Jump to content
Dogomania

MissLena

Members
  • Posts

    32
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by MissLena

  1. W sumie też sama popytam na grupie na fb, czy wielu ludzi miało styczność z uszkodzeniem opakowania, jestem ciekawa... Ciekawe tylko czy w przypadku dziurawienia by zmniejszyć gabaryty - jest to robione przed samą wysyłką, czy w czasie gdy karma powiedzmy "leżakuje" w magazynie, bo jak na moje wtedy zwietrzeje, może zacząć się psuć czy coś... Nie podoba mi się to troszkę D:
  2. Też zamawiałam karmę z Telekarma, Brit Premium akurat, i też miałam dziurkę o.O Po odpakowaniu worka z folii zauważyłam małą dziurkę z tyłu opakowania, też mnie to zdziwiło D: Może to sposób by usunąć powietrze z worka przy pakowaniu i foliowaniu? Kurde, teraz to sama nie wiem...
  3. Będziemy kombinować z wywarem, wołowina czy cielęcina pewnie też by się znalazła, otworzyli u nas nowy mięsny gdzie dostanie się w sumie wszystko czego dusza zapragnie ;) Wejdę, poczytam, zobaczymy. W środę mam wizytę u weta, porozmawiam z nim o dodatkowych suplementach witaminowych :) Po spacerze wciągnęła znowu całą michę bez zastanowienia, zobaczymy co będzie jutro, i przy kolejnym posiłku :)
  4. Będzie pomoc, będzie, nie pisałam o tym na początku bo nie uznałam tego za zbyt "interesujące" w kwestii szczeniora :P Na szczęście biegunek nie ma, jedynie po odrobaczeniu wystąpiła lekka, ale z tego co wiem to normalne. Spróbuję rozmoczenia karmy wodą, może faktycznie psina musi przyzwyczaić się do gryzienia karmy, bo to niebo a ziemia względem tego co dostawała wcześniej. Właśnie z puszkami próbowałam, i było tak, że to co "mokre" zjadała, kulki karmy przy tym też (pedigree, więc je "łykała" w całości po prostu), a resztę zostawiała. Ugotować wywarek to nie problem, tylko ma być sam mięsny, czy z jakimiś warzywami? (oczywiście bez przypraw). Garnuszek takiego wywaru starczy na 3 dni jak będzie sobie stał w lodówce przykryty, i też pytanie - ile mięsa na ile wody? I jakie mięso najlepiej? Tak, piesek dostaje miskę, ta stoi 30-45 minut, potem jest zabierana i podawana w kolejnej porze karmienia, oczywiście uzupełniona o dawkę, którą pies zjadł. Teraz po spacerze zjadła wszystko, wybiegała się to i głód się pewnie zwiększył, aktualnie śpi, regeneruje się :) "Googlowałam" ją i widzę, że chyba nie ma wersji dla szczeniąt, a szkoda, bo ten kg za 20 zł to zamówić bym mogła :( Weterynarz stwierdził, że psiak był źle odżywiany, że czeka ją badanie stawów itd, ale to po szczepieniach i tak dalej, aktualnie mam jej podawać tego Brita i obserwować. Wybrałam karmę Brit Premium Large L, dla psów raz dużych o wadze końcowej 25-40 kg, bo według niego może dobić do 30kg nawet.
