Jump to content
Dogomania

Ann73

Members
  • Posts

    25
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Ann73's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

2

Reputation

  1. Ann73

    uporczywa Lamblia

    piesio jest ogolnie w bardzo dobrej formie,apety ma ,pije wode jak zawsze, szaleje wiec raczej nie ma potrzeby podawania mu kroplowki. Weterynarz obejrzal psiaka zmierzyl temperature osluchal .
  2. Witam serdecznie, mam pytanie do wszystkich którzy zetkneli sie z lamblią u swojego pieska. Mam 10 mc mieszanca w typie owczarka,ktory od dluzszego czasu mial problemy z biegunkami. w ciagu tygodnia przynajmniej raz meczyly go biegunki krotkie jedniodniowe ,kal byl zoltawy i bardzo sluzowaty czasami wpadajacy w zielen. Piesek byl odrabaczany ostatnio w maju ,kupy na jakis czas sie unormowaly ,niestety ostatnio biegunki nasilily sie . Badanie kalu wykazaly obecnosc lamblii. Leczenie to kuracja dwu fazowa ,piesek przez 5 dni bral panacur teraz ma 5 dniowa przerwe i potem ponownie ma brac 5 dni panacur. I tu moje pytanie czy to faktycznie normalna reakcja bo psine mecza nadal biegunki, juz nie zoltawe a ciemnego brazu lub zielankawe. wczoraj pierwszy raz byla piekna normalna kupa a dzis znowu rozwolnienie. Zadzwonilam do weterynarza,wg niego przeczekac ten czas 5 dniowej przerwy i dalej podawac ten lek. A mi juz rece opadaja wysiadam psychicznie bo te rzadkie kupy to juz prawie codziennosc oprocz tej wczorajeszej. Piesio jest na delikatnej diecie ,samo miesko podgotowane chude. Ogolnie wydaje sie byc w dobrej formie apatyt ma ,chetny do zabaw . A ja zaczynam sie martwic czy to na pewno tylko lamblie czy moze jeszcze cos. ? Moze ktos cos mi doradzic?? dodam ze codziennie mieszkanie jest myte odkurzaczem parowym, poslanie wyrzucone piesio lezy na reczniku ktore jest codziennie wymieniane ,zabawki wyparzone zabrane na czas leczenia, miski codziennie wyparzane, na spacer biore z soba specjalne chusteczki i zaraz po wyproznieniu ma czyszczony tyleczek plus pozniej gdy wejdzie do domu jeszcze raz. Co jeszcze moge zrobic ??
  3. To zdjecie wyzej tak mnie poruszylo ze dzis mialam bardzo ciezki dzien ,zobaczylam je dzis rano i wlasciwie do tej pory rycze ,nie moge sie pozbierac ,ciagle slysze ze na wspomnienia o moim Czarlusiu bede sie usmiechac ale poki co te wspomnienia bolą ,nie wiem gdzie ucieklo te ponad 15 lat razem ,tak szybko tak niepostrzezenie .Serce znowu pęka...
  4. Bardzo dziekuje za te słowa, pieknie to napisałas i tak chyba własnie bedzie .Bo milosc to wlasnie troska ,to drzenie o psine to poczucie ze ze chcesz chronic ze wszystkich sil przed kazdym zlem , tak zaczynam czuc tak zaczyna sie rodzic milosc moja do psiny i lzej mi na serduchu bo juz wiem ze ja i ona stanowimy team ,prosze moja poprzednia psiunie zeby chronila mordke zeby nad nia czuwała, jej zdjecie wisi nad legowiskiem psiuni i mocno wierze ze tak wlasnie jest ze tam za teczowym mostem moja psiunia zerka na nas i jest szczesliwa bo wie ze nie jestem sama ...
