Jump to content
Dogomania

Yoddleman

New members
  • Posts

    22
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Yoddleman

  1. Dziękuję @dwbem. Jestem pewien, że i on sam wolałby odejść w ten sposób niż niepotrzebnie męczyć się jeszcze kilka godzin bez szans na poprawę, po czym znów przechodzić jeszcze raz całą procedurę przetransportowywania go na nocny dyżur. Całe życie był we wspaniałej formie i zasługiwał na to, by w tej złej być najkrócej jak to możliwe dopóki tylko była nadzieja.
  2. @bou dziękuję za odpowiedź. Niestety już w kilka godzin po moim poście u pieska nastąpiło gwałtowne załamanie zdrowia - znów krew w osierdziu. Piesek był w jeszcze gorszym stanie niż przy poprzednim ściąganiu krwi (a minęło przecież od niego niecałe 36h). Natychmiast pojechałem na całodobowy ostry dyżur, ale Pani Doktor poinformowała mnie, że będąc całkowicie szczerym, ściąganie tego płynu tak szybko po poprzednim ściąganiu jest trochę bezcelowe, bo z bardzo dużym prawdopodobieństwem za kilka godzin krew znów się zbierze, a on w tym czasie i tak nie będzie miał dobrej jakości życia, bo i zabieg bolesny, i znów będzie trzeba dać mu leki, które go trochę otumanią. Do tego, w czasie kiedy zastanawialiśmy się, czy podjąć najcięższą decyzję, dosłownie "w oczach" zaczął mu puchnąć brzuszek, w którym USG oprócz bardzo mocnego nagazowania wykryło też ponownie płyn, co wskazywało na to, że albo doszło do skrętu żołądka, albo jest w piesku jeszcze inne źródło problemów niż sam guz w sercu. W związku z tym ściąganie krwi z osierdzia nie miało już żadnego sensu, bo i tak brzuch był drugim miejscem zagrażającym jego życiu, a przy sercu w takim stanie piesek nie przeżyłby zabiegu. Piesek próbował wymiotować, podnosiło go, ale przy tym co zaszło w brzuchu nie mógł nawet tego zrobić. Wiem, że on sam nie chciałby spędzić swoich ostatnich dni (choć raczej godzin) na zniedołężnieniu, w cierpieniu, ani w całkowitym otumanieniu lekami, gdzie żyłby jeszcze kilka godzin (choć i to nie jest pewne), ale i tak nie wiedząc co się dzieje, tym bardziej że całe swoje niemal 11-letnie życie przeżył w pełni zdrowy, we wspaniałej formie, bez żadnych chorób czy dolegliwości. Podjęcie decyzji o jego eutanazji było najcięższą decyzją mojego życia, ale wierzę, że mimo wszystko decyzją lepszą niż rozpaczliwe próby gaszenia pożaru za pożarem, co nie przedłużałoby jego jakościowego życia tylko cierpienie, a i to w stopniu nieznacznym. Gdyby jakiekolwiek zabiegi tamtej nocy przedłużyły mu życie choćby o dwa dni w takim dobrym stanie w jakim przedłużyło je pierwsze ściągnięcie płynu to zdecydowałbym się na nie bez zawahania i bez względu na cenę, ale niestety z tego co powiedziała nam wtedy Pani Doktor, nie było na to żadnych szans...
  3. U mojego 10,5-letniego pieska wykryto w ostatnich dniach hemangiosarcomę, naczyniomięsaka 48x38mm na prawej komorze serca. Pies w świetnej kondycji, ale pewnego dnia nagle na wieczornym spacerze nie chciał chodzić, kładł się mimo że nigdy tego nie robi. Następnego dnia rano nie mógł się już podnieść - u weta diagnoza jak wyżej, ściągnięto mu krwisty płyn z worka osierdziowego i zabezpieczono lekami (Cardisure na serce, steryd Encorton, przeciwkrwotoczny Exacyl oraz Spironol), nastąpiła znaczna poprawa i tak naprawdę w ciągu 24h pies znów zachowuje się jakby nigdy nic się nie stało. Niemniej, wiem, że prognozy nie są w tych przypadkach optymistyczne, ale myślę nad najlepszym sposobem dalszego leczenia. Konsultowałem się już z kilkoma wetami, ale co wet to inna opinia. Jedni radzą szukać onkologa i konsultować z nim ewentualną chemioterapię albo leki bardziej eksperymentalne jak Palladia czy oleje CBD, inni mówią że chemia tylko bardziej go wymęczy i wyniszczy organizm, a potencjalny i ewentualny zysk na długości życia przy jej udziale w tym przypadku będzie bardzo znikomy biorąc pod uwagę jak mocno wpłynie na komfort życia psa i najlepiej po prostu leczyć zachowawczo powyższymi lekami, a w razie kolejnych epizodów robić punkcje i ściągać płyn. Jedyne co do czego wszyscy są zgodni to że niestety usunięcie chirurgiczne tak położonego guza nie wchodzi tutaj w grę. Mieliście może doświadczenie z tą przypadłością lub podobnymi albo macie jakąś opinię? Będę wdzięczny za każdą poradę.
