Ja mam taką kotkę. Mieszkała z moją mamą, która miała Alzheimera. Mama ją kochała, ale miała takie stany, że kot nie bardzo wiedzial, czego się po niej spodziewać. Zabrałam ją do siebie, mówię o kotce. Była znerwicowana, nie dała się nikomu dotknąć. Miała kamienie w pęcherzu, musiałam operować. Potem zatkany przewód moczowy, ale Lespewet podawany trzy miesiące pomógł i już od trzech lat mamy spokój. Kot mnie uwielbia, chodzi za mną bardziej jak pies, a nie kot. Mamy swoje rytuały przed zaśnięciem. Bez problemu daje się miziać, choć nie wszystkim obcym. Potrzeba duużo czasu. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę się cieszyć słysząć, że kot sika równym strumieniem, ale tak jest.
A przy okazji, to ja wpłacam na konto Eweliny czy Ani? Mam trzy zwierzątka na dogo, które wspieram i nie bardzo wiem, które konto jest wasze.