Jump to content
Dogomania

wlodi

Members
  • Posts

    148
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by wlodi

  1. Wokół śmierci Blanki nagromadziło się już za dużo emocji. Dlatego, chociaż na co dzień nie udzielam się na Dogomanii, chciałbym teraz przedstawić oficjalne stanowisko Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w tej sprawie. Blanka od kiedy tylko ją znaliśmy, będąc sympatycznym i dającym się łatwo pokochać psem, wykazywała od czasu do czasu ataki niepohamowanej i nie sygnalizowanej zawczasu agresji. Agresji skierowanej na inne psy ale także na ludzi. Prawdopodobnie tylko dzięki zachowaniu określonych zasad bezpieczeństwa nie doszło w radomskim schronisku do jakiegoś wypadku z jej udziałem. Nigdy nie udało się dociec przyczyn tych, udokumentowanych przecież, zmieniających ją w dziką bestię ataków furii. Mogły się za tym kryć jakieś tragiczne doświadczenia, chociaż dla osób mających z nią do czynienia codziennie bardziej prawdopodobną wydaje się jakaś przyczyna endogenna. Za tą drugą ewentualnością mocno przemawiają silnie i długotrwale widoczne, po każdym ataku, objawy depresji połączonej z apatią. To o czym piszę stanowi wskazanie do eutanazji, która zapewne zostałaby w końcu dokonana w schronisku. W tej sytuacji szacunek należy się tym wszystkim, którzy zaangażowali się aby stworzyć jej dom - chociażby taki tymczasowy jaki miała u AnnyA. Wszyscy mieli nadzieję, że pobyt Blanki w warunkach domowych, przy jednoczesnej intensywnej pracy nad nią, pozwoli rozwiać obawy, że suczka może stanowić realne zagrożenie. Szczególny szacunek należy się AnnieA, która mimo negatywnych doświadczeń, długo nie dawała za wygraną. To szczęście, że obiektem ostatniego, nie sprowokowanego niczym i nie dającego się przewidzieć ataku Blanki była osoba dorosła a nie dziecko. Szczęście, że miał kto pomóc. W tej sytuacji, trudna decyzja, którą w porozumieniu ze schroniskiem oraz Radomskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami podjęła AnnaA, była już tylko wyrazem rozsądku oraz poczucia odpowiedzialności. Ta eutanazja boli, ale ten ból łagodzi świadomość, że ostatni rozdział w życiu Blanki był prawdopodobnie najszczęśliwszym okresem. To tyle na temat stanowiska oficjalnego właściciela i opiekuna Blanki. Pozwolę sobie jednak jeszcze na osobistą dygresję. Wszyscy mamy świadomość, że każde działanie prowadzące do uniknięcia cierpienia odczuwanego przez psa, człowieka, czy też jakąkolwiek inną rozumną i zdolną cierpieć istotę, czyni ten świat odrobinkę lepszym. Często jednak brakuje refleksji, że oprócz psów no i jeszcze może kotów, na tym poprawianym przez nas świecie żyją niezliczone rzesze krów, świń, kur czy też innych zwierząt hodowlanych, których zdolność do odczuwania cierpień niczym nie ustępuje psiej wrażliwości, a których codzienne życie przypomina piekło i kończy się ubojem. Jeżeli już, powołując się na ten szczególny pakt, który ludzkość zawarła z psem, ograniczymy swoją wrażliwość do tych ostatnich, to dziwnie uwiera myśl, że psy, którym pomagamy stanowią jedynie promil tych, które wymagałyby pomocy; tych żyjących u właścicieli, w miastach, na wsiach ale również na polach i w lasach, w Polsce, na Ukrainie, w Chinach i wszędzie indziej. Tak wiele jest do zrobienia, a tymczasem ostatnio tu, na tym wątku, kilka osób przesiąkniętych ideałami humanitaryzmu, osób których w ogólnej masie społeczeństwa niestety jest przecież tak niewiele, traci swą cenną energię i czas. W tym sensie ascetyczne skwitowanie sprawy przez AnnęA jest mi bliższe. Miejmy odrobinę więcej zaufania do siebie ! Włodzimierz Suszyński członek Zarządu Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami
  2. I jeszcze oficjalne podziękowanie. W imieniu Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pracowników Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radomiu a przede wszystkim w imieniu naszych podopiecznych, wszystkim którzy się przyczynili do zwycięstwa Radomia w ankiecie - [B]WIELKIE DZIĘKI[/B]. Właśnie teraz, na skutek bezprecedensowego splotu niekorzystnych okoliczności, znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Pomoc więc przyszła w bardzo odpowiednim momencie. Karma została już zamówiona i lada dzień dotrze do schroniska. Damy o tym znać na schroniskowej witrynie: [url]www.schronisko.radom.pl[/url]
  3. Selena ćwiczy ostatnio dość intensywnie. Najtrudniej jest ją przekonać aby wyszła na zewnątrz wybiegu. Na terenie schroniska czuje się bardzo nieswojo ale kiedy wyjdzie na ulicę razem ze swoim kolegą Garfildem to prawie natychmiast zapomina się bać ;) [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/selena_sp_1.jpg[/IMG] Dopiero w trakcie takiego spaceru można zauważyć, jak ładną ma figurę :cool1: [IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/selena_sp_3.jpg[/IMG][/CENTER]
  4. [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/saba-1.jpg[/IMG] [B]Saba w promieniach zachodzącego słońca - jeszcze na wolności[/B][/CENTER]
  5. W tej samej chwili, jakby na skutek czarów, w środku lasu pojawiły się nagle dwie panie z solidnym kawałkiem kiełbasy. One także od kilku dni dokarmiały psiaki. Kobiety liczyły, że może wcześniej czy później zwierzęta dobrowolnie pójdą i zostaną z nimi. Ustaliliśmy, że Lulę zabiorą od razu a Sabę przygarną po sterylizacji. Jeżeli tak się stanie to Saba będzie biegała luzem na ogrodzonej posesji co z powodu jej traumatycznych doświadczeń jest bardzo istotne. A pomyśleć tylko, że kilka minut później nie doszłoby do naszego spotkania....:shake:
  6. Lula ma już dom... [B]DOCELOWY[/B] A było tak: Saba po 2 godzinach przekonywań farmakologiczno-perswazyjnych nie chciała pójść spać a wręcz przeciwnie - walcząc z widoczną jednak sennością coraz bardziej żywo reagowała na wszystko co się działo wokół. Wspomniane 2 godziny przekonywań zaprocentowały jednak o tyle, że w programie było wyciąganie kleszczy na żywca, tarmoszenie, drapanie i różnego rodzaju przepychanki siłowe. W jednym z takich momentów w wyniku zgranej akcji 4 rąk na jej szyi niespodziewanie znalazła się obroża z przypięta smyczą. To była dramatyczna chwila gdyż suczka nie bacząc na nie do końca zagojone rany na szyi zareagowała oszalałym szarpaniem się. Podprowadziłem bliżej samochód a Wiking42 nie bacząc na możliwość ugryzienia przez oszalałego ze strachu psiaka chwycił ją na ręce i za moment znalazła się w samochodzie...
  7. [quote name='Monday'] Wlodi, zrób śliczne zdjęcia. [/QUOTE] Potwierdzam sobotę. Jeżeli tylko się uda to będą od razu zdjęcia :cool1:
  8. [quote name='AnnaA'] Prośba do Red o wklejenie zdjęc grupowych na których byłyby ew.moje duże suki to będzie widac różnice.[/QUOTE] Niestety nie zrobiłem ŻADNEGO zdjęcia domownikom :oops: Sam nie wiem jak to się stało bo obie suczki są piękne i aż mnie korciło, żeby im zrobić portrety. Powinienem mieć tylko jedno zdjęcie Rudzika ale on nam w tej sytuacji nie pomoże....
