Jump to content
Dogomania

noota

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by noota

  1. ale super, a ja sie marwiłam, że tylko ja muszę wiecznie na głupie pytania odpowiadać. nasz nutka jest owczarkiem niemieckim, który ma jedno ucho klapnięte. siedzimy sobie raz z mężem i nutka w parku, przechodzi obok trójka: 2 facetów i babka. jeden facet patrząc na nute: ładny pies. babka: łe, ale ucho ma klapniępnięte. na to mój mąż z miną filozofa: lepiej ucho niż cycki. babeczka poczerwieniała (bo faktycznie lekko płaskawa była), a faceci zaczęli sie głupkowato śmiać:lol: Inny przypadek idzie matka z dzieckiem w wózku. nuta na smyczy, z komendą noga, między nami dwojgiem, nawet kaganiec miał. mimo to matka niepewnie zatrzymuje sie, zerka na psa, na dziecko i pyta: nie ugryzie dziecka? mąż przechodząc obok, zerka do wózka i mówi: e, za brzydkie, nie ruszy. kolejny: spacer w lesie z nutką, idą jacyś emeryci. Jak to za zwyczaj bywa, zaczynają sie komentarze. że duży, agresywny, ktoś sobie przypomniał jak go w 1954 o mało taki właśnie nie zagryzł. i tak dalej. Ja na to: nie nie spokojnie, on tylko zjada maleńkie mięciutkie dzieci. Ale mądry z niego pies, pampersa zawsze wypluje. idzie mąż z nutka i kolegą na spacer. naprzeciw pomyka laska na szpilkach. zatrzymuje niepewnie i pyta: atakuje? mąż z uśmiechem: wyłacznie suki z cieczką. i jeden z ostanich: kolejna fala emerytów w lesie: oj może i ładny byłby ten pies, gdyby nie to ucho. przez to ma taki nieinteligenty wyraz pyska. ja na to: i w rzeczy samej jest mało rozgarnięty. Nigdy jeszcze sie nie zorientował, że go kantujemy podczas pokera. :lol:
  2. no właśnie ja sie czasami tak zastanawiam, dlaczego psy są największymi wrogami ludności odpoczywającej, a nie sami odpoczywający. z awantur i pyskówek odnoszę dziwne wrażenie, że dla dzieci lepsze są właśnie potłuczone butelki, czy żużyte podpaski ( jak wcześniej Greven napisała), niż psy. mieszkam pod lasem i chodzę po nim cztery razy dziennie, codziennie, ale nigdy nie zdarzyło mi sie niczego wyrzucić, czy zniszczyć. horror zaczyna sie właśnie wiosną, kiedy w nor wyłażą lemingi (lemingami nazywamy ludzi, którzy cała zime siedzą w domach, a wiosna wyłażą na spacery, pikniki, rowery, niszcząc przy tym i zaśmiecając ile wlezie). ludzie w większości nie mają pojęcia o tym, że lasu nikt nie sprząta, że śmieci będą leżały latami. szczytem wszystkiego był zużyty pampers zaczepiony na gałezi. no ręce opadają. a, i całe palety jogurtów przeterminowanych wywalonych w lesie. aj sorki, że piszę takie głupoty, ale nie mam sie gdzie "wypłakać". czasami ze znajomymi psiarzami sami prywatnie sprzątamy las, ale nie dość, że nikt tego nie docenia, to jeszcze raz podczas sprzątania miałam obie ręce zajęte i nie mogłam trzymać psa na smyczy ( pies po tresurze, absolutnie nie gania żadnych lesśnych stworzeń), to nakrył mnie lesniczy i wlepił 100 mandatu za "niemanie psa na smyczy". na nic tłumaczenia. ech, cięzkie życie.
  3. noota

