Jump to content
Dogomania

Zmienna

Members
  • Posts

    12
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Zachodniopomorskie, Szczecinek (do Szczecina mam aż 200 km)
  • Interests
    Informatyka, grafika komp., DTP

Zmienna's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. W piątek, 14 listopada byłam w "Markecie zoologicznym" w Tesco Dąbrowa - Gdynia. To duży sklep zoologiczny, samoobsługowy, nie widziałam jeszcze sklepu zoologicznego tej wielkości. Zwierzęta, które widziałam to 2 fretki w jednej klatce-akwarium (wydaje mi się, że miały dosyć miejsca, choć zaznaczam, że nigdy nie miałam fretki, więc nie wiem, jak powinno być), jakieś myszki, które mogły również służyć innym zwierzętom (jak węże) jako pokarm oraz ptaki - głównie papużki, jeden kanarek. No i tutaj się zastanawiam - w dwóch klatkach standardowej wielkości (ocena na moje laickie oko) były po 4 papużki, czyli w sumie osiem papużek w dwóch klatkach. Pozostałe klatki tej samej wielkości zajmowały po dwie papużki. Nie wiem, jakie są wymogi co do trzymania papużek, ale tak na moje laickie oko wydaje mi się, że to trochę za ciasno? Natomiast rybki widziałam w dwóch naprawdę dużych akwariach, w których były różne rośliny i kryjówki. Na pewno były w nich skalary i sumiki. Akwaria wydawały mi się zadbane - ale podkreślam, że nie miałam nigdy rybek, to nie wiem, czy wszystko było OK. Zastanawia mnie to "zagęszczenie" papużek? Ktoś może się wypowiedzieć? Nawet na papużki nierozłączki, to nie wydaje mi się, aby w jednej klatce musiały przebywać aż dwie pary?
  2. [quote name='Gienia']Niestety Katowice strazy dla Zwierzat niema! Straz miejska ma to Glebokim Powazaniu.A katowicki TOZ pozal sie boze:shake: dlanich jesli pies ma wode i miske z karma ,to problemu niema. Ja bym ich na kolanach ,po butach calowala jak by Taka straz w Ktowicach powstala.Ale nasz Wojewoda stwierdzil ze jest niepotrzebna:angryy:[/QUOTE] No a jakieś fundacje, stowarzyszenia na rzecz ochrony zwierząt? Sądzę, że w tak dużym mieście jak Katowice znajdzie się choć jedna organizacja, z normalnymi ludźmi (bez przegięcia w drugą stronę), którzy tutaj by pomogli. Co do TOZ-u to coraz częściej słyszę o ich niekompetencji. No cóż, organizacja skostniała, ze "starych" czasów... Ale to chyba zależy od samych ludzi pracujących w poszczególnych oddziałach, bo kilka spektakularnych akcji z udziałem inspektorów TOZ jednak było, np. w sprawie pseudohodowli, okrutnego traktowania zwierząt itp. [quote]Mnie najbardziej przerażają za młode zwierzaki w zoologach, które są karmione jak dorosłe pasztetówki Jak można takiemu sprzedawcy udowodnić, ze zwierzę jest za młode??[/quote] No nie wiem jak, bo się na tym nie znam. Ale strażnicy z tej Straży dla Zwierząt z Koszalina przechodzili specjalne szkolenia i wiem, że potrafią zwrócić uwagę komuś ze względu na to, że sprzedawane przez niego zwierzę jest za młode. Pewnie chodzi o oczywiste przypadki, jak np. to, że zwierzęta są jeszcze ślepe? A co do akcji uświadamiającej przez plakaty - częściowo się zgodzę, że to może dać jakiś efekt, bo ludzie nie wiedzą o wielu sprawach i nie dziwię się im. Ja też nie wiedziałam, ja też wierzyłam w takie kwestie, jak to, że suka powinna mieć chociaż raz młode, bo to dla jej zdrowia - dopóki się sama nie "uświadomiłam" przez natrafienie na odpowiednie teksty w Internecie, na dgm i innych forach. Ale zbyt wielkiego procentu "uświadomionych" w ten sposób bym nie przewidywała. Osoby, które znajdą się już w lecznicy, gdzie byłby taki, to mają już zwierzę, więc akcja może być nie trafiona. Wywieszanie plakatów w pobliżu bazarów - pomijając potrzebne pozwolenie na wywieszaniu tego typu rzeczy - i tak zostaną zerwane przez "nieznanych sprawców". Dlatego, dopóki "odgórnie" nie będzie pewnych mechanizmów, to ciągle będą takie sytuacje. Widzę, że co niektórzy ludzie się "rozwijają" w takich bulwersujących poczynaniach i myślę, że skala zjawiska zacznie rosnąć. I tutaj myślę, że jeżeli urośnie to do odpowiednich rozmiarów, to władze - naciskane przez różne stowarzyszenia, fundacje, organizacje - w końcu się obudzą i coś będą musiały z tym zrobić. Przydałoby się też znać lepiej prawo UE, bo pewnie tam już są zawarte pewne wymogi, gotowe rozwiązania, więc może po prostu trzeba to uruchomić.
