Jump to content
Dogomania

tosia06

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

tosia06's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witajcie Chciałam się podzielić czymś, co pozwoli radośniej spędzić święta. Około 1,5 tygodnia temu ktoś wywalił przy naszej wiejskiej drodze pieska podobnego do wilczka.Piesek usiadł grzecznie i wiernie czekał, bo wierzył że po niego wrócą. Mijały dni a on czekał i czekał. Nasi mieszkańcy zaczęli się o niego martwić, bo był nieufny i po prostu chciał tam zostać i czekał na swojego pana, a nie rozumiał że to przecież wredota go zostawił.Ja też się martwiłam. Zaczęliśmy działać, a w nocy nie mogłam spać. Jak zaczął padać deszcz, to płakałam i kilka osób do mnie dzwoniło co z tym psem. Dokarmialiśmy go, dużo osób zaczęło zwalniać tam autem i sprawdzać co się dzieje z psiakiem. Poprosiłam księdza aby pozwolił ogłosić apel w kościele, czy ktoś nie może pomóc i ksiądz jeszcze sam od siebie dodatkowo poprosił ludzi po kazaniu. Wszyscy zaczęli mówić o tym psie, ktoś ustawił wiaderko na przysmaki.gimbus ze szkoły zaczął dowozić resztki zupy od dzieci, ktoś zrobił tymczasowy domek, mocno w pomoc zaangażowała się sołtysowa. Nie chcieliśmy zgłaszać oficjalnie bo kiedyś tak było i zabili, żeby nie płacić opłaty dla schroniska. A wczoraj dostałam sygnał, ze ktoś za długo stoi przy psie. Baliśmy się że przyjechali go zabić. Nie było mnie w domu. Poprosiłam tatę żeby szybko pojechał rowerem sprawdzić. Okazało się, że o wszystkim dowiedziała się pewna samotna dobra kobieta i przyjechała kawałek drogi. Tato pomógł jej zabrać pieska i wiecie to była miłość od pierwszego wejrzenia pani i tego pieska. Pojechali a my płaczemy ze szczęścia, bo jutro na pewno będą razem spędzać Wigilię. Nazwałam go Leśnik. Miał szczęście. U nas trochę śniegu, zimno a on ma już dom. Tato mówił, że pies już w aucie położył jej glowę na kolanach. Jutro zawieszę przy drodze na drzewie w lesie podziękowanie dla wszystkich co pomagali. Pewnie Pan Bóg maczał w tym swoje paluszki, bo przecież w Jego kościele ogłaszaliśmy, to słyszał bo był blisko. I dziekuję Ci Boże za wszystkich dobrych ludzi, a zwłaszcza za tą dobrą panią, która zabrała pieska do domu i jestem przekonana że będzie miał najlepiej na świecie. Nie mam wypranych firan, nie zdążyłam posprzątać, myślałam ciągle o psie w lesie, pracowałam dla innych, a jednak czuję radość w sercu bo ten dom dla psa był ważniejszy i tkwił jak zadra w sercu. Cała nasza gromadka życzy wszystkim animalsom i futrzakom najpiekniejszych Świąt Bożego Narodzenia.
  2. Witam Zaglądałam tu rzadko, bo miałam dużo pracy i mam jeszcze gorsze choróbsko, ale jakoś zaczynam to wszystko ogarniać. Dziewczyny, z tego co czytam to jest przez Was zrobione mnóstwo dobra i Bóg Wam za to zapłać. Ja przechrzciłam sunię którą wzięlam na Polę, bo chciałam aby dostała nowe życie i nie żałuję tego. Początkowo miała depresję, okazała się starszą sunią i wyszły na zdjęciach zrosty w krękosłupie. Ale pokochałam ją od pierwszego dnia i nawet gdyby miała żyć jeszcze niezbyt długo to warto było ją wziąć i dać takiemu psu prawdziwy dom. Pola jest cudna i ma dużo z mojej ukochanej Saby, która jest za Tęczowym Mostem. Najbardziej polubiła się z kotką Filcią, a moja sunia Muszka uczy Polę szczekać i pilnować gospodarstwa. W najtrudniejszym dla mnie okresie pomogła mi Ania. Teraz już sama leczę Polę i cieszę się, że ta starsza sunia ma u mnie dom. Ma problemy ze wstawaniem, ale dysplazji nie ma. Niedawno miała chore ucho, ale na szczęście już nam ufa i dała je sobie ładnie czyścić i leczyć. Bardzo boi się dotykania brzucha. Jest strasznym łakomczuchem i ciężko ją odchudzić. Uwielbia obchodzić całe gospodarstwo i wszystko sprawdzić. Dzieci uważają, że Pola jest mamą Muszki bo jest większa, a Muszka ma już przynajmniej 17 lat. Czasami rodzina mnie pyta, po co biorę staruszka i co zrobię jak mi nagle wszystkie odejdą i że takie więcej chorują i trzeba więcej dbać. A ja mówię, że takie jest życie i takie kocham. Dziękuję za wszystkie moje futrzaki, które miałam i każde z nich strasznie opłakiwałam jak odchodziły. Pani Amelia jest chyba w moim wieku. Danie szansy nowemu psu na dom, na nowe życie, nawet jeśli jest starszy mi życie przywraca, bo wiem że ten pies nie odchodził w samotności, lecz był przy nim ktoś kto go bardzo kochał. Umarłam razem z moją Sabą, ale kiedy Ania przyjechała z Polą ,życie do mojego domu zaczęło powracać. Cieszę się każdą chwilą i z każdym dniem Pola jest szczęśliwsza. Muszka też odżywa i już nie czeka na Sabę. Ratując czyjeś życie, uzdrawia się swój ból.
  3. Właśnie wybieramy wspólnego kandydata miau i dogo do głosowania na wrzesień na Krakvecie!

    PROSZĘ ZAGŁOSUJ NA Przytulisko ZNAJDKI czyli przytulisko JoliB - brzuszki czworonogów przytuliska czekają na Twój głos. Pani Jola teraz BARDZO POTRZEBUJE pomocy, w nocy 7/8 września pożar zabrał cały dobytek zgromadzony w garażu, przygotowany do przeprowadzki.

    link do wątku głosowania http://www.dogomania.pl/threads/214317-KrakVet-wybieramy-kandydata-na-wrzesień

    Dla kogoś to dwa kliknięcia, dla tych psów to nieoceniona ogromna pomoc...

  4. Witam wszystkich! Kora czuje się jeszcze nieswojo, chyba musiała bardzo kochać swojego pierwszego pana. Uważam, że Kora jest piękną sunią, ale jeszcze mało ją znamy. Okazujemy jej dużo miłości i poświęcamy sporo czasu. Ja pokochałam tego pieska od razu, jakoś tak wyszło i puste miejsce po Sabie odżyło. Muszka zaakceptowała Korę i się podporządkowała, mimo że Kora wydaje się łagodna. Cieszy mnie też, że i z Filcią tj. naszą jedenastoletnią kotką chyba się dogadują, bo dziś przywitały się noskami. Mam nadzieję, że Kora będzie zdrowa. Saba ciężko chorowała, ostatnie noce przy niej już prawie w ogóle nie spałam, ale nie było ratunku. Kora wniosła nową radość i mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Mamy też wsparcie od Ani i Rynia, to jest autentyczne wsparcie i bardzo Wam za nie dziekuję, bo wizyta u weta wydaje się konieczna. Nie myślałam, że w ciągu 2 dni tak mocno pokocham nowego psa, ale ona ma nawyki Saby choć jest zupełnie inna i może dlatego. Piszę tak nieskładnie, ale wiem że ta sunia jest kochana i mam ogromne pragnienie, żeby ona się dobrze czuła i nie stać mnie na to aby pisać jakoś lepiej, bo chce mi się po tym wszystkim płakać i że temu pieskowi nikt źle nie życzy, bo to by było okrutne.
  5. Tu Tosia Ja nigdy nie obrażam się na PRAWDĘ i jako potencjalny opiekun Waszego psiaka chciałam wyjaśnień odnośnie zachowań Kamy i sytuacji Kamy, bo zrobił się za duży bałagan. 1. Beata pokochała Kamę i nie chciała jej oddać, wyczułam to już po pierwszym telefonie, ale nie byłam pewna bo to tylko intuicja i nigdy nie miałam do czynienia z ludźmi z takich domów dla piesków. Nie byłam też w domu jak piesek przyjechał. Ale już pierwszego dnia Beata przyznała się, że kocha Kamę i że nie myślała, że ktoś jeszcze się po Kamę zgłosi i że to było zbyt nagłe. Powiedziałam, że mogła przyznać się, że poprostu Kamę kocha i uważam, że to nic strasznego, lecz to miłość. Ale Beata bała się całego zamieszania i widzę, że słusznie się bała po tym jak mnie potraktowano, to ją pewnie potraktowano by jeszcze gorzej. Ludzie mają różną wrażliwość i ze strachu robią różne rzeczy. Potem zaczęły się gwałty Kamy i mnie takie zachowanie przestraszyło. Nie ukrywam, że dodatkowe informacje Beaty jeszcze to nakręciły i przyznaję się, że we wszystko uwierzyłam i moje obawy zaczęły rosnąć, za co jednak nie winię Beaty, bo skąd miała wiedzieć, że mnie to zniechęca. Wielu ludziom takie zachowanie psa nie przeszkadza, Beacie też nie - i dobrze, bo te pieski też chcą mieć domek. I to był decydujący argument. Wiedziałam, że Beata kocha tego psa takiego jakim był i chciała go. Więc nie krzyczcie na nią. Na miłość nie ma lekarstwa nawet jeśli z boku czasami ludzie się śmieją i widzą wszystko inaczej. 2. Potem jednak zaczął się bałagan i padło wiele przykrych słów, które mnie zabolały, ale już mi przeszło. Dziękuję zwłaszcza KIZI, że była w stanie rozmawiać również spokojnie i obiektywnie i wszystkim tym, którzy w swoim sercu kochają pieski i życzą domu obojętnie jakiego ale kochanego. 3. Bolą mnie jeszcze wymagania, jakie dostałam na priv odnośnie karmy w wymaganej cenie, odnośnie zapłaty 200 zł za ewentualny powtórny dowóz Kamy, odnośnie pokazania siły mojej miłości jak bardzo zależy mi na Kamie aby wróciła, ale to też mi przejdzie - bo myślę, że to duża odpowiedzialnosć dać psa i w trudnych sytuacjach łatwo stać się nadgorliwym. Dobrze, że ktoś czasami czuwa. 4. Ryniu nie jest nic winien i ta pani też, i dużo osób co napisało jest takich, że naprawdę cieszą się że następny biedak ma dom, nawet jeśli ten biedak nie był pod ich opieką. Ja szukałam pieska w rozpaczy po śmierci mojej Saby i chciałam szybko, bo było puste miejsce. Z Kamą się ciągnęło i ciągnęło, byłam już zmęczona a sprawa z nowym psem była dla mnie jasna i mogła się szybko zakończyć i piesek ten też mi się spodobał. Dobrze daje ten, kto chętnie i szybko daje, więc wszystko wyszło jak wyszło i nie ma co się już kłócić, bo straci na tym dogo a najbardziej stracą psy. Pozdrawiam i życzę aby jak najwięcej piesków znalazło domek z wzajemną miłością.
  6. [quote name='Ryniu123']kwiatkujcie sobie jak chcecie - na zdrowie :) uważam, że najważniejszym jest to to że DS nie przepadł.[/QUOTE] Witam, tu mąż Tosi. W pełni zgadzam się z Ryniem, bo przepadłby. Czytałem ten wątek od czasu kiedy zainteresowaliśmy się Kamą i do tej pory się nie wypowiadałem ale to co dzisiaj przeczytałem spowodowało, że nie mogę milczeć. Przede wszystkim DS przepadł Kamie nie przez Rynia tylko przede wszystkim przez Beatę i pozostałe osoby, które tak zajadle nas atakowały i oceniały, nie znając całej prawdy. Beata była u nas przez 3 dni i 3 noce więc wiem jaka jest prawda. Kama wróciła od nas do DT przez manipulacje i kłamstwa wykorzystujące wrażliwość Tosi i jej dobre serce. Również kora78 przyczyniła się do straty domu przez Kamę przez zwlekanie z podejmowaniem decyzji odnośnie jej oddania. Proszę sobie zerknąć kiedy Kama wróciła z Beatą a jaka dzisiaj jest data - mijają prawie 3 tygodnie. I aby była jasność - do tej pory nie było decyzji o przekazaniu nam Kamy. Tosia jakiś czas temu poprosiła Rynia o poszukanie innego psa bo z tego co dało się wyczytać na forum nie byliśmy już traktowani jako potencjalny DS dla Kamy s kora78 nie potrafiła podjąć żadnej decyzji. Od kilku dni zaczęło się stawianie jakiś dziwnych warunków do spełnienia abyśmy mieli Kamę. Jeśli ktoś uzależnia oddanie mi psa od tego jaką marką suchej karmy będę go karmił to ja się tylko zastanawiam, czy tej osobie zależy na dobru psa czy nie wiem na czym. Mamy psy od wielu lat i nikt nie będzie mi wyznaczał czym mam karmić swojego psa. Żaden nasz pies nigdy nie umarł z niedożywienia, mało tego mamy ok. 20-letniego psa, który jest w świetnej kondycji fizycznej mimo przebytego niedawno wylewu. Kolejnym warunkiem miało być pokrycie kosztów transportu w wysokości ok. 200 zł. I tu jest śmiech na sali, bo Kama nie wróciła do DT przez nas tylko przez Beatę a transport do nas był darmowy. Nie stać nas na taki wydatek więc teraz pisanie, że "domek na tyle Kamy jednak nie kochal. dobrze wiec sie stalo, ze Kama jednak tam nie jedzie i to jest juz na 100procent pewne" jest ciosem poniżej pasa. Dodam, że mimo wzięcia Kory zastanawialiśmy się czy jeszcze nie wziąć Kamę ale przy takim podejściu, traktowaniu i mnożeniu irracjonalnych warunków do spełniania stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. Zresztą najpierw trzeba by było odczekać, aż się Kora zaaklimatyzuje i dopiero wtedy mogłaby przyjechać Kama. Uważam, że Kama straciła szansę na dom u nas przez pseudo "dogomaniaków" (a nie przez Rynia), którzy zbyt łatwo oceniają innych, zagubili się chyba i nie zastanawiają się nad tym co jest dobre dla psa. Zamiast pluć na nas jadem na forum, mnożyć warunki do spełnienia, trzeba było zastanowić się gdzie będzie dobrze Kamie. Śmiem twierdzić, że lepiej niż u Beaty bo ktoś kto jest DT i uczy psa złych nawyków typu spania w łóżku z właścicielem z głową na poduszce, leżenia na kanapach, traktuje jak małe dziecko, któremu wszystko wolno i uważa gwałcenie za normalne zjawisko o którym nie trzeba nikogo informować nigdy nie powinien być DT bo robi krzywdę swojemu podopiecznemu i nowym właścicielom daje dużo niepotrzebnej pracy nad oduczeniem takich zachowań. Pogardzono nami jako domem dla Kamy i teraz nie wiadomo kiedy i czy w ogóle go dostanie. Życzę Kamie jak najlepiej i bardzo ją polubiłem (chyba z wzajemnością) ale niestety mam duże obawy, bo skoro pies zostaje w dotychczasowym DT to za kilka miesięcy będzie tak zmanierowany, że nikt normalny nie będzie go chciał albo go szybko odda i to pod warunkiem, że spełni gąszcz wymagań stawianych przez opiekunów. I na koniec jeszcze raz podkreślę, że Ryniu nie ukradł domu Kamie bo jest to kłamstwo. Nawet w chwili przekazania nam Kory nie było decyzji o oddaniu nam Kamy, więc jak można ukraść coś czego nie było?
  7. Kizi, nie wiesz co miało miejsce i nie słyszałaś tego co ja słyszałam. Gdyby to okazało się prawdą to nadal bym Kamy nie wzięła. Skakanie i gwałt to dwie różne sprawy i moje podejście do tego też jest inne i nie zmieniłby tego nawet nacudowniejszy piesek. Nie obracam się w środowisku wielkich działaczy animalsów i nie miałam z kim pogadać oprócz mojego dobrego weterynarza, który problem ocenił uczciwie, bo dobrze znał moje stare pieski i mój dom przez który przewija się mnóstwo dzieci. Piszesz o skakaniu, ale przeczytaj mój pierwszy post spokojnie i może zobaczysz jeszcze drugi argument, chyba jeszcze ważniejszy.Ty piszesz coś bez upewniania się czy to jest prawdą i ranisz. Może Ty tworzysz listy top, ale ja nie. Trzeba być odpowiedzialnym za dom który się już ma i za zwierzęta żyjące z nami i tylko z tego powodu niektóre pieski zostały wybrane, bo uważałam, że się szybko polubią i będą u mnie szczęśliwe. Piesek, po którego jechałam nie miał ani drugiego, ani trzeciego następnego numeru, poprostu najbardziej przypominał moją zmarłą Sabę i nawet nie wiem czy ten piesek naprawdę istniał, dlatego nie chcę o tym pisać, co poczułam. Wybierałam np. suczki już po sterylizacji, bo bałam się że któraś może mi umrzeć jak oddam na zabieg. Przeżyłam to kiedyś i mimo, że minęło wiele lat, pamiętam jakby to było dziś. Czy tak się tworzy listy top? Dlaczego Kama znalazła się na liście? Bo była po sterylizacjii, lubiła dzieci, pieski, kotki a my mamy dom często pełen dzieci, starszego kota, jeszcze starszego psa, ogromną łąkę, las, staw. Kama posiadała najszerszy opis w necie, który odpowiadał dobrze i dla Kamy i dla naszej gromadki i wydawała się najszybsza do osiągnięcia, ale tego co się stało nie przewidywałam. Teraz muszę to wszystko przeżyć, również Twoje fałszywe oceny, które są oparte na fragmentach całości a nie na faktach. Piszesz "jak inaczej mam was ocenic po tym co mialo miejsce?" a ja odpowiadam, nie oceniaj wcale, bo nie znasz prawdy i każda Twoja ocena będzie nieprawdziwa.
  8. Tu Tosia Właśnie wróciłam ze szpitala. Wiedziałam, że pojadę i dlatego chciałam aby chociaż parę dni tych najtrudniejszych bo pierwszych nowy piesek był ze mną. Na Kame długo czekałam. Kizi nie znasz mnie i nigdy ze mną nie rozmawiałaś, ale szybko oceniłaś. Trudno. U mnie wszyscy kochają psy i wiedzieli jak czekałam i wiedzieli o szpitalu. Dlatego tato dołożył pieniadze na paliwo i pozwolił pojechać po innego psa, którego wybraliśmy wśród 10 innych piesków razem z Kamą. Pojechałam po odjeździe Kamy cała zaryczana i nie do Łodzi. I nie chcę pisać co przeżyłam. Teraz przez mój głupi upór żeby jechać, musieliśmy szukać pieniędzy na lekarstwa dla mnie mimo, że były zamówione i wiedzieliśmy, że trzeba będzie za nie zapłacić. Masz rację, poszukaj lepszego ds dla Kamy, ale nie pisz takich wrednych rzeczy, bo żaden pies nie był dla mnie zabawką.
  9. Do tej pory się nie odzywałam, ale zabolało mnie to co napisano. Jestem starej daty, kiepsko obsługuję komp, u mnie on wolno chodzi i moje całe życie poświęciłam na pomaganiu ludziom i zwierzętom. Dla dobra Kamy nie będę więc teraz pisać wszystkiego i chcę aby Kama miała dobry dom. Tu nie chodzi o pieniądze i koszty, bo ja mogę codziennie jesć suchy chleb i zawsze znalazły się u mnie pieniądze na ratowanie zdrowia zwierząt i ludzi, a moją Sabę która niedawno umarła ratowałam do końca. Była ze mną 11 lat. Pamiętam jak wzięłam ją ze schroniska dzień przed Wigilią. Była w bardzo złym stanie, ale nie wiedziałam tego. Siedziała smutna a ja 2 dni wcześniej straciłam psa i nie wyobrażałam sobie pustego legowiska w domu.Niestety Saba już w Wigilię zaczęła umierać ale ja już wiedziałam jak umiera pies i postanowiłam ją ratować za wszelką cenę. Nie znałam jej. Miałam ją dopiero 1 dzień. Jak się okazało ze schroniska wydali ją w dzień zdjęcia szwów po sterylizacji i równocześnie zaszczepili przeciw nosówce. W Wigilię biegałam więc po mieście i rozpaczliwie szukałam weterynarza. To była nosówka 1 stadium. Zlitował się nade mną jeden weterynarz i dał zastrzyki, ale powiedział że marne szanse. Całą noc leżałam na podłodze przy ciężko chorym psie i wlewałam do pyszczka rumianek z cukrem. Modliłam sie do Pana Boga o ten jedyny dla mnie prezent - o życie Saby. I Bóg mnie wysłuchał. A Saba była ze mną 11 lat. Chorowała długo. Niczego nie żałuję. Zawsze będę ją kochać jak wszystkie moje pieski. Mam jeszcze Muszkę. Ma 17 lat. Wzięłam ją prawie równo z Sabą. Też początek był trudny, bo Muszka prawdopodobnie była kiedyś strasznie gwałcona i ma w środku poprzerywane kanały. Muszka opiekowała sie Sabą. Zawsze na wieczór myła jej oczy. Kiedy Saba odeszła Muszka razem ze mną strasznie to przeżyła i zaczęła gasnąć. Obie musiałyśmy poszukać nowego przyjaciela i to szybko. Wybrałam Kamę. Pani Beata była u mnie z Kamą 3 dni. Dzieliłam się tym co miałam. Stwierdzam, że między Panią Beatą i Kamą jest tak bardzo silna więź, że ja nie mam siły wydzierać psa, bo obie mocno by to przeżyły i cała terapia z domem tymczasowym poszłaby na marne. Kama ma też pewną przypadłość która wielu ludziom nie przeszkadza, ale moją stara Muszka i ja jesteśmy po takich przejściach że akurat ta przypadłość może zaważyć na reszcie życia. O tej przypadłości powinnam była zostać poinformowana. Nie mam żalu.To jest kwestia wrażliwości. Nie chcę dalej czekać aż się wszystko powyjaśnia. Wezmę innego pieska. Czuję się odpowiedzialna za Muszkę i muszę przyznać że sprawę z Kamą bardzo przeżyłam. Czekałam na nią ale Kama kocha Panią Beatę i Pani Beata Kamę. Nie będę oceniać tej milości. Stało się. Może warto pomóc Pani Beacie dla dobra Kamy. Ja też nie oddałabym psa którego bym kochała. I tego nikomu nie zrobię, bo zbyt mocno kocham i psy i ludzi. Dlatego mimo że mam warunki, nigdy nie będę domem tymczasowym, bo ja kocham psy na zawsze i zbyt szybko się do nich przywiązuję. Chciałam wziąć psa już teraz i to takiego który naprawdę nie ma domu, a najlepiej takiego któremu się nie chce żyć, bo ja to rozumiem. Nie mogę dłużej czekać. Puste miejsce po Sabie musi być wypełnione następną nadzieją dla nowego pieska. Uważam, że nie poddałam się ale wybrałam to co było najlepsze zarówno dla Kamy, Muszki jak i Pani Beaty. Pomogłam odwieźć na autobus, dałam prowiat na drogę, pożyczyłam kaganiec i dałam 20 zł na bilet dla psa.
×
×
  • Create New...