Jump to content
Dogomania

medrit

Members
  • Posts

    31
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Biography
    foksacja postepujaca
  • Location
    z wioski ukrytej w lesie
  • Interests
    tfu!rczosc hartystyczna
  • Occupation
    biedny student

medrit's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Tak więc historia z happy endem - Bazyl znalazł dom. Jest u ludzi których znam i wiem, że będzie mu napewno dobrze. Dziękuje tym którzy nam pomogli, bo bez nich to nawet nie chce myśleć jakby to się moglo skończyć. :)
  2. Na szybko - ogłoszenie na allegro już jest, dziękujemy. Na infoludku też nadal jest, na 5 stronie w dziale zwierzaki je znalazlam. O mieszkaniu nic dodać nic ujać ponad przytoczony przykład. Ale shhh, jest jeszcze jedna szansa, że skończy się to happy endem po wczorajszym kryzysie.
  3. Dogomania NIE była jedyną drogą przez którą szukaliśmy Bazylowi domu. Ani TOZ. Nie oczekiwałam, że stanie się cud, czy potraktuje się moj przypadek jakoś wyjątkowo. Tylko że miałam nadzieję że tutaj, gdzie niby pomaga się psom w potrzebie, znajdę chociaż odrobine jakiegoś wspracia (no tak, pomogli tylu psom...), bo właśnie nie chciałam skazywać MOJEGO psa, za którego właśnie BIORĘ ODPOWIEDZIALNOŚĆ, na taki los że za x czasu dowiedziałabym się że go jakiś pies w schronisku zagryzł. Albo spojrzeć mu w oczy oddając w ręce weterynarza do uśpienia, bo sama mi powiedz - co gdy Bazyl nie znajdzie domu? Został tydzień. Mam go wyrzucić na ulice? Przywiązać w lesie? To dopiero byłoby chyba nie wzięcie odpowiedzialności, nie sądzisz? Jednak mam wrażenie, że dyskusja jest bezcelowa, chociażby z tego faktu, że zainteresowanie tematem wizięło się dopiero gdy śmiałam coś wytknąć w zupełnie innym miejscu.
  4. Nikt wiecej się na ten jeden post lisicy666 nie odezwał. A pije do tego, że zajmowaniem się takim psem, to jednak problem dla opiekuna, nawet dobrowolnego. Wg. mnie to by się jakieś słowo wsparcia należało a nie... zagryźć, zapluć, zadeptać najlepiej. To troche tak jakby matke z cieżko chorym dzieckiem zjechać za to, że się poskarżyła na trudności. A nie miała prawa do tego?
  5. agaga21, agnieszka32 - Czy mam się z osobistych doświadczeń wypowiedzieć na temat tzw. miłośników zwierząt jakich tutaj widze? Chyba nie chcecie, bo nie mam wam nic miłego do powiedzenia. A byłoby tam dużo o hipokryzji i klapkach na oczach.
  6. Tak jak shin napisal o Tozie, nic dodac nic ujać. Może tyle że jak tam poszłam osobiście to też uslyszałam ze tyle, że moge formularz wypełnic i żeby, spóbowała popytac wśrod rodziny i znajomych - a co niby sie najpierw robi, do Watykanu dźwoni? :shake: Also, drugi telefon o adopcje też okazał się być fałszywy. Nie wiem, czy ludzi to bawi takie robienie komuś nadzieji a pozniej totalne ignorowanie telefonow/smsow nawet tych z prośbą o kontakt? Nie mam już siły do tego, po prostu nie mam.
  7. Powiem tak - sytuacja jest teraz już bardziej jak nieciekawa. Jedyna osoba która się kontaktowała ze mną w sprawie adopcji Bazyla nie odpowiada ani na telefony ani na smsy. Nie wiem, będę próbowała jeszcze nawiązać kontakt ale... czarno to widze. Absolutnie nie wiem już co robić i gdzie szukać pomocy. Tutaj odezw był nawet mniej jak znikomy, TOZ prośby o pomoc że tak brzydko powiem olal, z rodziny czy znajomych, czy rodziny znajomych też nikt psiaka nie chce. Jeśli nawet ktoś pomoc deklarował to się na ostatnią chwile wycofywał (jak poprzednia właścicielka) Jedynie chyba shin zrobił co było w jego mocy, i ksenka biorąć Bazyla do siebie. Szanse na znalezienie Bazylowi domu maleją z dnia na dzień, a on zamiast sie uspokajać to dziczeje coraz bardziej. O schronisku nawet nie chce myśleć, tam albo Bazyla zagryzą albo jemu odbije zupełnie i jakiegoś psa zagryzie, zresztą mnie by chyba serce pękło jakbym go tam miała zaprowadzić. W tej chwili nie widze już rzadnego wyjścia. Od poniedziałku jeszcze zaczynam praktyki więc już zupełnie bedę miała związane ręce.
  8. Nie wiem co mam powiedzieć. Gdy go brałam do siebie - po dosyć krótkim okresie stresu związanego ze zmianą właściciela, domu itp. Bazyl był psem generalnie naprawde spokojnym, zostającym po 8 godzin sam jak było trzeba i niczego nie niszczył, nawet tych nieszczesnych ubrań nie nosił po mieszkaniu. Sądziłam że jak u poprzednich właścicieli coś spsocił jak nadgryzione drzwi (wiem tylko ze słyszenia o tym) to był wynik tego, że zamknęli go w małej łazience i pies nie był ani wybawiony ani nic bo nikt się nim nie zajmował. Myślę, że te ekscesy u ksenki to znowu wynik stresu no i kolejnej rozłąki z właścicielem oraz obcego miejsca... Przy dwóch przeprowadzkach jakie z nim miałam i gdy został zupełnie sam u moich rodziców, wtedy tylko zdarzało mu się mieć bardziej destruktywne zapędy (np wywleczenie ubrań z szafy) ale one szybko mijały (ostatecznie wyszły 3 razy w ciągu roku, nic czym można by się niepokoić tak naprawde zwłaszcza biorąc pod uwage sytuacje stresową dla niego) i nie były tak bardzo nagminne jak u ksenki. :( Naprawde nie wiem już co z Bazylem będzie w takim wypadku...
  9. Do czwartku jestem na wyjeździe, nie wiem jak będzie z dostępem do internetu i zasięgiem komórki - proszę wiec w sprawie Bazyla o maile, albo posty tutaj, jeżeli nie dam rady odezwać się wcześniej to w czwartek napewno już.
  10. Hop do gory, sytuacja już jasna, Bazyl potrzebuje nowego domu! :( Szczegoły w pierwszych dwóch postach!
  11. Ja wiem, że jest dużo psów w potrzebie, ale tutaj naprawde jesteśmy w ślepym zaułku, a został dzień :placz: Ktokolwiek, chociaż na te kilka dni..!
  12. zawsze to jakieś światełko w tunelu dla nas.
  13. [quote name='magdola']jet szansa na dt.....[/QUOTE] jest? :oops:
  14. Bazyl jest ze mna jeszcze. Ale jak mu do środy jakiegos miejsca nie znajde to po prostu nie wiem gdzie się podzieje. Wątek widzieliśmy, niestety wszystkie zgłoszone tam DT są daleko a ja nie mam jeszcze za bardzo jak się poza Szczecin ruszyć :(
×
×
  • Create New...