Jump to content
Dogomania

karmawraca

Members
  • Posts

    8
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

471 profile views

karmawraca's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

1

Reputation

  1. Dziękuje. Tak, idzie na polecenie na swoje legowisko. Jednak podczas wizyty obcej osoby w domu nie ma opcji 'idź na posłanie' bo w tym czasie musze go trzymac żebym nie musiała płacić odszkodowania i opłakiwać uśpionego mi psa ;) Zawsze miał swoje posłanie w przytulnym kącie. Pies już miał starcie z sąsiadem który chciał go kopnąć a nie trzeba być treserem by wiedzieć, że jeden taki incydent zostaje psu we łbie na amen i uświadcza w przekonaniu, że obcy jest zły.
  2. Witam. Mam pieska, 3,5 roku, zabrany ze schroniska w wieku około 5 miesięcy. Moim (naszym w sumie) problemem jest agresja o nie do końca znanym podłożu. Za chwile przytocze wszystkie możliwe przykłady. W domu piesek jest prawie aniołem. Moze lezec na lozku ale schodzi z niego na komendę, tak samo jak na komende udaje sie na swoje posłanie. Nie gryzie podczas jedzenia, moge mu w dowolnej chwili zabrac miskę. Wykonuje polecenia siad, leżeć, piąteczka i buziaczek ;)) Nauczył się ich bardzo szybko. Na pewno jest cholernie bystry. Świetnie kombinuje przy piłce wypełnionej smakołykami. Wszystko lodzio miodzio do momentu próby wpuszczenia obcej osoby do mieszkania. (Bardzo, BARDZO sporadyczne sytuacje kiedy kocha kogoś od pierwszego wejrzenia. Wyjątkiem jest facet, z którym spotykam się od 2 miesięcy, polubił go od razu, ale poznali się pod klatką gdzie jest problem z sąsiadami wchodzacymi/wychodzącymi z bloku. Nie jest to jeszcze teren neutralny więc nie podejrzewałam, że tak chętnie do niego podejdzie. Natomiast poprzedniego, z którym się spotykałam również zaakceptował od razu, a byłam w szoku bo zobaczył go pierwszy raz gdy wszedł do mieszkania. Na początku rozpatrywałam to na zasadzie ''pies poznajde dobrego/złęgo człowieka'' ale zastanawiam się czy nie jest to kwestia zapachu wcześniej przynoszonego do domu po randkach, ponieważ jakiś czas temu po 2 latach odwiedził mnie stary znajomy, którego piesek widział niejednokrotnie w przeszłości, znali się i polubili, natomiast gdy kolega wszedł do mieszkania, mimo zapalonego światła pies chciał go dopaść, nie uspokoił się nawet na dźwięk głosu. Dopiero przy podsunięciu go na pół metra zaczął merdać i ciągnąc w stronę kolegi, a dalej już dawne love. Przy bliższym poznaniu (max 2-3 wizyty) przekonuje się do każdego. Znajomą twarz wita piskami radości które trwają dobre 10 minut, ale chciałabym jak moi rodzice otwierać drzwi czy to nowym gościom czy to jehowym ;) i żeby witał ich merdający ogonem pies, albo żeby chociaż ich ignorował. W to miejsce leci do nogawki i dziabie, jak to zrobił w przypadku pani sprzątającej klatke. Co śmieszne gybym babke zaprosila na godzinną pogaduche ze 2 razy to przy kolejnych wizytach sikałby z radości i piszczał jakby go zarzynali. Ale nie moge zapraszac kazdego obcego do domu. Nawet gdybym chciała podjąc taką praktyke ludzie mają w dupie, wiecie jak to jest, nie wszyscy lubią zwierzęta, pani pies- pani problem. Po dzwonku do drzwi zaczyna się nieznośny natarczywy szczek, jesli krzykne uda sie na posłanie ale gdy tylko otworze drzwi leci na skrecenie karku żeby zabić, jeśli moja mama tata, przyjaciółka, chłopak, brat cioteczny - leci zalizać ;) Gdy wiem, że to kurier itp zamykam w łazience ale strasznie wtedy drapie i niszczy drzwi. Tak wygląda sytuacja w domu. Klatka schodowa i podwórze to też udręka. Gdy przechodzę z nim obok na klatce i drodze do bramy głownej szczeka (raz na 20 razy sobie daruje ale wtedy gdy idzie jakaś wątła staruszka