol/l Od 2,5 roku jesteśmy pod stałą opieką Zielarza, który wyciągnął psiaka z przerzutów, z pierwszych stanów podbramkowych z nerkami. Od środy dostaje kroplówki dożylne na wypłukanie mocznika, jednak jest słaba. Na szczęście pije sama, a Renala dostaje przez strzykawkę. Wątroba w stanie idealnym, trzustka również. Morfologia jest poprawna. Czy jest jeszcze jakiś ratunek, czy wiek pozwoli nam wyciągnąć ją z tego trudnego stanu?Pozdrawiam!
  9. Bardzo, ale to bardzo dziękuję za odpowiedź i zainteresowanie z Waszej strony moim problemem. Jeśli chodzi o weta to byłam już u dwóch różnych i oboje jednogłośnie powiedzieli żeby poczekać miesiąc, bo teraz ciężko podjąć decyzję. Tym razem poszłam przygotowana i wypytywałam o różne badania, w tym rtg i biopsję, jednak usłyszałam, że prześwietlenie jeśli jest przerzut nie koniecznie go pokaże, natomiast biopsja lubi dawać błędne wyniki i do końca nigdy nie będzie pewności. Najlepszym badaniem, tak stwierdzili, że byłby sprawdzony wycinek pooperacyjny, ale takiej możliwości już nie ma. Zmartwiła mnie jednak informacja o 3 operacji. Teraz to już w ogóle jestem zszokowana. Moja sunia jest pełna życia, tryska radością, skacze, biega i jak patrzę na nią nie wyobrażam sobie że mogłabym jej sprawić tyle cierpienia taką ilością operacji. Obawiam się, że sama nie będę mogła zdecydować się na taki krok. Wszyscy w rodzinie mówią, żeby nie fundować jej tyle cierpienia, ale ciągle myślę nad tym, co gorsze, czy te operacje, czy ból związany z ewentualnymi przerzutami? To mnie strasznie dręczy. Ehhhh... czemu wszystko jest takie skomplikowane?
  10. Niestety nie byłam jeszcze za bardzo obeznana w temacie, dlatego liczyłam na wiedzę lekarza. Od momentu wykrycia guzów do czasu operacji minęło dosłownie 4 dni. Wet nic z nami nie skonsultował, a prawdę mówiąc nie powiedział nam jaka jest możliwość leczenia i co trzeba zrobić. Zaufałam mu i myślałam, że wie co robi. O sterylce nic nie wspomniał, a odnośnie badania histopatologicznego to w ogóle ani słowa. Dlatego teraz szukam pomocy u innych weterynarzy, jednak jedyna rzecz której się dowiedziałam to, to że trzeba wyciąć jeden i drugi panel sutkowy, a to jest okropnie duże cięcie. Mówią również, że to mogło się pojawić po cieczce i nie koniecznie może oznaczać raka. Boje się, że podejmę złą decyzję. Prawdę mówiąc zastanawiałam się nad leczeniem naturalnym. Osobiście nie ufam zwykłym lekarzom, tylko leczę się naturalnymi lekami i prawdę mówiąc na dzień dzisiejszy nie mogę narzekać na te metody. Zastanawiałam się, czy moja sunia również miała by przy tym jakieś szanse. Boje się narażać ją na takie stresy i ból który jest związany z operacjami, bo z pewnością nie będzie tylko jedna a dwie. Mam mętlik w głowie i całymi dniami myślę to robić. Wiem, że to co się stało nic już nie zmieni i trzeba działać dalej. Tylko co robić?
  11. Witam, jestem na tym forum pierwszy raz. Przeczytałam wszystkie posty i jestem w kropce. Opowiadam historię mojej suni. Ma 12-13 lat, dokładnie nie jesteśmy w stanie określić ponieważ przygarnęliśmy ją ze schroniska. 3 miesiące temu miała operację usunięcia guzów na gruczole sutkowym. Wet zrobił to bardzo dziwnie, ponieważ nie wyciął całej listwy tylko poszedł na łatwiznę i przeciął w szerz a nie wzdłuż. Usunął tym sposobem dwa równolegle położone do siebie sutki z guzkami. Po operacji były straszne problemy. Sunia mimo, że miała kubraczek zadrapała się po brzuszku i puścił jeden szew. Ale to było nic w porównaniu do tego co się stało potem. Mama bandażowała ją, pilnowała, żeby rana się zagoiła. Było super, aż do momentu ściągnięcia szwów. Kiedy pojechaliśmy do weta wszystko się zaczęło. Położyliśmy ją spokojnie na plecach, ale tak się zaczęła wić, piszczeć (a nikt nic jej jeszcze nie robił), że rana pękła!!! Wszyscy zbledli! Ja mało nie padłam na podłogę. Szybka akcja znieczulenia, mocne trzymanie psa i ponowne szycie! Normalnie koszmar! Na szczęście niunia dała radę i wszystko się wygoiło, ale ten stres i nerwy były okropne. Potem ściąganie szwów wyglądało tak, że stała na tylnych łapach opierając się plecami o mnie i lekarz dosłownie klęczał przed nią, żeby wyciągać bezstresowo szwy. Po 2 miesiącach niunia dostała cieczkę i zaraz po niej pokazały się małe (wielkości ziarnka ryżu) guzki. Byłam już u 2 wetów i mówią żeby poczekać z miesiąc. Ale tutaj moje pytanie. Mam ogromny dylemat. Wiem ile moja sunia przeżyła po tej jednej operacji, a czeka ją jeszcze 2. Czy fundować jej taki ból i stres? Wycięcie całych panelów sutkowych to ogromne cięcie! Bardzo ją kocham, ale czy narażać ją na takie ryzyko i ból? Czy poczekać co będzie dalej i dać jej cieszyć się życiem, chociaż nie wiem ile jej go jeszcze zostało? Co robić?
×
×
  • Create New...