Jump to content
Dogomania

Dragonova

Members
  • Posts

    26
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Środa Śląska/Bischdorf

Dragonova's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Bywam tu, chociaż nieczęsto. Mam sporo rzeczy na głowie, a mama raczej średnio radzi sobie w internecie. Za to telefonicznie porozmawia chętnie. Co u nas? Byliśmy na AR zrobić rentgen płuc, tchawicy, serca, kręgosłupa i bioder. W poniedziałek pojedziemy na interpretacje tego wyniku do naszej wet, bo niestety sami niewiele z tego rozumiemy. Podobno jest stan zapalny w płucach(płuca były głównym punktem badania, bo od pewnego czasu Kiwi kaszle, nasza wetka podejrzewała zapadnięte oskrzele, ale kazała zrobić to RTG i dobrze - teraz będziemy mogli go leczyć) i jakieś narosty na kręgosłupie(spondyloza?). Serce i cała reszta w porządku. Zapalenie ucha wyleczone, skóra zdrowa, sierść ładnie odrasta i jest mocniejsza. Oczy, jak już chyba pisałam, pozostaną ślepe, ale nie jest to przecież tragedią. A z ciekawostek – Kiwak niesamowicie reaguje na jeże, a tej jesieni było ich w naszych okolicach sporo. Potrafi wytropić jeża z odległości kilkunastu metrów i wyciągnąć go spod sterty liści i gałęzi. Szczególnie ciekawe jest to zważywszy na fakt, że niekiedy Kiwi ma trudności ze znalezieniem kuchni czy własnego kocyka, ale jeża na sporej przestrzeni wytropić potrafi. W ogóle spacery to coś co Kiwak lubi najbardziej, wyciąga mamę na coraz to dalsze wędrówki. Co do kotów to mam wrażenie, że Kiwi czuje się zagubiony. Kot sąsiadów łasi się do niego i ociera, nasze omijają go ostrożnie, a gdy podejdzie zbyt blisko prychają lub uciekają w popłochu. On co do nich nie przejawia agresji ani zainteresowania. W razie pytań zawsze możecie zadzwonić, mama jest w domu cały czas(oprócz czasu kiedy jest z Kiwakiem na spacerze).
  2. Żeby przerwać (dłuuuuugie) milczenie wrzucę cosik : Kiwak z czerwca [IMG]http://img296.imageshack.us/img296/4599/dsc00806jn8.jpg[/IMG] Kiwak dziś [IMG]http://img225.imageshack.us/img225/5348/dsc01224jj0.jpg[/IMG]
  3. Najlepsze jest to, że my tam pojechałyśmy z myślą o oczach, bo jeśli chodzi o grzyba to przecież stosowaliśmy już kuracje zapisaną przez naszą wetkę. No a pan dr. okazał się wcale nie być okulistą - 5 sekund gadał o oczach i przez następne 50 minut o grzybie, twierdząc przy tym ze ta kuracja, którą stosujemy jest zła i należy ją zmienić. Dodam, że gdzieś po 20 dniu terapii Kiwi przestał się drapać - i tak jest do dziś! Więc kuracja zła nie była - grzyba nie ma. Pomijam tu ogólną atmosferę tej wizyty i to w jakim stanie pan dr. nas przyjął. Może i on jest dobrym specjalistą, na pewno ma wiedzę i umiejętności... ale do dziś czuje niesmak po tej wizycie... z wielu powodów... A koty już OK. Nie ma większych problemów.
  4. Grzyb zwalczony, oczy nie do wyleczenia(byliśmy na wizycie u tego lekarza, którego poleciłaś - no comments chyba, że na maila, ale niekoniecznie chce mi się myślami wracać do tej wizyty). Co po za tym? Wszystko zdaje się układać, sierść powoli sobie odrasta i Kiwak pięknieje.
