Jump to content
Dogomania

AlexRothaar

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Biography
    Ex ratowniczek, przyszła pani farmaceutka/lekarz.
  • Location
    Bydgoszcz
  • Interests
    Medycyna, historia, zwierzęta

AlexRothaar's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Już mój chłopak polecił mi Korę bo chodzi tam ze swoim kotem. :) Dziękuję za rady! :) Za tydzień idziemy po nową receptę i na kontrolę :)
  2. Sprawdzasz mnie? Dziś odebrałam samochód i byłam, zmienił dawkę leku na dwa razy dziennie po pół. I wypraszam sobie teksty do mnie w stylu: "[I]Dziwni mnie nadal brak Twojego zainteresowania chorobą swojego psa (poza wiedzą, że pies chory).[/I]" Ja Tobie nie zarzucam nic takiego, a Ty nie wiadomo skąd wyciągnęłaś taki wniosek - to dopiero [B]dziwne[/B]!
  3. Swoją drogą, internet jest na pewno zawsze pewnym źródłem wiedzy, prawda? To tak jak z pacjentami, którzy przychodzą do lekarzy/wzywają pogotowie (ratowników) bo przeczytali coś w internecie i to na pewno jest to... Natko dziękuję, cieszę się, że chociaż ktoś potrafi czytać. :)
  4. Wy nie potraficie czytać? Przecież napisałam już tyle razy, że pies był prowadzany do weterynarza i był pod stałą kontrolą. Co znaczy ignorując latami, jak po każdym ataku (takim trochę poważniejszym, bo najczęściej się zdarza, że się przewróci i za chwilę wstaje - wtedy wet kazał nie narażać go na mocniejszy stres i po prostu ma odpoczywać i nie mamy go nigdzie wywozić) był wieziony do weterynarza? A jeszcze między atakami co jakiś czas na kontrolę (zalecone przez weterynarza, nie ja wybierałam co ile czasu). I mówię, że wiem na czym polega padaczka (pisałam to wcześniej), a teraz weterynarza pytałam co w związku z tymi pogorszeniami, co dalej robić. Nie wiem na jakiej podstawie wyciągacie te swoje dziwne wnioski, że nie dbam o mojego psa! I jeszcze @taks - NIGDZIE nie napisałam, że ataki padaczkowe mojego psa to DROBIAZG!!
  5. Pies od jakiegoś czasu nie miał ataku, więc nie było potrzeby prowadzenia go do weta aż do wczoraj. Pies miał stałego weterynarza, który zginął w wypadku. Ludzie... I powtórzę to dużymi literami żeby każdy zauważył: PIES MIAŁ SWOJEGO WETERYNARZA, ALE TEN NIE ŻYJE. NIE MOGŁAM DOTRANSPORTOWAĆ PSA DO WETERYNARZA, KTÓRY ZAJMUJE SIĘ MOIMI SZCZURAMI BO NIE MIAŁAM JAK (wyjaśniam - samochód został w ratownictwie), A ZALEŻAŁO MI NA SZYBKIM DOTARCIU PO POMOC. WCZEŚNIEJ PIES OCZYWIŚCIE BYŁ PROWADZANY DO WETERYNARZY WIELOKROTNIE - a nawet WIELOTYSIĘCZNOKROTNIE. I nie zażucajcie mi, że nie zajmuje się zdrowiem psa. Nie znam się na leczeniu zwierząt tylko ludzi - a to trochę coś innego. Co dziwnego w tym, że chciałam dowiedzieć się jaki jest stan `na ten moment` od kogoś, kto powinien udzielić mi tej informacji? Ktoś mówi, że jestem ratownikiem, więc powinnam wiedzieć, że trzeba zachować spokój - do tego kogoś: ratownicy/lekarze/pielęgniarki nie mogą zajmować się swoimi bliskimi bo wtedy w grę wchodzą emocje. Co innego jak trzymam obcą osobę, a co innego jak swojego psa, który przewraca oczami i nie oddycha. Mówiłam już wcześniej, że uważam, że przy dawkowaniu leków trzeba sprawdzić AKTUALNĄ WAGĘ, a w ostatnich dniach go NIE WAŻYŁAM. Nie ważę zwierząt każdego dnia. Poza tym nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby weterynarz nie zważył moich zwierząt przy wizycie (czy to pies, kot, szczur - nieważne, zawsze były ważone i przy wizycie kontrolnej i przy `nagłej`). W książeczce mam tabele i co jakis czas go ważę i tam zapisuję. Ja oczywiście wiem ile MNIEJ-WIĘCEJ waży mój pies, ale to za mało żeby podać leki (powtarzam znów: trzeba