Jump to content
Dogomania

wlodi

Members
  • Posts

    148
  • Joined

  • Last visited

Contact Methods

  • AIM
    9066556
  • Website URL
    http://www.schronisko.radom.pl

Converted

  • Location
    Radom

wlodi's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Wokół śmierci Blanki nagromadziło się już za dużo emocji. Dlatego, chociaż na co dzień nie udzielam się na Dogomanii, chciałbym teraz przedstawić oficjalne stanowisko Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w tej sprawie. Blanka od kiedy tylko ją znaliśmy, będąc sympatycznym i dającym się łatwo pokochać psem, wykazywała od czasu do czasu ataki niepohamowanej i nie sygnalizowanej zawczasu agresji. Agresji skierowanej na inne psy ale także na ludzi. Prawdopodobnie tylko dzięki zachowaniu określonych zasad bezpieczeństwa nie doszło w radomskim schronisku do jakiegoś wypadku z jej udziałem. Nigdy nie udało się dociec przyczyn tych, udokumentowanych przecież, zmieniających ją w dziką bestię ataków furii. Mogły się za tym kryć jakieś tragiczne doświadczenia, chociaż dla osób mających z nią do czynienia codziennie bardziej prawdopodobną wydaje się jakaś przyczyna endogenna. Za tą drugą ewentualnością mocno przemawiają silnie i długotrwale widoczne, po każdym ataku, objawy depresji połączonej z apatią. To o czym piszę stanowi wskazanie do eutanazji, która zapewne zostałaby w końcu dokonana w schronisku. W tej sytuacji szacunek należy się tym wszystkim, którzy zaangażowali się aby stworzyć jej dom - chociażby taki tymczasowy jaki miała u AnnyA. Wszyscy mieli nadzieję, że pobyt Blanki w warunkach domowych, przy jednoczesnej intensywnej pracy nad nią, pozwoli rozwiać obawy, że suczka może stanowić realne zagrożenie. Szczególny szacunek należy się AnnieA, która mimo negatywnych doświadczeń, długo nie dawała za wygraną. To szczęście, że obiektem ostatniego, nie sprowokowanego niczym i nie dającego się przewidzieć ataku Blanki była osoba dorosła a nie dziecko. Szczęście, że miał kto pomóc. W tej sytuacji, trudna decyzja, którą w porozumieniu ze schroniskiem oraz Radomskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami podjęła AnnaA, była już tylko wyrazem rozsądku oraz poczucia odpowiedzialności. Ta eutanazja boli, ale ten ból łagodzi świadomość, że ostatni rozdział w życiu Blanki był prawdopodobnie najszczęśliwszym okresem. To tyle na temat stanowiska oficjalnego właściciela i opiekuna Blanki. Pozwolę sobie jednak jeszcze na osobistą dygresję. Wszyscy mamy świadomość, że każde działanie prowadzące do uniknięcia cierpienia odczuwanego przez psa, człowieka, czy też jakąkolwiek inną rozumną i zdolną cierpieć istotę, czyni ten świat odrobinkę lepszym. Często jednak brakuje refleksji, że oprócz psów no i jeszcze może kotów, na tym poprawianym przez nas świecie żyją niezliczone rzesze krów, świń, kur czy też innych zwierząt hodowlanych, których zdolność do odczuwania cierpień niczym nie ustępuje psiej wrażliwości, a których codzienne życie przypomina piekło i kończy się ubojem. Jeżeli już, powołując się na ten szczególny pakt, który ludzkość zawarła z psem, ograniczymy swoją wrażliwość do tych ostatnich, to dziwnie uwiera myśl, że psy, którym pomagamy stanowią jedynie promil tych, które wymagałyby pomocy; tych żyjących u właścicieli, w miastach, na wsiach ale również na polach i w lasach, w Polsce, na Ukrainie, w Chinach i wszędzie indziej. Tak wiele jest do zrobienia, a tymczasem ostatnio tu, na tym wątku, kilka osób przesiąkniętych ideałami humanitaryzmu, osób których w ogólnej masie społeczeństwa niestety jest przecież tak niewiele, traci swą cenną energię i czas. W tym sensie ascetyczne skwitowanie sprawy przez AnnęA jest mi bliższe. Miejmy odrobinę więcej zaufania do siebie ! Włodzimierz Suszyński członek Zarządu Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami
  2. I jeszcze oficjalne podziękowanie. W imieniu Radomskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pracowników Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radomiu a przede wszystkim w imieniu naszych podopiecznych, wszystkim którzy się przyczynili do zwycięstwa Radomia w ankiecie - [B]WIELKIE DZIĘKI[/B]. Właśnie teraz, na skutek bezprecedensowego splotu niekorzystnych okoliczności, znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Pomoc więc przyszła w bardzo odpowiednim momencie. Karma została już zamówiona i lada dzień dotrze do schroniska. Damy o tym znać na schroniskowej witrynie: [url]www.schronisko.radom.pl[/url]
  3. Selena ćwiczy ostatnio dość intensywnie. Najtrudniej jest ją przekonać aby wyszła na zewnątrz wybiegu. Na terenie schroniska czuje się bardzo nieswojo ale kiedy wyjdzie na ulicę razem ze swoim kolegą Garfildem to prawie natychmiast zapomina się bać ;) [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/selena_sp_1.jpg[/IMG] Dopiero w trakcie takiego spaceru można zauważyć, jak ładną ma figurę :cool1: [IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/selena_sp_3.jpg[/IMG][/CENTER]
  4. [CENTER][IMG]http://www.ekochem.home.pl/dogomania/saba-1.jpg[/IMG] [B]Saba w promieniach zachodzącego słońca - jeszcze na wolności[/B][/CENTER]
  5. W tej samej chwili, jakby na skutek czarów, w środku lasu pojawiły się nagle dwie panie z solidnym kawałkiem kiełbasy. One także od kilku dni dokarmiały psiaki. Kobiety liczyły, że może wcześniej czy później zwierzęta dobrowolnie pójdą i zostaną z nimi. Ustaliliśmy, że Lulę zabiorą od razu a Sabę przygarną po sterylizacji. Jeżeli tak się stanie to Saba będzie biegała luzem na ogrodzonej posesji co z powodu jej traumatycznych doświadczeń jest bardzo istotne. A pomyśleć tylko, że kilka minut później nie doszłoby do naszego spotkania....:shake:
  6. Lula ma już dom... [B]DOCELOWY[/B] A było tak: Saba po 2 godzinach przekonywań farmakologiczno-perswazyjnych nie chciała pójść spać a wręcz przeciwnie - walcząc z widoczną jednak sennością coraz bardziej żywo reagowała na wszystko co się działo wokół. Wspomniane 2 godziny przekonywań zaprocentowały jednak o tyle, że w programie było wyciąganie kleszczy na żywca, tarmoszenie, drapanie i różnego rodzaju przepychanki siłowe. W jednym z takich momentów w wyniku zgranej akcji 4 rąk na jej szyi niespodziewanie znalazła się obroża z przypięta smyczą. To była dramatyczna chwila gdyż suczka nie bacząc na nie do końca zagojone rany na szyi zareagowała oszalałym szarpaniem się. Podprowadziłem bliżej samochód a Wiking42 nie bacząc na możliwość ugryzienia przez oszalałego ze strachu psiaka chwycił ją na ręce i za moment znalazła się w samochodzie...
  7. [quote name='Monday'] Wlodi, zrób śliczne zdjęcia. [/QUOTE] Potwierdzam sobotę. Jeżeli tylko się uda to będą od razu zdjęcia :cool1:
  8. [quote name='AnnaA'] Prośba do Red o wklejenie zdjęc grupowych na których byłyby ew.moje duże suki to będzie widac różnice.[/QUOTE] Niestety nie zrobiłem ŻADNEGO zdjęcia domownikom :oops: Sam nie wiem jak to się stało bo obie suczki są piękne i aż mnie korciło, żeby im zrobić portrety. Powinienem mieć tylko jedno zdjęcie Rudzika ale on nam w tej sytuacji nie pomoże....
  9. Sorry, wpisałem omyłkowo nie tu gdzie trzeba tekst i już nie mogę anulować a tylko poddać edycji. Dogomania się sypie a my jesteśmy przez to związani na zawsze :crazyeye:

