Jump to content
Dogomania

elinaa

Members
  • Posts

    767
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by elinaa

  1. Niedawno słyszałam,że w Łomży na bazarku ktoś sprzedaje psy. Byłam tam w niedzielę. Psów nie znalazłam,ale w klatkach wystawione na ziemi były króliki, kury, gołębie, pawie,kaczki. Taka sprzedaż tych zwierząt jest legalna ?

  2. Wiem, gdzie był błąd. Pozwoliłam trzymać chwytak młodemu, niedoświadczonemu pracownikowi.Kiedy wydostaliśmy ją spod dźwigu pętla była zbyt mocno zaciśnięta.Poprosiłam,żeby poluzował, nie przypuszczałam,że zrobi tak,że pies będzie mógł się uwolnić.Zastrzyk uspokajający można było jej dać od razu jeszcze przy dźwigu. Wtedy nikogo by nie pogryzła, nie było by szpitala,zgłoszenia i bez wiedzy osób postronnych byłaby wysterylizowana i wypuszczona.
    Lekcja na przyszłość. Oby nie było takich sytuacji więcej.

  3. Dyziek dalej w schronisku. Nikt się nim nie interesował. Muszę zrobić mu zdjęcia na trawie.Został przeniesiony do innego boksu. Był z dwiema łagodnymi suczkami. Nie dawał im jeść. Pani,która karmi musiała pilnować Dyzia,żeby sunie mogły spokojnie zjeść.Nawet do wody ich nie dopuszczał. Teraz jest z pieskiem i suczką.Te pieski są łagodne,ale nie ulegle. Dyzio jest "psem ogrodnika". Bezpośrednio przy swojej budzie musi mieć miski z karmą i wodą. Pilnuje ich i nie pozwala innym psom się zbliżać. Człowiek może w nich grzebać,zabrać,nie reaguje. Ale jak zbliża się do nich pies,a Dyzio zobaczy,nawet jak jest dalej natychmiast biegnie i odgania.Są jego i już :) .

  4. Dziękuję za wsparcie :) .

    Dziś przejeżdżałam obok tych torów. Tak dziwnie,wcześniej zawsze wypatrywałam młodej. Poznawała mój samochód i biegła do mnie machając ogonem. Kurczę,nie mogę .... Miałyśmy z kierowniczką plany,że ją wysterylizujemy i wypuścimy. To pogryzienie wszystko zmieniło. Kierowniczka mi mówi,że jeszcze nie raz będę płakać. I żebym swoją energię wykorzystała dla innych psów a nie na rozpaczanie.

    Dziękuję Wam .

  5. Wiem,że gryzła, bo się broniła. Pogryzła mojego tz i nie miał jej za złe. Ten lekarz minął się z powołaniem,zresztą nie on jeden. Po nim był jeszcze inny lekarz schroniskowy. Zgłoszono psa z wypadku. Kierowniczka schroniska pojechała z pracownikiem po psa. Zadzwoniła do lekarza i powiedział,żeby przywieźć psa na lecznicę. Tak zrobiła. Na drugi dzień dzwoni do niego i pyta jak pies się czuje. Lekarz mówi,że jeszcze go nie oglądał. Oddzwonił za chwilę i powiedział,że pies nie żyje. Nie udzielił mu przez kilkanaście godzin żadnej pomocy,nawet go nie obejrzał. Przez to schronisko przewinęło się wielu lekarzy. Obecny jest jedynym z powołaniem,ale nie ma odpowiednich znajomości .Szkoda,że nie jest lekarzem od psów z wypadków.

    Sunię oswajałam trzy miesiące. Jadła mi już z ręki.Nie dała się dotknąć. Gdyby dano nam szansę pracowałabym z nią. Czuję się jak zdrajca.

