Jump to content
Dogomania

helpet

Members
  • Posts

    7
  • Joined

  • Last visited

About helpet

  • Birthday 11/29/1982

Contact Methods

  • Website URL
    www.helpet.pl

Profile Information

  • Gender
    Male
  • Location
    Warszawa

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

helpet's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputation

  1. Chodzi o dosyć ścisłe owinięcie psa bandażem (podobnie działają specjalne kamizelki, jednak bandaż jest znacznie tańszy). Trochę ciężko to opisać, ale myślę, że można bez problemu znaleźć więcej na temat tej techniki w internetach, ew. w książce Strachopies. Czy ma to wywołać jakieś atawistyczne skojarzenia z norą, w której zwierzak ma czuć się bezpiecznie, trudno wyczuć. Myślę, że jest to bardziej "technika wspomagająca" niż docelowa "kuracja". Podobnie może pomóc obroża DAP.
  2. Urodziłem się i wychowałem w hodowli psów. Moi rodzice mieli na początku same bedlingtony, ale później dostali yorka, a jeszcze później mój ojciec sprowadził spod Moskwy CTR (to były lata osiemdziesiąte). Hodowla nie była wielka, bo było w niej ok 17, może 20 psów maksymalnie, a i to przez krótki czas. Myk polegał na tym, że te zwierzaki miały do dyspozycji ok 4000 m2 terenu, często były zabierane w różne miejsca (w tym na wystawy, na których albo zgarniały wszystko albo były w ścisłej czołówce), a poza tym opiekę nad tą całą menażerią sprawowały jakieś 3-4 osoby. Myślę, że różnica pomiędzy pseudo polega na tym, że hodowla moich rodziców była ich hobby, pasją, której świadomie się podjęli nie patrząc na psy jak na źródło dochodu, ale jako członków rodziny. Owszem, dzikiej, nieokrzesanej i lekko pie****lniętej (jak to bedlingtony), ale jednak. Nie było niczym nadzwyczajnym, żeby zwierzaka zabrać na wystawę do Wiednia, czy innego Budapesztu, bo tak to chyba powinno funkcjonować. Myślę, że hodowla psów powinna nadal pozostać takim "luksusowym towarem", który nie jest dostępny dla każdego. Sorry, ale jak kogoś nie stać na "odrobaczywienie" u "weteryniarza" miotu, to niech zajmie się czym innym. Niestety zachłanność ludzka nie zna granic i stąd powstają "legalne pseudo". Iksiński widząc, że pies został sprzedany za 2000zł już liczy czego to on by za to nie kupił, a już jak będzie miał 6 takich szczeniaków, to w ogóle szaleństwo. W sumie to przecież suka ma dwa razy do roku cieczkę, więc pewnie będzie już ze 24 000pln. Czad. do tego można przyciąć w chu***a na "sczepieniach" i innych. Już nie będę podgrzewał o sztucznym wywoływaniu cieczki, ale niestety tak to często wygląda. W latach '90 jakoś nie pamiętam, żeby było tyle przypadków złego traktowania zwierząt co obecnie. Myślę nawet, że to z czym mamy dziś do czynienia, to jakiś hardcore. Nie chcę bronić ZKwP, który uważam za mocno skostniały i na pewno przydałaby się jakaś sensowna organizacja, która zmobilizowałaby władze Związku do "równania w górę" na zasadzie konkurencji (tak jak jest np. w Niemczech). Jednak nie może tak być, że co miot to nowa organizacjia, żeby tylko puścić szczeniaki. Ile jest takich "legalnych pseudo" w Polsce? Kilkaset jak nie więcej. W takich "legalnych pseudo" nikt nie wpadnie na to, żeby swojego psa gdziekolwiek pokazywać, żeby dobrać mu odpowiednią dietę, zapewnić