znać aktualną wagę). Ostatni atak (oprócz tego wczorajszego) przydarzył się jak jeszcze żył weterynarz prowadzący mojego psa. Ja ze szczurami też biegam do weterynarza, a mam ich kilka. I nie widzę problemu w tym. @gops - właśnie u mojego psa nie są to regularne ataki. On ma je czasami 3-4 dziennie, a czasami przez kilka miesięcy nic, jak najzdrowszy pies na świecie, mimo 15 lat zachowuje się jak szczeniak (zresztą, wygląda też na sporo młodszego jak się na niego spojrzy). Zdaję sobie sprawę z tego, że przychodzi taki moment, w którym pies się tylko męczy, aczkolwiek mój poza (chwilowo rzadkimi) atakami w ogóle nie zdradza po sobie wieku i jakiejkolwiek choroby. W ostatnim czasie w ogóle nie zdradzał objawów jakichkolwiek, nie ma też `sygnałów ostrzegawczych`, po prostu spał wczoraj i nagle dostał ataku, nawet się nie obudził przed tym.
  6. Nie, wcześniej poinformowano mnie, że nie musi nic brać. Także teraz zostały przepisane leki po raz pierwszy - tym bardziej nie rozumiem dlaczego zostały one przepisane `na oko`. Rozumiem na czym polega padaczka, jestem ratownikiem. I wiem jak ważna jest waga pacjenta przy podawaniu leków - zwłaszcza kiedy pacjent jest mały. Nie znam jego wagi bo nie ważę go codziennie, a przy podawaniu leków nawet jak pacjent ma zapisane, trzeba zważyć jeśli nie jest się 100% pewnym czy dana waga jest aktualna. Wcześniej w przypadku wizyty po ataku (przy początkach padaczki, na którą chorował od małego) zawsze był badany. Nie chodzi mi o tani sposób, ale ten weterynarz NIC mi nie powiedział. A skoro pytam o jakie uszkodzenia mózgu chodzi, czy można coś z tym zrobić (jakoś ułatwić mu życie), to chyba znaczy, że jestem zainteresowana o co chodzi, a nie usłyszeniem `to nieważne`... Co jest nieważne? To, że interesuję się tym czy można psu jakoś ułatwić przy nasilających się atakach? Zaraz po wejściu opisałam objawy, ale wet mi przerwał i nie zdążyłam poinformować o wieloletniej chorobie, bo zdążył rzucić: [I]aaa, to penwie padaczka[/I]. Po tym potwierdziłam to co powiedział. Położyłam psa na stoliku, a wet kazał znieść go na podłogę (rozumiem, mógł spaść), zrobiłam to i zostawił psa na podłodze, nie raczył nawet spojrzeć bo odwrócił się i poszedł do biurka. Chodzi mi też o to, jak zostałam przez tego weterynarza potraktowana. Mam prawo być zła i zdecydowanie odradzać wizyty u niego. Niedopuszczalne dla mnie jest nie znać wagi pacjenta przed podaniem mu leków. Weterynarz nie powiedział mi NIC. Ani co dalej, ani czy mam przychodzić na kontrole po dawaniu tych leków, ani czy należy zrobić jakieś badania - wszystkie pytania skwitował jako `nieważne` albo w ogóle nagle zaczynał mówić o czymś innym jakby nie słyszał, że o coś pytam. I kilkukrotne zadawanie tego samego pytania nie skutkowało. Czułam się potraktowana jak idiotka. U mojego psa nie można rozpoznać kiedy TO nastąpi. On potrafi iść, iść i nagle dostaje ataku. Od zawsze to miał i zawsze zaczynało się to tak samo. Uważam, że cena jest wygórowana jak na niezrobienie niczego oprócz wypisania recepty, a na końcu wywalenia mnie (dosłownie) z gabinetu. Weterynarz, który prowadził mojego psa zginął w wypadku jakiś czas temu. `Nasz` weterynarz to weterynarz, który leczy moje szczury, pies jeszcze nie musiał z niego korzystać, ale nie miałam jak psa tam przetransportować poza tym zależało mi żeby szybko znaleźć się w lecznicy, a ta jest blisko mnie. Zdawał się w ogóle nie być zainteresowany tym, że przyszłam (a właściwie przybiegłam) z wpół zemdlonym psem na rękach. Zostawił psa w takim stanie na podłodze. Jak można w takiej sytuacji na niego nie spojrzeć??
  7. Dziś mój 15-letni pies dostał poważnego ataku epilepsji, na którą choruje od wielu lat. Jednak, że był to dłuższy i groźniejszy atak niż te, które mu się zdarzały (normalnie ok 2min, dziś 6-7 min), zabrałam go natychmiast do weterynarza. Do tej pory ataki polegały na omdleniu i wiotczeniu lub sztywnieniu mięśni (popuszczanie, oddawanie kału i wycie) i po chwili się budził, był lekko w szoku, ale generalnie po 5 minutach było już wszystko ok. Dziś zaczęło nim rzucać, nie mógł oddychać. Zaraz po tym zaczęło go wyginać, każda łapa w inną stronę, głowa w bok i do tyłu, później zaczęło nim tak wyginać, że prostował się i zginał w kółko bardzo szybko. Zaraz po tym chwilę leżał spokojnie i za kilka sekund zaczęło nim trząść. Całość trwała jakieś 6-7 minut. Pies się ślinił bardzo, taką gęęęstą śliną, oddał mocz i kał. Nie miałam możliwości dostać się do `naszego`, więc wybrałam najbliższą lecznicę, aby szybko psu pomóc. I to była [B]OKROPNA[/B] decyzja! Trafiło na lecznicę [B]SARA[/B] (w Bydgoszczy) i po dzisiejszej wizycie [B]BARDZO odradzam![/B] Przyjął nas [B]Krzysztof Sarnowski[/B], [COLOR="red"]psa nawet nie dotknął[/COLOR]! Opisałam co się stało i powiedział:[I] aaa, to pewnie padaczka. [/I] Pies był wystraszony i zdezorientowany, [COLOR="red"]weterynarz nawet się nie zbliżył do niego[/COLOR]. Przepisał luminal - a przy ustalaniu dawki [COLOR="red"]nawet psa nie zważył[/COLOR]! A ja nie miałam przy sobie książeczki, bo z nerwów po drodze sobie dopiero o niej przypomniałam i nie pamiętałam ile pies waży... I [COLOR="red"]ustalił dawkę leku `na oko`[/COLOR] (bo cyt.: `[I]wygląda jakby ważył 5-7kg, najwyżej 8[/I]`). Za wypisanie głupiej recepty i 5 minut wizyty podczas której odprawił mnie nie dotykając nawet mojego psa zażyczył sobie [B]30zł[/B]!!!! Przecież to śmieszne! A ja nadal nie wiem co się stało z moim psem! Na koniec weterynarz wspomniał, że `[I]jak luminal nie pomoże to znaczy, że mózg jest uszkodzony[/I]` - ale co jest uszkodzone? I co można z tym zrobić? Na te pytania nie raczył odpowiedzieć. Podsumujmy: Pies w podeszłym wieku po ciężkim ataku padaczki nie został nawet zbadany, przepisano mu lekarstwa `na oko` bo nie pomyślano o zważeniu psa! Na moje pytania odpowiadał wymijająco lub zmieniał temat. ZDECYDOWANIE NIE POLECAM!
