Jump to content
Dogomania

Reverentia

Members
  • Posts

    15
  • Joined

  • Last visited

Reverentia's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witam, piszę by podzielić się smutną wiadomością, że dziś odszedł od nas Ares, jamniczek którego adoptowaliśmy z mężem dwa lata temu przez aukcję Dogomanii na Allegro. Był z Jarocina, mieszkał z nami w Tychach. Miał 16 lat. Zmarł nagle, po trwającej zaledwie trzy dni chorobie. Lekarz pomógł mu odejść w agonii. Chociaż długo docieraliśmy się wzajemnie z tym psiakiem, stał się nam bliski. Żal i ból jest ogromny, gdy w domu brakuje szurania łap.
  2. Zdjęcia już poszły, przepraszam za opóźnienie.
  3. Właśnie chciałam wysłać zdjęcia, ale jest jakiś problem, dwa razy próbowałam i nie chcą się załadować. Może wysłać na maila którejś z Was?
  4. Zastanawiamy się z mężem nad wypróbowaniem jeszcze jednej możliwości... Mianowicie psu podawać leki uspokajające na noc i wtedy, kiedy wychodzimy, żeby szedł spać w jednym pokoju, a kot miał drugi do swojej dyspozycji. Bo kiedy pies się rzuca i wyje za drzwiami, to kot też się boi i nie schodzi na dół. A po dzisiejszej nocy dostał biegunki :( Strasznie mi go żal i próbuje się nie złościć, jak załatwia się na tych szafkach w kuchni. Zresztą trudno się złościć, jak się widzi te wielkie przerażone oczy. Ares póki co się nie położył, więc czekam ze zdjęciami.
  5. Aldira, zastanów się, co piszesz. Fundacja wiedziała, że mieszka u nas kot. Kilkukrotnie prosiłam przed adopcją, by zaobserwować jak Ares reaguje na koty. Usłyszałam, że nie ma żadnych problemów, że pies je ignoruje. Trudno nazwać ignorowaniem bieganie za kotem 24h/dobę, wieczne szczekanie i wycie. Ostatnio biedny jamniczek pogryzł kota swoim jedynym zębem. Kot po tym zdarzeniu przestał schodzić na dół z szafek w kuchni. Zaczął się nawet tam załatwiać. Nie zarzucisz nam chyba braku dobrej woli, bo nie mamy 500 zł na spotkanie z behawiorystą. A takie są ceny. W rozmowie z Isadorą ustaliłyśmy, że są dwa rozwiązania. Albo dom bez kota dla Aresa, albo behawiorysta-wolontariusz. Ledwo wiążemy koniec z końcem i nie stać nas na psiego psychologa. Jest nam strasznie trudno z tą sytuacją i jeżeli w jakiś sposób możemy okazać więcej dobrej woli, to na pewno to zrobimy. Jeżeli Ares dostanie nowy dom bez kota, gdzie będzie takim kochanym psiakiem, jak był u nas na wyjeździe, gdzie nie będzie chudł i wymiotował ze stresu - to czy na pewno tak ucierpi? Zdjęcia będą dzisiaj. Postaram się go złapać w rzadkich chwilach spokoju.
  6. Widzę, że w wątku nic się nie dzieje, czy jest jakiś inny, gdzie toczy się dyskusja? Bo po niedzielnej rozmowie telefonicznej jestem zdecydowana, żeby zacząć działać... A dziś kolejna noc, kiedy Ares bawi się wspaniale, a my nie śpimy...
