Jump to content
Dogomania

magda_

Members
  • Posts

    54
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by magda_

  1. wysyłam jeszcze kilka zdjęć znajdka... Nie jest z nim najlepiej, jest strasznie smutny. Na szczęście ma apetyt i fizycznie jest z nim ok. ale w szpitaliku mówią, że jeśli szybko nie zostanie zabrany, może wpaść w depresję :( SZUKAMY DOMU!!!!!!! [IMG]http://img30.imageshack.us/img30/9940/dsc00189small.jpg[/IMG][IMG]http://img84.imageshack.us/img84/9019/dsc00187small.jpg[/IMG]
  2. [IMG]http://www.ratujzwierzeta.pl/wp-content/uploads/2011/06/DSC00448.jpg[/IMG]
  3. [IMG]http://http://www.dogomania.pl/threads/209248-Pies-w-typie-Border-Collie-znaleziony-w-Koniku-Nowym-prosi-o-pomoc%21%21%21%21%21%21%21%21%21%21%21?p=17034391#post17034391[/IMG][IMG]http://www.ratujzwierzeta.pl/wp-content/uploads/2011/06/DSC00447.jpg[/IMG]
  4. [IMG]http://www.bordercollie**********/border-collie-szuka-domu,37/znajdek-w-typie-bordera,7361.html[/IMG][IMG]http://www.ratujzwierzeta.pl/wp-content/uploads/2011/06/DSC00449.jpg[/IMG]
  5. Znajdek został znaleziony wczoraj (8.06.2011) koło godziny 20.00 w Koniku Nowym pod Warszawą. Leżał na środku asfaltu, gdzie często jeżdżą samochody, a nawet tiry, za niektórymi samochodami próbował biec. Przeganiany z drogi wracał na nią z uporem i kładł się na środku asfaltu. Bał się, kiedy do niego podchodziłam z jedzeniem. Zjadał rzucane chrupki, ale trzymał się na sporą odległość. Kiedy podchodziłam za blisko zwiewał... Przyszedł do mnie dopiero kiedy wsiadłam do samochodu aby zadzwonić po pomoc - wtedy podszedł sami i zaczął brać chrupki ode mnie z dłoni, pozwolił się też zapiąć na smycz i chętnie wsiadł do auta... Był bardzo głodny, zjadł od razu całą miskę suchych chrupek. W samochodzie MEGA GRZECZNY!!! Umie jeździć autem. Obecnie przebywa w hoteliku szpitalnym, lecznicy na ul. Gagarina w Warszawie. jest młodziutki, ma niewiele ponad rok. Piękne, zdrowe, białe zęby, zdrowe uszy, nie jest chudy, wręcz przeciwnie, to dobrze odżywiony pies. Ma piękną i zadbaną sierść i niesamowite, niebieskie oczy... Waży ok 22 kg (wiercił się na wadze). Był tylko BARDZO BRUDNY, WYSMAROWANY SMAREM (w pierwszej chwili myślałam, że to krew). Jest jednostronnym wnętrem. Ma chip nr.: 967000009178900 Chip nie jest zarejestrowany w żadnej znanej mi bazie. Nie ma tatuażu. Informacje na temat psa udziela Magda Buszko tel. 790-102-268; mail: [email][email protected][/email]
  6. Witam, z dobrych wieści, Kuba ma obiecaną budę. To nie to co dom, ale na początek... Jak buda dotrze do Pani Magdy, czyli do Kuby, to wrzucimy zdjęcie. Jeśli Kubuś znajdzie domek, to Pani Magda opiekuje się tak wieloma psiakami, że na pewno buda się przyda... Bardzo dziękujemy wszystkim za zainteresowanie!!!
  7. Na szczęście i ta historia zakończyła się dobrze!!! Mimi od tygodnia jest w nowym domku :lol: Wspaniałym domku!!! Ma panią, która jest nią zachwycona, tak jak Mimisia na to zasługuje :multi:
  8. [quote name='magda_']do góry maleńka! do góry!!! Szczeniaczki mają dopiero jakiś tydzień... Bardzo marzną i mama marźnie... nasczęście są dokarmiane, ale nie wiemy jak długo to potrwa... :shake:[/QUOTE] Przepraszam za zamieszanie, szczeniaki nie mają tygodnia, a tydzień temu zostały "odkryte". Przepraszam za nieprecyzyjną wypowiedź. Sunia je karmi, ale podobno już się dobierają do tego co im tam ludzie podrzucą.
  9. do góry maleńka! do góry!!! Szczeniaczki mają dopiero jakiś tydzień... Bardzo marzną i mama marźnie... nasczęście są dokarmiane, ale nie wiemy jak długo to potrwa... :shake:
  10. Dzięki wielkie! Nie podajemy miejsca, gdzie jest sunia, ponieważ poza osobami, które jej pomagają są takie, które chcą jej się natychmiast pozbyć... Ścigamy się z hyclem :(
  11. [quote name='Paulina78']Super, ze ma wyrozumialy DT... Nie kazdy pies ma :placz:[/QUOTE] Naprawdę, Miś trafił fantastycznie... wklejam maila, którego dziś dostałam o Miśku: [I]"Hej! Miś czuje się świetnie. Można wręcz powiedzieć, że przyzwyczaja się do nas aż za bardzo :) Jak tylko przychodzimy z pracy to łasi się, poszczekuje, macha ogonem jak szalony, itp :) Nawet zaczął bawić się zabawkami i jedną już zniszczył :) Wciąż chodzi za nami - a raczej za Moniką - krok w krok. Aż serce nam się kroi na myśl, że będziemy musieli się z nim pożegnać... ale niestety nie możemy go zatrzymać :( "[/I] Oj... oby się szybciutko ktoś znalazł dla niego....
  12. [quote name='Dżdżowniś']Co u grubcia ?[/QUOTE] Oj ciiiiiiiiiiszaaaaaa... :( nikt się o niego nie pyta... DT go nie wygania, ale już się troszkę martwią, jest im ciężko z 5 pociechami...
  13. Lekarz mówi, że 5 - 6. Ma zdrowiutkie ząbki. Bardzo dziękuję, że nie musiałam już jechać do tej kobiety... UFF! bardzo ale to bardzo nie chciałam jej już widzieć... Jeszcze raz dziękuję!
  14. Akacja miesięcznika "Mój Pies" ZERWIJMY ŁAŃCUCHY z roku na rok zatacza coraz większe kręgi, coraz więcej miast bierze w nich udział!!! W tym roku na mapie naszych happeningów brakuje dwóch pięknych polskich miast: Krakowa i Szczecina... Dogomaniacy, proszę o pomoc! Może ktoś z Was podejmie się roli koordynatora lokalnego? Więcej informacji uzyskacie pisząc na [email][email protected][/email]
  15. [quote name='Odi']Dom tymczasowy może zechce zatrzymać taką kruszynę na stałe ...[/QUOTE] Dom tymczasowy chętnie zatrzymałby ją na stałe, ale tam jest stado dużych psów i bardzo dużo kotów, a Mimisia BARDZO potrzebuje człowiek na wyłączność... Iwoka nawet gdyby chciała, to nie może poświęcić jej tyle uwagi, na ile ona zasługuje... Przecież inne zwierzaki też chcą być głaskane i przytulane... Mimisia zasługuje na to aby być jedynaczką!!! Jednak to co się wydarzyło wczoraj przechodzi najśmielsze moje wyobrażenia o ludzkiej głupocie!!! Otóż zgłosiła się pewna Pani, w wieku ok 50-kilka, może 60 lat, tak na marginesie artystka pianistka. Pani po rozwodzie z mężem postanowiła rozpocząć nowe życie. Chciała mieć kogoś do kochania i przytulania. Zgłosiła się do Iwonki (DT) z informacją, że chciałaby adoptować psa, aby go kochać i aby być kochaną. Przez chwilkę korespondowały z Iwonką, pani ta dostała kilka zdjęć, m.in. Mimi. No i wybór padł właśnie na naszą kruszynkę, bo sunia po przejściach, ze złamanym serduszkiem, że razem będą się wspierać i kochać. W ubiegły czwartek Iwonka z Mimi pojechały na wizytę przed adopcyjną. Dla pewności pojechała z nimi koleżanka Iwony, wiadomo, we dwie "lepiej" ocenią tę panią. Wizyta przebiegła w 100% dobrze, wspaniale można by rzec... Pani zrobiła wrażenie bardzo dobre tym bardziej, że Mimi zapałała do niej ogromną sympatią, w mieszkaniu czuła się jak u siebie, dawała się brać na ręce! Nie piszczała, a przecież piszczy w wniebogłosy kiedy obcy ją podnosi... Na przekazanie Mimi umówiły się na sobotę, aby dać pani czas na gruntowne przemyślenie sprawy, ale już w piątek pani dzwoniła, że jest pewna, i że może brać Mimi choćby zaraz, że będzie ją kochać do grobowej deski, że bardzo się ciesz, że spać nie może z wrażenia i szczęścia... W sobotę pojechałam z Mimi i z Iwoną, aby też zobaczyć dom no i podpisać umowę adopcyjną. Pani wydała mi się nieco sztywna, ale zrzuciłam winę na obecność mamy tej pani, 85 letniej bardzo miłej staruszki, która cieszyła się chyba bardziej od córki nowym nabytkiem. Opowiadała nam o wszystkich swoich psach, o swojej miłości do nich itp itd. jednym słowem robiła bardzo dużo zamieszania i myślałam, że jej córka jest zwyczajnie zakłopotana. Iwona oprócz Mimi przytachała tam 4 worki Hillsa (po 2kg), nowiutkie łóżko z wikliny, nowiutkie szelki i smycz flexi, oczywiście książeczkę zdrowia i lekarstwa, bo Mimi walczy z małym uczuleniem i trzeba jej smarować podrażnione miejsca (pani o tym wiedziała). Umowę podpisałyśmy i szczęśliwe zostawiłyśmy Mimi w nowym "fantastycznym" domku.... hmmm.... 3 godziny później pani się rozmyśliła.... 3 godziny później!!!!! kazała przyjechać i zabrać Mimi... Zwaliła winę na mamę, która ponoć ZMUSIŁA JĄ DO WZIĘCIA PSA mając nadzieję, że to postawi córkę na nogi po rozwodzie... Pojechałam po Mimi prawie od razu, Iwona nie mogła się wyrwać z domu (wszak ma stado psów i kotów). Na miejscu pocałowałam klamkę. Przez godzinę stałam pod drzwiami tej pani nie wiedząc co robić!!! Nie odbierała telefonów, ani nie reagowała na sms-y. Po godzinie odebrała. Poinformowała mnie, że jest u koleżanki bo cierpi, a pies jest u mamy. łaskawie podała mi adres... Oczywiście natychmiast pojechałam. Mimi była tam faktycznie, została mi oddana goła... nawet bez szelek i smyczy... Już jest z powrotem u Iwonki w DT... czuje się dobrze....
  16. U Misia byłam w sobotę. Ma się bardzo dobrze... Niestety bardzo się przywiązuje do tymczasowych opiekunów. Oni są dla niego bardzo dobrzy i z jednej strony to super, ale oni go nie mogą zatrzymać!!! Jak przyjdzie czas rozstania to będzie kolejna tragedia dla tego psa. Miś chodzi za Moniką krok w krok, a jak ona usiądzie, to on leży jej na stopie. Później poszłam z Pawłem na spacer i na chwilkę wzięłam smycz z Misiem, rany jak on się przestraszył... Ciągnął mnie za Pawłem z podkulonym ogonem... A tu nikt nie dzwoni o adopcję. Nie wiem co robić i bardzo się martwię :-(
  17. a czy ktoś dzwonił o niego? Ogłoszenie w większości wiszą... tylko kilka zostało zerwanych...
  18. Wspaniała robota!!! Bardzo się cieszę, że się udało...:sweetCyb:
×
×
  • Create New...