Jump to content
Dogomania

kajusia78

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by kajusia78

  1. witam, widzę że dawno tu nikt nie zaglądał.... a problem alergii niestety jest mi bliski jak nie wiem co!! niestety. Zaczęłam od Puriny (wstyd, wiem ale człowiek na błędach sie uczy..) Dog Chow... potem Pro Plan..Britt a teraz Eukanuba Sensitive skin. U mnie tzn u mojej suczy głównym alergenem jest KURZ- na 5 w teście uczulają wszystkie.. ze kurczak to wiadomo... wołowina też, wieprzowina też...i trawy, chwasty..różne tam pyłki. ...po analizie składów różnych karm ona wydała mi się ok, ...mam jeszcze ze dwie, które moge spróbowac ale Euk podaje od dzis i chce wiedziec czego mogę sie spodziewac.... [B]Jeśli wątek Eukanuby Sensitive Skin [/B]gdzies juz jest to SORKI że sie powtarzam ale widac mi "umkło"...JAKIE MACIE ZDANIE O TEJ EUKANUBIE? Proszę o jakies info......Baaaardzo proszę...
  2. Witam...jak czytam co "LUDZIE" wyprawiają ze zwierzętami to uwierzyć nie mogę że to XXI wiek..... Zgłaszanie takich spraw do TOZ, SM czy Policje to NIC NIE DAJE!!!! [B]Jak ktoś jest sadystą i znęcanie się nad zwierzętami daje mu dziką satysfakcje to zawsze znajdzie sposób żeby robić to co "lubi".... [/B]Myślę że "takich" trzeba w końcu zacząć karać!!!!!! Przetapianie psów na smalec, obdzieranie kotów ze skóry-PRZECIEŻ ZA TO W NASZYM PAŃSTWIE NIC NIE GROZI!!!!! I do czasu jak to się nie zmieni to tak będzie cały czas :angryy::angryy::angryy: Tylko kogo obchodzi los zwierzaków..skoro są tacy (takie) co dzieci wyrzucają do śmietników??? Dzieje się bardzo źle... i musimy coś z tym zrobić... Komuś kto przywiązuje do drzewa psa skazując go na masakryczną śmierć życzę DOKŁADNIE TEGO SAMEGO: żeby zdychał z pragnienia, głodu i ze strachu..... Kto wyrzuca psa z jadącego samochodu- ŚMIERCI NA DRODZE W BÓLU I PANICE... kto bije... NIECH SAM ZOSTANIE SKATOWANY ..... tylko sprawiedliwości nie ma... bo sami do tego doprowadziliśmy.... ale jedno wiem: [B]NIGDY NIE POZOSTANĘ OBOJĘTNA NA KRZYWDĘ KTÓRĄ ZOBACZĘ.[/B].. nawet jeśli to uratuje jedno żywe stworzenie....
  3. ...pewnego dnia wróciłam z Vivcią ze spaceru....gdy lezała wymeczona w przedpokoju ja w kuchni przygotowałam jej jedzenie.....nasypałam suchego, nalałam wody i .....zamiast postawic miski na swoim miejscu...postawiłam na stole bo jeszcze chciałam coś zrobic. Wychodze z kuchni i mówie: Vivcia, jedzonko....(ona zawsze wtedy idzie i je)....powiedziałam i poszłam do pokoju. Siedze sobie ale chrupania nie słysze...wchodze do kuchni a ona stoi przed miejscem na miske(pustym niestety), wzrok wbity w podłoge,uszy i głowa smętnie spuszczone, ślina sie jej ciurkiem leje z pyska- chyba z głodu?? Obraca się do mnie i z oczu jej patrzy: ALE JA NIE MOGĘ TEGO MOJEGO JEDZENIA ZNALEŹĆ?!! ......
  4. kajusia78