  9. Sorry, wpisałem omyłkowo nie tu gdzie trzeba tekst i już nie mogę anulować a tylko poddać edycji. Dogomania się sypie a my jesteśmy przez to związani na zawsze :crazyeye:

  10. Wczoraj spędziłem u Seleny ze dwie godziny. Trzeciego, normalnie zachowującego się psa wyprowadziłem do innego boksu, zamknąłem wylot na wybieg i zostałem wewnątrz z Seleną i jej białym przyjacielem. Ułożyłem się wygodnie na słomie z puszką karmy i próbowałem przekonać psy, że nie stanowię zagrożenia. Minęło trochę ponad godzinę i sytuacja była taka: - biały pies siedział tuż obok mnie na sianie, jadł z ręki i bez oporów pozwalał się tarmosić, klepać i drapać - Selena jadła mi z ręki (TAK - a palce mam całe) a kiedy klepałem jej kolegę to wyglądając jak wielki znak zapytania podchodziła i wąchała mi ręce. Prawdopodobnie nigdy nie widziała, żeby człowiek uderzał psa który się z tego cieszy :) Wtedy spróbowałem białemu założyć łańcuszek na szyję ale tak się przestraszył, że o mało mnie nie ugryzł. Ja oczywiście zacząłem się bawić łańcuszkiem i udawać, że coś mu się przywidziało. Nawet mi się chyba udało. Po pewnym czasie psy przestały zwracać uwagę na łańcuszek tak, że nawet kiedy robiąc okropny hałas rzuciłem go do metalowej miski to nie zareagowały. Wtedy wyszedłem przynosząc następnie za pazuchą nowiutką, skórzaną obrożę. Kiedy tylko ją wyjąłem zrobiła się taka panika, że o niczym dalej nie mogło być mowy. Oba psy starały się utrzymać jak najdalszy dystans i chowały za siebie chociaż wcale nie zwracałem na nie uwagi miętosząc obrożę. Zaznaczam, że wcześniej chodziłem po wybiegu ze smyczą, kawałkiem deski i grubym stalowym prętem. Te przedmioty nie robiły na psach prawie żadnego wrażenia chociaż pręt wyglądał naprawdę groźnie... Co o tym myślicie ?
  11. [quote name='red']Wlodi kiedy ten artykuł się ukaże?[/QUOTE] W wersji papierowej pojawi się w dodatku radomskim ale na razie jeszcze nie wiem kiedy. W nagłośnienie losu owczarków w internecie bardzo zaangażowała się p.Ewelina dzięki której możemy o nich przeczytać: [URL="http://www.gazeta.pl/0,0.html"]http://www.gazeta.pl/0,0.html[/URL] w boksie Radom oraz na SG głównej [URL="http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html"]http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html[/URL] Dodatkowo p.Ewelina zasponsorowała reklamę artykułu na witrynach: [URL="http://www.popcorner.pl/popcorner/0,0.html"]http://www.popcorner.pl/popcorner/0,0.html[/URL] [URL="http://www.plotek.pl/plotek/0,0.html"]http://www.plotek.pl/plotek/0,0.html[/URL] [URL="http://gamecorner.pl/gamecorner/0,0.html"]http://gamecorner.pl/gamecorner/0,0.html[/URL] [URL="http://www.kotek.pl/kotek/0,0.html"]http://www.kotek.pl/kotek/0,0.html[/URL] [URL="http://polygamia.pl/Polygamia/0,0.html"]http://polygamia.pl/Polygamia/0,0.html[/URL]
  12. Na razie niestety kręcimy się w kółko. Dosłownie i w przenośni. Co z tego, że Selena już Cieszy sie na mój widok skoro zdecydowanie woli robić to na odległość. Z drugiej strony to nic dziwnego skoro ostatnio widujemy się niestety ze średnią częstotliwością raz na 10 dni. Jak sobie pomyślę, że takich psiaków wymagających socjalizacji jest w schronie mnóstwo to przypomina się mit o Syzyfie...