  3. [quote name='Gienia']Wczoraj rankiem o 10 bylam w M1 w Czeladzi weszlam do skepu ZOO ,mysalam ze cos mnie wezmnie. W zasyfionym kojcu siedzialy trzy kundelki sprzedawane jako Szpice mix !! za jedyne 350 zl obok w klatce kotka mix persa czarma wychudzona potwornie. Nastepna bida to czarny dachowiec sprzedawany jako SFINKS za jedyne 800zl /gdybym niemiala sfinksa to moze by w ta bajka uwierzyla/ Smrud jaki wydobywal sie z kuwety byl powalajacy.[/QUOTE] Gieniu, a nie mogłaś trochę zawstydzić sprzedawców, kierownika, właściciela sklepu? Wystarczyłoby na cały głos (zwłaszcza przy innych klientach) powiedzieć "co tu tak strasznie śmierdzi?!", a po kilku takich wypowiedziach zwrócić się do sprzedawcy z pytaniem, słodko: "wy sprzątacie po zwierzętach ich odchody, czy to one tak śmierdzą?". Co do sprzedawanych kota i piesków - jeżeli jest tak, jak mówisz, to może zainteresuj się, czy w Twoim mieście nie ma już czegoś takiego, jak Straż dla Zwierząt. W mojej okolicy jest coś takigo w Koszalinie, a nie wiem, czy inne miasta poszły w tym kierunku. Wiem, że taka Straż chodzi po różnych bazarach, giełdach i sprawdza stan zwierząt, czy nie są za wcześnie odebrane od kotki/suki i wypisuje mandaty, gdy coś jest nie tak! A jak nie, to można spróbować samemu, czy z udziałem inspektora TOZ-u.
  4. [quote name='Lolan']Jeżeli o mnie chodzi to szybko sie denerwuje, a i działanie jak to napisala Zmienna 'po dobroci' rzadko skutkuje.[/quote] Ja też się szybko denerwuję i jak coś mi podniesie ciśnienie, to czasami robię coś, czego normalnie bym nie zrobiła/powiedziała. Ale nauczyłam się od jednej mądrej osoby, że taka reakcja jest naturalna i naturalnie po wybuchowej reakcji będzie opór drugiej strony. Natomiast reakcja spokojna często wytrąca drugą stronę z pantałyku. Zdenerwować się zawsze zdążysz :razz: Można się też nieźle bawić :diabloti:, gdy druga strona się zdenerwuje i w końcu zacznie używać argumentów typu "krzykacz" - gdy Ty nie krzyczysz, a on/ona tak, "ma pan/pani pretensje", gdzie wyprowadzasz osobę z błędu: "ja tylko grzecznie panu/pani zasugerowałam w trosce o zwierzęta i pana/pani wszystkich klientów" itd. itd. [quote]Zmienna ze tak zapytam pracujesz w sklepie.?[/QUOTE] A chcesz uzależnić swój stosunek do mojej wypowiedzi w zależności od tego, czy pracuję w sklepie, czy nie? :diabloti: Nie, nie pracuję w sklepie.
