Jump to content
Dogomania

B_S

Members
  • Posts

    41
  • Joined

  • Last visited

B_S's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Przepytałam wszystkich, którzy w 2008 r. pracowali na Książęcej i ustaliłam, że poród Nuki dbierała dr Awa Sawaszkiewicz. Przeżył jeden szczeniaczek - samiec. Najpierw była wersja, że była to Pani Iwona z Pragi w Warszawie. Ale teraz ustaliłam, że tego pieska adoptowała, najprawdopodobniej w sierpniu 2008 r. inna osoba, która tam sprzątała - Pani Kasia, która po odejściu z pracy założyła zakład pogrzebowy lub w nim pracuje. To przecież dość charakterystyczna informacja. Niestety, na Książęcej nie mogą dotrzeć do jej nazwiska i danych kontaktowych, bo zmieniali system i wszystkie dane są dopiero od 2010 r. Świat czasem bywa mały, przecież nikt nie zapada się pod ziemię. Jeśli ktoś zna, kojarzy tą osobę, proszę o pomoc w złapaniu kontaktu, jestem to winna Nuce. Być może ta Pani teraz to czyta lub ktoś z jej znajomych, więc do niej moja gorąca prośba o kontakt. Piesek miałby teraz ok. 7,5 roku. Czy żyje? Czy jest zdrowy? Czy jest podobny do Nusi? Proszę, poradźcie mi, jak i gdzie jeszcze szukać. Może ktoś kojarzy lub zna tę osobę? (DM)
  2. Tak bardzo mi jej brakuje. Zabrał mi ją rak i o to mam pretensje do tego tam na górze, że jej taki los zgotował po tym wszystkim, co przeszła i dla siebie wywalczyła. Zawsze była 100%-tową alfą, a jej żywiołem była walka - walka o siebie i swoje wymarzone życie. Nuka była zawsze wesoła, pogodna i czerpała z życia pełnymi garściami. Cały mój świat runął w tym momencie. Budziła mnie punktualnie o 8:30 na siku, lizała po twarzy i niuchała, a na dobranoc tuliła się i dawała buziaki. Świat stał się teraz taki cichy i pusty, a ja nie potrafię bez niej żyć. Więcej na razie nie mogę, brak mi słów... Na jej wydarzeniu będę co raz wrzucać jakieś wspominki z naszych wspólnych podróży i przygód, które Nuka tak kochała. https://www.facebook.com/events/234926209990339/ Tymczasem jeszcze za życia Nuki obiecywałam jej, że skontaktuję się z osobą, która w 2008 r. adoptowała jej synka i go od niej przytulę. To teraz taka moja fiksacja, ale poszukuję kontaktu do tej osoby. Kiedy Nuka w 2008 r. była odbierana z interwencji była w zaawansowanej ciąży i za 3 dni urodziła szczeniaki w lecznicy na Książęcej. Większość szczeniaków Nuka zagniotła w ciasnej klatce, przeżył jeden piesek. Pracowała tam Pani, która sprzątała (na umowę zlecenie), prawdopodobnie ma na imię Iwona i mieszka na Pradze w Warszawie. To ona adoptowała synka Nuki. Jeśli ktoś zna, kojarzy tą osobę, proszę o pomoc w złapaniu kontaktu, jestem to winna Nuce. Być może ta Pani teraz to czyta, więc do niej moja gorąca prośba o kontakt. Piesek miałby teraz ok. 7,5 roku. Czy żyje? Czy jest zdrowy? Bardzo chcę go poznać, to taki mój dług wobec Nuki.
  3. Nawet nie sądziłam, że ten wątek jeszcze istnieje, ale sobie pomyślałam, że zajrzę i proszę... Jeśli kogoś ciekawi, co u mnie i Nuki, niech zaglądnie tutaj: [url]https://www.facebook.com/events/234926209990339/?ref=5&source=1[/url] [url]https://www.facebook.com/MFOZ.Warszawa/events[/url] Trzymamy się dzielnie i nie poddajemy się. Pozdrawiamy - Diana i Nuka
  4. Zapraszam do ogladania najnowszych fotek Nuki, są tutaj: [URL]http://www.amstaff-pitbull.eu/viewtopic.php?f=71&t=169&start=60[/URL] A u nas w Wa-wie dzisiaj leje i Nuka wytytłała się w błocku i była kąpana. Potem ją nacierałam ręcznikiem. A w nagrodę uwaliła się na kołderce przy kaloryferku i dostała psie ciastka.