ruch, social, zabawę, bo to kosztuje. Bo właśnie na to idzie ta "gigantyczna" kasa ze sprzedaży miotu ( w normalnej hodowli suka może mieć szczeniaki raz do roku). Na to idzie te 12 000 piniondzów, a i z tym bywa różnie, bo zdarza się oddać psa za krycie, zjawi się ktoś ogarnięty i zaproponujemy mu inne warunki etc, etc. Wszystko dlatego, że kolejny debil z innym debilem wziął się za coś, czego ruszać nie powinien (jak z obecnie gorącym tematem aborcji) i zaczął majstrować przy ustawie, zamiast oddać głos zainteresowanym (którzy mieli własny projekt) i przekazać do prac specjalistom, a nie kolegom z klubu. Chodzi mi tu o prawdziwych specjalistów, którzy słono liczą za godzinę pracy, ale potrafią np. przeprowadzać symulacje. Niestety, żyjemy tu gdzie żyjemy i pewnych rzeczy nie zmienimy Jest jednak pewna alternatywa. Otóż, jeśli wiemy, że gdzieś się dzieje źle i nasi bracia mniejsi są bici, maltretowani, zostawiani przy drodze na pewną śmierć, to musimy działać. Każdy kto czyta ten tekst może zrobić coś sensownego, coś dobrego, ale to kosztuje więcej niż puste kliknięcie "lubię to". Obecnie, od ok 10 lat pomagamy z moją ukochaną odrzutowcom (psom z odzysku). Taką wybraliśmy drogę, do tego się (mam nadzieję) nadajemy i na tyle mamy możliwości, żeby podjąć się opieki nad dwoma psami. Utrzymanie jednego z tych psów kosztuje nas ok 1000zł miesięcznie, a zwierzak ten ma przed sobą min. 15 lat życia. W skrócie jego, a właściwie jej historia jest taka, że jakieś dwa lata temu Diuna została wraz z resztą miotu odebrana interwencyjnie. Kiedy była u nas, to się okazało, że ma alergię na wszystko, co można sobie wymyślić. Powiem tak, byłem pewien, że konina jest tańsza, a jeleninę i tak będzie można kupić poza sezonem. Rozumiecie zatem sami, ze nie można było jej wydać do adopcji, bo zwrot byłby błyskawiczny. Mloda zjada ok 1kg-1,2kg dziennie. Ale za to jest śliczna, ma słodkie oczy i bardzo lubi się uczyć (ostatnio trochę zawaliliśmy przygotowanie do służby, ale o tym później, może na profilu). Lemmy, z kolei jest "świadomym macierzyństwem" mojej ukochanej. Chciała dużego, czarnego psa, więc wzięliśmy 8- letniego owczarka z Palucha. Operacja usunięcia tłuszczaków, w żaden sposób nie wpłynęła na nasz budżet, a jego wyżywienie, to bajka. Bierzesz miskę, sypiesz żarcie, dajesz psu. W każdym razie obecnie można ścigać pseudo, zbierać materiały i dowody i wszczynać sprawy. Można też mieć na uwadze, że Al Capone poszedł do paki za podatki, czyli, że osoba, która prowadzi pseudo i ma zaniedbane zwierzęta, do świętych raczej nie należy, wystarczy tylko sprawdzić. Ważne jednak, żeby działać z głową, dlatego, starajcie się zachować zimną krew i myśleć na spokojnie, bo wszczynanie awantur i wywoływanie "gó**o burzy" do niczego nie prowadzi. Moim zdaniem należy dużą wagę przyłożyć do edukacji, ale nie tej "pseudo" (w tym jak np. mamusia tłumaczy, że suka musi mieć raz małe bo cośtam się stanie) ale takiej przemyślanej i rzetelnej. Przy tym też należy zachować dużą dawkę obiektywizmu.