  5. Latwiej jest bo zajmuje czas bo chodze znowu na spacery ,najgorzej bylo na poczatku gdy inni psiarze podchodzili zeby przywitac sie z nowym pieskiem i dopytywali o bylego ,odpowiadalam ze odszedl,łzy od razu naplywaly do oczu i jedyne co dobre nie brneli dalej w temat widzac jak odwracam glowe zeby otrzec łzy . Teraz juz jest lepiej ale poki co zmieniony mam rytm spacerow, rano chodze w innym kierunku niz chodzilam z poprzednim pieskiem,wieczorem tez tylko w poludnie chodzimy w pola gdzie psina moze sie wyszalec i gdzie zawsze szalal moj poprzedni psiak. Ta mordka co jest zupelnie inna ,tamty pies maly czarny a teraz suczka cos w typie owczarka mlodziutka i szalona ,gryzaca po nogach i rekach jeszcze glupiutka a jednoczesnie bardzo madra ,przy niej mam mnostwo pracy trzeba ciagle nia sie zajmowac zaczepia non sto i zacheca do zabawy ... . I wiecie co jest straszne ten strach zeby nic sie nie stalo zeby nie przytrafilo sie jakies cholerstwo czasami zaczynam panikowac jak trawi sie jakas rozluzniona kupka ,zaczynam myslec analizowac co jadla czy moglo cos jej zaszkodzic... ten obawy chyba sa nagorsze ...
  6. Dziekuje za zrozumienie ,bardzo to wszystko trudne i dla mnie samej nie zrozumiałe. Ja wiem ze pokocham ta nowa psine miloscia niewyobrazalną ,wiem o tym bo tej mordki nie mozna kochac ,nie czuje ze to zdrada bo moja psinka akceptowala w domu kazde stworzenie ,kochala wszystko i wszystkich była poprostu jedyna najwspanialsza...Mineły 3 miesiace a nie przestaje plakac ,ta mordka wtedy zaczyna szczekac na mnie jakby mowila mi juz dosc teraz zajmij sie mną ,a ja potrzebuje jeszcze czasu zeby ten bol wypalil sie do konca. Naprawde bylam pewna ze z nowa psina bedzie mi latwiej a czasem wydaje mi sie ze jest gorzej. Chyba jednak za wczesnie zdecydowalam sie na mordke nowa ale chyba tak musialo byc ,bo wierze ze wszystko dzieje sie w jakims celu ,wszystko dzieje sie po cos ,tylko dlaczego ten bol ta tesknota musi tak bolec...
  7. Witam wszystkich ,nie wiem za bardzo gdzie napisac to co chcialbym ,jesli to jest zle miejsce to prosze administaracje o przesuniecie posta do własciwego działu.w moim watku w dziale onkologia pisałam o wlace z czerniakiem mojej ukochanej psiny .Niestety 11 tygodni temu musiałam podjac ta najgorsza decyzje w zyciu...pozwolilam psinie odejsc . Do dnia dzisiejszego nie pogodziłam sie z tym. Pierwsze dwa tygodnie zylam jak w jakims amoku,wstawalam rano i z automatu chodzilam na spacer droga ktora zawsze spacerowalismy. Nie moglam pracowac nic nie cieszyło, budzialam sie i kladlam sie spac z placzem . Ja nie zyłam ja wegetowałam , rodzina w koncu namowiła mnie na adopcje nowego psiaka i tak po 2 tygodniach adoptowalam mała szatanice, szczeniaka ,ktory w okrutny sposob zostal wyrzucony najprawdopodobniej z samochodu,znaleziony przy drodze caly zapchlony w strupach i ranach po pogryzieniach . Przebywal w DT ,gdy trafil do mnie jego wiek oszacowano na max 12 tygodni. Pierwsze dni z nowym psiakiem to wlasciwie poznawanie siebie, ja zaczelam wiecej myslec o tym jak zapewnic jej bezpieczny kochający dom ,ale gdzies w tyle głowy wciaz przewazala tęsknota za moim ukochanym psiakiem. Własciwie dla rodziny przełamywałam sie mowilam ze dzieki nowej psince wracam do zycia ale tak nie było i tak niestety nie jest. Powiedzcie mi prosze jak pokochac calym sercem ta nowa mordkę? Jest niesamowicie za mną gdzie ja tam i ona ,patrzy na mnie tymi swoimi slicznymi oczkami i wrecz prosi.. kochaj mnie a ja nie umiem... ,dbam o nia jak potrafie ,wychowuje bo to jeszcze sie psie dziecko ,ale milosci z mojej strony az tak wielkiej nie ma. Mowie sobie ze ta milosc narodzi sie w bolach ale w koncu pokocham ją ale im wiecej czasu mija tym jest gorzej ,nie potrafie sobie tego uczucia wytłumaczyc ,ja wielka milosniczka wszystkich zwierzakow nigdy bym siebie o takie uczucia obojetnosci nie podejrzewała . Jak sie przełamac jak mam sama sobie pomoc i tej psinie zebysmy obie mogły byc z soba szczesliwe ? Czy ktos z wam czul podobnie czy taki stan mozna zrozumiec?