  5. Hej! Nie wiem, czy wolno dawać linki do innych forów, ale jesli ktos chce zobaczyć co u Nuki i Buki, to zapraszam tutaj: [URL]http://www.amstaff-pitbull.eu/viewtopic.php?f=71&t=169&hilit=Nuka&start=60[/URL] Są w miarę nowe fotki. Mamy mnóstwo nowych, wiosennych fotek, ale nie mam ich gdzie zgrać, bo mam tylko 3GB na dysku i muszę najpierw zgrać na płyty dane z kompa, by je usunąć, a to nie takie proste, bo nie mam nagrywarki. W kazdym razie zimowy ogródek zamienił się w wiosenny orgródek, a potem w piaskowy. Kupiłam mieszankę traw "Polska łączka" i jutro będę siać, bo jak suki biegają po podwórzu, to ja mam piach w gębie i cos z tym trzeba zrobić, bo dziewuchy zakurzone z dworu przychodzą i piach do wyrek noszą. Dodatkowo kopią doły; Buka tradycyjnie, a Nuka podpierając się jedną łapą lub na leżąco. No skeczu z tym co niemiara. Nuka już zna tu wszystko, więc tylko czasem się przewraca. Wczoraj poszedł do adopcji Tajfunek - półroczny Amstaffek, którym Buka i Nuka się opiekowały. To tak w skrócie. Wkrótce obiecuję nowe foty. Pozdrawiam wszystkich, także i tych, którzy na mnie psy wieszali, jak się tyle czasu przymierzałam do adopcji Nuki. Z jednej strony dzis nie oddałabym jej już nikomu za żadne skarby Swiata, ale z drugiej strony, chyba nie mogłam jej wczesniej adoptować, bo żal po stracie Misia był zbyt silny. Zresztą dzis też z Busią wspominamy Misia, opowiadam o nim Nuce... Tak to niestety jest, że dla psa 17 lat to dużo, dla nas krótka chwila i chcielibysmy, by żyły co najmniej dwa razy dłużej. Jesli chodzi o Bukę i Nukę to cieszą się dobrym zdrowiem. W niedzielę wybieramy się na Dzień Ziemi.
  6. Ja niestety nie robiłam fotek, bo cały czas "obserwowałam horyzont". Moja Bukutka była bardzo zaciekawiona "dziwną" koleżanką, ale i bardzo grzeczna. Nuka natomiast próbowała..., ale nie było tak ostro jak z tym pitbullkiem w grudniu. Tak sobie myslę,że gdybym miała ją na codzien, to korzystając z rad Kasi byłabym w stanie przyzwyczaić ją do Buki i pracować z nią na posłuszeństwo (głownie pod kontem komendy "nie rusz, to nasz piesek" i "nie wolno gryźć pieska" - do skutku). Mam koleżankę, która szkoli jakąs "nową", bezstresową metodą, to by mi pomagała. Tylko, że fajne plany planami, a ja muszę cos zrobić z własnym życiem - muszę mieć dom, żeby mieć Nukę gdzie zabrać, a najlepiej w ogóle miejsce, gdzie można np. pracować z psami. W grę wchodziłyby Ursus, Włochy, Bemowo, Bielany lub ewentualnie kierunek na Piastów, Pruszków etc. Jak ktos ma cos takiego na oku, proszę dać znać. Najważniejsze, żeby była uregulow. syt. prawna i żeby lokum miało cały dach. Wiele napraw i remontów jestem w stanie wykonać sama. W tym tyg. nie zanosi sie na mój wyjazd do Nuki, bo szykuje mi się poważna interwencja, a na domiar złego w warszawskim TOZie odcięli telefon i nie możemy się nigdzie dodzwonić, co nas kosztuje dużo wysiłku i niezłej ekwilibrystyki.Z uwagi również na powyższe jeszcze intensywniej szukam pracy.Jakby cos się działo,to póki jest jeszcze internet,prosze o kontakt mailowy lub telefoniczny ze mną.Acha,sądzę,że fajnie by było,skoro tyle osób zgłosiło chęć przyjazdów doNuki,żeby kontaktowali się z Elą i P.Pauliną i o ile jej to nie sprawi kłopotu,w miarę często odwiedzaliNukę.Ja chciałabym przyjechać do niej w przyszłym tyg.,ale znowu z kims.Nie mam samochodu,a fajnie by było znowu popróbować przyzwyczajać ją do Bukutki,więc proszę o kontakt jesli ktos chciałby zabrać mnie i Bukę z Warszawy.
