Jump to content
Dogomania

jolly_94

Members
  • Posts

    70
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by jolly_94

  1. Niestety, czekam od września, zeby mi Monika Sedlaczkova przysłała :-( Już mi parę razy obiecywała, a my sędziowałyśmy, więc nie zdążyłyśmy robić zdjęć ;-)))
  2. Danusia i Hercia mieszkają już jakiś czas w Katowicach ;)
  3. Byliśmy, zobaczyliśmy, wybraliśmy:-))) Było super!!! Niech żałują Ci, co się wybierali i nie dojechali;-)))))))))
  4. Cóż, zrobiłyśmy to dla jej wygody, była już kilkuletnią damą,a my miałyśmy reproduktory dalmatyńczyki... Uwierz, pilnowanie odszczekującej sie dalmatyńczykom rottweilerki nalezy nieomal do sportów ekstremalnych ;) A poza tym, skoro suczka nie musi miec szczeniąt, to po co jej cieczki? W domu było wystarczająco duzo suk kropkowych z cieczkami, żeby psy parę razy w roku jobla dostawały... Nikt nie przewidział, że sie wetowi skalpel omsknie :shake:
  5. No cóż, "Uśmiechnięta Wielocętka" NIGDY nie była i nie zamierza być pseudohodowlą ;) Ale faktycznie, gdy do nas ktoś dzwoni z pytaniem o szczenięta, to odpowiedź jest jedna: ostatni miot był kilka lat temu, a następny - jeśli będzie - to za kilka lat. Smutne.
  6. Co do nietrzymania moczu, to jest to efekt uszkodzenia jakiegoś nerwu podczas sterylizacji (tak mi mówiono) i problem widać od razu. Ja miałam rottweilerkę po sterylizacji mającą tę przypadłość i było to straszne. Całe życie dostawała okropnie drogie leki (dla ludzi, bo dla psów wtedy nie było) pozwalające opanować problem (po prostu cały czas siusiała sobie po nogach, zwłaszcza leżąc). Potem niestety najskuteczniejszy lek został wycofany z aptek, pozostałe środki już tak skuteczne nie były... Nadmieniam, że Maxi była suczką bardzo czystą i świadomość, ze siusia była największym obciążeniem właśnie dla niej, bo wyraźnie było widać, że się z tym źle czuje. Przeżyła kilka lat, kąpana regularnie co kilka dni i została uśpiona wjako staruszka z zupełnie innej przyczyny.
  7. Temat dawno zamarł, ale tyle Wam powiem, że my jeszcze planujemy ściągnąć szczeniaka z zagranicy (świeża krew) w celu reaktywowania hodowli :multi: Co prawda jeszcze nie od razu, ale jak troche odchowam dzieci, żby po wystawach pojeździć... mmmmmhmmmmm, doczekać sie nie mogę :bigcool: Pozdrawiam!
  8. SUUUUPEEERRRRR!!!!! Aż żal,że nie mam się z kim umawiać...:shake:
  9. Zresztą moja siostra, pracująca jako fryzjer dla zwierząt również co najmniej kilkukrotnie zetknęła się z przypadkami kastracji psów agresywnych, co w większości przypadków przynosiło bardzo duży efekt. Poza tym kastracja starego psa przedłuża mu życie oraz młodość :-) Nasze dalmatynki, wszystkie kastrowane po ukończeniu 8 lat, żyją dłużej niż niekastrowane koleżanki - 14-15 lat w dobrej formie i kondycji.