    Metamorfozy

    Ludzie!! Nie Dodam ZdjĘcia- Tylko ChcĘ PowiedzieĆ, Że Wszyscy, KtÓrzy Zrobili Z Tymi Psiakami To Co Zrobili...... Brak SŁÓw... .......dobrze, Że JesteŚcie Na Tym Świecie.......wieli Szacunek...i...dajecie Mi Wiare, Że AnioŁki IstniejĄ..jednak....
  5. A Vivka uwielbia wszystko!!! PRAWIE... tylko na widok plasterka cebuli zaczyna szczekać, czaic się i przebierać przednimi łapami w miejscu..jakby chciała się wkopać w podłoge.....aha...i ostatnio rzodkiewke dałam jej....wzięła do pyska perfidnie patrząc mi w oczy....wychyliła się za drzwi i PLUNĘŁA NIĄ JAK NAJDALEJ SIĘ DAŁO..wcięło mnie !Także tego nie lubi ....a przepada za TUŃCZYKIEM WE WŁASNYM SOSIE :)
  6. Witam..a ja ostatnio miałam taką sytuację: szłam sobie przez krakowskie Błonia z moją sunia....wszystko fajnie. Vivka biegała jak szalona za piłeczką (co jej bardzo słuzy:multi:) a tu nagle zjawił się tuż za nami GIGANTYCZNY LAB!! Niby nic ale Vivke mam z azylu i ona strasznie się boi się innych psów!!!!Mam ją już ponad rok ale problem nie znika...a wzięłam ją jako szczeniaka...już wtedy strasznie się bała.....Vivka się przeraziła zaczęła uciekać z piskiem i posikiwaniem po nogach..aż wreszcie przybiegła do mnie w nadziei na ratunek...a to bydle za nią i na mnie!!!mnie prawie przewrócił a Vivke przywalił swoim cielskiem aż jej oczy wyszły z orbit!!!!!!!!!!!! A WŁAŚCICIELA OCZYWIŚCIE NIE WIDAĆ!!!!Musiałam kopniakiem go odgonić (wiem, nie powinnam) bo nie było innego wyjścia....I jak ja ją mam integrować z psami skoro takie sytuacje nas spotykają??!!!ZAWSZE SIĘ BĘDZIE BAŁA... ale takich właścicieli jak tego bydlaka to jest z tego co tu czytam sporo....NIESTETY. A przy okazji:czy ma ktoś jakiś sposób na wyzbycie się u psa takiego panicznego lęku przed innymi psami? oprócz unikania "takich" sytuacji oczywiście....
  7. Witam ponownie..... Dziękuje Ci Soto 36 za to, co napisałaś...chyba nikt tak dobrze jak Ty nie zrozumiał o czym pisałam.....przykro mi, że i Tobie przytrafiła się taka smutna historia.....ale te nasze psiaki NA ZAWSZE POZOSTANĄ W NASZYCH SERCACH I NIC ANI NIKT TEGO NIE ZMIENI.... Dodam tylko, że ...po uśpieniu Yarisa pojechalismy do schroniska.....czułam, że ja nie wytrzymam bez psa. MIMO WSZYSTKO.Pojechałam po rocznego kudłatka, który juz w domu nie brudzi, wiem jaki będzie duzy i NA PEWNO NIE JEST AGRESYWNY.Na miejscu.....pierwsze co zobaczyłam to MALEŃSTWO, które ledwo co samo chodzi...wystraszone i takie biedne....Okazało sie, że to suczka 4 -5 tygodniowa, włosek krótki i takie piekne DUŻE BRAZOWE OCZY. Decyzja:BIERZEMY JĄ. Nic nie było wazne:ani jaka bedzie duża,ani, że nie wiadomo skad się wzięła...ani co zniej wyrośnie. Po powrocie do domu wszystko było OK...przez 4 dni...Potem okazało sie, że Viva ma zapalenie jelit....nie wiadomo, czy przeżyje.A wydano nam z azylu przecież zdrowego psa?! NIE BYŁAM W ŻADEN SPOSÓB PRZYGOTOWANA NA KOLEJNĄ TAKĄ STRATĘ!!! Zrobilosmy wszystko co było mozna zrobic..... UDAŁO SIĘ!WYLECZYLISMY JĄ z wszystkiego...troche to trwało ale to nieważne. Dzis jest już