  8. Do tej pory chodziliśmy do weterynarza, ale niestety jakiś czas temu zginął w wypadku. :( Od tamtej pory nie mieliśmy nigdy potrzeby, pies oprócz ataków (czasami raz na 2-3 miesiące, czasami 3-4 razy dziennie), nie był chory na nic, więc nie potrzebowaliśmy weterynarza. Aż do dziś. Mamy jednego od Szczurków (MedVet na Broniewskiego, Bydgoszcz), tam właśnie chciałam jechać, ale z nerwów nie dałam rady wykręcić numeru taksi... Dlatego wybrałam SARE, która jest tuż obok mnie. Wet wcześniej nie kazał brać żadnych leków, a od dziś ma brać luminal, pół dziennie. Może ktoś zna dobrego weterynarza od psów w Bydgoszczy?
  9. Mój pies choruje na padaczkę od wielu lat (stwierdzone przez weterynarza), zazwyczaj objawiało się to tak, że gdy się zdenerwował to mdlał (czasami robił się sztywny, a czasami wiotki) i po chwili się budził. Dziś jest 15 letnim staruszkiem (15 lat skończył 29 maja). Dziś dostał jakiegoś dziwnego ataku, zaczęło nim rzucać, nie mógł oddychać. Następnie tak nim rzuciło, ze podskoczył (bokiem się odbił) do góry i spadł ze swojej leżanki, ale zdążyłam go złapać (ponieważ jest na podwyższeniu, bo pies nie lubi spać na podłodze). Zaraz po tym, już na podłodze, zaczęło go wyginać, każda łapa w inną stronę, głowa w bok i do tyłu, później zaczęło nim tak wyginać, że prostował się i zginał w kółko bardzo szybko. Zaraz po tym chwilę leżał spokojnie i za kilka sekund zaczęło nim trząść. Całość trwała jakieś 6-7 minut. Pies się ślinił bardzo, taką gęęęstą śliną. Zawinęłam go w ręcznik i pobiegłam do najbliższego weterynarza bo z nerwów nie mogłam wybić numeru taksówki żeby jechać do `naszego`. Trafiło na lecznicę SARA (w Bydgoszczy) i po dzisiejszej wizycie BARDZO odradzam! Przyjął nas Krzysztof Sarnowski, psa nawet nie dotknął! Opisałam co się stało i powiedział: aaa, to pewnie padaczka. Pies był wystraszony i zdezorientowany, weterynarz nawet się nie zbliżył do niego. Przepisał luminal - a przy ustalaniu dawki nawet psa nie zważył! A ja nie miałam przy sobie książeczki, bo z nerwów po drodze sobie dopiero o niej przypomniałam i nie pamiętałam ile pies waży... I ustalił dawkę psa `na oko` (bo cyt.: `wygląda jakby ważył 5-7kg, najwyżej 8`). Czy to mogło być od padaczki? Wcześniej miał zupełnie inne ataki, w niczym nie przypominały dzisiejszego. Na koniec weterynarz wspomniał, że `jak luminal nie pomoże to znaczy, że mózg jest uszkodzony` - ale co jest uszkodzone? I co można z tym zrobić? Za wypisanie głupiej recepty i 5 minut wizyty podczas której odprawił mnie nie dotykając nawet mojego psa zażyczył sobie 30zł!!!! Przecież to śmieszne! A ja nadal nie wiem co się stało z moim psem! Dodam, że na co dzień, mimo wieku pies czuje się nieźle. Biega, bawi się, ma apetyt. Szaleje na spacerach, wygłupia się, ściga. Źle się czuje jedynie podczas upałów, wtedy jest słaby i nie ma apetytu, ale wiadomo, to jednak staruszek.
×
×
  • Create New...