albo osoba która porusza sie wolno i nie pojawia się znienacka). Nie ma mowy żeby minąć sie z sąsiadem w bramie na luzie bo już nadaje i przypuszczam że nie będąc na smyczy ugryzłby. Zresztą, jednemu sąsiadowi który wyleciał nam zza rogu podarł spodnie. Od tego incydentu nosi gaganiec. Zauważyłam jeszcze, że nawet jeśli stoję z nim powiedzmy te 5 od bramy po stronie ulicy a do furtki zbliża się ktokolwiek to też szczeknie. Opiszę teraz grunt neutralny czyli 20 metrów dalej niż blok, ulice, parki, miejsca publiczne. Gdy spacerujemy ludzi ma w dupie. Na pasach możemy stać w tłumie. Poszliśmy kiedyś na stadionik pełen ludzi, gdzie przechodzący obcy facet miźnął go po łebku i ruszył dalej. Problemu nie było. Dzisiaj natomiast siedziałam na skwerku gdzie półtora metra dalej chciał usiąść facet...i nie usiadł. Na natarczywy szczek pieseła stwierdził, że usiądzie po drugiej stronie. Do innych psów jedynie sporadyczna agresja smyczowa (gdy oboje, lub tylko drugi pies jest zapięty). Puszczam go w kagańcu w parku i bawi się z innymi. Jeśli szczeka i chce dziabnąć kogoś na ulicy to praktycznie tylko w sytuacjach gdy ktoś niesie duży przedmiot..albo osoba o kulach, lub jak ostatnio facet, ktory korzystał z parkomatu, w momencie gdy przechodziliśmy zrobił krok do tyłu, pies się wystraszył i chciał ugryźć. Jest lękliwy, bardzo. Kontener w czerwonym kolorze wyłaniający się zza rogu, tramwaj w ruchu, poruszająca się na wietrze flaga pod sklepikiem na dole, porzucona foliówka zmierzająca w naszą stronę, ostatnio zgubiony kołpak na chodniku: to obiekty traktowane z ogromną niepewnością. Często na ich widok odskakuje. Burze to jest masakra, fajerwerki sylwestrone koncza sie siedzeniem w rogu pokoju w kałuży moczu. Mieszkam w centrum i czasem jak stoi jakas karetka albo policja albo pogotowie drogowe, ktore dzwiekow nie wydaje ale kreci sie ten kogut i swiatlo wpada do mieszkania - ucieczka do kuchni. Poza tym: lubi jeździć autem, do znielubionego tramwaju poprowadzony (nie zaciągnięty siłą) wskakuje i grzecznie siedzi obserwując otoczenie. Teraz już tramwajami nie jeżdzę ale pamiętam, że sam podchodził do ludzi na mizianko. Na komendę wróć wraca, gdy mu się zachce ;) popełniam karygodny błąd dawania ze stołu...nie zawsze ale czasem tego serka z tej kanapki mu dam. W domu powiedzieć nie mogę, jest raczej posłuszny. Problem pojawia się gdy słychać dzwonek do drzwi a gościem jest osoba obca. Przypomniała mi się jeszcze sytuacja z ciocią u mamy na imieninach. Fajna kobitka, raczej podejrzewałabym że polubi ją od razu, ale nie. Na dzien dobry szczekał i musiałam go trzymać, usiadła...spokój...nawet podszedł dał się pogłaskać, chyba nawet zamerdał ogonem, po godzinie wstała do ubikacji a ten wariat leci z zębami :/ wstyd jak ch... Mówię wam wykańcza to. Był kastrowany ponad rok temu. Nie wpłynęło to w żadnym stopniu na agresje, terytorialność i znaczenie terenu. Wszystko po staremu. Wierzę, że moge mu pomóc. Sporo jeździmy razem taksówkami. Na początku szczekał na co 2 kierowce, a nie daj Bóg żeby chłop mocniej gestykulował - awantura. Teraz ma każdego w dupie, siada na wycieraczce i jest grzeczny. Czasem nawet wyciagnie leb w strone goscia zeby sie zapoznac bez grama agresji. Rozumiem, że poznał, że taksówka i kierowca nie są zagrożeniem i odpuścił. Jak mam mu pomóc, skoro nie mogę liczyć na współpracę otoczenia. Jak sprawić by nabrał pewności siebie? Co zrobić by nie chciał zabić sąsiada, który otwiera furtkę? Zasugerowano mi, żeby darować sobie pseudobehawiorystów i udać się do ludzi, którym udało się wyprowadzić psy z walk. Tylko nic takiego nie mogę znaleźć :( Dzięki za wskazówki/sugestie. Pozdrawiam zwierzomaniaków.