  7. Tak, jak pisze Fela, nie było mnie w piątek u Nuki, bo Pani Paulina jechała na Przegląd Teatrów i nie chciała, żebym jej się tam wałęsała. Ale umówiłysmy się na przyszły piątek. Może będzie miała czas i Doddy, to wtedy pojedziemy do niej z moją Bukutką. A jak nie, to jadę sama. Chcę jej zafundować dłuższy spacer, bo jej się nudzi. Zapytam P. Pauliny, gdzie tam można bezpiecznie z nią pójść. Może Fela da się wyciągnąć, to by uwieczniła ten spacer? Patrzyłam na tę stronę hoteliku i tresury P. Marka, ale sądząc po kodzie pocztowym, to jest woj. dolnośląskie, to już w ogóle dla nas z Mazowsza koniec Świata. U nas własnie burza. Mój Buczytrol burzy się boi. A ciekawe, jak Nuka? Ona u meneli mieszkała, więc raczej odważniejsza jest. A może jeszcze szczeniaczka ktos chce? Niańczymy z Buką dwie amstaffkowe sunie - kremową i wątrobiano-pręgowaną. Mają po 2 m-ce. Coraz fajniejsze się robią - żrą, gryzą wszystko i robią stumilowe kupy. Będą z nich fajne piechy, ale to już zupełnie inna historia...
  8. [quote name='Fela']B_S, przyznaję, że Nuka jest fajnym psem, ale we mnie z kolei się gotuje, gdy krytykujesz sposób zajmowania się Nuką - na forum, na odległość, jednocześnie jako alternatywę wybierając schronisko na Paluchu :angryy: Zostawiłaś psa ludziom (właścicielom hotelu) na głowie, doceń więc, że w ogóle zajmują się nią, bo nie wszędzie przyjęliby psa w takim stanie.[/quote] Tak, tylko, że ja przynajmniej do pewnego momentu do niej jeździłam, ale kiedy pisałam, że mój pies jest umierający i żeby też do niej jeździć, bo ja nie mogłam, to wtedy o Nuce ucichło (bo ja od pocz. 2009 r. nie zagłądałam ani na fora, a u niej byłam przed Sylwestrem, a 1 II '09 umarł mój Misio, przeżywszy 16,5 roku! od urodzenia u mnie) i obronny atak widzę z Waszej strony, bo myslę, że przynajmniej niektórym jest wstyd, że nic nie robili, a teraz zgrywają swięte oburzenie. Najpierw nie było na nią kasy i opiekę miał przejąć TOZ, potem TOZ stwierdził "nieadopcyjna-euatanazja". Przynajmniej zagrałam jasno i uczciwie: bez histerii - Paluch to nie obóz koncentracyjny, a schronisko jest lepsze niż smierć. Ja zostawiłam psa ludziom na głowie? To pies z interwencji, nie mój. Jakos nikt go nie chce i wolą ją widzieć martwą. Wszyscy też chyba zapomnieli, że w lipcu i wrzesniu 2008 r. zarobiłam na nią na Wystawach Psów Rasowych w Warszawie w sumie 2000zł! Do tego kilka stówek w X 2008 r. w Nw. Dworze Maz i w IV 2009 r. w NDM 400 zł. Ciekawe czy ktos uzbierał więcej? Nie wspomnę jeszcze o kasie z innych kwest, która też w całosci poszła na Nukę. I to wszystko zarobiłam