  5. magdabroy jeżeli zajdzie już taka potrzeba, i innego e sposobu nie będzie - to będzie gotowane, ale z tego co wiem takie jedzenie też trzeba odpowiednio bilansować, bawić się z tym, kombinować, dodawać witaminy i inne rzeczy. Nie mogę przecież ocenić, czy pies może jeść suchą czy nie, skoro jej nie je - nie mam możliwości wyłapania potencjalnej alergii, skoro nie ma kontaktu z potencjalnym alergenem, tak myślę. Gdy dziecko się urodzi będzie mieszkał już z nami mój partner, który także będzie mi pomagał, aktualnie mieszkam sama z córką bo szukamy mieszkania - do tego czasu muszę sobie w dużym stopniu radzić sama. Wiadomo, co dwoje dorosłych to nie jeden, więc spokojnie ;) Nie mówię, że nie będę mieć czasu dla psa, tysiące ludzi ma psy (bierze psy) w takich momentach i sobie radzą, tym bardziej tak jak napisałam powyżej - gdy dziecko będzie na świecie będziemy już mieszkać z partnerem razem, więc zawsze będzie można podzielić obowiązki nad psem, jak i dziećmi pomiędzy nas dwoje. Sama z mojego punktu myślenia sądzę, że pies nie chce jeść karmy bo nie jest nauczony takiego typu jedzenia, przecież półtora tygodnia temu jadł jeszcze resztki z zup, obiadów i takie tam, i muszę ją jakoś przekonywać małymi krokami, a ostatecznie zmienić karmę, kombinować z gotowanym. Jak z psem będzie trzeba na cito iść do weterynarza - zawsze mogę zostawić dziecko z siostrą, bratem, babciami, zawsze można coś wymyślić albo wziąć dziecko ze sobą, tak samo jak pies zachoruje. Anka K wiesz, karma kupowana była na cito, nie pomyślałam, i dlatego wylądowało u nas 15kg. Pedigree mu właśnie nie smakowało, w tym sęk, jadła tylko pierwszego dnia bo była wygłodniała, nie była jedynym szczeniakiem, były 3 suczki + matka. Może uda mi się znaleźć kogoś, komu odsprzedam karmę, albo jej część, ale Ci których znam karmią swoje psy marketówkami, niestety. Mój partner zakup tej karmy już uznał za fanaberie, bo u niego psy zawsze jadły byle co i żyją, więc ja "wymyślam". Nie wiem czemu nie zwróciłam uwagi na ariona, chyba słowo "dehydratyzowanej" mnie odstraszyło. Pies ma 4 miesiące, waży niecałe 8kg z racji złego poprzedniego karmienia, to "owczarek podwórkowy" jak ja to nazywam, matka owczarek długowłosy, ojciec krótkowłosy, ale taki skundlony, nie wiem jak to inaczej nazwać. Po wybieganiu się na dworze karma z miski zniknęła, po paru kęsach się przekonała, wylizała michę i zadowolona.
  6. A nie można psu jakoś jedzenia "ubarwić"? Nie można czegoś dodać, słyszałam o mieszaniu z jogurtami itd, to takie okropne i straszne? Skoro nie chce psu gotować to jestem straszna, męczę psa i nie powinnam go mieć? Dla mnie troszkę przegięcie, nie każdy gotuje psu, przekonują psy do karm i pies jest zdrowy, zadowolony szczęśliwy. Liczyłam na jakąś poradę, a nie zrobienie ze mnie potwora co zamierza zagłodzić zwierzaka, w tym wypadku każdy, kto nie może albo nie chce psu gotować i ma problemy z zachęceniem psa do suchej karmy powinien go oddać, to wnioskuję z Twojej wypowiedzi magdabroy -_-
  7. Nuta jest ze mną od półtora tygodnia. W poprzednim "domu" jadła tylko cytuję "to co zostało nam ze stołu, ewentualnie chleb w wodzie czy mleku" to piesek wzięty od starszej kobiety z wioski. Szczenior ma 4 miesiące, jest odrobaczona, zdrowa, nic jej nie dolega, problemem na ten moment jest niemalże całkowity brak chęci do jedzenia suchej karmy. Po przyjeździe dawałam jej pedigree dla szczeniąt (wiem, be, ale u nas w mieścinie nic innego nie dostaniesz na "cito"), pierwszą michę pochłonęła, ale to pewnie z racji głodu, potem zjadała coraz mniej, chyba, że pomieszałam to z puszką, wtedy zjadała. Wczoraj przyszła paczka z 15kg Brit premium dla szczeniaków (nie stać mnie aktualnie na nic lepszego). Parę chrupek z ręki zjadła, potem zmieszałam jej jedną i drugą karmę - zjadła troszkę, ale potem już zero, nic, jeden czy dwa chrupki, więc wychodzi na to, że wczoraj od godziny 15 szczeniak nic nie zjadł, dzisiejsza micha stoi nieruszona. Karmię ją o stałych porach, 8-12-15-19. Od razu mówię, że nie będę brała się za gotowanie, za pół roku urodzę drugie dziecko i wiem, że nie będę w stanie wszystkiego ze sobą pogodzić, tym bardziej będąc wyczerpana opieką nad niemowlakiem + 6 letnią już córką. Jak szczeniaka przekonać do jedzenia suchej karmy? Przegłodzić? Tak radziła mi koleżanka, że mam po prostu zabierać miskę i tyle, jak pies zrobi się naprawdę głodny - zje. Nadal mieszać z jej z jakąś puszką? Nie chcę by stała się "wybredna", nie jestem w stanie teraz kupić jej już na cito nowej karmy, bo fundusze jednak na to nie pozwalają, a do wypłaty daleko :(