  8. no tak adopcja psa na pewno moze w jakims stopniu pomoc ale ja chyba nie jestem gotowa na to, najpierw musze pogodzic sie z tym co sie stało a nie jest mi łatwo, piesio był ze mna ponad 15 lat, odebrany z zycia przy budzie a mial wtedy zaledwie 2mc ,gdy go zabrałam z budy na kanape od tamtej pory był zawsze ze mną ,wszedzie nawet na wyjazdach wszystkich, gdy cos planowalam zawsze najpierw bralam pod uwage ze jest piesio ,jak gdzies byl zakaz ze nie mozna z psem bez namyslu rezygnowałam. Wiele razem przeszlismy, wiele dobrych i zlych momentow w zyciu,zawsze był. Teraz najgorsze sa momenty gdy wyjde z domu i wracam a nikt nie stoi w drzwiach i nie wita z merdajacym ogonem, skakal jak pileczka na moj widok . Nawet teraz w chorobie na slowo spacerek cieszył sie choc juz nie podskakiwal tak jak jeszcze pare mc wczesniej . I jeszcze taka rzecz napisze, nie wiem jak to wyjasnic nie wiem jak to inni odbiorą ale wczoraj caly dzien wylam z bólu bo targały mna wyrzuty sumienia ze moze sie jednak pospieszyłam i dzisi moj piesio mi sie przysnil i uspokoilam sie choc bol wcale sie nie zmniejszyl ! moj piesio przysnil mi sie ze lezy taki biedny w koszu swoim ,od wetki dostaje zastrzyk, wetka mowi ze teraz bedzie spał i zasnie na zawsze spokojnie ... prosi mnie zebym w tym czasie wyszła zebym dała mu spokojnie zasnąc ... zaplakana wychodze ,wracam a moj piesio stoi w korytarzu przy kuchni z mokra mordką taki zadowolony,wbiegam do kuchni ,patrze a tam miska z woda do polowy pusta.. mowie do niego....o matko Czarlunia lepiej ci bo wreszcie sie napiłes... prosze go zeby to swinstwo co dostal w zastrzyku jakos sie pozbyl zeby wysiusial wymiotował ...a on wybiega taki zadowolony ja za nim, widze jakis spad, zaczynam zbiegac ,nagle na gorze widze moja psine zbiega na dol i zaraz wbiega na gore chce zebym pobiegla za nim, zaczynam biec ku gorze... i sie obudzialam... oczywiscie od razu w płacz ,. Gdy sie uspokoilam zdalam sobie sprawe ze ten ostatni zastrzyk jednak go uszczesliwil...poczul sie lepiej i chce mnie wyciagnac z dołka ,tylko ze poki co nie moge wyjsc z niego....tak bardzo za nim tesknie...!
  9. najbardziej lubilam spacery z moim psiakiem ,przebywanie z nim dawalo mi mnostwo radosci,teraz nie ma niczego takiego co mogloby zabic ten ból. Płacze od momentu gdy podjełam ta decyzje, najpierw czułam zlosc ból po wszystkim juz ogromną tesknotę a teraz zaczynaja mną targac wyrzuty sumienia ! I choc pocieszam sie mowiac sobie i mówiac do mojej psinki ze juz nic ją nie boli że jest teraz w psim raju gdzie na pewno jest jej dobrze,ze mimo bólu jaki ja czuję jej dobro jest mi wazniejsze i jakoś to przezyje, jakos to zaakceptuje pogodze sie z ta stratą to w głebi duszy pragne z całych sil zeby wróciła do mnie ze moze za szybko podjełam ta decyzje moze powinnam dalej walczyc moze to byl chwilowy kryzys .... wiedziałam ze bede tesknic wiedziałam ze bedzie bolec ale chyba nie zdawałam sobie sprawy do konca ze jest moim najwiekszym szczesciem ...