  4. O, jeszcze cos innego - dzięki za rekomendację :) Ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia i mógłby coś poradzić (albo odradzić)?
  5. Czy ma ktoś jakąś opinię dot. najlepszego suplementu na dolegliwości kostne/stawowe u psów? Mój pies miewał czasem w przeszłości sezonowo lekkie dolegliwości stawowe, przez dłuższy czas był spokój, ale ostatnio też mu się zdarzyło i weterynarz polecił mi, żeby spróbować dawać mu jakiś suplement i obserwować zanim zacznie się podejrzewać jakieś poważniejsze zwyrodnienia (tym bardziej, że pies 40kg więc prześwietlenie też do szybkich i łatwych by nie należało) i chciałbym wybrać coś sensownego. W przeszłości używałem ArthroFosu, ale z tego co czytam, popularnych i polecanych preparatów jest znacznie więcej, jak choćby ArthroDol, Arthrovet HA. Macie może jakieś zdanie, co do tego, który jest najlepszy i dlaczego? Bo czytam te składy, ale nawet nie wiem, na co zwrócić uwagę :(
  6. Dzięki wielkie za odpowiedzi. @bou - Nie wiedziałem o babesjozie, na szczęście z tego co czytam kleszcz musi bytować na psie przynajmniej 24h żeby wystąpiło ryzyko zakażenia - z racji umiejscowienia i tego że psa ciągle ktoś głaska, a w dodatku działo się w święta wielkanocne kiedy pies ciągle był przy nas jestem przynajmniej pewien, że kleszcz był na nim bardzo krótko (było zresztą widać kiedy go wyciągałem, że nie "napoił" sie jeszcze za dużo). Psa zabezpieczam Advantixem z Bayera (w tym i zeszłym roku), a wczesniej używałem Frontline'a, ale w momencie kiedy miał tego kleszcze nie był jeszcze nim skropiony. @Zagrodowy pies polski - no chyba tak będzie trzeba zrobić w ciągu najbliższych dni (bo jak rozumiem nie jest to nic co wymaga interwencji jak najszybciej skoro już tyle się trzyma i nie ma żadnych objawów?)
  7. Nikt nie ma pomysłu? :( Dodam, że po tych kolejnych kilku dniach bąbel wygląda tak samo - nie zmalał, nie zmienił struktury, nadal sierść tam lekko odstaje co widać na zdjęciu.
  8. Mam 7-letniego mieszańca - kawał byka, 40kg. W okolicach świąt przyplątały mu się skądś dwa kleszcze - jeden w okolicach klatki piersiowej, drugi na samym czubku głowy. Od razu pierwszego dnia wyjąłem mu oba pęsetą i o ile po tym na klatce nie ma śladu, tak po tym na głowie został mały miały bąbel. Zresztą, dokładniej pokażą to zdjęcia więc tutaj album: http://imgur.com/a/axfZ2 . Nie boli go to, na twardość jest średnie, na początku był na tym jeszcze mały strupek, ale po kilku dniach zrobiła się jakby świeża skóra. Nie zauważyłem ani żeby rosło, ani malało. Czym jest to spowodowane? Czy to coś groźnego, z czym powinienem udać się do weta czy przez parę tygodni jeszcze to obserwować?