  8. Dodatkowe pytanie, nie chcę zakładać osobnego wątku. Co zrobić by pies nie wchodził na łóżko podczas nieobecności właściciela? Nuta ani razu przy mnie nie wlazła na wyro, oczywiście próbowała, ale kategorycznie ma zakaz i koniec - gdy wychodzę ona sobie wskakuje - gdy wracam nie chce zejść + oczywiście ze szczęścia na to łóżko się nieco posika, dzisiaj było tak już dwa razy. Nie mogę ściągać poszewki ani nic bo się nie da, za moment wyro będzie do wywalenia bo prześmierdnie pianka, która jest w środku D: Nie mogę być w domu 24/7, muszę wyjść na zakupy, odwieźć córkę do zerówki, iść do lekarza czy coś, nie przyrosnę do łóżka by go pilnować D: Nie mam w mieszkaniu drzwi, więc nie mogę odgrodzić psa od pokoju, niestety :/
  9. Musiałabym wynieść panele, bo nic poza tym nie zasikała do tej pory ;p Robię tak, moja córka tak samo (: Gdy zobaczy, że mam zamiar wyjść z nią = jestem ubrana, kurtka, buty, smycz w rękach i ją wołam - podejdzie kawałek w moją stronę, siada i sika. Od wczoraj robię wszystko dość "odwrotnie". Nie ubieram się, tylko po prostu biorę smakołyk, smycz w rękę, staję w przedpokoju i wołam psa, skupiając jego uwagę na tym, że mam coś dobrego. Pies podchodzi zaciekawiony, jak wyczuje, że mam coś dla niego to siada grzecznie, daje się przypiąć bez problemu, potem w nagrodę dostaje smakołyk - ubieram kurtkę, buty i wychodzę z nią na spokojnie - sikania brak :D
  10. Nie nie, nie oberwała smyczą, w żadnym wypadku, dostała lekkiego klapsa w zadek dłonią, nic ponad. Smyczka leży sobie na podłodze, szczeniak sobie ją podgryza, poszczekuje na nią, ot bawi się aktualnie. Spróbuję z przypinaniem szczeniaka przy zachęcaniu smakołykami, o tym nie pomyślałam :) Czyli wyprowadzam ją za dużo razy, ograniczę wychodzenia do co 3-4 godzinki, zachęcając ją smakołykami. Przy zabawie nie boi się dłoni ani nic, nie ma odruchu kulenia się i uciekania czy też jakiegokolwiek innego, ot zachowuje się normalnie.
  11. Nutę wzięłam do siebie tydzień temu, z wioski, z "szopy". Socjalizacja na poziomie zerowym, psy uciekały od właścicielki więc trzeba było ją "złapać". Po przyjeździe do domu strach kompletny, potrzebowała dwóch dni by zacząć zachowywać się w miarę normalne, weterynarz ocenił jej wiek na niecałe 4 miesiące, to mieszaniec owczarka. Problem polega na tym, że z momencie gdy chcę z psiakiem wyjść by się załatwił, ten kuli się, uszy pod siebie, "mina" przerażenia i zaczyna sikać pod siebie, wystarczy, że ie zobaczy smycz - koniec, leje ile wlezie. Wychodzę z nią tylko na podwórko za kamienicą, bo nie jest jeszcze zaszczepiona, wpierw trzeba było doprowadzić ją do porządku (odrobaczenie, odpchlenie, dokarmienie). Przyznaję, że dwa razy dostała za to po tyłku, bo nie wytrzymałam, nie wolno mi targać jej po schodach ze względu na ciążę. Poza tym szczeniak zachowuje się już w pełni normalnie, nie boi się ludzi, mam 6 letnią córkę, przychodzi też mój partner - psiak się bawi, zaczepia, wariuje, je normalnie, śpi spokojnie, nic, zero jakichkolwiek oznak strachu - tylko ten spacer to katorga. Nagradzałam ją na dworze za każde załatwienie się, w domu starałam się nie zwracać na to uwagi no ale codzienne mycie podłóg w całym mieszkaniu jest denerwujące. Nie zrobi kupy w domu, gdy chce wyjść zaczyna piszczeć pod drzwiami i spokojnie wychodzi - jedynie z tym sikaniem jest problem, z którym sobie nie radzę. Gdy wyjdzie już na klatkę wszystko jest normalne, schodzi po schodach, idzie na dwór z merdającym ogonkiem i tyle. Czy ktoś mógłby mnie pokierować jak oduczyć ją tego strachu? Co mam robić? Jak się zachowywać? Załamuje już ręce, wychodzę z nią średnio co półtora godziny a nawet częściej, ale tak czy owak zawsze pęcherz opróżni przed wyjściem, więc wychodzi tylko by odetchnąć świeżym powietrzem tak naprawdę...