  10. No cóż, temat nieco stracił na aktualności, ale dla potencjalnych zainteresowanych z doświadczenia powiem, że moje psy po kastracji ZDECYDOWANIE łagodniały, zwłaszcza zaadoptowany w wieku 4 lat jamnik przeznaczony na odstrzał, którego jedyną nadzieją było zamieszkanie u nas w domu po kastracji (jakieś pół roku po) zrobił się przemiły i wyjątkowo spolegliwy, przed kastracją był po prostu chodzącą agresją. Do tego stopnia,że w jego obecności gdy jadł nie można było się w ogóle ruszyć, bo natychmiast atakował, rzucał sie i baaardzo boleśnie gryzł po nogach. Widziałam na własne oczy, bo zrobił tak mojej Mamie... i próbował nie raz. Obecnie jest cudowny, a miskę bez problemu odbiera mu mój 3,5 letni syn ;-) Niejedyny to przypadek, ale najbardziej przemawiający ;-))) cdn
  11. W kwestii umaszczenia - Reyes masz rację, dalmatyńczyki są dla koni dobrze widoczne, konie nie widzą najlepiej, a że są zwierzętami uciekającymi instynktownie uciekają - konia spłoszy byle ruch, on nie myśli co to? Ptaszek, pies (jednomaścisty), kot, worek na wietrze czy falująca trawa. A dalmatyńczyka dobrze widać. No i drapieżniki nie są i pewnie nigdy w naturze nie były tak dziwnie i intensywnie umaszczone, bo co dałyby radę upolować? Moje psy mają szczęście żyć w towarzystwie dwóch koni i darzą się powiedziałabym taką "ostrożną sympatią", bez entuzjazmu, ale też bez strachu. Choć zdarzyło się, że wypuszczony na plac z końmi lwi piesek (czarny podpalany) spowodował, że oba konie w panice zaczęły uciekać waląc z zadu (po prostu podszedł cicho i bez słowa ;) a one zwiały z prędkością światła) To sie nazywa podobno atawizm :mdrmed: Pozdrawiam :smile:
  12. no cóż, ulubionym sportem mojej Lamirki jest (ostatnio mocno nasilające się) POLOWANIE na wszystko, co nadaje się do jedzenia i znajduje się mniej lub bardziej w zasięgu jej pyska :angryy: a ponieważ Lala ma nieograniczony dostęp do kuchni, w zasadzie jej polowanie równa się testom sprawnościowym, na orientację i sprintom właścicielek - tzn. wszystkie jadalne przedmioty należy kłaść w miejscach niedostępnych dla psa, a jeżeli zapomni się o czymś należy błyskawicznie wracać do kuchni zanim Lala to upoluje... Notabene ona już BEZBŁĘDNIE otwiera mikrofalę i pożera wszystko co znajdzie w środku :placz:
  13. Witam! Fakt, z kupnem z hodowli jest kiepsko, nieliczni mają odwagę mieć mioty, bo czasami kończy się to nieciekawie- znajomej (bardzo dobra hodowla) z ostatniego miotu zostały CZTERY szczeniaki, teraz mają już chyba ze trzy lata, na szczęście ona ma warunki, więc psy sobie spokojnie żyją, ale powiedziała, że boi się kryć, żeby sytuacja się nie powtórzyła (notabene próbowała te szczenięta oddawać dosłownie za darmo, z rodowodami, żeby tylko znaleźć im domy i nic). A u nas ("Uśmiechnięta Wielocętka") jedna suczka - obecnie 9,5-letnia w ogóle nie miała szczeniąt, właśnie ze strachu, po tym jak ostatni miot (już nie pamiętam dokładnie ile szczeniąt, 5 lub 6) mieszkał u nas przez 8 miesięcy a potem szczeniaki z rodowodami były sprzedawane po 400 zł! Po wszystkich szczepieniach, odchowane.... Jeden poszedł nawet za 200, na raty, tylko drugiej raty nie doczekałyśmy do dzisiaj... Nic dziwnego, że hodowla zamiera... Na razie jeszcze tak nie jest ale może za parę lat dalmatyńczyli "awansują" do grupy ras rzadkich razem z jakimiś oryginałami, jak porcelaine czy nagi meksykańczyk :shake: Pozdrawiam
