Wiem że to "psie" forum, ale psa też mam, więć cos Wam opowiem.
NIGDY nie idźcie do Małgorzaty Haniszewskiej na Centralną, jeśli Wasz zwierzak jest w poważnym stanie. NIGDY nie idźcie, nawet jeśli zwierzak ma tylko katar. Ewentualnie na szczepienie, aczkolwiek ja na Centralnej nie pojawię się już nigdy. Trzy tygodnie temu poszłam z kotką, która miała krwawy wyciek z nosa. Wczoraj ją pochowałam. Kot czuł się coraz gorzej, słabł w oczach, a jedyną zastosowaną metodą były antybiotyki. Usłyszałam, ze nie ma metody diagnozowania kotów, a leczy się je tylko objawowo. Kiedy kot już nie żył, w innej klinice usłyszałam, że można zrobić tomografię (kotka najprawdopodobniej miała raka), że przy jej objawach konieczny jest rentgen płuc. Kiedy poinformowałam o tym Panią Haniszewską, usłyszałam, że owszem, ale tomograf jest w Warszawie, jest drogi i zabiera dużo czasu. [B]Nie jej decydować, czy mnie stać, czy mam czas i czy moje zwierzę jest tego warte![/B] Kiedy kot już konał, usłyszałam od Pani "doktor", że "jest źle" i że zrobiła wszystko co mogła. Amatorszczyzna najwyższych lotów i teatralne rozkładanie rąk. W tym samym miejscu kotkę leczył jeszcze inny lekarz, który niestety nie przybił pieczątki w książeczce i nie wiem jak się nazywa - starszy, w okularach. Podobne podejście... Bardzo możliwe że to technik. Nigdy sobie nie daruję, że wybrałam Centralną i że moja kotka trafiła na tak niekompetentnych lekarzy. Największą pretensję mam o to, ze nie dała mi wyboru. I nie potrafiła przyznac się do porażki. Bakowski akurat byl na urlopie... Dopiero dr Orzeł z Krakvetu miał odwagę rzucić mi w twarz "ten kot umiera.." Przepraszam że tak się rozpisałam, ale serce mi krwawi :(