  10. Wczoraj spędziłem u Seleny ze dwie godziny. Trzeciego, normalnie zachowującego się psa wyprowadziłem do innego boksu, zamknąłem wylot na wybieg i zostałem wewnątrz z Seleną i jej białym przyjacielem. Ułożyłem się wygodnie na słomie z puszką karmy i próbowałem przekonać psy, że nie stanowię zagrożenia. Minęło trochę ponad godzinę i sytuacja była taka: - biały pies siedział tuż obok mnie na sianie, jadł z ręki i bez oporów pozwalał się tarmosić, klepać i drapać - Selena jadła mi z ręki (TAK - a palce mam całe) a kiedy klepałem jej kolegę to wyglądając jak wielki znak zapytania podchodziła i wąchała mi ręce. Prawdopodobnie nigdy nie widziała, żeby człowiek uderzał psa który się z tego cieszy :) Wtedy spróbowałem białemu założyć łańcuszek na szyję ale tak się przestraszył, że o mało mnie nie ugryzł. Ja oczywiście zacząłem się bawić łańcuszkiem i udawać, że coś mu się przywidziało. Nawet mi się chyba udało. Po pewnym czasie psy przestały zwracać uwagę na łańcuszek tak, że nawet kiedy robiąc okropny hałas rzuciłem go do metalowej miski to nie zareagowały. Wtedy wyszedłem przynosząc następnie za pazuchą nowiutką, skórzaną obrożę. Kiedy tylko ją wyjąłem zrobiła się taka panika, że o niczym dalej nie mogło być mowy. Oba psy starały się utrzymać jak najdalszy dystans i chowały za siebie chociaż wcale nie zwracałem na nie uwagi miętosząc obrożę. Zaznaczam, że wcześniej chodziłem po wybiegu ze smyczą, kawałkiem deski i grubym stalowym prętem. Te przedmioty nie robiły na psach prawie żadnego wrażenia chociaż pręt wyglądał naprawdę groźnie... Co o tym myślicie ?
  11. [quote name='red']Wlodi kiedy ten artykuł się ukaże?[/QUOTE] W wersji papierowej pojawi się w dodatku radomskim ale na razie jeszcze nie wiem kiedy. W nagłośnienie losu owczarków w internecie bardzo zaangażowała się p.Ewelina dzięki której możemy o nich przeczytać: [URL="http://www.gazeta.pl/0,0.html"]http://www.gazeta.pl/0,0.html[/URL] w boksie Radom oraz na SG głównej [URL="http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html"]http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html[/URL] Dodatkowo p.Ewelina zasponsorowała reklamę artykułu na witrynach: [URL="http://www.popcorner.pl/popcorner/0,0.html"]http://www.popcorner.pl/popcorner/0,0.html[/URL] [URL="http://www.plotek.pl/plotek/0,0.html"]http://www.plotek.pl/plotek/0,0.html[/URL] [URL="http://gamecorner.pl/gamecorner/0,0.html"]http://gamecorner.pl/gamecorner/0,0.html[/URL] [URL="http://www.kotek.pl/kotek/0,0.html"]http://www.kotek.pl/kotek/0,0.html[/URL] [URL="http://polygamia.pl/Polygamia/0,0.html"]http://polygamia.pl/Polygamia/0,0.html[/URL]
  12. Na razie niestety kręcimy się w kółko. Dosłownie i w przenośni. Co z tego, że Selena już Cieszy sie na mój widok skoro zdecydowanie woli robić to na odległość. Z drugiej strony to nic dziwnego skoro ostatnio widujemy się niestety ze średnią częstotliwością raz na 10 dni. Jak sobie pomyślę, że takich psiaków wymagających socjalizacji jest w schronie mnóstwo to przypomina się mit o Syzyfie...
  13. Artykuł na portalu Gazety Wyborczej: [URL="http://wyborcza.pl/1,75402,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html"]http://wyborcza.pl/1,75402,7305800,Wyrzucone_na_smietnik.html[/URL]
  14. Hmm... zaraz napiszę coś co nie wszystkim się może podobać: [B]wcale tak nie spieszyłbym się z tym hotelem[/B]. Jeżeli miałyby trafić w warunki domowe za powiedzmy zwrot kosztów utrzymania (jak by nie było to duże psy...) to oczywiście jestem obiema rękoma za. Typowy hotelik gdzie psy siedzą na wybiegach, nawet najlepszy nie poprawi aż tak znacząco ich losu i moim zdaniem tę ofiarność tu zgromadzonych można byłoby lepiej wykorzystać. Mam nawet parę pomysł - myślę, że przydałaby się porządna konsultacja weterynaryjna starszego + ew. dalsze leczenie. Tego w jego przypadku nie przewiduje standard schroniska. Można byłoby zafundować im lepszą dietę, suplementy etc. i to wszystko za ułamek kosztu zakwaterowania w hotelu. Obecnie w schronisku mają własny wybieg (nie wiem co prawda na jak długo...), mają dostęp do ogrzewanego zimą pomieszczenia i odpowiednie legowiska. Mają pożywienie, niezbyt dobrej jakości ale w dostatecznej ilości. Tym czego potrzebują jak powietrza jest kontakt z człowiekiem. Nie da się tego nie zauważyć wchodząc na wybieg. Nie wiem czy da się to kupić dla nich za pieniądze :shake:
  15. Nie chcę nawet wspominać tego momentu kiedy znalazłem się na ulicy - to było straszne. Każdy kto teraz mnie widzi załamuje ręce: - Ach jaki on jest chudziutki... - Toż to chodzący szkielet... Tymczasem na ulicy to nie głód był najgorszy. Najstraszniejsze było pragnienie i ta wieczna obawa, że nie znajdę jakiejś kałuży skąd da się wychłeptać trochę wody. Ludzie widząc mój stan dawali mi czasem coś do zjedzenia ale nikt nigdy nie pomyślał, że jeszcze bardziej potrzebować mogę zwyczajnej wody. W ostatni wtorek 3 listopada, bardzo już wyczerpany i głodny, wszedłem do takiego wielkiego gmachu przy ulicy Żeromskiego 53. Wtedy nagle zmieniło się wszystko. Ludzie dla których do tej pory byłem jak niewidzialny nagle zaczęli się mną interesować. Słyszałem krzyki, że mogę być niebezpieczny, chory, że pozarażam wszystkich. Ktoś do kogo właśnie wtedy podszedłem oczekując pomocy zrobił mi przy użyciu telefonu zdjęcie które widzicie. Kierując się węchem uciekłem do bufetu gdzie bardzo miła pani nakarmiła mnie do syta. Pierwszy od kilku dni obfity posiłek spowodował, że odprężyłem się i usnąłem. Obudził mnie ubrany w zielony kombinezon pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt...
×
×
  • Create New...