  3. Urodziłem się i wychowałem w hodowli psów. Moi rodzice mieli na początku same bedlingtony, ale później dostali yorka, a jeszcze później mój ojciec sprowadził spod Moskwy CTR (to były lata osiemdziesiąte). Hodowla nie była wielka, bo było w niej ok 17, może 20 psów maksymalnie, a i to przez krótki czas. Myk polegał na tym, że te zwierzaki miały do dyspozycji ok 4000 m2 terenu, często były zabierane w różne miejsca (w tym na wystawy, na których albo zgarniały wszystko albo były w ścisłej czołówce), a poza tym opiekę nad tą całą menażerią sprawowały jakieś 3-4 osoby. Myślę, że różnica pomiędzy pseudo polega na tym, że hodowla moich rodziców była ich hobby, pasją, której świadomie się podjęli nie patrząc na psy jak na źródło dochodu, ale jako członków rodziny. Owszem, dzikiej, nieokrzesanej i lekko pie****lniętej (jak to bedlingtony), ale jednak. Nie było niczym nadzwyczajnym, żeby zwierzaka zabrać na wystawę do Wiednia, czy innego Budapesztu, bo tak to chyba powinno funkcjonować. Myślę, że hodowla psów powinna nadal pozostać takim "luksusowym towarem", który nie jest dostępny dla każdego. Sorry, ale jak kogoś nie stać na "odrobaczywienie" u "weteryniarza" miotu, to niech zajmie się czym innym. Niestety zachłanność ludzka nie zna granic i stąd powstają "legalne pseudo". Iksiński widząc, że pies został sprzedany za 2000zł już liczy czego to on by za to nie kupił, a już jak będzie miał 6 takich szczeniaków, to w ogóle szaleństwo. W sumie to przecież suka ma dwa razy do roku cieczkę, więc pewnie będzie już ze 24 000pln. Czad. do tego można przyciąć w chu***a na "sczepieniach" i innych. Już nie będę podgrzewał o sztucznym wywoływaniu cieczki, ale niestety tak to często wygląda. W latach '90 jakoś nie pamiętam, żeby było tyle przypadków złego traktowania zwierząt co obecnie. Myślę nawet, że to z czym mamy dziś do czynienia, to jakiś hardcore. Nie chcę bronić ZKwP, który uważam za mocno skostniały i na pewno przydałaby się jakaś sensowna organizacja, która zmobilizowałaby władze Związku do "równania w górę" na zasadzie konkurencji (tak jak jest np. w Niemczech). Jednak nie może tak być, że co miot to nowa organizacjia, żeby tylko puścić szczeniaki. Ile jest takich "legalnych pseudo" w Polsce? Kilkaset jak nie więcej. W takich "legalnych pseudo" nikt nie wpadnie na to, żeby swojego psa gdziekolwiek pokazywać, żeby dobrać mu odpowiednią dietę, zapewnić ruch, social, zabawę, bo to kosztuje. Bo właśnie na to idzie ta "gigantyczna" kasa ze sprzedaży miotu ( w normalnej hodowli suka może mieć szczeniaki raz do roku). Na to idzie te 12 000 piniondzów, a i z tym bywa różnie, bo zdarza się oddać psa za krycie, zjawi się ktoś ogarnięty i zaproponujemy mu inne warunki etc, etc. Wszystko dlatego, że kolejny debil z innym debilem wziął się za coś, czego ruszać nie powinien (jak z obecnie gorącym tematem aborcji) i zaczął majstrować przy ustawie, zamiast oddać głos zainteresowanym (którzy mieli własny projekt) i przekazać do prac specjalistom, a nie kolegom z klubu. Chodzi mi tu o prawdziwych specjalistów, którzy słono liczą za godzinę pracy, ale potrafią np. przeprowadzać symulacje. Niestety, żyjemy tu gdzie żyjemy i pewnych rzeczy nie zmienimy Jest jednak pewna alternatywa. Otóż, jeśli wiemy, że gdzieś się dzieje źle i nasi bracia mniejsi są bici, maltretowani, zostawiani przy drodze na pewną śmierć, to musimy działać. Każdy kto czyta ten tekst może zrobić coś sensownego, coś dobrego, ale to kosztuje więcej niż puste kliknięcie "lubię to". Obecnie, od ok 