jak danavas została wywołana to danavas się wypowie...
co wiem o całej sprawie:
Nie znałam kofeiny, nigdy nie spotkałam się z nią na żadnym wątku, Wiokę poznałam gdy pojawiła się na wątku Boczka i zaoferowała stałą deklarację.... Od czasu kiedy pogryzionego Boczka zgarnięto z ulicy był on w dt u Karmelci, pod Opolem. Potem znalazłam mu miejsce u Szogunicy.... niestety z powodu tygodniowego wyjazdu TZ i zwiększeniu godzin pracy Szogunica nie mogła dłuzej zajmować się Boczkiem... Nie wiedziałam gdzie go dać.... a nie chciałam aby trafił do warunków kojcowych...
Wiolka puściła mi bajeczkę że jest u niej pies z jakąś poważna chorobą i że jego opiekunki się nim nie interesują a ona znalazła mu dom w Słupsku i ludzie cudni bo chcą chorego psa. Tłumaczyła że te dziewczyny nie chcą zbierać na transport, ale jeśli ja jej przeleje za Boczka za dwa miesiące z góry to ona za to zatankuje i odwiezie tego psiaka sama a na jego miejsce weźmie Boczka. Tak się stało, dostała na konto (Miłosza) 400zł za czerwiec i lipiec. Boczek trafił do niej 10 czerwca... a 25 musiałam go odebrać... Szogunica po naradzie z TZ powiedziała że jak taka sytuacja to ona mi pomoże i przyjmie Boczka jeszcze raz....
Tak więc wrócił Boczysław do poprzedniego DT. A Wiolka nie pierwszy raz skasowała niezłą sumkę...
Tyle o Boczku...
Barry... kolejny pies który był u Wiolki.... jemu akurat znalazła dom w Krakowie... ale zanim Dasza "pojechała" do Belgii dostałam propozycję od Wioli czy chce tam wysłać, Barrego... nie dogadałyśmy się jednak w tym temacie i Barry został u niej, więc podejrzewam że planowała mi uśpić Barrego...
w miedzy czasie zaadoptowała mojego szczeniaka basseta... o którym rozpisywała się na fb, psiak ten rzekomo zjadł jej aparat więc nie mogła wykonywać zdjęć... a ogólnie był nieznośny i powiedziała że odda go do adopcji... zrobiła mu ogłoszenia...nic nie wspomniała że już go wysłała do nowego domu....
Wiolka zostawiła Miłoszowi kartkę, żeby odnalazł Lu_Gosiak i mnie i powiadomił o psach.... napisał do mnie 24 czerwca wieczorem z nicku Miłosz28... podał swój nr, zadzwoniłam...to co usłyszałam zwaliło mnie z nóg... powiedział ze Wiolka w więzieniu, na pytanie co z Karinką on mówi że nie ma żadnej Karinki, jak to nie ma??... przecież wysyłałam jej kasę na operację małej bo płakała że dziecko nie słyszy... i podobno była ją zoperować w Czechach... Zioberek pożyczyła jej 350zł...ja 200zł. Wielokrotnie zresztą wysyłałam jej pieniądze bo np...mój pies pogryzł jej kota i cała jest poszyta, bo mój pies jest chory, bu musi mu kupić obroże na pchły, bo ma świerzba w uszach...wszytko gówno prawda, bo właścicielka mieszkania potwierdziła że Gabrysia nie była pogryziona....
w dzień wyjazdu po psy czyli 25 czerwca zadzwoniłam do Miłosza.... pytam ile trzeba odebrać psów i czy wie które są czyje... nie wiedział... powiedział ze psiakó jest 4... mój Sitek, Majkel, Dyśka oraz Boczek... pytam gdzie basset? powiedział ze poszedł do adopcji...
Pamietałam z kim Wiolka miała kontakt wiec napsiałam pw do Marinki i Funi aby się do mnie szybko odezwały... od rana 25 byłyśmy w kontakcie... Funia pytała gdzie Fenek, więc jak tylko dojechałam do Rzeszowa zapytałam o niego... powiedzieli mi ze Wiolka oznajmiła im pewnego dnia że Feniu uśpiony a Daszkę po prostu zabrała i wróciła juz bez niej... na moja prośbę właścicielka mieszkania rozmawiała z wetem i dowiedziała się że Fenek został uśpiony 22 maja a Daszeńka 6 czerwca....
Udało mi się odnaleźć Barrego i basseta... przeglądałam znajomych Wiolki na fb w nadziei że rodzina adopcyjna Barrego wklei gdzieś jego fotę, udało mi się znaleźć jego dom... napisałam do tej kobiety... ona w szoku... ale powiedziała to co Wiolka że była u niej na wizycie Klaudyna, proszę więc dziewczyny,odezwijcie się jeśli któraś z Was to Klaudyna która robiła w Krakowie wizytę dla Barrego u małżeństwa z dzieckiem...
bassecika znalazłam bez trudu bo Miłosz gdy go wydawał, spisał dane ludzi... zadzwoniłam, dostałam masę zdjęć, ale i tak tam pojadę sprawdzić czy basset jest... Wioka wydała go na gębę bez wizyty...