  12. Tak, racja, o 16 idę do weta, kiedy wrócę napiszę co powiedział, ale naprawdę się martwię, choć jest jakby nieco lepiej, nie widziałam już krwi ale nadal sika seriami, i nawet zjadła wszystko co jej dałam. Mam nadzieję ze to nic poważnego;(
  13. [quote name='mala_czarna']A jak "próbuje" się zesiusiać, a nie może, to czy widać po niej, że sprawia jej to ból? Bo może faktycznie to zapalenie pęcherza jest. Koniecznie trzeba z tym do weta pójść.[/quote] Wygląda jakby sprawiało jej to ogromny dyskomfort, bo patrzy na mnie takimi wielkimi, smutnymi oczyma, i widać ze biedna się męczy. Dzisiaj jak wyszłam z nią rano to biedna się znów męczyła, chodziła prawie cały czas przykucnięta i leciały z niej po 2-3 kropelki więc samo sikanie trwałe z 10 minut, a zawsze po prostu szybko leciałyśmy na dół, szybki sik potem kupka i do domku, niecałe 5 minut i po wszystkim, a dzisiaj minę miała taką nie tęgą... widzę że jej się to nie podoba;/ Teraz znów dałam jej porcję jedzenia to zjadła połowę i poszła się położyć (co jest dziwne bo rano zawsze wariuje gdzieś do 11). Dzisiaj polecę z nią do weterynarza:( Mam nadzieję tylko że to jednak nic poważnego:((( zaczęłam się obawiać tego guza:(
  14. Sunia nie ma za wielkiego apetytu, nie zjadła ostatniego posiłku, ani nie miała ochoty na poprzedni, po prostu zjadła trochę i zostawiła. Jest bardzo niespokojna, nie wie co ma ze sobą zrobić. A co do sterylizacji to właśnie się zastanawiam, ale chwilowo nie jestem zdecydowana. I będę jej bardzo pilnować, będzie wychodziła tylko na podwórko przed blokiem... wolę nie ryzykować spotkania z parkowymi psami jakie błakają się u mnie w mieście.
  15. Nie wiem co się dzieje, dzisiaj rano Nadi nie wytrzymała i zesikała się w pokoju, a w moczu zauważyłam trochę krwi, do tego przed chwilą zrobiła to samo i znowu była krew, ale tylko te dwa razy w ciągu dnia. Poza tym zaczęła często popuszczać, wygląda jakby chciała sikać a nie mogła, nie wiem co się dzieje, koleżanka mi mówiła ze jej sunia tak miała i po kilku dniach dostała cieczki, ale ja się boję:( Nadi ma dopiero 5 miesięcy (mieszaniec) i nie wiem czy to nie za wcześnie, iść z nią jutro szybko do weterynarza?