  7. Talcott, powstrzymaj się proszę przed nieuprawnionymi insynuacjami. Pomijam już fakt, że o psie piszesz z wielkiej litery, a o mnie z mężem z małej. A do reszty forumowiczek... Byliśmy teraz w górach z Aresem i przez pięć dni było po prostu wspaniale. Kot został u znajomych, więc oba zwierzaki wreszcie odpoczęły, my rzecz jasna również. Ares dużo spał, zdaje się, że był naprawdę wyczerpany po tych ekscesach. Kiedy jednak nie spał, był zupełnie innym psem! Załatwiał się na polu, dawał znać, że chce wyjść, więc to nie jest kwestia fizjologiczna. Reagował na komendy, okazywał ludziom jakieś uczucia i nie szczekał bez potrzeby. Zauważyliśmy nawet, że zaczął się zaokrąglać, o co walczyliśmy od początku, dotychczas bezskutecznie. Widać wyraźnie, że dotychczas chudł po prostu z przemęczenia ciągłym bieganiem, szczekaniem i stresem. Natomiast po wczorajszym powrocie do domu wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Tyle tylko, że kot odsunął sobie deskę między meblami w kuchni a podłogą, wszedł tam i nie wychodzi, tylko miauczy przeraźliwie. Żal po prostu tego słuchać. Rozmawialiśmy z Paniami z fundacji i podobno może pomóc wkładka zapachowa do kontaktu z uspokajającymi feromonami. Gdzie takie coś można dostać, wie ktoś może?
  8. Dziękuję za odpowiedź i linka. Oczywiście wiem, że jeża nie można ot, tak sobie hodować dla zabawy. Ale widziałam, że w wątku pojawiały się wzmianki o tym, że rodzą się jeże w niewoli i nie wolno ich wypuszczać, więc muszą mieszkać z człowiekiem. To samo dotyczy jeży kalekich i o takie zwierzątka pytam. Na pewno nie chciałabym przetrzymywać w domu jeża, który może żyć na wolności.
  9. Witam. Jak może wiecie, jestem opiekunką jamnika Aresa, o którym nota bene nie mogę znaleźć wątku na stronie. Proszono mnie o dostarczanie informacji, więc chciałam to zrobić, ale wyszukiwarka mi wariuje i nic z tego nie wychodzi. Czy mogłaby któraś z Was wrzucić tu linka? Przepraszam za mały off topic :) W temacie - chętnie przyjmę udomowionego jeża na stałe. Mieliśmy z mężem plany zahodować jeża pigmejskiego, kupiliśmy dla niego część wyposażenia i mieliśmy budować mu domek, ale ostatecznie okazało się, że nie stać nas na zwierzątko za 500 zł. Dlatego chętnie przyjmiemy zwykłego jeża, może być znaleziony, może być urodzony w niewoli. Ewentualne kalectwo zwierzątka nam nie przeszkadza.
  10. Mam nadzieję, że psy nie mogą się od człowieka zarazić katarem, bo Ares by się na pewno zaraził. Ma dziwny fetysz - zjada moje przemoczone chusteczki! Jak tylko jakaś spadnie ze stołu, a o to nietrudno, bo są ich wielkie kopy, pies natychmiast podbiega i zaczyna taką przeżuwać :P Oczywiście staramy się go powstrzymywać, ale jakaś chusteczka zawsze się wymknie, choćby w nocy, jak się budzę i odkładam je byle gdzie. Zwariowany pies. Mam nadzieję, że trawi celulozę :P
  11. Dziękuję za życzenia. Wyraźnie pomagają, bo już dochodzę do siebie i nawet z domu wyszłam pod wieczór, mam nadzieję, że się nie załatwiłam z powrotem :P A co do pieska. Przez ostatnie dwa dni był dość spokojny, szczekał na kota raczej w dzień. Kot zajął pozycje pod samym sufitem, wysoko na szafkach kuchennych. Schodzi tylko wtedy, kiedy Ares mocno śpi albo jest na spacerze. Wtedy kot przychodzi do nas strasznie niewypieszczony. Szkoda go, mam nadzieję, że niedługo przywykną do siebie na tyle, że będzie schodził ze swojego bezpiecznego miejsca częściej niż te trzy-cztery razy dziennie. Pies za to powoli wraca do pozycji wyprostowanej. Dostał sterydowe leki i jutro mają przestać działać, a my mamy zaobserwować, czy będzie wyraźna różnica w jego samopoczuciu. Jeżeli tak, to będą kontynuowane. Zgodnie z zaleceniem pani weterynarz pies nosi również skarpetki na tylnych łapach :) Wygląda zabawnie, zwłaszcza że trzeba mu te niemowlęce skarpetki przywiązywać do łap gumkami-recepturkami, bo inaczej spadają. Postaram się o jakieś zdjęcia zwierzaka i wkleję je następnym razem. Pozdrawiam :)