  3. Zalamujecie mnie, tyle przeczytalam o kastracji coby miec pewnosc a teraz dowiaduje sie ze zle ze wykastrowalam tchorza. oj jest strasznym, boi sie rowerow, kontenerow na smieci, ruszajacego sie czegokolwiek czego nie zna...dramat z nim jest. faktycznie czasem mam wrazenie ze lekliwosc przed obiektem załatwia szczekaniem. do domu moze wejsc kazdy kogo widzial conajmniej dwa razy wtedy piszczy skacze wariuje chce sie miziac, gdy wchodzi obcy jest przedramat i wstyd przed goscmi. aczkolwiek...rzadko...ale sa...sytuacje ze kocha kogos od 1 wejrzenia. ale to raz na 10 razy. w domu pies do przytulenia nie mam zastrzerzen, jedynie szkoda ze na spacerach dalej wylizuje cudze szczochy i sika na milion drzew przy czym probuje reke wyrwac. mam go od roku co daje 3x30 spacerow x 12 miesiecy i do tej pory szarpanie za smycz i korygowanie efektow nie przyniosło :] na smyczy na spacerze to nie lek, bo czesto gesto sam atakuje, buldog sasiadki ma go w dupie a zachowuje sie w stosunku do niego tak agresywnie ze raz dziobnąl i mnie jak probowalam go przytrzymać. kiedy jestesmy gdzies z dala od domu to bawi sie z pieskami (no w parku) w parku nigdy nie wdal sie w bojke... czesto chodzilam z nim bez smyczy latal jak chcial, cos sie pojebało za przeproszeniem kiedy wprowadzilam sie na zamkniete osiedle. zaczne go nagradzac od dzis. albo usiade na lawce pod oknami i za kazda pozytywna reakcje dam smaka.
  4. Nikt na nic nie czeka. Nie jestem totalnym zieleniakiem i trochę juz wiedzy posiadam, dlatego jeśli widzę nielubianego psa na osiedlu to zawracam w druga stronę, czego ''inteligentni'' sasiedzi już zrobić nie raczą. Pytanie co zrobić gdy babka wychodzi zza rogu z shitzu czu yorkiem, albo co gorsza buldogiem wszelkiego rodzaju. Pisałam, że raz doszło do agresjii przemieszczonej wiec nietrudno sobie wyobrazić jak psina sie wtedy zachowuje. Nie krzycze na niego bo pomyśli, że szczekam razem z nim. Wiec wszystkimi siłami kłade go na plecy i czekam aż sie uspokoi, dopiero wtedy puszczam. Nie wiem czy najlepiej nie kupić jakiejś wypasionej szynki (bo zwykłe smakołyki go nie interere) i zapychac go za każdym razem gdy zachowa spokój kiedy ktoś pojawi się w polu widzenia. Kurde naprawde nie ma z nim problemów tylko to... w domu klade sie na jego posłaniu - cisza...gdy je moge mu grzebac w misce - cisza, zajebiscie łapie piłki w locie, no ale nie daj Bóg ten nieszczęsny shitzu czy buldog i koniec imprezy. W hoteliku było 6-7 psów w domu, nie polubił się tylko z jednym, z jamniczkami i takim dużym wilkiem full love ponoć cały dzień świrowali razem po dworze... Ja wiem, ze psy puszczone luźno się dogadają, muszą ustalić hierarchie ale weź to wytłumacz sąsiadom ;] ze smyczy, która naciągnięta potęguje problem go nie spuszcze bo wiadomo co będzie.
  5. Nikt na nic nie czeka. Nie jestem totalnym zieleniakiem i trochę juz wiedzy posiadam, dlatego jeśli widzę nielubianego psa na osiedlu to zawracam w druga stronę, czego ''inteligentni'' sasiedzi już zrobić nie raczą. Pytanie co zrobić gdy babka wychodzi zza rogu z shitzu czu yorkiem, albo co gorsza buldogiem wszelkiego rodzaju. Pisałam, że raz doszło do agresjii przemieszczonej wiec nietrudno sobie wyobrazić jak psina sie wtedy zachowuje. Nie krzycze na niego bo pomyśli, że szczekam razem z nim. Wiec wszystkimi siłami kłade go na plecy i czekam aż sie uspokoi, dopiero wtedy puszczam. Nie wiem czy najlepiej nie kupić jakiejś wypasionej szynki (bo zwykłe smakołyki go nie interere) i zapychac go za każdym razem gdy zachowa spokój kiedy ktoś pojawi się w polu widzenia. Kurde naprawde nie ma z nim problemów tylko to... w domu klade sie na jego posłaniu - cisza...gdy je moge mu grzebac w misce - cisza, zajebiscie łapie piłki w locie, no ale nie daj Bóg ten nieszczęsny shitzu czy buldog i koniec imprezy. W hoteliku było 6-7 psów w domu, nie polubił się tylko z jednym, z jamniczkami i takim dużym wilkiem full love ponoć cały dzień świrowali razem po dworze... Ja wiem, ze psy puszczone luźno się dogadają, muszą ustalić hierarchie ale weź to wytłumacz sąsiadom ;] ze smyczy, która naciągnięta potęguje problem go nie spuszcze bo wiadomo co będzie.