  14. Witam!Z tego co się orientuję to hodowała dalmatyńczyki p. Janicka w Tychach (Trzy Żywioły), mam nr komórkowy do niej, nie wiem, czy aktualny (50896645)A poza tym to chyba pojedyncze mioty, bo hodowli ja przynajmniej nie pamiętam (i przepraszam jeśli kogoś pominęłam:-)) Pozdrawiam, jollyAha, Imielin rzeczywiście jest niedaleko Katowic, jakieś 25 km, za Mysłowicami ;-)
  15. [quote name='Waxy']Może temat trochę stary ale nie wiecie czy istnieje jeszcze hodowla "Uśmiechnięta Wielocętka" ?? Planuje jeszcze mioty? I po ile szczeniaki? :P i może jakieś namiary na nią...??[/quote] Witam! Ja jestem z "Uśmiechniętej Wielocętki" ;) Hodowla istnieje, a jakże, tylko na razie w stanie zawieszenia... Suczki nam się zestarzały i nie mamy szczeniąt, no i ostatnio to ja się rozmnażałam :lol: :lol: :lol: a nie psy... Ale planujemy pewnie w przyszłym roku kupić suczkę i reaktywowac naszą hodowlę, napewno nie zrezygnujemy z tego!!! Aha, i zainteresowanym podaję aktualne numery telefonów: zmieniony stacjonarny: [COLOR=red](032) 225-67-47[/COLOR][COLOR=black],[/COLOR] komórka: [COLOR=red]668-424-664[/COLOR], pozostałe komórki nadal działają. No i cały czas można do nas dzwonić z pytaniami odnośnie rasy, wychowania itd, czyli nadal prowadzimy "poradnictwo" dotyczące dalmatyńczyków :lol:
  16. Dzieki Reyes :lol: A ja nadal szukam katalogu... :shake: :shake: :shake:
  17. PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Najpierw nie miałam neta przez ponad 2 tygodnie, przed świętami czasu, a teraz nie mogę znaleźć katalogu!!!!!!!!!!! Poszukam i wrzucę wyniki, w każdym razie rasę dostała suczka, chyba z otwartej, w niemieckich rękach. Reyes, Twoja kieszonka na nagródki leży bezpiecznie w mojej szafie, wyślę ją pocztą w najbliższych dniach :oops:
  18. [quote name='Reyes']Jolly - fotki obiecałaś :diabloti:[/quote] Hej sorki, Reyes, takie życie szybkie...;) Spróbuję coś wkrótce, teraz się trochę kuruję, bo w poniedziałek zaliczyłam zderzenie z moim koniem :cool3: (co w moim stanie nie jest bezpieczne), a dziś na dodatek był u nich kowal i czasu zabrakło... Ale się poprawię ;) Najwyżej zrobię świeże fotki Prymkowi z końmi, on je bardzo lubi i w ogóle się nie boi.
  19. Hej Gosiu, strasznie nam przykro, wszystkim imielinkom i imielińskim kropkom... Alfa była wspaniałą sunią, mam nadzieję, że za Tęczowym Mostem znajdzie wielu przyjaciół... A Bombkę mocno od nas ucałuj, nie pozwólcie jej odejść z tęsknoty za Alfą...
  20. Dzięki Reyes! :lol: A ja znowu do wakacji będę tylko koniarz teoretyk... ;) ale może choć zdjęcia wrzucę :roll:
  21. hej! Reyes, czy możesz mi podać tę stronę do wrzucania zdjęć do netu (imageshacking......), mam ją na laptopie, a on umarł bezpowrotnie...:shake: :shake: DZIĘKI!!! :buzi:
  22. hejo!!! Dawno się nie odzywałam :oops: Ale fajne zdjęcia!!! Aż mnie natchnęło... Jak zrobię jakieś fotki z koniami, to też wrzucę ;)
  23. Hej edhel, śliczne to Twoje cudo!!! A te uszka lekko podniesione to po to, żeby jej aureola nie spadla, co nie? :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
  24. Śpij spokojnie, Rydzuniu! [*] [*] [*] P.S. A swoją drogą co to za okrutny weterynarz, który KAŻE wyjść właścicielowi przed uśpieniem psa?!!! Przecież to przyjaciel, członek rodziny! Jak można kazać go zostawić samego, bojącego się, w obcym miejscu, w stresującej sytuacji?!!! Właśnie wtedy One potrzebują nas najbardziej! Przy przejściu za TM!!!! Wybaczcie, nie powinnam się unosić, ale nie wyobrażam sobie pozostawienia któregokolwiek z moich zwierzaków samego w takiej sytuacji... