Ja mam co prawda więcej doświadczenia szczurzego niż psiego, ale się podzielę, może komuś się przyda ;)
[U]Klinika Wąsiatycza na Mieszka[/U] - [B]NIE, NIE i jeszcze raz NIE!!![/B]
Pojechałam z "rodzącą" Precią (szczurzyca) na ostry dyżur. Przebywający tam pan (bo chyba nie pełnoprawny wet, nie przyjmuje normalnie pacjentów) powiedział, że nie wie ile podać oksytocyny. Podał jakiś antybiotyk i glukozę, posadził nas w poczekali i stwierdził, że na pewno sama urodzi, bo jego szczurzyce jakoś sobie radzą [IMG]http://szczury.org/images/smilies/rolleyes.gif[/IMG] . Jak łatwo się domyśleć, Precia nie urodziła. Zadzwonił więc łaskawie do kogoś bardziej kompetentnego i dowiedział się ile podać oksytocyny. Kiedy i to nie pomogło, a ja zasugerowałam cesarkę, powiedział, że taka operacja i tak się raczej nie uda, a jej koszt to co najmniej [B]500 zł[/B] (co w języku tej kliniki znaczy jakieś 700 zł). Gdy byłam już gotowa wyskrobać pieniądze z kosmosu, byleby ktoś zoperował moją Precię jak najszybciej, dowiedziałam się, że i tak muszę poczekać do rana, bo chirurg (mowa o dr Kwiecińskiej, jedynej osoby od gryzoni) odmawia przyjazdu. Zaczyna przyjmować pacjentów od 8.00 a mnie przyjmie jak będzie miał czas (czyli koło południa, ponieważ dr Kwiecińska notorycznie się spóźnia i nie wyrabia z pacjentami). Podziękowałam za taką "współpracę", zapłaciłam 65 zł i pojechałam do domu.
Precię uratował dr Czerwiński, co opiszę niżej.
Uważam tę klinikę za pomyłkę. Po co jest nocny dyżur, skoro jadąc tam z nagłym wypadkiem (bo logiczne jest, że nie jadę z jakąś pierdołą w środku nocy) zastaję kogoś (nawet nie wet), kto tylko bezradnie ręce rozkłada. Takie "ojoj" to ja mogę zrobić w domu, za darmo, a nie za takie ciężkie siano, jakie tam biorą.
[U]Lecznica Homeopatia[/U] - jestem ich fanką po wsze czasy, [B]STANOWCZO POLECAM![/B].
Zadzwoniłam do dr Czerwińskiego o 8.00 rano, na jego prywatny telefon, opisałam sytuację, jaka zaszła w klinice Wąsiatycza. Dr zgodził się przyjechać i zoperować Precię, od razu zaznaczył, że szanse są małe. Zawiozłam Precię do Homeopatii, odebrałam po 2 godzinach. Operacja była ciężka, okazało się, że Precia częściowo wchłonęła płody, miała rozległą infekcję, ropę w macicy... Wszystko zostało usunięte i wyczyszczone. Precie, mimo znikomych szans (była wycieńczona, została zoperowana po 10 godzinach od podania oksytocyny, a nie po maksymalnie jednej, jak to powinno być zrobione), Precia zupełnie doszła do siebie. Zapłaciłam [B]80 zł[/B], a nie co najmniej 500 zł, jak chcieli ze mnie wyciągnąć u Wąsiatycza.
Z psich doświadczeń w Homeopatii:
Byłam tam z moją Ritą (pudel miniaturowy), z samookaleczeniem na pyszczku (ciągle się tam drapała) i bólami stawów. W obu przypadkach została szybko i profesjonalnie wyleczona. Podczas szczepień zawsze jest dokładnie oglądana.