  9. Wow, do aż takich technik to chyba ja sam nie mam cierpliwości :D No nic, ale dzięki za pomoc, dobrze było się dowiedzieć czegoś nowego :)
  10. Niestety nie umie trzymać rzeczy na polecenie. Nie ma jakichś innych sposobów na oduczenie takiego zachowania bez wymaganych dodatkowych umiejętności? :)
  11. Mam nadzieję, że na temat nie jest jeszcze za późno, bo pies już parę lat ma, ale po kolei :) Mam 6-letniego psa, za każdym razem, kiedy wychodzi ze mną na dwór, kiedy tylko wezmę smycz w ręce przy drzwiach, szczeka kilka razy na cały regulator. I mówiąc "na cały regulator" mam na myśli, że dosłownie dzwoni w uszach, a w mieszkaniu jeśli ktoś spał to już nie śpi :) Sytuacja jest ciekawa o tyle, że nie powtarza się z żadnym innym z domowników - z każdym wychodzi w ciszy, ewentualnie raz na ruski rok mruknie coś radośnie i przeciągle pod nosem i to tyle. W swoim codziennym zachowaniu też nie jest głośny. Jak można spróbować mu wyperswadować to zachowanie? Próbowałem już m.in.: konsekwentnego odwieszania smyczy na wieszak kiedy tak szczeknie, siadania na pufie obok drzwi i czekania chwili z ponowną próbą aż do skutku; uciszania go/mówienia do niego cały czas kiedy wkładam buty i biorę smycz nie reagowania kompletnie Każdą z tych technik stosowałem konsekwentnie przez parę tygodni, oczywiście nie zmieniałem mu codziennie na inną :D Efektów - żadnych. Nadal musi swoje poszczekać jak wychodzimy. Jakiego sposobu mogę jeszcze z nim spróbować?
  12. OK, a więc wracam z raportem. Psa trzeba było trochę namawiać i kusić mielonką w dodatku do kapusty, ale zjadł - niestety w kupie łapki tak czy tak nie zauważyłem :( Jest się czym przejmować i powinienem podejmować jakieś dalsze kroki czy jeśli nadal nie ma żadnych efektów ubocznych (bo nie ma) to mogę bezpiecznie założyć, że łapa już dawno została wydalona/strawiona/częściowo jedno i drugie?
  13. Dzięki wielkie za poradę, jutro kupię kapustę kiszoną i poczęstuję wielbiciela kaczych łap, zaraportuję czy sprawa się rozwiązała :)
  14. Mam sześcioletniego mieszańca, kawał byka, 40kg wagi. Trzy dni temu wieczorem zainteresował się szmacianą zabawką kaczki, która akurat leżała na podłodze kiedy sprzątałem w szafie - zaczął się nią bawić więc po prostu miałem go na oku. Poodrywał zabawce głowę i każdą część, którą dało się odgryźć (na bieżąco je zbierałem, żeby nie bawił się tymi małymi skrwkami), po czym zaczął gryźć jedną z łap i kiedy na pół minuty spuściłem go z oka... łapa zniknęła. Dzisiaj wieczorem minie trzeci dzień od tego przełknięcia. Ogólnie łapa nie była duża, tym bardziej jak na wielkość psa (może z 2-3cm na długość, na grubość jak papieros, ale z pustym środkiem, bo to była po prostu szmata zszyta w rulon która pełniła funkcję łapy - kiedy zabawka była cała to w środku była jakby wata która powodowała, że ta łapa była napuszona, ale kiedy pies się tym wszystkim bawił to cała ta wata powyłaziła więc została zszyta szmata), czy jest się czym martwić? Pies zachowuje się całkowicie normalnie, je, pije, bawi się, wypróżnia i sika całkowicie normalnie. Nie widziałem jednak niestety kawałków łapy w żadnej z jego kup, a biorąc pod uwagę ostry kolor raczej trudno byłoby nie zauważyć (chyba, że przed połknięciem pociął na tak małe kawałki, bo raczej psy nie są w stanie strawić materiału?). Jedyne ślady jakie zauważyłem to że dziś rano jego kupa miała lekko pomarańczowe zabarwienie (łapa była pomarańczowa w kolorze). Czy jeśli dzisiaj jeszcze nie wydali zabawki to powinienem udać się z nim do weterynarza czy nie jest to nic czym nalezy się martwić?
  15. A poleciłby ktoś jakieś zabawki z nie-napełnianych? Bo że KONGi królują w temacie zabawek z miejscem na smakołyki to wiadomo, ale chciałem kupić psu coś do po prostu pogryzienia i porzucania sobie, bez konieczności napychania zabawki za każdym razem. Chyba że te KONGi sprawdzają się też jako puste i pies powinien takim również się bawić?
