Jump to content
Dogomania

paulina_j

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

paulina_j's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Jasne, popróbujemy trzymać się jednej metody dłużej. Smakołyki chyba jednak działały do tej pory najlepiej. Nie mam jednak pewności, czy na pewno dobrze to robię: 1. Maluch siada, cofam się, żeby być z nim w jednej linii 2. Mówię "Idziemy" i robię krok do przodu 3. Jeśli siedzi dalej, cofam się o krok i powtarzam 4. Jeśli zacznie iść, dostaje smakołyk Czy tak jest ok? Być może to ja robię coś, czego on nie rozumie. Tego też już próbowaliśmy... Najtrudniejsze zawsze jest wyjście poza okolice osiedla, później psiak idzie już w miarę ochoczo - bez względu na to, czy idziemy obok ulicy, czy jesteśmy w parku. Byliśmy u weterynarza dwa tygodnie temu i wszystko było ok. Fakt, wtedy jeszcze problem ze spacerami nie występował - w sobotę idziemy na kolejną wizytę, to sprawdzimy. Wcześniej myśleliśmy, że być może to kwestia włosów między poduszkami, w które wchodzą mu kamyczki itd. Wycięliśmy włosy, ale nic to nie dało. Po domu i w parku biega jak szalony, w drodze powrotnej sam wskakuje po schodach, dlatego na pierwszy rzut oka nie wydaje się, żeby coś go bolało. W drodze do parku idzie na smyczy (za duży ruch, żeby puścić go bez). W parku przez ok. 5 minut również idziemy na smyczy, puszczany jest wtedy, kiedy znajdziemy miejsce do zabawy. Musi być jakiś powód, którego nie widzimy, bo tylko w tym leżeniu na chodniku wykazuje aż taki upór. W domu - kiedy np. chce wskoczyć na łóżko, na którym siedzę - odpuszcza właściwie od razu, gdy nie reaguję na jego piski i drapanie. Po wyjściu z klatki schodowej natomiast kładzie się jak długi i wrasta w chodnik. Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby ruszył się o krok. Aha, dodam jeszcze, że jeśli jesteśmy na terenie osiedla, a mały uparcie leży i nagle wydarzy się coś, co go zainteresuje - np. pojawi się inny pies lub jakiś sąsiad wyjdzie z klatki, od razu wstaje i z radością zaczyna biec w ich kierunku.
  2. Dzień dobry, mam problem z 3-miesięcznym szczeniakiem shih tzu. Od prawie dwóch tygodni wychodzimy na spacery: w tygodniu 3 razy dziennie, w weekend częściej. Przez kilka pierwszych dni wszystko przebiegało dobrze: mały chętnie chodził, nie bał się dźwięku ulicy ani innych psów, pozytywnie reagował na ludzi - raczej nie należy do strachliwych, dlatego wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z dnia na dzień sytuacja zaczęła się jednak pogarszać: kiedy tylko wychodzimy na spacer, maluch od razu kładzie się na chodnik i nie chce iść dalej. Wyjście z okolic osiedla do najbliższego parku jest koszmarem - 100 m pokonujemy w 20 minut, z licznymi przystankami na leżenie. Kiedy już dotrzemy do parku, problemy znikają jak ręką odjął: bawi się, skacze, biega. Gdy z kolei wychodzimy z parku w stronę domu, pies biegnie jak szalony, wywąchując drogę powrotną (nie ma znaczenia, którędy wracamy - zawsze pamięta, jaką drogą powinien pójść, aby trafić do domu). Źródeł problemu doszukiwałam się np. w tym, że: 1) boi się ulicy / czegokolwiek innego -> tyle że nie wygląda jakby się czegokolwiek bał, nie wygląda na spłoszonego, poza tym - kiedy już wyjdziemy z okolic osiedla - idzie normalnie, nie zwracając uwagi na samochody itd.; 2) przeszkadza mu smycz -> początkowo używaliśmy rozwijanej smyczy Flexi, zamiana na najprostszą, klasyczną smycz nie przyniosła rezultatów; 3) jest mu zimno -> po balkonie biega jak szalony i nic mu nie przeszkadza - ani zimno, ani dźwięki z ulicy. Próbując rozwiązać problem, stosowaliśmy już: 1) entuzjastyczne nawoływanie, aby pokazać, że na spacerze jest super, 2) pochwały i smakołyki - dostawał je, gdy reagował na słowo "Idziemy", 3) zabieranie zabawek na dwór - działa niezbyt dobrze: dobiegnięcie do zabawki kończy trasę, 4) przeczekanie - leżał tak długo, że sam zaczynał się nudzić i wyjadał trawę dookoła, 5) wychodzenie na spacer we dwójkę - obecność drugiej osoby była atrakcyjna tylko przez dwa dni, 6) przenoszenie w inne miejsce, w trakcie którego piszczy i próbuje się wyrwać. Ostatnią przyczyną niechętnego wychodzenia na spacery, która przychodzi nam do głowy, jest to, że szczeniak czuje się w domu tak dobrze, że nie ma ochoty wychodzić na dwór. W domu nie sprawia żadnych problemów: jest energiczny; chętnie się bawi - zarówno z nami, jak i samemu; zostaje sam w domu na kilka godzin (w czasie których śpi, bawi się i nie robi żadnych szkód); akceptuje swój kojec i sam kładzie się w nim, kiedy chce mu się spać; załatwia się tylko na pieluchę. Będę wdzięczna za wszelkie sugestie i pomysły, jak rozwiązać powyższy problem. Z góry dziękuję za pomoc!
×
×
  • Create New...