  10. w niedziele piesio w dobrej formie ale nie chcial nic a nic zjesc,w poniedzialek spacerek ok ale po spacerku nie podchodzil juz nawet do wody ,wiedzialam ze to jest ten czas....wczoraj 10.12 przeprowadziłam psine za tęczowy most .BÓL OGROMNY ,TĘSKNOTA OGROMNA. od operacji przezyl 12 tygodni i 5 dni ,nie umiem sie z tym pogodzić...boże jak mi go brakuje.. :-(
  11. Dziekuje za mile słowa,....przeciwbolowy wstrzymany, dostawal metacam ale z powodu nie najlepszych wynikow (niewydolnosc nerek ) wetka kazala odstawic i w tej chwili nie otrzymuje zadnych leków ,olej cbd tez ma dzialanie p.bólowe ,.w polowie grudnia mamy powtorzyc badanie. a to z tego wzgledu ze byc moze olej ten zadzialal na nerki bo zauwazylam ze psina wrocila do normalnego picia juz nie pije tak duzo i nie sika po nocy ,tu wszystko wrocilo do normy . Jestem z wetka praktycznie caly czas w kontakcie ze wszystkimi uwagami dzwonie do niej o tyle dobrze ze nie musze chodzic z piesiem bo to dla niego tylko stres. Na olej cbd zareagowala usmiechem, póki nie ma biegunki ani wymiotow moge mu podawac . wg mnie ten olej naprawde pomaga ! aha dostaje tez jeszcze wit D .
  12. Bou dziekuje za rady wszystkie, czy on cierpi? To dla mnie zagadka bo zachowuje sie jak zawsze ,pamietam jak chorowal na grypę, pare lat temu mial kaszel i byl osowialy ale tylko 2/3 dni i wtedy wiecej czasu leżał w swoim koszyku ,gdy cos mu dokuczalo zawsze tam uciekal,nawet nie przychodzil w nocy do łozka a teraz w jego zachowniu nie ma typowych zmian dlatego nie wiem czy cierpi powiedzialabym że nie . W środę czwartek piatek nic nie zjadł (w piatek wieczorem pare frytek) to wszystko na te 3 dni a wczoraj zjadł rozlozona na 3 porcje cała nogę kurczaka :-) podgotowaną ,dzis z rana zjadł świezej mielonej wołowiny okolo 120 gr , wymieszana z zółtkiem i spiruliną . ;--) .I taka to bieda z moja psina gdy ja juz przezywam ze to koniec on nagle wraca do zywych . Ja najbardziej obawiam sie ze przegapie ten moment ze on zacznie bardzo cierpiec i nie chce do tego dopuscic, po tych 3 dniach myslalam ze jakos przebrniemy ten weekend, te dni postanowilam z nim zostac nigdzie sie nie ruszac . Jest przy mnie spokojnie spi po sniadaniu ,poranny spacer bez problemow . Jest niepokojacy sygnal bo zauwazylam ze po spacerze ma mordke w slinie z domieszka krwi ,on ma najprawdopodobniej guza w mordce odrost po ostatnim ale nie daje za zadne skarby zajrzec do mordki . Caly czas wierze ze ten olej cbd cos zadziala ,jesli węzeł sie zmniejsza to i ten w mordce moze tez ? wiem wiem ... z czym sie mierzymy ale bez wiary i nadziei czym bylaby milosc ,on potrzebuje tez mojego wsparcia tak mysle wiec mowie mu ze wygramy ta walke ze musi byc silny a ja mu pomoge i bede z nim... moze nie uda sie moze to tylko marzenia scietej glowy ale zawsze warto walczyc do konca ...
