Tak myślałam kiedy moja suczka dogorywała u weta.... Nie mogłam wracać do domu, ryczałam w aucie, rodzina prosiła żebym wróciła do domu.... Nie chciałam ich zasmucać. Siedziałam do 12 w nocy w aucie, kiedy mąż z córką przyszli po mnie i powiedzieli, że już zamówili nowego szczeniaka i nawet jeśli sunia przeżyje, to najwyżej będą dwa pieski. Sunia umarła, a naszym pocieszycielem po tej tragedii został przeuroczy pinczerek Tobi
[URL=http://img32.imageshack.us/i/tobiii001.jpg/][IMG]http://img32.imageshack.us/img32/1137/tobiii001.th.jpg[/IMG][/URL]