Rocky marnieje z dnia na dzień, dzisiaj byłam z nim na spacerku, ostatnio również. Siedzi w boxie w kołnierzu (dziś się kołnierz połamał więc mu zdjęłam) Ciągnie na smyczy (nic dziwnego). Umie otwierać drzwi. Na prawym boku ma jakiegoś guzka dziwnego, boli go. Jutro pojadę i popytam konkretnie o wiek, powód oddania itp itd (dzisiaj nie było czasu). Co z tymi ludźmi co mieli po niego przyjechać? Jeśli nadal go chcą mogę pojechać z Rockim pociągiem do Warszawy.