    Pies w górach

    kurcze, nawet nie wiedziałam, że w Beskidzie można z psem. może sie w tym roku wybiorę, bo ciągle tylko karkonosze albo inne góry stołowe ( ktore są cudowne, ale ileż można). nasz rekord z psem to szczytami między Śnieżką, z Szrenicą. ale niestety, teren ciężki, kamienisty, więc złamałam prawo i spuściłam psa ze smyczy. nie miałam zbyt dużych wyrzutów sumienia, bo pies karny, za sarnami nie gania i wogóle szlaku sie trzymał, więc z daleka pewnie wygladał jak na smyczy. Ale to byała najfajniesza wyprawa w naszym życiu. tym fajniesza, że przez te paredziesiąt kilometrów nie spotkaliśmy ani jednego turysty. może kiedyś jeszcze to powtórzymy. A psa mam DONKa.
  4. chyba odświeżę ten wątek, bo nie dość, że jest fajny i uśmiałam sie na nim do łez (wujek i mąż udający policjantów, tudzież niehigieniczne psy vs. higieniczni ludzie w krystalicznie czystych wodach polskich akwenów), to powoli zbliża sie czas upałów i poszukiwań kolejnych psich "aquaparków". nasz Nutka jest owczarkiem długowłosym, więc psem dużym, zatem większości nie-psiarzy kojarzący sie z krwiożerczą bestią karmioną niewinnymi noworodkami. a bestia, niestety, pływać uwielbia, zatem co roku mamy niezła zagwózdkę, gdzie się pławić. koło Wrocławia jest kilka miejsc, gdzie są dzikie jeziorka (powstałe najczęściej po nielegalnym wydobywaniu piasku). nad morze też uwielbiamy, ale odkąd mamy psa (5lat) staliśmy sie królami pozasenowych wycieczek, bo wtedy i upałów już nie ma, psiarzy więcej ściąga na plaże, a i z noclegami łatwiej, bo tłumy pokończyły urlopy. w zeszłym roku byliśmy w Holandii i tam wogóle nikt chyba przepisów nie czyta, bo pod koenic września, to plaża bardziej przypominała kłębowisko szalejących psów ( i to same duże rasy). i co dziwne, choć nie widziałam ani jednego psa na smyczy, czy w kagańcu, nie byłam świadkiem ani jednej awantury z tego tytułu. psy ganiały między ludźmi, dzieci nie dostawały histerii na ich widok, matki rozpaczliwie nie rzucały sie na dzieci, chcąc je obronić swoim ciałem, ojcowie nie wszczynali awantur i stawali do bójki itp.. byliśmy tam 2 tygodnie, codziennie na plaży. nie wiem, może kliamt inny, może ludzie mają inną menatalność, może psy od szczeniaka przyzwyczajone do obcych ludzi i psów nie są agresywne i nie interesują sie nimi, nie wiem. Ale dla mnie to był raj dla psiarzy. ciekawe, kiedy u nas tak będzie??:shake:
  5. może na razie wstrzymaj z artoflexem. ważne jest, skąd pies pochodzi, bo dyspalzja jest sprawą dziedziczną i warto przyjrzeć sie rtg rodziców. jesli oboje zdrowi, to szanse wzrastają. ponadto ważne jest, aby w młodym wieku nie przeciążać stawów. niech za dużo nie biega, czy skacze. znajomy zniszczył psu stawy, bo młodego brał na kilometrowe wycieczki rowerowe. no i zrób rtg zdaje sie pierwsze w 6 miesiącu. jeśli, nie daj Boże coś by sie działo, już wtedy bedzie to widoczne. na artroflex przyjedzie jeszcze czas. mi na przykład lekarz kazał dawać te rapetki, bo w nich zawarta jest jakas substancja, która "naoliwia" stawy i musze przyznać, że kłopotow żadnych nie mamy. zresztą wszystkiego dowiesz sie na pierwszej wizycie u weta.
  6. uważam, że dobrze wybrałaś i nie pisze tego jako lobby, ale ze swoich doświadczeń. ja karmię profem psa od wielu lat i naprawde złego słowa o niej nie mogę powiedziec. moja koleżanka na puppy wychowała 8 maleńkich owczarków i ani razu nie miały żadnych gastrycznych problemów. a co do techniki, to osobiście odradzałabym mleko. wiem, że maleńki piesek, i mleczko.., ale nie krowie. może dostać biegunki, tym bardziej, że to owczarek, a one mają delikatne przewody pokarmowe. nie wiem też, jaką metodą ( i czym) pieski karmione były u hodowcy. jeżeli on namaczał karmę, to proponuję robić to samo. jeśli nie, to możesz zrezygnować. ja nigdy nie namaczałam. jeżeli bedziesz chciała, to możesz też moczyć karmę w wywarze z kurzych łapek. mówię ci, cudowna rzecz na stawy (o które u owczarków warto dbać od samego początku). ja gotowałam te łapki i gotuję do dziś. mają świetne właściwości, sa naturalne i w miarę tanie. polecam. łapki też możesz dawać, ale na początku to wyciągaj z nich długą kość, bo młody może się zadławić. i to tyle. karma w pełni zbilansowana, sprawdzona. ja kupuję na allegro. i myśle, że przez neta najłatwiej, bo dowiozą na miejsce. na początku kup małe opakowanie, sprawdź, czy pies bedzie jadł, jak bedzie sie po niej zachowywał. z tego co wiem, to wszędzie ceny są zbliżone. tym bardziej, że dostawców jest zaledwie kilku, i nie ma tej karmy w sklepach. zajrzyj do neta. pozdrawiam:))
  7. a czy ktoś sie orientuje, czy w tej karmie są jakieś składniki na stawy? bo mam bardzo dużego psa i nie ukrywam, że zawsze w wyborze karmy zwracałam uwagę na wszelakie glukozaminy. A w tej jakoś nic takiego nie mogę wyczytać. a tak mnie korci, żeby ją kupić, bo te borówki, jeżyny i kawałki dzika...no po prostu operetka w gębie :p
  8. o rety, nie wiedziałam, że karma ta wzbudza takie emocje u psiarzy. Ja nią (jagnięcina) karmię psa ze 4 lata i uważam ze to najlepsze żarcie na świecie. kiedyś zamawiała ją przyjaciółka, a teraz zamawiam na allegro u niejakiego pana strzały i jest super. mój psiak ma zespół jelita wrażliwego, zatem cokolwiek zje innego, zaraz ma gastryczne problemy. jakiś czas temu skusiłam sie na karmę holistyczną i choć świetna, to jednak ma za malutkie granulki. pies cały czas sie krztusił i pluł nią po całej kuchni, aż w końcu całkiem się zbuntował i jeść ją przestał. no to powróciliśmy do jagnięciny. z racji tego, że i tak nią cały czas karmię, to kupuję po 2 worki, więc często udaje mi sie załapać na wszelkiego typu promocje :lol:.
×
×
  • Create New...