Jump to content
Dogomania

faisan

Members
  • Posts

    17
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by faisan

  1. Słuchajcie, ja naprawdę nie naciskam ani na retrievera, ani na wyżła, a próbujecie mi to wcisnąć regularnie. To trochę zabawne, bo alternatyw brak (to znaczy alternatywą są psy znajomych, które nie do końca bawią ojca, bo np. tropienia po farbie nie potrzebuje), ale też głupio czynić z tego zarzut, rozumiem, że rasy myśliwskie nie są dobrze znane. Aniusia, znamy kilka hodowli myśliwskich, w których psy są kojcowane, myślę, że szczeniaka dostalibyśmy od ręki. Ocena takich hodowli to inna sprawa, ale serio, jeszcze na razie nie jest tak, żeby nie dało się dostać psa w inne warunki niż na puchowe poduszki. Nadal szukamy spokojnie jakiegoś kompromisu dla nas. Rozważymy uwagi o wyżłach, może poszukamy czegoś bardziej niezależnego. Szkoda jedynie, że próbowano mi tu wepchnąć rasy, które byłyby u nas nieszczęśliwe w imię chronienia szczęścia pozostałych :) Taka postawa naprawdę mnie rozczarowała, bo bardziej szkodzi niż komukolwiek pomaga.
  2. Wiesz, i to jest coś, czego sobie nie dam wmówić, bo mój tata miał w życiu psy 4 - 3 wpatrzone w niego jak w obrazek i jeden terier - i ja widziałam jak te psy się zachowują i jak się czują że swoim życiem. Czuły się dobrze. Ciężko psa zapytać, co uważa, ale nie było nigdy jęczenia, że do domu nie wolno, ani wielkiego dramatu, ani dewastacji, ani frustracji. Ja naprawdę nie chcę na siłę udowadniać, że to najlepsze, co pies może sobie wymarzyć i że dla każdego psa, zawsze. Ale naprawdę nie wierzę w takie hasła, że rodzina to mieszkanie razem, a bez tego to katorga a nie życie dla psa.
  3. Fajnie. Ja też. Ale mój tata nie. Czy to bezpośrednio coś wniosło do mojego problemu? Pies wstęp do domu będzie miał - dla ciepła, dla kąpieli. Ale domownikiem nie bedzie, przed telewizorem się nie położy i nie będzie towarzyszył w piciu kawy. Głupio dywagowac nad sytuacją, jakiej nie będzie. Więc może porozmawiajmy jakie są opcje w sytuacji, która jest. Z pominięciem kaukaza.
  4. Bo adoptowany to jest mniej pies i już może nocować w budzie? Znaczy nie żebym była złośliwa, ale próbuję znaleźć jakąś spójną logikę w tym uzasadnieniu.
  5. Dlatego pisałam, że nie zależy nam na ciętym na drapieżniki psie i wcale nie zależy nam na wyżle. Jesteśmy otwarci, ale naprawdę, pies stróżujący to nie jest żadne rozwiązanie w tej sytuacji.
  6. Może szukam niemożliwego, ale liczyłam na znalezienie lepszego kompromisu niż Kaukaz czy Podhalan, serio.
  7. To jest odpowiedź, której się niestety spodziewałam. Na dwór tylko stróż! Niezależnie od tego, ile i jak chce się z psem pracować, niezależnie od tego, że mój ojciec nie może mieć psa z twardą psychiką. Stróż! Cóż z tego, że w takich warunkach pies byłby niezadowolony i jego ludzie też. Stróż! Jeśli to mają być porady pod konkretnego właściciela... To może ie radźcie nic :)
  8. Ja rozumiem ten pogląd, ale znam osobiście wyżły z kojców, wiem, że żyły w psiarniach i ten argument kompletnie do mnie nie trafia. Tak czy inaczej, ja się na wyżła w żadnej mierze nie upieram. Napisałam z prośbą o propozycje, na razie padł tylko Labrador. Cała reszta dyskusji toczy się wokół tego, że psa trzeba będzie czekać i że nie może mieszkać poza domem.
  9. No i właśnie chyba się nie rozumiemy, ponieważ mój ojciec nie pracuje i nie siedzi w domu, a zamiast tego średnio 6 h dziennie bawi się w leśniczego. Rozumiem, że to nie jest może optymalną sytuacja dla wszystkich możliwych ras, ale naprawdę, nie wierzę, że nie dla żadnej.
  10. A możesz mi wyjaśnić czym się różni siedzenie w budzie od siedzenia w kennelu?
  11. Nie musi być. To nie będzie mój pies, a mój ojciec wychowywał się wśród psów, ktore mieszkały na podwórzu i dla niego to jest naturalne. Nie widzę sensu się z tego tłumaczyć, nie widzę też nic złego w mieszkaniu ras użytkowych poza domem. Żyły tak setki lat, a nagle okazuje się, że to zupełna anomalia.
  12. Nie ukrywam, nie rozumiem histerii zawartej w tej wypowiedzi. Pojmuję, że hodowca może mieć preferencje co do tego, jak jego psy będą żyły, ale takiej ogólnej histerii że jak to - pies nie na salonach - to już nie. Psy, zwłaszcza nieużytkowe, mieszkają teraz w domach i jest to uważane za naturalne, ale na wszystkie świętości, nie jest tak, że pies tego wymaga absolutnie i bezsprzecznie i umiera bez tego. Psy towarzyszyły ludziom tysiące lat i niekoniecznie mieszkały z nimi w jednej izbie, a teraz okazuje się, że każdy pies poza rasami kompletnie niezależnymi MUSI mieć człowieka 24/7. Nagle okazuje się, że wszystkie psy pracujące blisko przewodnika, jak owczarki, retrievery czy wyżły potrzebują uwagi non-stop albo więdną, i tak było