Jump to content
Dogomania

MonikaMK

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by MonikaMK

  1. Kochani współczuję Wam, bo jeśli czytacie to forum, to znaczy, że Wasza futrzana pociecha cierpi na niewydolność nerek. A przynajmniej ja tak robiłam kilka miesięcy temu… po szukaniu nadziei na forach, że może jednak istnieje szansa na uratowanie mojego psiaka, popadałam w coraz większe zwątpienie, bo nie znalazłam wpisów innych niż te, w których właściciele opłakiwali zmarłe zwierzaki. Mimo marnych szans podjęliśmy (całą rodziną) walkę o naszego Ulubieńca. Jego wyniki były tragiczne – mocznik ponad 370, kreatynina bliska 8, zaniżona hemoglobina. Przez dłuższy czas czuliśmy, że psiakowi cuchnie z paszczy, ale zrzucaliśmy winę na jego wiek i próchnicę zębów. Bojąc się, że zepsute zęby wiązać się będą z zabiegiem pod narkozą, a 12-letni psiak mógłby się już nie obudzić, ignorowaliśmy ten charakterystyczny zapach. Duży błąd. Przez naszą głupotę doprowadziliśmy psiaka do stanu krytycznego – w najgorszym stadium leżał, nie był w stanie ustać o własnych siłach, nie jadł, nie pił, miał „wywalony język” i na nic nie reagował. Mimo wszystko weterynarz, pani Katarzyna Dynus – Maszczyk z Wilkszyna pod Wrocławiem, zaproponowała leczenie (wymieniam z imienia i nazwiska jako polecenie i ogromne podziękowanie). Psiak w pierwszym stadium leczenie dostawał codziennie kroplówki (dożylne jak i podskórne), witaminy i środki hamujące wymioty, żeby nie zwracał, gdyby przekonał się do zjedzenia czegoś. Rano i wieczorem wciskaliśmy w niego leki. Dodatkowo psinka dostał dwa lub trzy razy w przeciągu 3 tygodni zastrzyki na podwyższenie hemoglobiny (ampułka Aranesp 10 mg - lek dostępny w aptekach na receptę). W międzyczasie trwało ciągłe przekonywanie go do jedzenia, np. kładzenie specjalnej karmy dla psów z niewydolnością nerek na kawałek surowej piersi z kurczaka, by go zachęcić zapachem, a jednoczesne uważanie, żeby zjadł tylko tę karmę i nie porwał piersi z kurczaka. Gdy już psince się poprawiło zaczęliśmy odstawiać codzienne kroplówki – 3 razy w tygodniu, 2 razy w tygodniu, 1 w tygodniu, aż w końcu całkowicie je odstawiliśmy. Wyniki naszego psiaka bardzo się polepszyły – mocznik spadł do ok 80, kreatynina jest już w normie. Może to nie jest stan idealny – wiemy, że nerki naszego psiaka nie są w stanie samodzielnie funkcjonować. Do końca życia będziemy mu podawać rano i wieczorem leki. Co może wydawać się zabawne, nasz psiak jest teraz wegetarianinem – nie dostanie mięska, mimo że bardzo o to prosi. Znalazł sobie nowe smaki – za marchewkę z zupy, brzoskwinię czy chleb z masłem oddałby wszystko. Jednak psinka żyje, funkcjonuje normalnie – bawi się, cieszy, biega na spacery i nabrał masy, mimo że podczas choroby wszystkie kości można było wyczuć pod skórą. Zdaję sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie ten dzień rozstania, ale póki co jestem wdzięczna za każdy kolejny wspólny dzień. Minęło kilka miesięcy, od kiedy zaczęliśmy jego leczenie i mam nadzieję, że będzie nam dane więcej. Zamieszczam ten post dla osób, które są niezdecydowane lub zdemotywowane informacjami, że to walka skazana na porażkę. Przykład mojego psiaka świadczy o tym, że psiak może pożyć jeszcze trochę z niewydolnością nerek. Leczenie jest trudne, czasochłonne i kosztowne, ale nie jest niemożliwe. Jeszcze raz dziękuję pani Katarzynie Dynus – Maszczyk z przychodni weterynaryjnej "VillVet" w Wilkszynie. To dzięki Pani nasz Schwarcuś śmiga jak młody Bóg :)
×
×
  • Create New...