ja sama, organizując stoisko i zbiórkę pod szyldem TOZ, co może potwierdzić np. Fundacja AST. Jeszcze jakies komentarze? Podoba mi się, że przynajmniej Fela rzuca konkretami. Dzis rozmawiałam z P. Pauliną (w końcu nie byłam u Nuki, bo P. Paulina dzis miała w planach przegląd teatrów, ale umówiłysmy się na wizytę u Nuki w przyszły piątek) i ona nie zamierza goscić u siebie na zawsze Nuki w hotelu. Oczekuje, że sunia znajdzie dom w ciągu najbliższych miesięcy. Pytacie o potrzeby fizjologiczne. Nuka sama się załatwia; normalnie na spacerze; nie robi pod siebie, jesli o to chodzi. A kim jest ów tajemniczy Pan Marek i jak daleko od W-wy miałaby przebywać Nuka? Acha, zastanawiam się jeszcze nad jedną opcją, tylko ktos musiałby mi pomóc. I nie łapcie mnie za słówka, bo jeszcze niczego nie obiecuję; otóż, chcę sprawdzić, czy Nuka dogaduje się z moją Buką. Na razie tylko ROZWAŻAM (i nic ponad rozważanie w tej chwili) jej adopcję, a zależy to od tego, czy nie zeżre mojej Buki. W tym celu potrzebna mi jest na wizytę druga osoba, która w razie czego odciągnie Nukę, by nie pogryzła mojej Amstaffki. Jesli nic z tego nie wyjdzie, to trudno, ale chcę spróbować. Nie ukrywam, że myslę o Keiti, bo ona się zna na TTB (bez urazy do wszystkich innych). Ela albo Beata (nie mylę imienia?), która była ze mną w zeszłą srodę - a może któras z Was pomogłaby mi zrobić taki eksperyment zapoznawczy. W końcówce XII 2008 r. taki eksperyment z młodym radosnym Pitbullem się nie udał - Nuka nie zaakceptowała go, a miałaby fajne towarzystwo; co prawda blok i winda, ale za to towarzycho było super. Ale Nuka reagowała z dużą agresją na tego Pitka, co może potwierdzić Pani Grażyna. Może to zabrzmi dziwnie, ale moja sunia jest taka łagodna, boi się agresji i nie chciałabym, żeby ktos jej zrobił krzywdę. ale z drugiej strony jest po smierci Misia taka samotna, dlatego chcę spróbować, czy dogadają się z Nuką.
  9. W literaturze fachowej piszą, że TTB lubią wodę, ale zdaniem mojej Buki to ohydne pomówienie. Buka wody nie lubi, choć lubi prysznic (ciepły), ale do rzeki za kijkiem skakała tylko raz, bo Misio skakał. Ale drugi raz jak bylismy gdzies nad wodą, to i za Misiem nie skakała. Ona jest bardzo wrażliwa; np. jak zaczyna padać deszcz, to otrząsa się po pierwszych kroplach i ciągnie mnie do domu. Kiedys była z drugą Amstaffką nad wodą i tamta pływała, ale nawet jak moją próbowała wrzucić lub zepchnąć w zabawie do wody, to Buka zwinnie odskakiwała, a do wody wpadała koleżanka (Hienka). Z psami, tak jak z ludzmi, każdy ma inny charakter; jeden lubi mydło, a drugi powidło.