  13. Bou prosze o rade, może znasz jakies sposoby jak naklonic psa zeby zjadł to co mu uszykuję bo ja juz nie mam pomyslu. Od 3 dni piesio praktycznie przestał jeść , nie wazne ugotowane puszka czy nawet kocie za którym przepadal, na wszystko odwracał głowę. Dzwoniłam do weterynarza co moge zrobic ,usłyszałam że to juz pewnie ostatnie stadium choroby i ze jesli cierpi to zostaje uspienie . Czy psina cierpi? Czy ma bol ? nie wiem? Nadal chetnie idzie na spacer ,jak jestesmy w domu jest przy nas nie szuka sobie spokojnego miejsca ,chodzi za nami jak cien z machajacym ogonem a jeśc nie chce. Wstepnie umowilam sie z wetka tak ze jak stan sie pogorszy i nie bedzie jadl to niestety zostaje tylko eutanazja. Przeczekamy jeszcze weekend i moze na poniedziałek zrobimy termin. Tak umowilam sie z wetką wczoraj rano . I wieczorem juz zglupialam nie wiem co myslec ,uszykowałam mu jedzonko własciwie kilka do wyboru nic nie ruszył ,my uszykowalismy sobie frytki na kolację. Gdy zaczelismy jesc piesiowi zaswiecily sie oczka i lapka jak to on zaczał prosic zeby mu dac. Oczywiscie zastosowalismy sztuczke ze jemy to co on ma w miskach ale nic z tego nie chcial ruszyc a jak podalam mu w koncu frytke łapnął bez obwąchiwania . i wcinal, zjadl pare sztuk ,nie zauwazylam zeby mial problem z przełykaniem czy cos. On był wrecz przeszczesliwy ze to jadł . Wiem ze nie powinien tego jesc ale w tej sytuacji chyba lepsze to niz nic. Myslałam ze cos go boli w gardełku i dlatego nie chce jesc ale teraz wyglada na to ze on wybrzydza. Juz sama nie wiem co robic .Olej Ktory mu podaję na pewno działa przeciwbolowo bo psina nie wykazjue oznak bolu,na spacerze ciagnie jak oszalały, węzeł chłonny zmniejsza sie pomalu ale widac róznice sporą. Bou masz dla mnie jakąs radę. ? Ja juz nie wiem co robic, jestem gotowa pozwolic mu odejsc ale czy juz teraz? nie moge patrzec juz jak on głuduje ,jedno co dobre ze pije jeszcze . Proszę poradz cos?
  14. Własciwie nie wiem co mysleć ale wyglada na to że olej cbd mojej psinie pomaga i to bardzo ! Stosuje go od soboty dwa razy dziennie po 2 krople (na weekend uzyczyła mi go znajoma ) dzis przyszedl ten moj taki sam ten samej firmy a dokladnie to nie olej a extrakt cbd a to miedzy olejem a extraktem duza róznica . Piesio je nie ma z tym zadnego problemu i to jest dla mnie aż niemożliwe ! Nie dostaje przy tym żadnych leków p/ bólowych . Węzeł chłonny lekko sie zmniejszył nie jest juz taki opuchniety . Poza tym moj psin zachowuje sie całkiem normalnie jakby wogole nie chorował .... i jeszcze jedna wazna uwaga ,nie piszczy juz za kotem ! Troche sie tylko martwię że ten olej może tlumic faktyczny stan pieska i w pewnym momencie przyjdzie krach ale z drugiej strony jesli czuje sie dobrze to chyba o to chodzi zeby mimo choroby był zadowolony z życia . Wizyte u wetki wstrzymałam poczekam do konca tygodnia ,nie chce narazac go na stres . Z calego serca moge polecic extrakt cbd ,chyba to lepsze na ból niz faszerowanie tabletkami naszych czterołapnych przyjacół .
  15. mysle podobnie, on ma juz prawie 15,5 roku nie chce go meczyc tuz przed slychlkiem jego życia,niech sie cieszy z zycia bez bolu poki jeszcze moze. Co do oleju to znalazlam w necie duzo informacji na jego temat ,podawany tez jest psom i z dobrym rezultatem więc moze pomoze tez mojej psinie ,zobaczymy .
×
×
  • Create New...