  6. Suczka-matka jest w schronisku. Została wysterylizowana. Mieszka teraz z psem,z którym kiedyś chodziła w stadzie. On został odłowiony pół roku temu. Też urodził się jako bezdomny syn bezdomnej suki. Ale pewna pani dokarmiała go jako szczeniaka . Pomogła w schwytaniu go.Poznali się, dogadują się, liżą się po mordkach. Sunia musiała kiedyś mieszkać z ludźmi, bardzo lubi pieszczoty. Jest cudowna, bardzo uległa , zero agresji.
    A sunia-córka została uśpiona.Podejrzewałam,że tak się stanie,bo w czasie odławiania pogryzła dwie osoby. Obserwację prowadził lekarz wyznaczony przed urząd miasta.Na końcu wydał opinię,że pies jest agresywny.Wiedziałam,że tak będzie.Kiedyś był lekarzem schroniskowym i usypiałby wszystkie psy. Kierowniczka zerwała z nim umowę i znalazła innego. A ten lekarz ma dojścia w urzędzie i jest teraz lekarzem od psów wypadkowych. Jeśli jest ranny pies poza godzinami pracy schroniska to on go zabiera do lecznicy. Tak naprawdę nie udziela żadnej pomocy i pies czeka aż znajdzie się w schronisku. Koszmar.Nasze skargi nic nie dają.
    Pisałam do kilku fundacji z prośbą o pomoc suczce jak jeszcze była na obserwacji. Nikt mi nie odpisał. Kierowniczka nie mogła się sprzeciwić,bo był inny pies w schronisku z wyrokiem. Wszystkich urząd nie pozwoliłby ocalić. Drugi pies pogryzł człowieka,który potem zmarł. Mężczyzna był pijany. A pies, onek, fajny, bez cienia agresji. Ten sam lekarz wydał wyrok na niego. Kierowniczka pisała odwołanie. Długo czekaliśmy na odpowiedź. Został nam przekazany,ale nie można go oddać do adopcji. Ma mieszkać w schronisku w oddzielnym kojcu.
    Rozpisałam się. Przeżyłam śmierć suni.Nie mogę jeszcze patrzeć na jej zdjęcie.

  7. Wyniki Luny są dobre. Więc mam tylko zapisywać,kiedy są ataki i jeśli się uda nagrać . Na razie tyle. Żadnego leczenia, bo nie ma pewności,że to padaczka. Boję się następnego ataku,bo jestem przerażona razem z nią.
    Kierowniczka naszego schroniska rozmawiała z lekarzem schroniskowym. według niego mogą to być napady lękowe. Powodować je może jakaś drobnostka,na którą mogę nawet nie zwrócić uwagi. Może to być efekt traumy schroniskowej lub wcześniejszych przeżyć. Luna trafiła do schroniska jak miała 2 miesiące, była tam 5 miesięcy.W schronisku psy są normalnie traktowane.Kierowniczka mówi,że na niektóre wrażliwe psy źle działa schronisko. Szczekanie dużej ilości psów, dzielenie boksu z innymi psami . Luna została znaleziona na ulicy. Raczej urodziła się w domu,bo była czyściutka.

  8. Dziękuję :)
    Dla mnie to szok,nigdy nie widziałam padaczki u psa. Obeszłam lekarzy w Łomży i nikt nie potrafił nic konkretnego powiedzieć,bo nie widział jak ataki wyglądają.Każdy podejrzewa,że to padaczka, a trudno zdiagnozować. W jednym gabinecie pani weterynarz nie do końca jest przekonana,ale nie wyklucza. Pobrała krew na morfologię, biochemię i czekam na wyniki. Tak poczytałam w internecie i to,czego się dowiedziałam nie jest fajne.W ciągu dwóch miesięcy Luna miała 5 ataków. Różnią się one od tych,które widziałam na filmikach.Ona nie przewraca się na bok i nie sztywnieje.Tylko cała się trzęsie jakby była bardzo przemarznięta i trudno nawiązać z nią kontakt.Kuli się i jakby bała się dotyku.Jak minie jest jeszcze przez chwilę oszołomiona , potem leży i odpoczywa.Nigdy nie widziałam jak to się zaczyna. Nie wymiotuje, nie pije wody,nie oddaje kału ani moczu- o te rzeczy pytała się pani doktor.Ale pewnie różnie może to wyglądać u różnych psów.
    Teraz niecierpliwie czekam na wyniki.