  16. [quote name='puli']Większosc ssaków wymienia zęby mleczne na stałe i nie jest to cud...[/quote] Wiem to, Nadi ma już stałe 12 zębów (te pierwsze 6 na górze i na dole), chodziło mi o to czy przypadkiem to nie jest ułamanie zęba, bo przecież podobno pies gubi kły jako ostatnie... [quote name='Litterka']Proponuję przygotować dużo gryzaków :cool3: A co do braku korzenia - mleczaki go zwyczajnie nie mają, trzymają się tylko skóry. Po prostu małej wypadł pierwszy ząbek ;)[/quote] Aaaa;] a Tego to nie wiedziałam, dlatego się nieco wystraszyłam;p Ale jeżeli to nic to dobrze;] i nie pierwszy ząbek;p tylko 13 już :crazyeye:
  17. Dzisiaj Nadi (5 miesięcy) znowu napytała sobie biedy... nie wiem jakim cudem ale złamała sobie kła (mlecznego), chodzi mi o kła dolnego. Znalazłam zęba więc go dokładnie obejrzałam, ząb jest widocznie postrzępiony, nie ma korzenia, ale psu chyba nie sprawia to bólu bo je i pije normalnie, dosłownie jest normalna, ale nie wiem co teraz z tym zrobić, czy zostawić w spokoju czy udać się z tym do weta? Dodam tylko że w miejscu kła jest jedynie dziura jak po normalnym zębie...:-(
  18. [quote name='taks']Niestety z Twojego opisu trudno ( przynajmniej mnie) zorientować się co się dzieje z łapą- mnie się ta tajemnicza "gulka" kojarzy z 5 pazurem ale przeciez to zadna patologia:-o Tu więc nie pomogę ale niepokoi mnie cos innego: czy nie pomyliłaś sie przypadkiem ( albo wet przejęzyczył) z tym rivanolem - nie chodziło przypadkiem o okłady z ALTACETU?[/quote] Co do okładów to powiedział altacet, Rivanol i kwas borowy, jako że nie miałam w domu altacetu robiłam jej okłady z kwasu.nie chodzi mi o 5 pazur tylko o miejsce powyżej w którym łapa się zgina, prowizorycznie zaznaczyłam je na poniższym zdjęciu [IMG]http://i671.photobucket.com/albums/vv71/LenaCull/puiwppl.jpg?t=1254467663[/IMG] [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/%3Ca%20href=%22http://s671.photobucket.com/albums/vv71/LenaCull/?action=view&current=puiwppl.jpg%22%20target=%22_blank%22%3E%3Cimg%20src=%22http://i671.photobucket.com/albums/vv71/LenaCull/puiwppl.jpg%22%20border=%220%22%20alt=%22Photobucket%22%3E%3C/a%3E[/IMG]
  19. 2 dni temu moja mała Nadi (5 miesięcy, 15 kg, mieszaniec) bawiła się jak zawsze w skakanie z łóżka i z powrotem... I niestety skończyło się to źle, musiała źle zeskoczyć bo po chwili pies zaczął piszczeć i nie stawiać lewej przedniej łapy, po kilku chwilach zaczęła ją stawiać ale utykała. Oczywiście jak najszybciej udałam się do weterynarza i po obejrzeniu uznał że to zerwanie albo naderwanie (nie dosłyszałam) jakiegoś tylnego ścięgna, dał jej zastrzyk przeciwzapalny i kazał robić okłady z rivanolu i do tego jakieś zimne okłady żeby opuchlizna zeszła, i powiedział że piesek będzie chodził normalnie itd. Ale niepokoję się, dzisiaj zmieniałam jej opatrunek i zauważyłam że na miejscu dolnego stawu (tj. powyżej palców z wewnętrznej strony) staw (albo kość, nie wiem jak to opisać, taka gulka) jest bardzo wystający(a), ruszając nie dała żadnego znaku żeby ją bolało ani nic, chodzi opierając się na łapie do pewnego momentu, więc jednak utyka... boję się że coś poważnego się stało a weterynarz niestety nie był zbyt kompetentny (mieszkam w małym miasteczku...) a nie chcę by psina w przyszłości kulała;/ Więc chciałam się dowiedzieć czy w takim przypadku konieczna jest ponowna wizyta u weterynarza? Zdjęcie RTG itd? Bo nie wiem czy jechać do kliniki do większego miasta...