prawie dorosłą, pełną życia, radości i miłości do całego świata,sunią. Ilość energii, jaką w sobie ma mozna porównać do reaktora atomowego!!!!I ZA TO JĄ NAJBARDZIEJ KOCHAMY...Zawsze w dobrym nastroju...chetna do zabawy i przytulania, bez cienia agresji...a nawet dominacji.....A wychowujemy ją tak samo jak Yarisa.... Jedynym wspomnieniem azylu jest fakt, że wciąż bardzo boi sie innych psów..... Psy ze schroniska to wyzwanie....ale ja wiedziałam,żadnego innego mieć nie mogę. .. Pozdrawiam wszystkich, którzy też adoptowali takie "nieszczęście" jak ja....bo tym psiakom TRZEBA POMAGAĆ... Pozdrawiam goraco.....
  8. Coś Wam powiem: w tamtym roku ..musiałam uśpić swojego psa.Problem pojawił się gdy miał ok 8-9 mieś.Owczrek Niemiecki....w pewnym momencie pies zaczal być agresywny wobec domowników...mieszkam z męzem i moimi rodzicami. Jedynie mąż miał nad nim "władze"...ale tez nie zawsze. Poszlismy do " specjalisty"....tresura pod okiem fachowca.... szkolenia...szkolenia....trwało to 1 rok.Potem Psi Psycholog....rozmowy ze "znawcami", którzy w zasadzie zaczeli wzruszać ramionami z bezradności. Nawet byłam w policji, bo podobno takich psów szukają...."pod silna ręką mozna jeszcze psa wyprostować"- tak mówili. Ja widać nie miałam takiej ręki. Wszyscy sie zastanawiali co robić.. a pies ...? w domu musiał chodzić w kagańcu... ja sie go bałam...rodzice tez. W końcu zrobiliśmy kojec na polu-miejsce sie znalazło. Ale mąz wyjeżdzał czasem na 3-4 dni...A jak miałam go karmić?KOSZMAR. Zastanawiałam się co będzie jeśli się wydostanie????? z dnia na dzień było gorzej.... Miotał sie po klatce, szarpał za siatke... wściekłość w oczach na wszystkich i o wszystko...Rozmawiałam z ludzmi...nikt go nie chciał. Raz skoczył na mnie....poturbował...ugryzł. Kwarantanna...badania-NIC.W głowie pytanie:co dalej?? Mimo wszystko to był MÓJ pies...a niestety wychodziło na to, że tylko jedno rozwiązanie wchodzi w gre.UŚPIENIE. Podjęliśmy dezyzje: NIE MA INNEGO WYJŚCIA.Do weta jechaliśmy na 17....w aucie trzymał pysk na moim ramieniu....czułam jego oddech..wiedział, gdzie jedzie...i po co. W gabinecie wet dał zastrzyk....potem kolejny....Pies patrzył na mnie ...położył głowe na moich kolanach....a ja płakałam jak nigdy..mój mąż też...Wet musiał dać kolejny zastrzyk, bo pies nie chcial "odejść"....leżeliśmy na podłodze i słuchałam jak przestaje bić mu serce...I PRZESTAŁO...:placz:. Wetce też leciały łzy ....a to co działo się w nas...nikt tego nie zrozumie. Mąż wziął go na ręce...i pojechalismy do domu. W ogrodzie ma takie swoje miejsce...gdzie jest już spokojny a my wszyscy.... bezpieczni.I jest z nami. A po tygodniu od tego wydarzenia...przyszły wichury...i....kojec w którym kiedyś był pies...ZERWAŁO W NOCY DACH I KOJEC ZOSTAŁ OTWARY..I NAWET PUDELEK MÓGŁ Z NIEGO WYJŚĆ..A co dopiero Owczarek....Pomyślałam,że to znak....bo gdyby on tam dalej był.....?Sami rozumiecie... Za uspieniem jestem TYLKO W EKSTREMALNYCH SYTUACJACH....Ale nawet wrogowi nie życze tego uczucia i świadomości co musiał zrobić...
×
×
  • Create New...