  9. Luna prawdopodobnie ma padaczkę. W ubiegłym tygodniu miała trzy ataki. Myślałam,że się czegoś wystraszyła,bo bardzo się trzęsła. Wcześniej zdarzało się się kilka razy. Ostatnio w schronisku 3 maja. Widziała atak kierowniczka schroniska i powiedziała,że wygląda to na padaczkę. Konsultowałam się z lekarzem, mam nagrać jeśli znów taki atak się powtórzy. Nigdy nie widziałam całości,jak się zaczyna. 2 maja siedziałam przy biurku w pokoju córki. Córka oglądała tv i zwróciła mi uwagę,że Luna się trzęsie. Była wciśnięta pod biurko i cała dygotała,nie mogłam jej wyciągnąć, aż się uspokoiła. Syn w drugim pokoju czytał książkę, Łatek drzemał, mąż w pracy. W domu było cicho, nic nie huknęło , nie było głośnych dźwięków.

  10. Bardziej podoba mi się ta buda :
    [url]http://www.newzooland.pl/pl/p/Buda-M-ZMONTOWANA-AN-M1b/405[/url]
    Pies może bardziej się schować przed wiatrem.Najlepsze są budy z jakby dwoma pomieszczeniami,jest w nich cieplej i pies jest bardziej osłonięty.
    W schronisku mamy tylko kilka bud wolno-stojących.Zimą odwracane są wejściem w stronę budynku,ustawiane ok. pół metra od niego,żeby mniej wiało,nie nawiewało śniegu do środka.

  11. [quote name='Asia & Ginger']Może bawił się kamieniami albo cegłówkami, że tak sobie zęby zjechał?
    Mojej znajomej psica uwielbiała aportować kamienie i w wieku 6 lat miała tak starte ząby jakby była babulinką. ;-)[/QUOTE]



    Być może. Z powodu tych siekaczy mieliśmy problemy z określeniem wieku,a na starego nie wygląda.Lekarz trafił w dziesiątkę .
    Kiedy Dyziek trafi do domu przyda mu się wyrównanie sierści maszynką. Na razie mamy inne pieski schroniskowe do uwolnienia z nadmiaru zimowej sierści i nie mogę bardziej się nim zająć.Jak skończymy z pozostałymi pieskami wrócę do Dyzia i postaram się poprawić.

  12. Dziękuję Cioteczkom za obecność :) .

    Rano zadzwoniła do mnie Pani i powiedziała,że zna Dyzia.Mieszkał w podłomżyńskiej wiosce.Nigdy nie był w domu ani na łańcuchu,biegał sobie luzem po podwórku,ale nigdy o niego nie dbano.Był,bo był.A potem wywieziono go Łomży.Może i dobrze,że został wywieziony,teraz ma szanse na lepszy dom.Potwierdziła,że ma rzeczywiście 6-7 lat.Sama ma psy od 5 lat,a Dyzio był około 2 lata wcześniej.To siekacze ma strasznie zniszczone na psa w tym wieku.

  13. Dyzio został dziś wykastrowany.Dobrze zniósł narkozę.Lekarz jego wiek ocenił na 6-7 lat.Wycięłam resztę filców.Szkoda,że nie mam maszynki,bo sierść jest wystrzępiona.
    Poczuł się w schronisku pewniej,a mnie traktuje jak panią.Wiem,że toleruje suczki.Jest o nie zazdrosny,kiedy jestem w pobliżu.Odgania,ale krzywdy nie robi. Do psów jest bojowy.Warczy i rzuca się na nie.Byłam obok niego,więc może dlatego.
    Ja mówię na niego Dyzio , a w karcie jest Borysem.A Borys w karcie był Fafikiem.