  16. Dzięki wielkie za odpowiedź. Dostaje od zawsze karmę Eukanuba Adult Large Breed Maintanance (tzn. odkąd jest dorosły oczywiście, wcześniej dostawał szczenięcą wersję :)) plus jeden ciepły posiłek dziennie - najczęściej jakiś chleb/makaron/ryż (czasem z rosołem jeśli akurat jest) wymieszany z jakimś mięsem, które było też przyrządzane do obiadu albo pasztetową czy czymś podobnym. Nie ma konkretnego harmonogramu - miskę zjada w okolicach obiadowych, suchą karmę dosypuję mu jak kończy to co obecnie ma w misce. Na razie o zwięszaniu częstotliwości nie ma raczej mowy, bo tak jak mówię stało się trzeci raz i z dużymi odstępami. Jeśli głośne ani ciągłe burczenie samo w sobie nie jestem powodem do niepokoju to poobserwuję go i jeśli częstotliwość by się zwiększała to zastosuję się do porady i pewnie przejdę do weta, dzięki jeszcze raz :)
  17. Mam 6-letniego mieszańca pokaźnych rozmiarów (40kg) i w ciągu ostatnich dwóch-trzech miesięcy trzy razy wystąpiła u niego przypadłość tego typu, że przez dłuższy czas (kilkadziesiąt minut najczęściej) słychać było ciągłe głośne bulgotanie/burczenie w brzuchu w trakcie którego miał na dworze ochotę na duże ilości trawy i wymioty. Po tym czasie bulgot stawał się bardziej przerywany ciszą zamiast ciągłych efektów dźwiękowych aż w końcu ustawał. Może najlepiej zobrazuje to opis jak to wyglądało za pierwszym razem, czyli te dwa-trzy miesiące temu: otóż usłyszałem, że psu głośno (na tyle, że słyszałem w mieszkaniu w salonie jego burczenie mimo że leżał przy drzwiach wejściowych) bulgocze w brzuchu więc wziąłem go na spacer - szybko przystanął przy placu trawy, ogon pod siebie i jadł całym pyskiem w ilościach hurtowych. Po tym próbował zwymiotować, ale mimo, że kilka razy go "pociągnęło" to nie było efektu. Po paru minutach znów zaczął jeść trawę w ilościach hurtowych, znów parę razy go pociągnęło i tym razem już zwymiotował pokaźnego "dreda" obklejonego gęstą białą śliną. Po powrocie burczenie w brzuchu było słychać jeszcze spokojnie przez kilkadziesiąt minut, ale nie wołał na dwór ani nie był tym przejęty - po prostu poszedł spać jakby nigdy nic. Na następnym spacerze temat trawy już dla niego nie istniał, jakby nic się kilka godzin wcześniej nie wydarzyło. Podobny schemat był za drugim i trzecim razem, z tą tylko różnicą że trzeci raz wystąpił kilka dni temu w nocy więc znalezienie trawy na mrozie i pod śniegiem było już większym wyzwaniem. Parę razy pociągnęło go na wymioty, ale nic z tego nie wyszło i podobnie jak poprzednio po powrocie nadal głośno przelewało mu się w brzuchu, ale rano temat trawy już nie istniał. Czy jest się czym martwić czy to zwykłe objawy psiej niestrawności? Nigdy nie ma żadnych zmian w zachowaniu - osowiałości, osłabienia, gorszego apetytu, nic takiego. Za każdym razem na tym samym spacerze, na którym próbował wymiotować/wymiotował normalnie się też ze mną bawił, brał smycz w zęby i podskakiwał czy (zanim przyszła zima) przeganiał gołębie koło bloku. Gdyby to burczenie było podobne ludzkiemu, czyli chwila burczących dźwięków, przerwa, znów burczenie itd. to bym się tym nie przejął, ale za każdym z tych trzech razów bulgotanie było u niego ciągłe bez ani sekundy przerwy przez kilkadziesiąt minut i na tyle głośne, że tak jak mówię było je słychać z drugiego końca mieszkania. Jest się czym przejmować czy po prostu u psów tak to wygląda, a rozmiar psa wpłynął na głośność?
  18. Mam 6-letniego pieska i zainteresowałem się tematem jedzenia trawy, bo zawsze lubił sobie poskubać. Z tego co wyczytałem, jedzenie trawy jest całkowicie normalne u psów, ale nie ma nigdzie informacji, w jakich ilościach to jedzenie jest nadal normalne. Jedzenie trawy u mojego psa nie jest bowiem niczym nadzwyczajnie rzadkim - nieraz ma dzień czy dwa, kiedy poskubie trawy na każdym spacerze w ciągu tych dni lub kilka dni kiedy czasem sobie poje trawy, a potem nagle temat trawy przestaje dla niego istnieć, ale ma też okresy kiedy przez tydzień skubnie raz albo wcale. Czy taka częstotliwość nadal jest zdrowa dla psa czy wskazuje raczej na jakiś problem gastrologiczny/niedobory? Nigdy nie wiąże się to z wymiotami, osowiałością czy czymś podobnym. Zachowuje się całkowicie normalnie, jest wesoły i podskakuje sobie jak zwykle, po prostu zdarzają mu się okresy, że przez parę dni przystaje na spacerze i skubie trawę, nieraz przez dłuższy czas. Jest to powód do niepokoju?