10 lat pomagamy z moją ukochaną odrzutowcom (psom z odzysku). Taką wybraliśmy drogę, do tego się (mam nadzieję) nadajemy i na tyle mamy możliwości, żeby podjąć się opieki nad dwoma psami. Utrzymanie jednego z tych psów kosztuje nas ok 1000zł miesięcznie, a zwierzak ten ma przed sobą min. 15 lat życia. W skrócie jego, a właściwie jej historia jest taka, że jakieś dwa lata temu Diuna została wraz z resztą miotu odebrana interwencyjnie. Kiedy była u nas, to się okazało, że ma alergię na wszystko, co można sobie wymyślić. Powiem tak, byłem pewien, że konina jest tańsza, a jeleninę i tak będzie można kupić poza sezonem. Rozumiecie zatem sami, ze nie można było jej wydać do adopcji, bo zwrot byłby błyskawiczny. Mloda zjada ok 1kg-1,2kg dziennie. Ale za to jest śliczna, ma słodkie oczy i bardzo lubi się uczyć (ostatnio trochę zawaliliśmy przygotowanie do służby, ale o tym później, może na profilu). Lemmy, z kolei jest "świadomym macierzyństwem" mojej ukochanej. Chciała dużego, czarnego psa, więc wzięliśmy 8- letniego owczarka z Palucha. Operacja usunięcia tłuszczaków, w żaden sposób nie wpłynęła na nasz budżet, a jego wyżywienie, to bajka. Bierzesz miskę, sypiesz żarcie, dajesz psu. W każdym razie obecnie można ścigać pseudo, zbierać materiały i dowody i wszczynać sprawy. Można też mieć na uwadze, że Al Capone poszedł do paki za podatki, czyli, że osoba, która prowadzi pseudo i ma zaniedbane zwierzęta, do świętych raczej nie należy, wystarczy tylko sprawdzić. Ważne jednak, żeby działać z głową, dlatego, starajcie się zachować zimną krew i myśleć na spokojnie, bo wszczynanie awantur i wywoływanie "gó**o burzy" do niczego nie prowadzi. Moim zdaniem należy dużą wagę przyłożyć do edukacji, ale nie tej "pseudo" (w tym jak np. mamusia tłumaczy, że suka musi mieć raz małe bo cośtam się stanie) ale takiej przemyślanej i rzetelnej. Przy tym też należy zachować dużą dawkę obiektywizmu. Przepraszam, ale pomyliłem tematy. Poproszę o przeniesienie do ""Wiem co kupuje..." czyli projekt przeciw pseudo !"
  4. W zeszłym roku OSP Jabłonna utworzyła Sekcję Poszukiwawczo Ratowniczą. Szkolone psy są przygotowywane do specjalności terenowej. Można się umówić i przyjechać na ćwiczenia (nowa krew mile widziana).
  5. Sam test który ma zakwalifikować psa do dalszego szkolenia jest nieco różny w zależności od OSP i specjalności, którą chcesz wybrać (gruzy, teren lawiny) U mnie (OSP Jabłonna) była oceniana współpraca z przewodnikiem, podstawy posłuszeństwa, umiejętność poszukiwania (odnajdywanie stożka zapachowego), lękliwość (test z krążkami fischera) i social (zachowanie do ludzi i do psów). Jak pies zaliczy, to potem masz od roku do dwóch przygotowań do egzaminu. Własciwie do egzaminów, bo najlepiej jeśli pies zda egzamin IRO i PSP. Różnią się one od siebie kilkoma szczegółami.
  6. możesz na początku wypróbować bandaż i trening skupiania na sobie uwagi. Trudno się wypowiedzieć w temacie nie wiedząc nic na temat psa (rasa, wiek, przejścia etc.). Czy spacerujecie po mieście, czy po polach? Jeśli masz 100% pewności, że jest to reakcja na zapach, to może warto pomyśleć o przekierowaniu na inny zmysł. Wyrobienie poczucia bezpieczeństwa przy Sobie i treningach na lince. Ciekawe rzeczy są w książce "Strachopies".
×
×
  • Create New...