  14. Kierowniczka naszego schroniska jadąc 26 kwietnia,w piątek rano do pracy dostrzegła leżącą kupę futra na poboczu. Nie mogła się zatrzymać, bo musiała szybko być w schronisku. Kiedy tam dojechała zabrała pracownika i pojechała zobaczyć co z tą kupą futra się dzieje. Na miejscu zobaczyła,że futerko siedzi pod cukiernią i jest bardzo zaniedbanym spanielem.Weszła do środka zapytać się,czy pies do kogoś należy.Okazało się,że błąka się w tym miejscu od kilku dni.Kiedy pani kierownik rozmawiała ze sprzedawczynią pracownik postanowił złapać psa na smycz.I piesek uciekł :roll: .
    Zadzwoniła do mnie,mówiąc,że ma dla mnie zadanie : schwytanie spanielka.
    Parę minut przed przyjazdem kierowniczki do spanielka była tam moja koleżanka.I również do mnie zadzwoniła,mówiąc,że taki biedny,zaniedbany piesek siedzi na chodniku.Prosiła o pomoc dla niego.Przysłała mi mms ze zdjęciem pieska :

    [IMG]http://i35.tinypic.com/5p4z1v.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i34.tinypic.com/2aaevee.jpg[/IMG]

    Poszłam w to miejsce i zobaczyłam spanielka biegającego z innym pieskiem.Przykucnęłam,zwołałam,podsunęłam karmę i dał się pogłaskać.Szybko założyłam smycz i zadzwoniłam do schroniska.Szybko przyjechał pracownik i pojechaliśmy.

    [IMG]http://i36.tinypic.com/2u7c8m0.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i34.tinypic.com/2eul935.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i36.tinypic.com/if6bsg.jpg[/IMG]

    Dyzio chyba życie spędził na podwórku.Nie umie chodzić na smyczy.Ponieważ się opierał,musiałam go wnieść i wynieść z samochodu, a potem do boksu.Sierść w koszmarnym stanie,bardzo sfilcowana.A w niej mnóstwo rzepów,trawy,gałązek i zaschniętego błota.Pierwszego dnia wyjęłam z niego ponad 100 kleszczy. Dostał zastrzyk zapobiegający pokleszczówce i odpchlony,bo pcheł też mnóstwo biegało.
    W niedzielę z koleżanką zaczęłyśmy usuwać z Dyzia sfilcowaną sierść.Szło nam opornie,bo nożyczkami.Dyzio był bardzo dzielny i grzecznie to znosił ponad dwie godziny.W przerwach wpatrywał się nam w oczy.
    Dziś znów "znęcałyśmy" się nad nim.
    Nasz Dyziulek już prawie całkiem pozbawiony filcu.Został jeszcze nad podgardlu, ale to już na jutro.Będzie jutro kastrowany ( myślałam,że dziś,a to sterylizacje suczek były) .Wykorzystam narkozę i skończę.Bo w tym miejscu nie bardzo mu się podoba i kręci się,a skóra luźniejsza to o skaleczenie łatwo.Bardzo cierpliwie leżał,dziś znów przynajmniej ze dwie godziny.Mogłam z nim robić wszystko,a on wpatrywał się w oczy.Nie jest zbyt ładnie,bo to nożyczkami.Ważne,że nie będą mu kołtuny dokuczać. Nie wrócił na kwarantannę,bo szkoda mi go było.Stamtąd niewiele widać i smutno.Kiedy wprowadziłam go do normalnego boksu psy po sąsiedzku zaczęły szczekać.On na początku stał taki biedny i patrzył za mną.Jak się oddaliłam to zobaczyłam,że nie pozostał kolegom dłużny i zaczął na nich szczekać.W boksie ma koleżankę.To też " świeża" sunia.Ona też garnie się do człowieka.A Dyzio jest zazdrosny,wpychał się między mnie,a nią.

  15. Jej,mam nadzieję,że to będzie ten domek.

    Nasz Dyziulek już prawie całkiem pozbawiony filcu.Został jeszcze nad podgardlu, ale to już na jutro.Będzie jutro kastrowany ( myślałam,że dziś,a to sterylizacje suczek były) .Wykorzystam narkozę i skończę.Bo w tym miejscu nie bardzo mu się podoba i kręci się,a skóra luźniejsza to o skaleczenie łatwo.Bardzo cierpliwie leżał,dziś znów przynajmniej ze dwie godziny.Mogłam z nim robić wszystko,a on wpatrywał się w oczy.Nie jest zbyt ładnie,bo to nożyczkami.Ważne,że nie będą mu kołtuny dokuczać. Nie wrócił na kwarantannę,bo szkoda mi go było.Stamtąd niewiele widać i smutno.Kiedy wprowadziłam go do normalnego boksu psy po sąsiedzku zaczęły szczekać.On na początku stał taki biedny i patrzył za mną.Jak się oddaliłam to zobaczyłam,że nie pozostał kolegom dłużny i zaczął na nich szczekać.W boksie ma koleżankę.To też " świeża" sunia.Ona też garnie się do człowieka.A Dyzio jest zazdrosny,wpychał się między mnie,a nią.