  13. Artykuł na portalu Gazety Wyborczej: [URL="http://wyborcza.pl/1,75402,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html"]http://wyborcza.pl/1,75402,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html[/URL]
  14. Hmm... zaraz napiszę coś co nie wszystkim się może podobać: [B]wcale tak nie spieszyłbym się z tym hotelem[/B]. Jeżeli miałyby trafić w warunki domowe za powiedzmy zwrot kosztów utrzymania (jak by nie było to duże psy...) to oczywiście jestem obiema rękoma za. Typowy hotelik gdzie psy siedzą na wybiegach, nawet najlepszy nie poprawi aż tak znacząco ich losu i moim zdaniem tę ofiarność tu zgromadzonych można byłoby lepiej wykorzystać. Mam nawet parę pomysł - myślę, że przydałaby się porządna konsultacja weterynaryjna starszego + ew. dalsze leczenie. Tego w jego przypadku nie przewiduje standard schroniska. Można byłoby zafundować im lepszą dietę, suplementy etc. i to wszystko za ułamek kosztu zakwaterowania w hotelu. Obecnie w schronisku mają własny wybieg (nie wiem co prawda na jak długo...), mają dostęp do ogrzewanego zimą pomieszczenia i odpowiednie legowiska. Mają pożywienie, niezbyt dobrej jakości ale w dostatecznej ilości. Tym czego potrzebują jak powietrza jest kontakt z człowiekiem. Nie da się tego nie zauważyć wchodząc na wybieg. Nie wiem czy da się to kupić dla nich za pieniądze :shake:
  15. Nie chcę nawet wspominać tego momentu kiedy znalazłem się na ulicy - to było straszne. Każdy kto teraz mnie widzi załamuje ręce: - Ach jaki on jest chudziutki... - Toż to chodzący szkielet... Tymczasem na ulicy to nie głód był najgorszy. Najstraszniejsze było pragnienie i ta wieczna obawa, że nie znajdę jakiejś kałuży skąd da się wychłeptać trochę wody. Ludzie widząc mój stan dawali mi czasem coś do zjedzenia ale nikt nigdy nie pomyślał, że jeszcze bardziej potrzebować mogę zwyczajnej wody. W ostatni wtorek 3 listopada, bardzo już wyczerpany i głodny, wszedłem do takiego wielkiego gmachu przy ulicy Żeromskiego 53. Wtedy nagle zmieniło się wszystko. Ludzie dla których do tej pory byłem jak niewidzialny nagle zaczęli się mną interesować. Słyszałem krzyki, że mogę być niebezpieczny, chory, że pozarażam wszystkich. Ktoś do kogo właśnie wtedy podszedłem oczekując pomocy zrobił mi przy użyciu telefonu zdjęcie które widzicie. Kierując się węchem uciekłem do bufetu gdzie bardzo miła pani nakarmiła mnie do syta. Pierwszy od kilku dni obfity posiłek spowodował, że odprężyłem się i usnąłem. Obudził mnie ubrany w zielony kombinezon pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt...
  16. Do tego zaufania to jeszcze daaleka droga. Nie jestem dobrym obiektem bo ona zdecydowanie boi się mężczyzn. Zauważyłem na wątku, że Patrycja była z nią w podobnych co ja układach już znacznie wcześniej. Chodzi o to, żeby tylko zaufała bez zastrzeżeń pierwszemu człowiekowi, ktokolwiek to by nie był, a dalej to pójdzie już lawinowo. Wystarczy, że pierwsza osoba umiejętnie zaproteguje następną i dalej w postępie geometrycznym :cool1:
  17. [B]Raport z dzisiejszego spotkania:[/B] - Selena gotowa jest wziąć pokarm z ręki pomimo, że znajduję się wewnątrz wybiegu ( to teoria bo po ostatnich doświadczeniach jeszcze przez pewien czas nic jej w ten sposób nie podam - lepiej sobie od razu palce wkręcić w imadło :crazyeye: ) - z pewną niepewnością podejmuje pokarm leżący obok nogi - panicznie ucieka przy próbach rzucania w jej kierunku kawałka pysznej kiełbasy - domyślam się dlaczego :angryy: - kiedy ją coś zainteresuje potrafi już podejść i mnie dotknąć mimo, że na nią patrzę - spokojnie spogląda z taką mieszaniną niedowierzania i zazdrości kiedy się wygłupiam i kotłuję na wybiegu z innym psem (wcześniej uciekała w najciemniejszy kąt pomieszczenia) Pomalutku się posuwamy do przodu ale w ogóle nie rozumiem jak to się stało, że przy tak daleko posuniętych środkach ostrożności trafiła do schroniska - musiała być już chyba bardzo zgnębiona. Może ktoś mnie w tym temacie oświeci ?