  10. [quote name='Olka_Olga']kiedys zeby zarobic wyprowadzalam psy i m.in. mlodego bullterierra(rozkosznego po PT). spotkalam mloda kobiete z dzieckiem i usluszalam glupi tekst w moja strone:"Moj Kubusiu, mamusia powie ci ze z takimi ludzmi nie nalezy sie zadawac! Ma brzydkiego psa, pewnie sama jest nienormalna!" nie wytrzymalam i wypalilam:"Mamusiu Kubusia, a teraz ja cos ci powiem - musisz miec nierowno pod sufitem!" wiem, ze to nie bylo rozsadne, ale takie teksty to wrecz mnie rozwalaja. To bardziej boli niz piacha po twarzy. GLUPIE TO SA STEREOTYPY TYTU :"Terrier typu bull=agresja=walki psow=narkotyki" mam cicha nadzieje ze nikt z naszych forumczykow nie jest takim lekkoduchem[/quote] A ja z doswiadczenia wiem, że każdy, kto daje dziecku lub zwierzęciu na imię Kubus jest co najmniej infantylny, że nie wspomnę o grubszych zaburzeniach psych. Ktos mnie kiedys pytał, że pewnie z moją sunią nie boję się chodzić do nocnego na zakupy. Odpowiedziałam, że nie chodzę z nią do sklepu, bo od chodzenia z psem to jest spacer, a spod sklepu to jedynie psa mogą komus ukrasć.
  11. Na szczęscie z tym schorzeniem, to jeszcze psa nie miałam, ale za to znam bardzo dobrze lecznicę przy Ul. Białobrzeskiej w Warszawie. Przyjmują tam Państwo Jagielscy, na codzień wybitne autorytety, wykładowcy SGGW. Robilismy (w sensie TOZ) tam nie raz bardzo trudne przypadki i wszystkie operacje były udane. Jesli mogę, to cena (jak na Warszawę) wcale nie jest wygórowana (sterylka suki w lecznicy przy Gagarina, kosztuje np. 650 zł!) i szczerze polecam tę lecznicę (kiedy mieszkałam na Ochocie leczyłam tam też swoje zwierzęta).
  12. Fioneczka, napisałam, że "w hotelu Nuka ma aż za dobrze", bo neurolog powiedział mi, że noszenie jej na rękach czy wpychanie karmy wręcz do pyska w niczym jej nie pomaga, a wręcz szkodzi, bo ona wtedy nie pracuje nad przystosowywaniem się. Jak mi własciciel hoteliku mówi, że jesli Nuka się przewróci, to leży tak godzinę, to mi się gotuje. Przecież trzeba ją podniesć i isć z nią dalej. A miskę trzeba jej postawić dużą i nie przewrotną np. stary gar i ona się sama nauczy w nią trafiać. Tak samo z wodą. Utuczyli ładnie pieska, ale nie mają dla niej zbyt wiele czasu, dlatego napisałam, że za dobrze. W kwestii przyjazdów do niej, miałam na mysli ludzi z Warszawy i okolic, ale widzę, że ochotnicy na wojnie wyginęli. Nie spodziewam się, ze ktos będzie 550 km do niej jezdził. Ale miłosnicy Bull z W-wy i o0kolic, tak. Dlaczego ja się z tym miotam od paru miesięcy? Nikt nie chce patrzeć na taką sunię? Łatwiej być na dystans, a potem skrytkować? W sprawie zaległej faktury, pisałam już: przelew z Oddz. Warsz. TOZ poszedł w poniedziałek i te wpłacone przez Zuzlikową 62 zł. też zostały w to wliczone i w sumie kasy na Nukę (w tym uzbierane przeze mnie ponad 400zł) razem z Waszymi wpłatami było niecałe 600 zł. Resztę, czyli 150 dołożył Warsz. Oddz. TOZ i te 750 zł. za marzec zostało zapłacone w pon. Widzę, że temat wspólnych wyjazdów do Nuki został zignorowany lub sprytnie pominięty. W każdym razie je dzis do niej jadę i ponawiam propozycję wyjazdów do niej dla innych miłosników bullowatych z Warszawy i okolic. Fela może przyznać, Nuka jest naprawdę fajnym psem, nie ma się czego bać.