  5. [quote]mój pies bez nagrody tez nie rozumie o co chodzi . musze mu pokazac smaczkiem co musi zrobic i gdzie . ale za to ze smakami szybko sie uczy . bez smaków tez wychodzi , ale on wtedy taki niekumaty jest a jesli wie ze dostanie nagrode to robi to najdokladniej jak moze itp. jednak kiedy nie mam nagrody czasem udaje ze niewie o czym mówie.[/quote] Ha, ha, ha! To ja myślałam, że to tylko moje psisko tak kombinuje :razz: Zwłaszcza to sformułowanie "jesli wie ze dostanie nagrode to robi to najdokladniej jak moze" do mojego najlepiej pasuje :diabloti: I ktoś mi powie, że pies nie kombinuje, nie kojarzy i nie myśli! Tymczasem dobrze sobie pana/panią wyćwiczył - jest nagroda --> jest sztuczka, nie ma nagrody - kombinujemy tak długo, aż pan/pani zrozumie, co przeoczył/-a! :diabloti: Dlatego ja nie widzę możliwości, aby go klikierem nauczyć tych sztuczek (próbowałam), bo gdy tylko STOPNIOWO wycofuję nagrody w postaci smakołyków, a zastępuję je np. chwaleniem, zabawką, to pies w ogóle czegoś nie robi albo skacze na mnie, bo oczekuje smakołyka (niecierpliwi się), albo robi coś po swojemu, bo wie, że to nie ta sama sztuczka, bo przy tamtej to była nagroda :diabloti: Do tego jeszcze teraz, po kastracji pies ma wzmożony apetyt i ciągle węszy za jakimś jedzeniem. A nie mogę z niego przecież zrobić takiego klocka na czterech cienkich nóżkach :lol:
  6. Hm. Zastanawia mnie ta cała sprawa. Dopóki nie zdarzyło się, aby w sklepie znalazły się psy lub koty, to jakoś nikt nie robił rabanu. Zwłaszcza jeśli chodzi o przetrzymywanie rybek :roll: Jeśli jednak faktycznie ktoś rażąco zaniedbuje zwierzęta, to faktycznie trzeba interweniować. Ja jednak apeluję do wszystkich - zacznijcie od DOBRA. Może czasem jest i tak, że sprzedawcy w tych sklepach mają małe pojęcie o opiekowaniu się zwierzętami (choć powinni mieć dużą wiedzę, ale pamiętajmy, że tam pracują również, np. stażyści, praktykanci itp.), więc według mnie powinno się najpierw udać do takiego sprzedawcy, kierownika sklepu jako zatroskany klient, osoba która coś w dobrej wierze podpowie. Np. jak w poście Betbet - pewnie gdyby ktoś podpowiedział od razu gotowe rozwiązanie, czyli powieszenie kotary, przeniesienie zwierząt w konkretne miejsce, gdzie słońce nie świeci, o możliwości zatrucia się zwierząt własnymi odchodami, jeśli te nie są sprzątnięte, to na pewno ktoś by się zastanowił. Jeśli byłoby kilka takich podpowiadających osób, to nie wierzę, że ktoś by nic nie zrobił. Działanie "po dobroci" na pewno pozwoli na to, że w przyszłości takie osoby nie będą postrzegane jako "oszołomi", bojownicy. Nawet policja nie lubi takich bojowników i lekceważy potem wnioski. Taka postawa od razu typu "dlaczego i jakim prawem" to może tylko spowodować OPÓR, nawet na oczywiste działania, które ta osoba powinna wykonać. Trzeba być sprzymierzeńcem w działaniu na rzecz zwierząt, a nie przeciwnikiem wszystkich i wszystkiego... gdy to nie skutkuje - dopiero wtedy "wykonac tez kilka pokryjomych zdjęć" i działać inaczej. Na upartych muszą być inne działania - tutaj pole do popisu ma TOZ, który niby to szuka inspektorów, a faktycznie to mało jest kontroli (a czy w takich sklepach w ogóle są?). Z drugiej strony zastanówmy się czasem, żeby nie przegiąć w drugą stronę. Dżdżownica to też zwierzę, a chyba w sklepach wędkarskich ich przechowywanie nie jest dla nich "komfortowe"? Czy ktoś walczy o ich prawa? Dla ptaka - trzymanie w klatce, gdy jego naturą jest latanie - rówież. Dla żółwia - trzymanie w terrarium o wielkości nawet 1 m × 1 m to komfort?! Hodowla kurcząt po to, żeby je potem zjeść?! Czasem zastanawiam się, czy udomowienie zwierząt, to nie największa krzywda jaką im wyrządzamy - dla własnej przyjemności, tłumacząc to ICH dobrem...
