Jump to content
Dogomania

Adriana

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Adriana

  1. Dziękuję Wam za odpowiedzi. Swoją drogą dziwne to trochę, że leki podawane są w zależności od masy ciała, a szczepionka (osłabione drobnoustroje) nie. No ale skoro tak jest, to tak jest ;)
  2. ;-) @karjo2 Pojawiły się, dostały od Martens wartą przemyślenia odpowiedź na problem i faktycznie zniknęły. Ale problem też zniknął-sunia wysterylizowana, czystości nauczyła się dużo później niż inne psy ale się nauczyła. Ja zmieniłam pracę, przestrzeń życiowa mi się też powiększyła z 32 do 50 metrów, wracam o stałych porach, pies jest zdrowy, szczęśliwy i bardzo serdecznie pozdrawia Forumowiczów i Forumowiczki :) Sześcioletnia Daisy nie ma już problemów z utrzymaniem czystości w domu, z moją nieobecnością, która z 10 godzin zmieniła się do 8,5 ani z niszczeniem rzeczy (to ostatnie "załatwiły" ubrania pachnące mną, które zostawiłam na pożarcie).
  3. Witam wszystkich Użytkowników Czy ktoś z Was wie może, czy dawka szczepionki przeciw wściekliźnie uzależniona jest od wagi psa? Mam trzy psy-kundle, czyli "wilczur" ok.45kg i dwa małe po 10kg/sztuka ;) W zeszłym roku za szczepienie wszystkich trzech zapłaciłam 50zł, 25 za wilczura i 25 za oba maluchy. Zmieniłam miejsce zamieszkania, poszłam do najbliższego weterynarza zapytać się o cenę szczepienia. Powiedział mi 25zł za psa, nie ważne czy mały (lekki) czy duży (ciężki). I zaczęłam się zastanawiać, czy u poprzedniego weterynarza miałam jakąś zniżkę o której nie wiem, czy dawki są takie same dla małych psów jak i dla dużych i cena jest jednakowa, czy też nowy weterynarz ma dziwny cennik. Pomóżcie, proszę, bo mi to spokoju nie daje.
  4. Karjo2, tak ten sam piesek. Moja szanowna rodzicielka opisała mój problem. Po kiego grzyba się pytasz? Ano po takiego, coby samemu nie żyć :P Sama bym psa nie wzięła do mojego obecnego życia. Ale mamusia kupiła i jest. Co, mam uśpić? Oddać? Wygonić? Kocham tego smarkacza, szkodnika, paskudę. Nie, nie mogę jej ograniczyć przestrzeni w domu, bo nie mam drzwi. Pokój i przedpokojo-kuchnio-łazienka mają tylko drzwi wejściowe i drzwi oddzielające WuCet od reszty. A w WuCecie psa nie zamkne. Obiad? Nie, mój obiad nie ucieka, bo jem w pracy. Po powrocie do domu zostawiam tylko torebkę w przedpokoju i jak stoję tak idę z Małą na spacer. Pisałam we wcześniejszym poście-spacer 1,5-2 godziny. Z bieganiem po lesie, za patykami, z ćwiczeniem komend i kąpielami w pobliskim jeziorku. Rano, przed pracą, ma pół godziny (i więcej nie jestem fizycznie w stanie jej zapewnic; po prostu nie jestem w stanie wstawać o 4:30 żeby iść z psem na godzinny spacer), po południu 1,5 i około 22:00 pół godziny. Co do wymieniania zabawek....Nie ma czego wymieniać :/ Każdy pluszak, jakiego dostanie, zostaje w ciągu dwóch dni doszczętnie wypatroszony. Jesli wymieniam, to zwłoki jednego pluszaka na pełnego pluszaka. Patyki i piłka to jedyne stałe elementy jej zabawek. 10 godzin jakie spędza w domu sama nie musi wytrzymywać-ma pozwolenie załatwiania sie w kuchni, są zawsze rozłozone gazety. Czasami korzysta z tego przywileju, czasem nie.
  5. Rinuś, uczucie cudowne :) Kochałam tego stwora bardzo:) On już nie żyje, ale wspomnień mam z nim w roli głównej bez liku. A problem z odzyskaniem był spory, bo ja go ukradłam :zawstydzony:. Pod nieobecność właścicieli domu zabrałam go stamtąd. Nikomu nie tłumaczyłam że to mój pies, że uciekł, że go szukałam. Nic z tych rzeczy :zawstydzony:, Wlazłam po parkanie na cudze podwórko, psa przerzuciłam przez bramę, przelazłam spowrotem...i uciekliśmy stamtąd :) Ci ludzie nas znaleźli po kilku dniach, były jakies problemy, ale to rodzice moi wówczas wyjaśniali, ja byłam dzieciak 14 letni :)
  6. No z tą kupą to jest problem :/ Tu mogę Ci poradzić tylko dwie rzeczy: 1.jak tylko ustawi się do kupy to "Fe!" i na ręce i na gazety ze słowami"ślicznie, tu ślicznie, dobry piesek". Śledzić go musisz. 2.Podkładać gazetę w miejsce które sobie upatrzył do robienia kupy i ewentualnie jak sie ustawi to wtedy mu podkładać gazetę. Uciążliwe, wiem. Ale w przypadku moich psów zdało egzamin. Teraz mam problem innego rodzaju z moja sunią, ale o tym piszę w innym wątku czekając na mądre porady :)