  13. Ela, zgodzę się z Tobą. Co ciekawe, że byli to wolontariusze SPK, którzy zastanawiali się również nad tymczasem dla szczeniaków. A na drugi dzień tel., że dziadek mówi "albo pies, albo oni". Albo słomiany zapał, albo sciema na maxa. Fioneczka, Twój post też powinnam zostawić bez komentarza, ale zapytam: A co Ty zrobiłas dla Nuki? Czy ktos był u niej zimą i na wiosnę, kiedy pisałam, że jestem zarobiona w TOZ-ie i nie mogę do niej jeździć? Tak łatwo kogos osądzać, jak się nie ma 15 interwencji dziennie i nie zapieprza się za darmo, jeszcze w atmosferze ogólnego dziadostwa i biurokracji panującej w TOZ. Stąd też była prosba, żeby wpłacać na konto Fundacji AST, a nie TOZ-u, bo wszystko tu zżerają biurokratyczne procedury. Apele pojawiały się sukcesywnie na forach. A tu są namiary na Fundację AST: [URL="http://www.adopcjebull.pl"]www.adopcjebull.pl[/URL] A teraz pytanie: Jak znowu wokół Nuki sprawa przycichnie, będzie nadal tkwiła osamotniona w hotelu, bo wszyscy oglądali się na Dianę, a Diana nie miała czasu? Dziewczyny, ja jestem bezdomna i bezrobotna w tym momencie dzięki TOZ-owi, któremu oddałam 5 lat życia. Ktos by tak chciał; najpierw za marne grosze, a teraz za darmo?! Szukam pracy i jakiejs rudery do zamieszkania, bo na wynajem mnie nawet nie stać. Kto czytał moje posty, kiedy prosiłam, żeby jezdzić ze mną do Nuki?! Pomysł (nie mój) z płatnym DT jest niekiepski, tylko, że myslę, że w ogóle z kasą jest krucho. Jesli chodzi o kasę, to chwilowo nie mam możliwosci pozyskania jakichs darowizn pieniężnych, ale byłabym w stanie podarować koce, kołdry etc (tego mamy dużo), załatwić jakąs karmę, witaminy, smakołyki. Mogę też przekazać różne muzyczne kasety, fanziny na bazarek dla niej. No i jak znajdę robotę, to w wolnym czasie do niej jezdzić. Mimo mojej koszmarnej sytuacji, ponawiam propozycję: Zróbmy dyżury na wyjazdy do Nuki. Ja np. deklaruję się w piątki o 16:00. Kto ze mną chce jechac w ten piątek? Propozycja konkret, czekam na zgłoszenia.
  14. Byłam u Nuki w srodę z Elą i Beatą. Nuka była u Neurologa w Milanówku, który stwierdził, że nic się jej nie pogorszyło, ale też i nie poprawiło. Nie ma na to leków, witaminy, lecytyna. lekarz powiedział, że jej mózg dostosowuje się do sytuacji i kazał z nią pracować (spacery, zabawa), pomagać na ile można, ale też nie wyręczać w niczym i dostarczać dużo bodźców ze swiata zewnętrznego. Niestety, wciąż najbardziej interesujący Nukę bodziec, to podbieganie do ogrodzenia, gdzie można poszurać do Rottweilera sąsiadów. Wtedy rozpędza się i ładnie podbiega w celu awanturnym. Oczywiscie w hotelu ma aż za dobrze, bo bardzo dobrze ją karmią i wręcz nadmiernie pilnują. Niestety, jesli Nuka położy się na trawie, bo są nudy, to sobie tak leży i nic nie robi. I to też jest moja wina, bo nie za często do niej przyjeżdżam, ale, jak znajdę senowną robotę, to postaram się jej więcej wolnego czasu poswięcać. Drugi raz byłam u niej w piątek z bardzo sympatyczną rodzinką z dwójką dzieci. Matka dzieciaków, zootechnik po SGGW, bardzo ładnie z Nuką pracowała i spodobali mi się ci ludzie. Niestety, mieszkają z rodzicami i na drugi dzień zadzwonili, że dziadek się nie zgadza na psa. Szkoda, że wczesniej go o to nie spytali, bo tylko suni narobili nadziei. Chcę jeszcze napisać, że opiekę nad Nuką przejęła Fundacja