  7. [b]Pusiakowa[/b], fajny ukłon :) A jak to dopracowaliście? Wykorzystałaś jego naturalne "odruchy", czy jakoś mu pokazywałaś, jak to zrobić? :) Czy zawsze po zrobieniu dajesz mu nagrodę? Jak Ci się uda, to jeszcze czekamy na filmik :razz: U mojego Arniego z niektórymi sztuczkami idzie bardzo ciężko, bo jest niecierpliwy, a już zwłaszcza jak wie, że może dostać nagrodę :evil_lol:, natomiast bez nagrody "nie rozumie" w ogóle o co chodzi :diabloti: togaa: [quote]Co do komendy..'kot"..to srednio dobry pomysł... Zyj..i daj zyć innym...[/quote] Zastanawiam się, co taki pies by zrobił, gdyby w pobliżu faktycznie był kot?! Raczej psy nie kochają kotów i nie ma co udawać, że jest inaczej. Arni trafił do mnie dorosły, jak miał już prawie 2 lata. Co ciekawe, na początku bardzo żywo reagował na hasło "kot", "kotek" i w pełnej gotowości wskakiwał przednimi łapami na okno - co według mnie może świadczyć o tym, że poprzedni właściciel wykorzystywał tę komendę i być może szczuł psa na koty :lying: W kwestii urozmaicania spacerów, zabaw z psem - pisałam z pytaniem o domowy wyrób przeszkód dla naszego pieska. Znalazłam ciekawy temat na forum agility - instrukcje, z czego i jak można zrobić takie przeszkody we własnym zakresie. Oto adres wątku: [URL="http://www.agility**********/przeszkody,5/nasze-przeszkody-czyli-calkowicie-domowa-robota,4.html"]http://www.agility**********/przeszkody,5/nasze-przeszkody-czyli-calkowicie-domowa-robota,4.html[/URL] Wątek ma wiele stron, które zawierają zdjęcia. Takie na przykład przeszkody do przeskakiwania można zrobić z rurek pcv (jak lekkie, to można nosić ze sobą), stelaż do rękawa - z hula-hop, rękaw z grubszej folii, kółkiem do przeskakiwania może być opona - ta od roweru będzie miała większą średnicę. Mnie cieszy fakt, że wątek ten rozpoczyna niejaka Gerwia, która trenuje swoją amstaffkę Dinę, a więc amstaffy też mogą się tego nauczyć :) Ale najważniejsze, żeby to psom sprawiało radość, żeby to dla nich była zabawa, a nie tylko dla nas.
  8. [B]Pusiakowa[/B], czy możesz pokazać jakiś filmik, jak Twój pies robi "ukłon"? Chętnie bym to zobaczyła :) Puszek wygląda na fajnego psiaka, ma ciekawe umaszczenie. Pasują mu szeleczki! :) Co do [U]skakania po ławkach[/U]: no może właśnie lepiej byłoby nie używać starych i zniszczonych ławek, bo pies może się skaleczyć o wystający gwóźdź, ostry kawałek drewna (drzazga)?! :crazyeye: A jak potem pies ma odróżniać, że przez te ławki można skakać, a przez inne nie? Tak w ogóle, to fajnie by było, jakby osoby uprawiające ze swoimi psami coś takiego jak agility powiedziały, z czego można zrobić ewentualnie jakieś przeszkody do przeskakiwania dla psiaków. Wydaje mi się, że najlepiej byloby użyć drewna, ale pojęcia nie mam, jakiego rodzaju, aby było trwałe i bezpieczne. Dąb jest trwały, ale nie wiem czy się nadaje i jest drogi. Czasem można znaleźć jakiś słupek dębowy od pomostu, którego już nie ma - może można byłoby go wykorzystać? Uczestniczący w zawodach agility muszą przecież gdzieś trenować, a na pewno nie w każdym mieście jest odpowiednio przystosowany teren, więc... gdzie trenujecie swoje psiaki? Robicie im jakieś własne "pole treningowe"?