    [IMG]http://i38.tinypic.com/zmf4zs.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i33.tinypic.com/33oh3km.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i38.tinypic.com/2hcqgec.jpg[/IMG]

  16. To zupełnie jak moja Lunka.Też wokół tz krąży i nie mamy pojęcia o co z tym chodzi.Ten rytuał powtarza się codziennie.Najpierw oczekiwanie na chodniczku,jak coś na klatce się ruszy siadają i nasłuchują.Po wejściu tz do domu wielka radość,Luna szybko biegnie po zabawkę i dopóki on nie zdejmie butów i kurtki krąży wokół niego. A jak się umyje zaczyna się lizanie.
    Kochana jest i adopcja jej to była dobra decyzja.Teraz każdemu polecam drugiego psa. I Łatek się zmienił.Wcześniej był jak jedynak,nietykalny i psów nie lubił.Teraz jak Luna macha mu ogonem po mordce tylko oczy mruży,a wcześniej uciekał lub warczał. I psy do zabawy zaczepia,a nie rzuca się na nie.
    A to prawda.W schroniskach i na ulicach jest tyle bezdomnych psów. A to chodzące skarby.

  17. Lunka z nami jest już ponad rok. Wciąż nie umie chodzić na smyczy,wszelkie mi znane sposoby zawiodły.Jest bardzo energiczna,przez co nie za bardzo lubiana przez wszystkie psy.W ubiegłym tygodniu została sama z Łatkiem w domu na 10 godzin. Sąsiedzi się nie skarżyli, a w domu strat nie było.
    [IMG]http://i34.tinypic.com/16j21vn.jpg[/IMG]

    Szaleństwa w schronisku :
    [IMG]http://i37.tinypic.com/2m81s1z.jpg[/IMG]

    [IMG]http://i35.tinypic.com/2ccxkqb.jpg[/IMG]

    Tak czekają na powrót pana :
    [IMG]http://i37.tinypic.com/2eqdphi.jpg[/IMG]

  18. Przepraszam za zaśmiecanie wątku Boryska :oops: .

    Dziś wycinałyśmy filce z naszego spanielka.To koszmar,na całym ciele sierść to koszmar,wszystko zbite.Udało się nam uwolnić grzbiet,boki,częściowo uszy i łapy.Mnóstwo filcu jest jeszcze pod uszami,na podgardlu, klatce piersiowej i podbrzuszu.Chcemy wykorzystać narkozę do kastracji i wtedy ostrzyc najbardziej newralgiczne miejsca.A pies cudo.Dzielnie wszystko znosił,tylko raz a mnie burknął przy przedniej łapce.Zupełnie nie umie chodzić na smyczy.Musiałam z boksu go przynieść,a potem odnieść.Ciężki jest.
    [url]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0f4f2bfc16aa0a63.html[/url]
    [url]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e82812681e689f5b.html[/url]
    [url]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fd08f84cbadff6a5.html[/url]
    [url]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/905a78868724ed75.html[/url]

  19. [quote name='emilia2280']to spaniel. gdzie ten biedak przebywa?[/QUOTE]

    Teraz jest w schronisku w Łomży.W następnym tygodniu ostrzygę go z tej sierści.Pewnie pięknie nie będzie,bo nożyczkami.Ale on musi cierpieć,zwłaszcza te uszy takie ciężkie.W tej sierści są rzepy,liście i gałązki.On chyba jest wyrzucony.Bo jak po niego pojechałam siedział na ulicy i piszczał.W schronisku dopóki byłam w boksie było ok,jak wyszłam też piszczał.Pani,która zajmuje się psami jak go zobaczyła to się prawie popłakała.Kiedyś miała spaniela i nie mogła uwierzyć,że można go tak zaniedbać.

×
×
  • Create New...