  19. O Jezu, tyle czasu już minęło, kompletnie wyleciało mi z głowy, ale już się poprawiam "dla przyszłych pokoleń" :) - otóż drugiego dnia po napisaniu tego tematu w kwietniu poszedłem do drugiego weta i kompletnie inna rozmowa, pani od razu przeprowadziła na miejscu badanie krwi z bąbla, żeby sprawdzić, czy wygląda to groźnie, poinformowała o możliwościach (albo zareaguje na leki i będzie się zmniejszać, albo nie i wtedy będzie go trzeba oczyścić), pies dostał serię leków do łykania i spray z antybiotykiem do psikania dwukrotnie dziennie na oczyszczone miejsce z bąblem, po tygodniu kontrola i jeszcze tydzień psikania i po bąblu po dwóch-trzech tygodniach nie było już śladu, choćby specjalnie szukało się jakiejkolwiek zmiany w miejscu, w którym był :) Także zdecydowanie polecam udawać się do drugiego weta jak ktoś ma wątpliwości, bo u mnie różnica była nie do opisania - podejścia na dwóch przeciwnych biegunach :) Dzięki @bou za pomoc :)
  20. Dzięki za odpowiedź. Byłem dziś u weta i po (dosłownie) 20-sekundowym badaniu (dotknięciu parę razy) stwierdził, że to bąbel po ugryzieniu jakiegoś owada, najprawdopodobniej kleszcza, i usunąć można tylko ze względów estetycznych, bo zagrożenia żadnego nie stwarza, jednocześnie jednak dodając, że bąbel już nigdy nie zejdzie ani się zmniejszy, ani nie zwiększy. I koniec diagnozy. Żadnych innych badań czy informacji o tym, skąd to się konkretnie wzięło i jeśli wszystko jest OK to dlaczego miałoby nigdy nie zejść. Mam trochę mieszane odczucia, bo takie "przebadanie" wygląda mi na mocno powierzchowne, wet nawet nieszczególnie był zainteresowany historią powstania tego bąbla i ograniczył się do szybkiego zerknięcia i tego kilkukrotnego pomacania. Bylibyście usatysfakcjonowani czymś takim czy poszlibyście do innego weta po dodatkową diagnozę? Nie chcę popadać w paranoję i uprawiać zasady "szukam aż coś znajdę choćby wszystko było OK", ale jednocześnie ta dzisiejsza diagnoza nie rozwiała u mnie żadnych wątpliwości. Przesadzam czy też gdzieś byście to jeszcze sprawdzili?
  21. Najpierw pokażę album ze zdjęciami problemu: http://imgur.com/a/9Puny A jeśli chodzi o historię - mam 6-letniego mieszańca i jakoś koło dwóch tygodni temu, spotkałem na jego skórze mokrą plamę, jakieś 1,5-2cm średnicy, całkowicie płaską po prawej stronie jego szyi. Nie bolało go przy dotykaniu i uznałem, że pewnie jest to rezultat drapania się więc mogło go swędzieć. Próbował od czasu do czasu się tam drapać - nie żeby próbował to robić cały czas, ale czasem trzeba go było przypilnować, żeby się nie drapał. Po spotkaniu tego, używałem zasypki dla niemowląt, żeby trochę mniej go swędziało i przeschło. Podziałało i w ciągu kilku dni zrobił się ładny strupek, który odpadł i w ciągu tygodnia była już widoczna nowa, czysta skóra na której zaczęła wyrastać sierść. Problem jest jednak taki, że po odpadnięciu strupka, oprócz nowej skóry pod spodem pojawił się też czerwony bąbel z czarną kropką widoczny na zdjęciach (który nie był początkowo widoczny, np. w czasie formowania się strupa) i jest tam przez ostatni tydzień, ani nie rosnąc, ani nie malejąc. Dalej nie jest bolesny przy dotyku, nie jest już swędzący, bo pies nie próbuje się tam drapać. Co może to być? W najbliższych dniach oczywiście tak czy tak pójdę do weta, ale po prostu póki z racji pracy nie mam jak chciałem dowiedzieć się, czym to może być. Jakieś pomysły?
×
×
  • Create New...