Jump to content
Dogomania

ewelinag

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

ewelinag's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Regulacje dotyczące "obowiązkowego kagańca" są różne w różnych miastach. Mój pies to Alaskan Malamute pracujący jako psi terapeuta z chorymi dzieciakami. Psiko łagodne, kochające dzieci ale tylko ja to wiem i Ci którzy nas znają. Dla każdego potencjalnego przechodnia to duży pies który może ugryźć. Poobserowałam sobie kiedyś reakcje mijających nas ludzi. Niektórzy od razu wyciągali do niej łapki mówiąc jaki ładny husky :mad: ale byli też tacy którzy omijali nas szerokim łukiem, łapali dzieci za rączki. Pomyślałam sobie że Ci ludzie nie mogą się bać tylko dlatego że mój pies choć na smyczy wygląda jak wilk ;) i jest duży. Od tego czasu Dessi nosi na buźce obrożę uzdową. Kupiłam największy rozmiar jaki mieli w sklepie, żeby całkiem jej nie spadła spiełam w takim miejscu że nawet ziewnąć może :evil_lol: . Dla nieznających sie przechodniów to nic innego jak kaganiec. Mijają nas bez obchodzenia drugą stroną chodnika a Dessiczka nie odczuwa żadnego dyskomfortu w związku z tym , że ma to na pysku. Takie małe oszustwo, ale póki co wszyscy są zadowoleni. :lol:
  2. Witam bardzo serdecznie! Mam podobny problem co autorka tematu. Mój pies to roczny alaskan malamute, obie jesteśmy na kursie dogoterapii, pies od urodzenia był przyzwyczajany do różnych nietypowych sytuacji. Sunia kocha dzieci i generalnie ludzi, jest bardzo łagodna, właściwie nie szczeka - chociaż teraz moze powinnam napisać to w czasie przeszłym:-( 2 miesiące temu kiedy przechodziłam z nią przez ulicę "potrącił" nas samochód. Ucierpiała moja noga i psychika Dessi. Sunia nie została uderzona ale bardzo się wystraszyła, mając w głowie wiedzę z kursu za wszelką cenę starałam się zachować spokój, próbowałam nie robić z tego wielkiego wydarzenia, wzięłam psa i pokuśtykałam przez ulicę. Od tego czasu Dessi bardzo się zmieniła, kiedy idziemy przy ulicy odchodzi gdy przejeżdza duży samochód, podobnie reaguje na autobusy. To jest raczej zrozumiała reakcja, ale zaczęło się coś jeszcze. Kiedy idziemy ulicą czy spacerujemy po osiedlu nie zwraca uwagi na mijających nas ludzi. Problem pojawia sie kiedy jesteśmy np, w lesie czy na polanie a suśka jest spuszczona ze smyczy. Kiedy zobaczy człowieka zaczyna szczekać i biegnie w jego stronę. Nie podchodzi jednak blisko ale wiem, że takie zachowanie jest niedopuszczalne i muszę temu jakoś zaradzić. Nie wiem czy powinnam takie zachowanie łączyć z "przygodą" z samochodem ale zaczęło się to właśnie po tym wydarzeniu. Co wtedy robię. Kiedy pierwsza zobaczę nadchodzącego czy biegnącego człowieka wołam psa do siebie (na komendę "do mnie" reaguje bez zastrzeżeń), nagradzam kiedy przyjdzie i przytrzymuje albo zapinam na smycz zanim człowiek nie zniknie z pola widzenia. Kiedy Dessi próbuje coś tam burczeć pod noskiem odwracam jej uwagę od "przechodnia" zajmując zabawą lub wydajac inną komendę. Tu właśnie chciałabym się Was poradzić. Tak sobie myślę, że może źle robię. Wołając psa, przytrzymujac (delikatnie, bez szarpania oczywiście) czy zapinając na smycz może nieświadomie stwarzam nienaturalną sytuację. Moze przez takie moje "działanie" nadejście obcego człowieka kojarzy jej się z czymś dziwnym i sama niechcący wzmacniam w niej takie reakcje. Ale kiedy nie robię nic, Dessi leci w stronę obcych ludzi często podszczekując. Gdy już wpadnie w taki trans, komenda "do mnie" działa mniej wiecej za trzecim razem, do tego czasu człowiek może się już wystraszyć. Cóż więc robic? czekam na rady. pozdrawiam
×
×
  • Create New...