  9. W sumie też szukam ciekawych zabaw do wykorzystania podczas spaceru z moim psem. Moje psisko bardziej niż bieganie woli wiszenie ząbkami na sznurku powieszonym na drzewie. Nawet jak go trochę zmuszam do biegania (sama biegam, rzucam mu patyki), to i tak wyraźnie mu się to nudzi i sam zaczyna skakać na drzewo, a jak zeskoczy, to się patrzy na mnie - znaczy się "Pańcia, no gdzie ten sznurek?!" Jak się tak porządnie zmęczy na tym sznurku :razz: to wraca do domu szczęśliwy i padnięty. Gorzej jest z doczyszczeniem go wokół pyska, bo od zaślinienia i padania pyskiem w trawę jest czarny :diabloti: Chciałabym dodać, że nie zgadzam się z niektórymi tutaj osobami, które puszczają swoje psiaki na placu zabaw dla dzieci. Sama chętnie skorzystałabym razem ze swoim psem z różnych ślizgawek, płotków itd., ale ZNAM PRAWO, a ono zabrania wypuszczania psa w takich miejscach i uważam, że słusznie. Sami właściciele psów są sobie winni, choćby dlatego, że mało kto sprząta kupy po swoim psie (niektórzy się tłumaczą, że nie ma pojemników/koszy na kupy!). Nie popieram też biegania po ławkach, bo chyba nikomu nie byłoby przyjemnie usiąść na zabłoconej ławce. A co do parków dla psów... Kilka osób pisało, że jest wiele wolnych terenów, niezagospodarowanych trawników w mieście, że to niewiele trzeba na jakieś płotki itd. Skoro tak niewiele, to żaden problem zrobić to samemu! Ktoś przywiezie jakieś niepotrzebne belki, płotki, ktoś to wszystko skleci do kupy i tak można wspólnymi siłami zrobić coś dobrego! A tak każdy liczy na to, że ktoś wpadnie na pomysł, aby zwierzakom i ich właścicielom urozmaicać życie?! Jeśli miałoby zrobić to miasto, to zawsze będzie drożej, bo będą jakieś przetargi, jakaś firma zarobi na samym grabieniu liści, układaniu belek. Przecież można się "skrzyknąć" z dogomaniakami ze swojego miasta (zwłaszcza z większych miast może się to udać) i złożyć petycję do odpowiednich urzędów, może spółdzielni o możliwość zagospodarowania kawałka terenu, tzn. pomoc w postawieniu siatki (to chyba najwięcej będzie kosztować), na pewno miasto chętnie by się przyłożyło do jakiś koszy na odchody, a resztę, tzn. jakieś płotki, ławki można wygospodarować, kupić okazyjnie od producenta, kupić używane, poszukać na złomowisku (różne rzeczy się tam trafiają, nie tylko metal) itd. No i oczywiście trzeba wtedy pamiętać, że to musi być co jakiś czas konserwowane. A przy okazji zrobić akcję, tzn. jakieś plansze, ogłoszenia o psach szukających domu itd. I ja bym się w coś takiego zaangażowała w swoim mieście, ale nie znam nikogo ze swojego miasta, kto by się chciał przyłączyć do akcji. Większość osób puszcza luzem swoje psy w miejskim parku i wszystkim psom to uchodzi... oprócz amstaffów, choćby nie wiem jak przyjaznych, spokojnych, zapatrzonych w swojego pana/panią i zabawę. Dlatego, jeśli nie mam czasu, żeby jechać kilka kilometrów za miasto, to wypuszczam swojego psa na 10-metrowej taśmie, w parku, w miejscu, gdzie nikt nie chodzi - na szczęście są takie miejsca w moim parku. Ale ostatnio stwierdziłam, że taśma jest za krótka :diabloti: - zaliczyłam swoim ryjkiem glebę, gdy pies nie dojrzał, gdzie spadł rzucony przeze mnie patyk :lol:
  10. [quote name='Nikki']Zbieramy kasę na sterylizację znalezionych, bezdomnych psów i kotów oraz zwierząt przebywających w schroniskach. Szukamy domów "ulicznym" pieskom i kotkom. Niedługo powstanie strona o tej akcji.