  12. Uff, ok. Dziękuję za mocny odzew. Noc jakoś nam minęła. Zastosowaliśmy się do rady pani weterynarz, która radziła, żeby psu zakładać kaganiec, aż się odzwyczai. Wczoraj późno w nocy mąż pojechał po niego do Tesco i wspólnymi siłami założyliśmy go Aresowi. Przez kilka godzin był dramat, bo piszczał i wył, bardzo mu się ten kaganiec nie spodobał. Ale - uwaga! To chyba właśnie jest metoda. Kaganiec był dla niego tak nieprzyjemny, że kiedy go po paru godzinach ściągnęliśmy, nie szczekał już więcej. Piszczał i owszem, ale nie szczeknął ani razu. Więc pięć godzin snu dla nas zostało kupione :) Teraz od rana sytuacja się utrzymuje, dalej bez kagańca. Piszczy, ale nie szczeka i jest to wielka ulga. Mam nadzieję, że lęk przed karnym kagańcem rozwiąże sprawę na dłuższy czas, a najlepiej raz na zawsze.
  13. Dziękuję za linki, poczytam jutro, bo jestem padnięta.Chociaż już boję się iść spać, bo pewnie to znowu będzie całonocna nerwówka :( Damy mu kilka dni, to rzecz jasna, ale nie wiem, ile wytrzymamy bez snu. Pies goni całą noc i co chwilę w ciągu dnia, przez pięć minut nie może być ciszy, chyba że śpi.
  14. Próbowaliśmy wszystkich opcji. Pierwsza: kot z nami w sypialni, pies w salonie. Rezultat: pies wyje i szczeka pod naszymi drzwiami, bo chce z nami spać. Druga: pies z nami w sypialni, kot w salonie. Rezultat: pies wyje i szczeka pod drzwiami, bo słyszy kota na zewnątrz. Trzecia: pies i kot razem w sypialni. Rezultat: pies wyje i szczeka z dołu na kota, który ucieka mu na wyższe tereny, czyli na szafki. Czwarta: pies i kot razem w salonie. Rezultat: pies biega za kotem po całym domu, wyjąc i szczekając. Nie mam pomysłu na więcej opcji...
  15. Witam, z tej strony nowa opiekunka Aresa. Trochę wieści, dobrych i tych gorszych. Tak więc pies jest spokojny, sympatyczny, nie przejawia wobec nas żadnej agresji. Je karmę wątrobową, bo jego wyniki krwi z przedwczoraj nie wyszły za dobrze. Poza tym miał prześwietlenie, które wykazało ucisk kręgów na nerwy, przez co chodził coraz gorzej. Dostał zastrzyki i terapia pewnie potrwa jeszcze długo. Nie chce zbyt wiele chodzić na spacery, za to po domu biega jak szalony. Jednak nie problemy zdrowotne martwią nas najbardziej. Wieści, jakoby Ares tolerował koty okazały się mocno przesadzone. Naszego nie toleruje. Goni za nim bez ustanku, wyje, piszczy i co najgorsze szczeka. Boimy się już pokazać sąsiadom na oczy po całonocnym szczekaniu psa. Nie mówiąc już o tym, że na przykład dzisiaj nie spaliśmy przez to do rana, a mamy swoje obowiązki i nie możemy sobie na to pozwolić. Nie pomaga nic, zupełnie nic. Czy mają Panie jakieś pomysły lub rady? Bo przyznaję, że mamy coraz bardziej napięte nerwy w miarę wzrostu zmęczenia i obaw. Pozdrawiam.
×
×
  • Create New...