Dzień dobry,
mam problem z 3-miesięcznym szczeniakiem shih tzu. Od prawie dwóch tygodni wychodzimy na spacery: w tygodniu 3 razy dziennie, w weekend częściej. Przez kilka pierwszych dni wszystko przebiegało dobrze: mały chętnie chodził, nie bał się dźwięku ulicy ani innych psów, pozytywnie reagował na ludzi - raczej nie należy do strachliwych, dlatego wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z dnia na dzień sytuacja zaczęła się jednak pogarszać: kiedy tylko wychodzimy na spacer, maluch od razu kładzie się na chodnik i nie chce iść dalej. Wyjście z okolic osiedla do najbliższego parku jest koszmarem - 100 m pokonujemy w 20 minut, z licznymi przystankami na leżenie. Kiedy już dotrzemy do parku, problemy znikają jak ręką odjął: bawi się, skacze, biega. Gdy z kolei wychodzimy z parku w stronę domu, pies biegnie jak szalony, wywąchując drogę powrotną (nie ma znaczenia, którędy wracamy - zawsze pamięta, jaką drogą powinien pójść, aby trafić do domu). Źródeł problemu doszukiwałam się np. w tym, że:
1) boi się ulicy / czegokolwiek innego -> tyle że nie wygląda jakby się czegokolwiek bał, nie wygląda na spłoszonego, poza tym - kiedy już wyjdziemy z okolic osiedla - idzie normalnie, nie zwracając uwagi na samochody itd.;
2) przeszkadza mu smycz -> początkowo używaliśmy rozwijanej smyczy Flexi, zamiana na najprostszą, klasyczną smycz nie przyniosła rezultatów;
3) jest mu zimno -> po balkonie biega jak szalony i nic mu nie przeszkadza - ani zimno, ani dźwięki z ulicy.
Próbując rozwiązać problem, stosowaliśmy już:
1) entuzjastyczne nawoływanie, aby pokazać, że na spacerze jest super,
2) pochwały i smakołyki - dostawał je, gdy reagował na słowo "Idziemy",
3) zabieranie zabawek na dwór - działa niezbyt dobrze: dobiegnięcie do zabawki kończy trasę,
4) przeczekanie - leżał tak długo, że sam zaczynał się nudzić i wyjadał trawę dookoła,
5) wychodzenie na spacer we dwójkę - obecność drugiej osoby była atrakcyjna tylko przez dwa dni,
6) przenoszenie w inne miejsce, w trakcie którego piszczy i próbuje się wyrwać.
Ostatnią przyczyną niechętnego wychodzenia na spacery, która przychodzi nam do głowy, jest to, że szczeniak czuje się w domu tak dobrze, że nie ma ochoty wychodzić na dwór. W domu nie sprawia żadnych problemów: jest energiczny; chętnie się bawi - zarówno z nami, jak i samemu; zostaje sam w domu na kilka godzin (w czasie których śpi, bawi się i nie robi żadnych szkód); akceptuje swój kojec i sam kładzie się w nim, kiedy chce mu się spać; załatwia się tylko na pieluchę.
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie i pomysły, jak rozwiązać powyższy problem.
Z góry dziękuję za pomoc!