  20. Wiesz, ona uwielbia latać po dworze;) W domu zachowuje się jak istny szatan;p A tak jak z nią wyjdę to jest wylatana i szczęśliwa;) Oczywiście spacery nie są nie wiadomo jak długie;) ale ma takie 3 dłuższe spacerki po godzinę, a reszta takie na 30 minut czasami krócej;) Właśnie wiem że za szybko:( ale oni chcieli jak najszybciej oddać szczeniaki;( Nie wiem dlaczego bo się nie dopytywałam. Poczytam sobie;) Dzięki')
  21. Ja mojej Nadi nie uczyłam, a uwierz że ona w ogóle nie szczekała, nigdy! Tylko Ty możesz nie mieć takiej możliwości ale napiszę, u mnie było tak że pojechałam na weekend nad jezioro, i mieszkałam ze znajomymi u pewnego państwa na pokojach. Mieli oni ogromne podwórko i dwa zamknięte psy (colie i malamut:(((((() I Nadulka tak sobie latała całymi dniami po tym podwóreczku, cała uchahana itd A one sobie szczekały to jak ktoś się ruszył, albo coś się zaczęło dziać, albo po prostu jak chciały ją zaczepić, na co ona oddawała im takim samym szczeknięciem. Potem zaczęła sama reagować na ruch, obcych... koty i psy;) A teraz to szczeka prawie na wszystko;p (oczywiście bez przesady, uczę ją kiedy można a kiedy nie)
  22. Przeczytała wypowiedzi dotyczące tematu (bo widzę że zrobiła się ostra dyskusja ale niestety nie na temat) Matka mojej suczki nie była po przejściach, ojciec też nie, są to psy polujące. Mają wielki teren do biegania, wszystkie wygody i oczywiście opiekę znajomego mi weterynarza. Kaje (matka Nadi) Znam od szczeniaka, czyli jakieś 3 lata, ojca też znam od 3 lat ale on ma teraz około 7 lat. Kaja urodziła 11 szczeniaczków, z czego jeden nie przeżył, a 5 postanowili uśpić, gdyż Kaja nie dałaby sobie zapewne rady z 10 tak dużych szczeniąt, została jej 5. Zbudowali osobną zagrodę dla niej by szczeniaki nie miały kontaktu z innymi psami, dali tam 4 ocieplane budy, oczywiście jedzenie i woda, psiaki były odrobaczane i pod stałą kontrolą weterynarza. Więc nie miał źle moim zdaniem... Jedyne co się tam działo to była 1 półkolonia... i niestety banda dzieciaków męczyła te biedne psinki, starałam się być tam z koleżanką jak najczęściej i brać maluchy i matkę na trawę, żeby się w spokoju pobawiły a matka wylatała;) A potem jak miała 6 tygodnie to wzięłam ją do domu, wiem że to mało ale inaczej nie dostałabym żadnego... I szczeniak od początku jak tylko trafił do domu był taki gryzący. Nie pomaga metoda zmiany na zabawkę (woli moją rękę) Gdy wychodzę z pokoju, wracam za chwilę to oczywiście cieszy się i gryzie, nawet jak ją ignoruje.. po chwili się uspokoi ale gdy chcę ją pogłaskać to znowu gryzie, nie tak mocno ale jednak boleśnie. I nie gryzie tylko mnie ale i moich znajomych... a najbardziej się boję o mojego 2 letniego siostrzeńca, jak była mniejsza to się nim bawiła ale teraz już nie mogę jej puścić:( Bo ostatnio ugryzła go w zabawie do krwi:( Nie chcę jej krzywdzić, ani bić, bo jak tylko ją uderzę to płakać mi się chcę:( nie mam serca by ją karać w ten sposób:( Wychodzę z nią kilka razy dziennie na długie spacery po łąkach więc zawsze się wylata:( a problem jest dalej:( Nie wiem już całkiem co mam robić:(:placz::placz::placz::placz:
  23. Wiesz, ona z wyglądu to czysty wyżeł;p jedynie uszy zdradzają że ma w krwi posokowca;p tylko budowę ma o wiele mocniejszą niż wyżeł, powiedzmy że jest bardziej krępa, niby weterynarz mówił że będzie minimalnie jak labrador, i podobnej budowy, ale wiadomo że labradory też są różne:(
  24. Moja mała to mieszanka Wyżła niemieckiego szorstkowłosego i Posokowca bawarskiego, ma teraz 3 miesiące i waży 9kg, nie wiem ile ma wzrostu ale strasznie interesuje mnie jaj duża będzie... Czy ktoś umie coś takiego mi powiedzieć?
×
×
  • Create New...