  5. [quote name='teapot']I jak Kiwaczek? Przyzwyczailiście się już do nowego image'u? Mam nadzieję, że pielęgnacja jest dużo łatwiejsza i grzyba szybko uda się wytępić! :mad: Ps. Alek pyta, dlaczego zamieniliście jego "dywanik" na jakiegoś rasowca?[/quote] Zarówno Kiwi jak i my czujemy sie z jego imagem coraz lepiej. Może wy, cioteczki, złe rozeznanie zrobiłyście i to jednak nie PON a sznaucer... :cool3: Żartuje oczywiście... to PON tylko fryzura bardziej awangardowa. Co do pielęgnacji to zaraz idziemy go kąpać - w Nizoralu. A póki co świeże, bo dzisiejsze, fotki: [IMG]http://img87.imageshack.us/img87/1732/dsc00512nm9.jpg[/IMG] [IMG]http://img228.imageshack.us/img228/7924/dsc00513if8.jpg[/IMG]
  6. No też się zastanawiam po co ten pędzelek... Generalnie mieliśmy mu tylko obstrzyc nogi, szczególnie, że na jednej z przednich łap ulokowała się cała kolonia grzyba - na łokciu. Mama tej fryzjerce wszystko wytłumaczyła, jak to ma wyglądać - miał być wygolony brzuch i łapy od kostek w góre, kawałek za łokcie. No i po godzinie mama wraca po psa a tam Kiwi we fryzie a'la sznaucer... Generalnie da sie do tego przyzwyczaić - początkowo jak na niego patrzyłam to się powstrzymywałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Podobno sierść odrośnie, ale to będzie trwało ponad rok - gdzieś tam czytałam na PONach, że tej rasy sie wogóle nie powinno strzyc bo im nie rosną włosy jak Yorkom i żeby po strzyżeniu włos wrócił do typowej długości to trwa miesiącami. Ale w kontekście walki z grzybem, którą ciągle toczymy, taka fryzura jest o wiele praktyczniejsza. Liczę, że na początku lipca zaczniemy stosować jakąś maść i nie będzie już rozstrojów żołądka jakie Kiwi ma po tabletkach.
  7. Ano...:roll: Podobno kiedyś odrosną... kiedyś... Pociesza mnie to, że teraz będzie można lepiej Kiwaka leczyć, szampon i maść będą miały większą możliwość rażenia bo łatwiej będą wchodziły w skórę, i w ogóle skóra będzie miała lepszą wentylacje... Dobrze, że Kiwak tego nie widzi - szczególnie tego pędzelka na ogonie... Załamałby się chłopak.
  8. [quote name='teapot'] nawet całkiem łysy byłby uroczy![/quote] Kiwi przed: [IMG]http://img225.imageshack.us/img225/197/dsc00421no8.jpg[/IMG] Kiwi po: [IMG]http://img229.imageshack.us/img229/361/dsc00439rx5.jpg[/IMG] Pani fryzjerka trochę poszalała. Efekt: zamiast PONa mamy sznaucera.
  9. No więc: zanim rozpoczeliśmy 30 dniową terapie antygrzybową, lekarz uprzedzał nas, że lek który będziemy podawać ma niefajne skutki uboczne typu biegunki, wymioty, ogólne osłabienie organizmu, brak apetytu itp. No ale podawaliśmy ten lek dwa tygodnie z hakiem i nic takiego nie miało miejsca, a Kiwi drapał się jak na początku(w prawdzie były dni lepsze i gorsze, czasem myśleliśmy, że już go swędzi jakby mniej, ale np. w nocy urządzał taki koncert drapania i czochrania, że masakra). No i w ubiegły weekend rzeczywiście zaczeły występować te niepożądane skutki, biegunka ciągneła się mniej więcej do środy, a wczoraj widać już było spora różnicę, Kiwi wreszcie może się wyspać, wcześniej nie mógł uleżeć kilku minut bo już go drapało. Niestety, dziś Kiwi jedzie na strzyżenie. Musimy ostrzyc nogi, żeby móc wcierać maść - to będzie następny krok terapii bo niestety brak drapania nie oznacza, że zabiliśmy tego grzyba na amen. Zostało jeszcze parę dni na tabletkach, a później zobaczymy. Szkoda mi trochę tej sierści - ładnie odrasta, szczególnie jak się go wyczesze po kąpieli, to wygląda jak PON z prawdziwego zdarzenia... No ale cóż... Wieczorem wstawię fotki wygląda po fryzjerze...