AST i w związku z tym, że dzis na konto TOZ ktos wpłacił 60 zł, przypominam, aby nie wpłacać pieniędzy na konto TOZ, tylko na konto Fundacji AST. Dzis została również przez TOZ zapłacona zaległa marcowa faktura za Nukę. Ale m. in. w związku z faktem, iż z dniem 1 VI odchodzę z TOZ i nie będę w stanie tego kontrolować, jeszcze raz proszę, aby wpłat na Nukę dokonywać na konto Fundacji AST, która sunię przejęła pod swoją opiekę. Jak już znajdę nową robotę i mieszkanie i trochę stanę na nogi (moja własna sunia - Buka ma zerwane więzadło krzyżowe w prawej nodze i prawdopodobnie czekać nas będzie kosztowna operacja), to wtedy planuję w wolnym czasie wspierać Fundację AST, choćby 1% podatku czy jakąs darowizną. A może kiedys będę miała warunki, by wziąć do siebie Nukę. Póki co Nuka w hotelu i jesli ktos sensowny chciałby ją adoptować, będę dawać cynk (w niedzielę zadzwoniła babka, która chciała ją adoptować na podwórko do budy w Wesołej, wytłumaczyłam jej, że Nuka do budy się nie nadaje). Acha, odnosnie pomysłu z domem tymczasowym płatnym. Zaproponowałam to sporej ilosci osób, m.in. mojej matce, która ma dom z ogrodem. Ona mi na to, że nie mogłaby codziennie na nią patrzeć, bo jej się serce kraje, jak widzi tak nieszczęsliwego psa. Jak ją widzi, to grochowe łzy jej lecą. I co ja poradzę, jak większosć tak ma. TOZ-owcy nad nia płaczą, ale np. potencjalnym ludziom do adopcji w mawiają, że jak będzie brała leki, to wyzdrowieje, albo, że poradzi sobie na podwórku w budzie. Wiem, pomysł mój ze schroniskiem był zły, ale jak tu w ogole działac w organizacji, jak inni woleliby ją widzieć w budzie lub wydać kasę na jej eutanazję. Wiem, zaniedbałam wizyty u niej, a teraz się mądrzę, ale Ela i dziewczyny też to widzą: ona chce żyć. Mam nadzieję, że po moim odejsciu z TOZ-u wreszcie będę miała więcej czasu. Kasia, skoro AST przejął Nukę, to pamiętaj, że w hotelu zostawiłam jej badania, przejmij nad nimi pieczę. Dziewczyny, mam trochę płytek CD z gazet, fanzinów, kaset z muzyką metalową i HC, chciałabym je przekazać na bazarek dla Nuki. Tylko komu mam przekazać? Acha, foty Nuki ze srody i piątku przeslę do Kasi z AST-a z uprzejmą prosbą o zamieszczenie tu i na forum Amstaff-Pitbull.
  15. Zamiesciłam to ogłoszenie na forum o bullowatych Amstaff-Pitbull, tu link: [url=http://www.amstaff-pitbull.eu/viewtopic.php?f=7&t=2518]Szczecin-własciciele pogryzionego Staffika poszukiwani • Psy i prawo/Dogs and law • http://amstaff-pitbull.eu • Forum miłośników wszystkich bullowatych.[/url] Warto by było, by wszyscy poszkodowani skontaktowali się ze sobą i złożyli zawiadomienia o przestępstwie na swoim komisariacie policji w Szczecinie. Złożenie takiego zawiadomienia może spowodować, że policja będzie poszukiwać właściciela Briarda, który "nie zachowuje zwykłych i nakazanych srodków przy trzymaniu psa" (art. 77 Kodeksu Wykroczeń) oraz niejako szczuje nim i nie robi nic, by choćby odciągnąć psa w czasie ataku, co mogłoby też podlegać pod art. 108 Kodeksu Wykroczeń. Podaję też tel do szczecińskiego TOZ-u, do szefa Zachodnipomorskiego Inspektoratu Okręgowego TOZ, P. Andrzeja Gańskiego: 091-4870437 i kom.:0-603434154 - mogą pomóc zobligować policję do działań w tej sprawie itp. Sądzę, że osobom, których psy zostały poszkodowane, taki kontakt się przyda.
×
×
  • Create New...