[/QUOTE] Akcja "sterylizacja" jest jak najbardziej potrzebna. Faktycznie, nie tylko na wsiach pokutuje przekonanie, że suczka musi mieć chociaż raz szczeniaki - wg niektórych - dla ich własnego zdrowia :angryy: W ogóle w społeczeństwie jest małe uświadomienie co do traktowania zwierząt, np. co robić z niechcianymi ciążami i rodzącymi się potem szczeniakami? Najczęściej kończą one utopione, w worku, czy też są zabijane uderzeniem w głowę. Taka jest prawda. Proponuję zacząć od tego, co jest najprostsze - ze względu na koszty i szybkość rozpoczęcia działania - [B]uświadamianie ludzi o konieczności sterylizacji[/B]. Dziwi mnie, że na stronie [url=http://www.sterylizacja.pl]sterylizacja.pl[/url] w ogóle nie ma [B]żadnych [U]ulotek[/U][/B] z odpowiednimi tekstami, aby je można było rozpowszechniać, choćby w lecznicach dla zwierząt, czy też rozdawać indywidualnie?! Jeśli ktoś ma informacje na temat istniejącej ulotki uświadamiającej, to ja poproszę o namiary - sama chętnie ją upowszechnię w swoim miejscu zamieszkania, jak i w innych miejscach (sporo podróżuję po Polsce - taką mam pracę). Jeśli takiej ulotki nie ma, to czas najwyższy ją opracować. Zastanawiam się, czy np. władze miejskie, czy powiatowe nie byłyby chętne partycypować w kosztach druku. Ale do tego trzeba mieć tekst skonsultowany z odpowiednimi ludźmi, tzn. najlepiej lekarzami, specjalistami. Złożenie gotowego materiału ze zdjęciami (tutaj przydałaby się współpraca dogomaniaków, bo trzeba mieć prawa autorskie do zdjęć, a przecież chodzi o to, aby zrobić to jak najmniejszym kosztem, ale z jak największym efektem) to nie jest problem - złożyć mogę ja (pracowałam kiedyś w DTP), ale i wiele osób by sobie z tym poradziło, bo widziałam już całkiem niezłe plakaty robione przez dogomaniaków, więc i z ulotką nie byłoby problemu. Póki co moglibyśmy drukować je na swoich drukarkach, kserować, ale potrzebne są teksty! Przekopiować ich po prostu z internetu nie można, bo to znowu kwestia praw autorskich. Co myślicie o tym? Czy w ogóle Nikki coś działasz dalej w temacie?
  11. Mnie się wydaje, że ta reakcja to wynik tej rozmowy z sędziną, która miała zrobić coś w temacie dobrowolnego zrzeczenia się psa przez jego właściciela. Zastanawia mnie fakt, że DOPIERO TERAZ właściciel zainteresował się, co się dzieje z jego psem, teraz zaczął się martwić o jego los?! :-o Jak się jest tak bardzo związanym ze zwierzęciem, to siedząc w "sanatorium" można kogoś poprosić (np. tego brata, który to się teraz niby zaopiekuje Dragonem), aby choć doglądać psa w schronisku, nawet jeśli nie ma możliwości wziąć go z tego schronu. Można przecież z nim wychodzić na spacer! A czy ktoś tam oprócz Was, dziewczyny wychodził z Dragonem?! Możliwe, że faktycznie właściciel jest związany z psem, a może po prostu pies trafi w jeszcze inne ręce - zostanie sprzedany, wykorzystany do krycia w jakiejś pseudohodowli. Nie wiem, co tutaj jest faktem, a co domysłem, ale myślę, że może lepiej byłoby przejąć psa od brata jego właściciela. Zresztą, skąd ta pewność, że pies znowu nie trafi do schroniska? A propos: dobrze by było, gdyby pies miał chipa, jakby co :shake: (odpukać).
  12. A czy ktoś może napisać, jak się mają obecnie sprawy z jego właścicielem? Tzn. ja wiem, że facet czeka na sprawę, ale może wiecie coś więcej? Bo tak się zastanawiam, czy nie można by było w jakiś sposób wpłynąć na sąd (wiem, naiwna jestem) na przyspieszenie sprawy i wydanie decyzji, właśnie ze względu na to, że tego typu psy mają utrudnione szanse na DT, a i na DS (ast, tymczas, wyrok), a pies marnieje w oczach, do tego niedługo zima, a to nie jest pies, który łatwo znosi takie warunki będąc cały czas na dworze. Ponadto wiedza o tym, jak się mają sprawy z tym człowiekiem, jakieś terminy rozpraw itp. dałyby jakieś pojęcie, jak długo może się to jeszcze ciągnąć dla psa. Może jakaś akcja w tym temacie? Nie wiem, nie znam się, tak gdybam, ale nie odrzucajcie od razu, bo może trzeba spróbować? P.S.: Czy ten człowiek siedzi, czy jest na wolności? Jeśli jest na wolności to czy ma prawo odwiedzać swojego psa? I w ogóle czy dowiadywał się o swojego psa w tym schronisku (jeśli właściciel jest w porządku, a nawet nie ma prawa go odwiedzać, to - jeśli mu zależy na psie - to powinien się od czasu do czasu interesować). Jeśli właściciel się w ogóle nie interesuje (o ile ma taką możliwość), to by znaczyło, że mu nie zależy, że o niego nie dba, a więc jakaś argumentacja dla sądu...
×
×
  • Create New...