  10. Po ponad dwudziestu dniach terapii zdaje się mamy w końcu poprawę. Kiwi drapie się znacznie mniej, dziś prawie wcale. W prawdzie w weekend wystąpiły skutki uboczne podawania leku, o jakich na początku mówił nam wet, ale ważne, że lek działa - teraz mamy tego dowód.:multi:
  11. [quote name='lewkonia'] Czy tak powinno być?[/quote] Na pewno nie! I dziwne, że nie rozdzielili go z siostra zanim ją pokrył - czyżby nikt w zoo nad tym nie panował?
  12. [quote]Dziwne jest to, że za dyrekcji państwa Gucwińskich nie zdecydowano się na wasektomię Mago, ani na kastrację kotów. Czy to jakaś osobista niechęć do takich zabiegów? Lepiej było więzić niedźwiedzia w karcerze, a koty rozmnażać do gigantycznego stada niż poddać zabiegowi kastracji? Dziwne:razz:[/quote] W jakimś artykule czytałam, że Gucwiński twierdził, że Mago był by świetnym reproduktorem w przyszłości i dlatego nie chciał go wykastrować. Zaraz znajdę link do tego artykułu bo nie chce przeinaczyć. Proszę: [url]http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3612109.html[/url] Antoni Gucwiński: - Mogliśmy go też wykastrować. Mógłby wtedy być na wybiegu z córkami, przytyłby i nie byłoby niebezpieczeństwa, że wyskoczy. Ale nie chcieliśmy tego robić, bo to bardzo dobry materiał genetyczny. Urodził się w naturze, byłby świetnym reproduktorem.
  13. [quote name='ulvhedinn'] Równoczesnie nowy dyrektor zaczął pozbywac sie kotów. ok. 30 zwierzat wywieziono w nieznanym kierunku. Los ich jest nieznany. [/quote] Podobno te koty zostały wywiezione na wieś(gdzieś nawet była podana jej nazwa) i tam [U]porzucone[/U] z zarządzenia obecnego dyrektora oraz kierownika terrarium. Oczywiście dla tych kotów to oznaczało pewną śmierć ale z drugiej strony w ostatnim czasie(jeszcze za rządów Gucwińskiego) kotów w wrocławskim ZOO namnożyło się tyle, że trzeba było coś zrobić. Nikt niestety nie pomyślał nad znalezieniem kotom nowych domów(i tu winne są wcześniejsze i obecne władze ogrodu zoologicznego) - myślę, że wystarczyło by kilka ogłoszeń w prasie/mediach elektronicznych + na terenie ZOO i chętni by się znaleźli. Z tego co mi wiadomo to również toczy się postępowanie w tej sprawie przed wrocławskim sądem. Bardzo mnie zdziwiło to oskarżenie Gucwińskiego, jakoś nie mogłam sobie uświadomić, że człowiek znany przecież z niewątpliwie ogromnej wiedzy o zwierzętach, tak wiele dla nich robiący mógł tak paskudnie skrzywdzić tego misia.
  14. [quote name='teapot']Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Kiwi do Was trafił. ;)[/quote] Też się cieszymy. [IMG]http://img139.imageshack.us/img139/8319/dsc00048edyttk3.jpg[/IMG]
  15. No więc, kuracja antygrzybowa przebiega bardzo powoli. Kończymy pierwsze opakowanie tabletek, zostały jeszcze dwa opakowania do wykupienia. Na razie efekt jest niewielki, w ciągu dnia Kiwi drapie się jakby mniej ale rano i wieczorem jest masakra. Jeszcze ponad 20 dni kuracji przed nami i dopiero wtedy będzie można coś konkretnego powiedzieć. No i jeszcze kąpiemy go w tym leczniczym szamponie raz w tygodniu i to przynosi mu krótkotrwałą ulgę. A co po za tym... okazało się, że Kiwi potrafi szczekać. A właściwie nie tyle szczekać co szczeknąć bo to raczej takie jednorazowe wybryki:evil_lol: Koty już tak nie szaleją chociaż Miś bywa zazdrosny.
×
×
  • Create New...