  7. Oj, nie widziałam Twojego postu z 14:40, Zerduszko :) Spieszę donieść, ze moje mieszkanie ma zabójczy metraż 32m2. Z czego 20 metrów to pokój a dziesięć to przedpokojo-kuchnio-łazienka. Stąd nie ma możliwości zamknięcia jej w odosobnionym miejscu. Zabawki ma, dużo, różnych. Nie w tym rzecz że nie ma sie czym bawić, bo ma. Ja nie mam pretensji jak coś zniszczy do niej, tylko do siebie że nie schowałam. Tak, pod moją nieobecność. Jak jestem w domu, to bardzo ładnie mi daje do zrozumienia że chce wyjść.
  8. Zerduszko, nie wiem co miałaś na myśli pisząc, że "Może ktoś ją tego "nauczył". Psiaka mam od 12 tygodnia jej życia. Nie wychodziła z domu w okresie kwarantanny po szczepieniu na parwo. W ciągu dwóch, trzech dni maleńki szczeniak nauczył sie, że jedynym miejscem w domu na którym wolno sikać jest miejsce wyłożone gazetami. Bezbłędnie szła się załatwić tam, gdzie rozłożyłam gazety. Przez około miesiąc miała kuwetę i żwirek, ale zrezygnowałam, bo żwirek wyjadała :> chyba jej się z Royalem kojarzył. Odkąd zaczęła wychodzić na dwór, sikanie na gazety (w dalszym ciągu są rozłożone) miało miejsce bardzo rzadko, z reguły tylko w nocy. Jeśli chce jej się sikać to drapie mnie w nogi, włazi na kolana i patrzy mi w oczy. Są dni, że po powrocie z pracy nie ma nawet kropli-Malutka wytrzymała w danym dniu dzielnie 10 godzin samotności i jak strzała pędzi po schodadch na trawnik przed domem. Z ulgą kuca i załatwia potrzeby.Kilka kroków dalej załatwia potrzebę numer dwa. Więc mam pewność co do tego, że wie i rozumie i -co najwazniejsze-akceptuje ten fakt, że załatwianie potrzeb fizjologicznych na trawie jest wysoce wskazane. Nie robi na środku ścieżki leśniej, na alejce w parku, na chodniku-nie. Tylko trawa. To, że z bliżej nieznanych mi powodów co jakiś czas zabrudzi swoje miejsce snu i zabawy, jest dla mnie niepojęte. Jest bardzo czystym psem-teraz ma pierwszą cieczkę, a nie uświadczyłam nawet kropli krwi na podłodze. "Portki" też czyściutkie. Jak ma przejść przez błoto, to jest horror bo jej się łapki brudzą-trzepie nimi, wyciera o trawę(!) albo podbiega do mnie, żeby wytrzeć. Zabawnie to wygląda :) Pies, który nie lubi mieć brudnych łap :) No ale nie o tym miało być. Martens, nie wsadze psa do klatki. Ta "metoda wychowawcza" jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia. Psiak jest sam w domu przez 10 godzin. Po powrocie z pracy idziemy na spacer (1,5 - 2 godziny). Nie życzę nikomu siedzieć w klatce 10 godzin, bez możliwości wyprostowania się, przeciągnięcia, napicia wody. Ona się potwornie nudzi dlatego też nie karcę jej za zniszczenia pod tytułem pogryzione buty, potargana poduszka (moja wina, trzeba chować różne rzeczy jak się ma małego tajfuna w domu). Ja szukam tylko kogoś, kto zna psią psychologię na tyle, żeby określić co jest przyczyną zabrudzania własnego legowiska. Bo owa nieszczęsna wersalka jest jej legowiskiem :) Caryca nie pies:) Może znacie psiego psychologa?
  9. Mój pies miał pół roku jak poleciał za suką w siną dal. Szukałam, szukałam, rozklejałam ogłoszenia-nic. Kamień w wodę. Po jakiś 8 miesiącach dostałam informację, że niedaleko mojego osiedla w jednym z domków jednorodzinnych jakiś czas temu pojawił się pies. Wilczur. Niewiele myśląc pobiegłam we wskazanym kierunku, przez pola, lasy, łąki.... Dopiero po drodze pomyślałam, ze przecież -nawet jeśli to on-to może mnie nie poznac. Dotarłam pod bramę, za bramą wypasione "bydlę", "bydlę" zaczęło ujadać. Przestraszyłam się w pierwszej chwili, juz miałam odejść, a "bydlę" zaczęło piszczeć, skamleć, tulić się do prętów ogrodzenia. Lizał mnie po rękach i płakał po psiemu. Poznał. Po 8 miesiącach poznał. Odzyskałam (nie bez problemów) swojego przyjaciela. Jestem zdania, że pies pozna właściciela, jeśli go kochał. [I]a tak wogóle dzień dobry wszystkim, pierwszy raz na Dogomanii :)[/I]
×
×
  • Create New...