z pewnością od wieków. Wszyscy pasterze spali ze swoimi pieczarkami. Po co nam ten pies? Żeby spędzać z im czas. Żeby go mieć, bo posiadanie psa i kontakt z nim jest przyjemnością samą w sobie. Nigdzie nie pisałam o wyciąganiu psa z kojca na 2 h dziennie. Po pierwsze, nie planujemy żadnego kojca, nigdy dotąd nie był potrzebny, po drugie, wiem że z pewnością ojciec będzie spędzał z nim czas kilka godzin dziennie. Nie rozumiem dlaczego sam fakt, że pies będzie odpoczywał w budzie a nie w łóżku sprawia, że posiadanie psa przez nas najzwyczajniej traci sens. Ciekawa jestem, co takiego cudownego oferuje kawalerka na 8 piętrze w bloku, kiedy właściciele wychodzą do pracy na 8 godzin. Widocznie jest w niej coś o wiele lepszego niż w podwórzu, ponieważ tacy ludzie godni są psa, ale my już nie.
  13. Jestem świadoma że to w pewnych kręgach typowe podejście i nie neguję go, ale równocześnie znamy klika wyżłów mieszkających poza domem i nie widać żeby im to szkodziło, psychicznie czy fizycznie. Wydaje się, że stały kontakt z człowiekiem podczas codziennej pracy wystarcza. Zresztą historia psów myśliwskich wskazuje raczej, że psy mogą mieszkać w psiarniach bez dużej szkody.
  14. Tak, pies raczej będzie mieszkał na dworze. Może i racja, że nie warto się męczyć z psem mocno myśliwskim - ale też z drugiej strony nie planujemy dzikarza, a szukamy psa stosunkowo wszechstronnego i niekoniecznie zafiksowanego na ślepo na polowanie. Zaś sam instynkt, cóż, daje ojcu ogromną radość, on lubi kiedy pies tropi, wystawia, po prostu reaguje na zwierzynę. Nie chcę go tego pozbawiać. Myśliwi mają psy: jagdteriera, posokowca bawarskiego i płochacza niemieckiego właśnie. To są skrajnie użytkowe psy, których pracy mój ojciec raczej nie wykorzysta rekreacyjnie. Tak czy inaczej oczywiście, rozglądamy się w naszych kręgach, pytamy, poznajemy psy. Tu próbuję się dowiedzieć o tych rasach, o których wcześniej nie pomyśleliśmy.
  15. Nie wykluczam retieverów, choć niekoniecznie myślałam o labradorze - ojciec nie przepada za nimi wizualnie i jakoś wydawało mi się że ta krótka sierść pozwala im zmarznąć zimą, czy się mylę? Myślałam trochę o tollerach, ale tam właściwie znowu powraca szata do pielęgnacji. To co mnie martwi w retrieverach to ich ogromna popularność, hodowla w kierunku kanapowym i predyspozycje do chorób. Boję się że niełatwo będzie znaleźć psa z prawdziwą pasją do zwierzyny wśród zalewu psów które nie były nigdy sprawdzane w próbach pracy. Ale to już doprawdy teoretyzowanie, ponieważ nie zagłębiłam się w hodowle. No i zastanawiam się ciągle, czy aporter wystarczy ojcu do pełni szczęścia. Nigdy nie byłam na długiej wyprawie z aporterem i nie wiem, jak się zachowuje poza sytuacjami z zadanym aportem. Do rozważenia.
  16. Hej, Szukam psa dla ojca. To znaczy nie po to, żeby mu szczenię wcisnąć pod choinkę, tylko raczej w jego imieniu - bo on nie do końca ogarnia ten świat psich ras. Ojciec to stosunkowo młody emeryt z ogromnym zamiłowaniem do wędrówek. Ma konszachty z myśliwymi, często się z nimi włóczy i choć sam nie strzela i nie zamierza zacząć, to lubi oglądać łowiska i świetnie zna się na ptactwie. W psie najbardziej ceni właśnie jego myśliwski instynkt: aport, pracę w wodzie, świetny węch, choć nie powiem żeby był surowym sędzią i fanatykiem. Bardziej cieszy go entuzjazm psa i wszechstronność niż perfekcyjna stójka, nie ma zresztą doświadczenia w profesjonalnym układaniu psa pod polowanie. Ojciec cechuje się też wybitnie miękkim sercem w starciu z psem, pozwala na wiele i niezbyt twardo stawia granice, więc sldobrze widziany miękki pies z podejściem "willing to please". Nie jest fanem sweterków i groomingu więc raczej szukamy psa pogodoodpornego, któremu wystarczy szczotkowanie. Pies rzadko będzie w domu sam, będzie miał ogródek i będzie biegał daleko po przepastnych łąkach i lasach w terenie swojego nadleśnictwa jak i kilku sąsiednich. Tata jest zachwycony płochaczem niemieckim, ale słyszałam że mają dosyć twarde charaktery i wymagają pewnego prowadzenia, a o to z moim ojcem ciężko. Moje typy to na razie: - Bretończyk, który ponoć jest niezmordowany w polu i w związku z tym obawiam się, czy możemy zapewnić mu odpowiednią aktywność; - Kooikerhondje, który wydaje się być fantastyczny, ale piszą o nim dużo więcej w kontekście psa rodzinnego niż użytkowego i to nieco mnie martwi; - Mały Münsterländer, który na ten moment wydaje się być ideałem, więc może niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu. Chętnie przyjmę inne propozycje, ponieważ świat psów myśliwskich nie jest do końca moją bajką. I proszę o radę, czy faktycznie w takim niestrzelającym, spacerujący między ptactwem domu pies myśliwski ma sens.
×
×
  • Create New...