Pierwszy pod opiekę Wioli trafił Sitek, psiak którego wyciągnęłam ze schronu...wcześniej był u Karmelci, ale Wiola zaproponowała ze tylko za koszty karmy....... zanim pies pojechał pytałam dziewczyny czy znają Wiole i jak długo bo chciałam mieć pewność że taki schorowany pies trafia w dobre ręce, wszyscy Wiolką zachwyceni, bo przecież to przyjaciółka Kofeiny której o mało co pomnika na dogo nie postawiono...sama miałam za sobą godziny przegadane z wiolką, ona łaziłą za mną po wątkach, jeśli ktoś o mnie żle napisał broniła mnie jak lew... opowiadała o swoim życiu o swoich psach,czułam ze mam w niej przyjaciela... kto rozmawiał z wiolą wie ze te cholerę dało się lubić.... Zawiozłam Sitka osobiście .... patronat nad Sitkiem objęła fundacja tino e.V. opłacali całe jego leczenie i diagnostykę.....przebadali Sitka we wszystkie strony, miał prześwietlenia, tomografie...na ich stronie są filmy i zdjęcia z badań i od neurologa we Wrocławiu....
To on ponoć pogryzł Gabryśkę (ze swoich środków dołożyłam się do jej leczenia 90zł)...
Wiola mówiła że za leczenie psiaka zapłaciła już wetowi więc jej mam oddać kasę.. kiedy uzbierała się już większa suma poprosiłam Wiolę o fakturę, na Karmę którą kupuje dla Sitka oraz za opiekę weterynaryjną.. wystawiono jedną u weta na 350zł ... i tu tez mnie pięknie wyrolowała, bo zamiast faktury gotówkowej wzięła przelewową.... wszystko było uregulowane a jednak nie było bo wet czekał na przelew.. prosiłam wiele razy o zdjęcie tej faktury żeby sprawdzić czy jest dobrze wystawiona, ale przecież basset zjadł jej aparat i nie miała jak zrobić.. dopiero kiedy wyszło co robi, zadzwoniłam do weta z pytaniem ile faktycznie kosztowało u niego leczenie Sitka, powiedział ze 200zł a reszta to Wiolka nabrała jakichś pierdół i witamin... powiedział, że jego też nieźle wyrolowała i wisi mu kupę kasy, znał ją jako Klaudię...
Ostatnio Sitek dostał wielką pakę z Niemiec, cuda cudeńka, smaczki, suplementy, leki, karma.... poprosiłam Wiolę aby mi zrobiła zdjecia jak Sitek rozpakowuje paczkę, nie mogłam się ich doprosić... gdy odbierałam Sitka z paczki zostały tylko ochłapy i wyszło że Sitek nie dostawał przez ponad miesiac kersivanu który ratuje mu życie... smaczki natomiast Wiolka rozdawała u weta gdy podszywajac się pod OTOZ robiła ankiety o domach tymczasowych....
Jadąc po moje psy Lu_Gosiak i Marinka poprosiły mnie o przywieżienie tez ich piesków
Po psiaki byłam z Szogunicą.
Odebrałam więc Boczka-który jest u szogunicy do końca lipca... a potem ona wyjeżdża i musze mu znaleźć inne dt....
Sitka który jest u mnie w domu
Ślepą na jedno oczko Dyśkę którą przekazałm po powrocie w miejsce wskazane przez Lu_Gosiak
i Majkela... miał trafić do kojcowego hotelu pod Czestochową.... ale on by tam nei wytrzymał, to bardzo delikatne psiko, boi się wszystkiego , sika pod siebei przy gwałtownych ruchach... u mnei nei mogł zostać... poprosiłąm koleżankę i jest na dt u KAroliny Krauze w częstochowie..ale tylko do piątku...
Gdy Majkiel był u Wiolki dziewczyny zapąłciły jej niezłą kwotę za operację wyjecia śrutu... do operacji nigdy nie doszło, Wiolka go tylko wykastrowała... Karolina zauwazyłą ze Majkel piszczy przy robieniu kupy... podobno robił tak od kąd dziewczyny zgarnęły go z ulicy, Tylko ze Wiolka im sciemniłą ze przestał a nie przestał.... Karolina zabrała Majkela do weta, sama opłaciła wizytę badanie i leki... Psiak ma problem z prostatą, jego postata nei ejst w kanale miednicznym tylko zsuwa się w stronę brzucha, on bardzo cierpi gdy się wypróżnia... i miał tak cały czas gdy był u Wiolki... teraz jest na lekach...
i jeszcze poruszę sprawę Daszy porodu i gizelle...
wypowiedziałam się na Watku Daszy że ona śmierdzi... bo byłą u mnie w drodze powrotnej z dzierżoniowa... i faktycznie bardzo śmierdziała. ale ja juz psiałam na wątku Daszy że przeszło mi przez myśl, że taki miała Wiolka plan... nadłozyła drogi aby mnie odwiedzić... bardzo chciała przyjechac na herbatę... i po tych jej matactwach uważam że byłaby zdolna ją wypryskać jakimś świństwem (Miłosz nawet nie musiał tego widzieć) zebym to poczuła i napisała na wątku... i pogrążyłą gizell...... Dasza śmierdziała szambem i tu nie mam wątpliwości, tylko pytanie od kiedy i z czyjej winy...
tyle odemnie.....
nie mogę już patrzec na to dogo... miejsce które ma być ratunkiem dla zwierząt a jest polem do popisu dla psycholi i szukajacych afer oszołomów... tutaj można zniszczyc człowieka... a różne kreatury wynieść pod niebiosa...
oświadczam, że 18 czerwca w sądzie w Częstochowie odbyłą się sprawa przeciwko Marcie M... zbanowanej tutaj o przywłaszczenie mojego psa... uznana została winną i czekam aż pies wróci do mnie....