  18. [quote name='tula']Ona bezwzględnie powinna trafic do hotelu, tylko skąd wziąć kasę. [/QUOTE] Tylko, że hotel musiałby koniecznie być taki, żeby opiekun z nią INTENSYWNIE pracował. Inaczej utknie tam... podobnie jak w schronisku :shake:
  19. Lisek co prawda wiedzie prym na wybiegu jeżeli chodzi o obszczekiwanie przechodzących ale wystarczy błysk zainteresowania w oku (albo obiektywie...) przechodnia a natychmiast chowa się w najciemniejszy kąt. Zrobiłem mu z zaskoczenia dwa zdjęcia ale z powodu jak wyżej nie udało mi się złapać całej sylwetki :shake: [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/lisek-1.jpg[/IMG][/CENTER] [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/lisek-2.jpg[/IMG][/CENTER]
  20. No chyba żeby ją dalej ogłaszać w stylu: [I]suczka ma problem z agresją lękową. Zanim trafiła do schroniska musiała wiele wycierpieć od ludzi. Obecnie ma duże szanse na skuteczną resocjalizację, jeśli zostaną ku temu stworzone odpowiednie warunki. Nie powinna pozostać w schronisku, gdyż nie stwarza ono właściwych warunków do jej reedukacji. Szukamy dla niej wyrozumiałego i odpowiedzialnego właściciela, który ma doświadczenie w wychowywaniu psów i rozumie przyczyny agresji lękowej. W domu nie powinno być dzieci.[/I] Zastanawiam się tylko, czy znajdzie się wtedy jakiś desperat :shake:
  21. No właśnie - to jest prawdziwy problem :-( Selena powinna mieć jak najwięcej kontaktów z ludźmi a ja faktycznie nie mam możliwości częściej niż raz czy dwa w tygodniu być w schronisku. Myślę, że od pewnego momentu to pójdzie szybciej ale w tej chwili wygląda lekko beznadziejnie. Dobrze byłoby, gdyby jak najwięcej osób przy okazji pobytu w schronisku wchodziło na wybieg [B]PTASZARNIA 2[/B] i nawet kręciło się po nim bez celu. Przy deszczowej pogodzie trzeba mieć jednak na sobie ubranie robocze bo trzeci z przebywających tam psów skacze na każdego kto się nawinie.
  22. Myślę, że nie będzie tak źle ale w międzyczasie trzeba będzie Selenie poświęcić mnóstwo czasu. Póki co jednak wstrzymałbym się z ogłoszeniami, bo rzeczywiście jeżeli ktoś się zgłosi, to będzie problem. Musiałaby to być osoba dobrze obeznana z psią psychiką która zdecydowałaby się wziąć suczkę siłą. Dzisiaj też byłem w schronisku i karmiłem Selenę z ręki prze dziurę w ogrodzeniu. Jadła tak chętnie, że aż niechcący... ugryzła mnie w palec. Tak było przez dziurę, bo kiedy wchodziłem na wybieg to uznawała, że ryzyko jest zbyt duże. Raz czy dwa pod strachem wzięła coś z ręki ale generalnie dawała za wygraną i nie podejmowała tematu. Kilka razy z własnej inicjatywy obwąchiwała mnie - z reguły wtedy gdy byłem zajęty jej białym, strachliwym kolegą z którym zaprzyjaźniłem się na tyle, że było już drapanie za uchem i tego typu sprawy. Pomalutku do przodu...
  23. Te fotki poniżej udało mi się zrobić prawie po ponad 40 minutach siedzenia na wybiegu. Biały pies w tym czasie raz odważył się mnie powąchać a ona nawet się nie zbliżyła. Oboje panikarze i wygląda na to, że jedno nakręca drugie. Trzeci psiak z tego wybiegu przez większość czasu próbował mi wejść na głowę :roll: [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/m-HPIM4469.jpg[/IMG] [IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/m-HPIM4483.jpg[/IMG] [IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/m-HPIM4484.jpg[/IMG][/CENTER]
  24. Na nowe, piękne fotki to trzeba będzie jeszcze poczekać bo jak wchodziłem na wybieg to suczka wpadała w panikę i starała się schować w najdalszy kąt. Takie oto zdjęcie udało mi się zrobić: [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/rottka_ucieka_m.jpg[/IMG][/CENTER] :oops: To wyglądało tak, że z aparatem w otworze przez który przechodzą psy znajdowałem się od środka pomieszczenia a ona stała tyłem z łbem wystawionym na zewnątrz wybiegu przez dziurę w siatce. Pięć minut... dziesięć minut.... Oczywiście kiedy przenosiłem się na zewnątrz to ona wchodziła do środka. Generalnie była tak spanikowana, że uciekała do pomieszczenia nawet na widok z daleka wycelowanego w nią obiektywu...
  25. Chętnie podeszła, powąchała mi rękę. Nie zauważyłem tej nieufności ale widzieliśmy się przez siatkę więc to nie jest miarodajne. Więcej będzie wiadomo kiedy będę próbował ją namówić na sesję zdjęciową poza wybiegiem...
×
×
  • Create New...