  6. Nikt na nic nie czeka. Nie jestem totalnym zieleniakiem i trochę juz wiedzy posiadam, dlatego jeśli widzę nielubianego psa na osiedlu to zawracam w druga stronę, czego ''inteligentni'' sasiedzi już zrobić nie raczą. Pytanie co zrobić gdy babka wychodzi zza rogu z shitzu czu yorkiem, albo co gorsza buldogiem wszelkiego rodzaju. Pisałam, że raz doszło do agresjii przemieszczonej wiec nietrudno sobie wyobrazić jak psina sie wtedy zachowuje. Nie krzycze na niego bo pomyśli, że szczekam razem z nim. Wiec wszystkimi siłami kłade go na plecy i czekam aż sie uspokoi, dopiero wtedy puszczam. Nie wiem czy najlepiej nie kupić jakiejś wypasionej szynki (bo zwykłe smakołyki go nie interere) i zapychac go za każdym razem gdy zachowa spokój kiedy ktoś pojawi się w polu widzenia. Kurde naprawde nie ma z nim problemów tylko to... w domu klade sie na jego posłaniu - cisza...gdy je moge mu grzebac w misce - cisza, zajebiscie łapie piłki w locie, no ale nie daj Bóg ten nieszczęsny shitzu czy buldog i koniec imprezy. W hoteliku było 6-7 psów w domu, nie polubił się tylko z jednym, z jamniczkami i takim dużym wilkiem full love ponoć cały dzień świrowali razem po dworze... Ja wiem, ze psy puszczone luźno się dogadają, muszą ustalić hierarchie ale weź to wytłumacz sąsiadom ;] ze smyczy, która naciągnięta potęguje problem go nie spuszcze bo wiadomo co będzie.
  7. skończone 2 w listopadzie/grudniu (wzięty ze schroniska). na to, że cos mógł już sobie utrwalić byłam przygotowana ale ta agresja terytorialna to jakaś masakra. doceniam chęc pomocy ale denerwuję sie czytajac rady aby skupić na sobie uwage psa który wije sie szczeka warczy i nie przestanie dopóki obiekt nie zniknie z pola widzenia, wolanie po imieniu i ''nie wolno'' nie daje nic...nie daje od roku kiedy zaczeły sie problemy. poza osiedlem zamkniętym gdzie mieszkamy takich problemów nie ma, 99% psów i ludzi ma w dupie..no chyba, że ktos do nas podejdzie jaki znajomy to ewentualnie czasem obszczeka, ale jest tez mnóstwo sytuacji kiedy kocha ludzi od pierwszej chwili.
  8. minęły dokładnie 3 tygodnie a pies nadal ciagnie do 20 krzaków na spacerze, że reke wyrywa...a jak widzi sasiada z psem (nie licząc suczek) to zachowuje sie jak najbardziej agresywny pies swiata, raz doszło nawet do agresji przemieszczonej :( kastracja wykonana prawidłowo. najgorzej jest z sąsiadami i tym jak wyrabiają sobie opinie na podstawie takiego zachowania bo pies w domu jest aniołem, co nawet powiedział właściciel hotelu w którym przebywał pupil podczas naszego pobytu w górach. no ale 99% wlascicieli psów ma gowniane pojecie o behawiorystyce (tez taka byłam) i kwituje takie zachowanie agresją, podczas gdy jesli pies pozna kogos blizej to na jego widok w drzwiach dostaje pierdzielca z radości. naczytałam się wlasnie tutaj jakie to wspaniałe efekty przynosi kastracja, ile to psów szczekających na wszystko co sie rusza nagle się uspokaja a u mnie jedo wielkie gówno..jak zwykle... co robić? nie piszcie mi o ćwiczeniach posłuszeństwa bo gdy widzi na osiedlu innego psa to kompletnie nic do niego nie dociera, skupienie na sobie jego uwagi nie graniczy nawet cudem. pomocy... a to mój bąbelek..
×
×
  • Create New...