Moja suka ma zamiary mordowania wszystkiego co się rusza i nie jest PSEM płci męskiej.Nie spuszczam jej w miejscach gdzie mogą przebywać inne psy i staram się ograniczać jej dostęp do innych zwierząt.Tak,że prawie zawsze na luźne spacery wychodziliśmy nocą, bo do lasu musimy troszkę jechać i nie zawsze jest możliwość.W nocy spuszczałam ją w parku,zdarzało się pogonić kota ale na szczęście nie złapać (kaganiec).W miarę często też jedziemy na działkę,gdzie mam na nią 'oko w całym zasięgu'.
Wczoraj właśnie byłam z psami na działce...
incydent-pod wieczór ucinam kwiaty,psy leżą za mną na trawniku,odwracam się-Sara miażdży jeża.
Za cholerę nie chciała przestać, była jak w amoku. Udało mi się ją w końcu odciągnąć...jeż martwy. Mordka cała we krwi, a ona cała zadowolona z siebie...
Wytarłam ją,napiła się,oblizała, zajrzałam do pyska i nic.Żadnych śladów po kolcach,ani na podniebieniu ani na dziąsłach i języku (na szczęście).
Czy dziki jeż mógł ją czymś zarazić mimo,że ma wszystkie szczepienia?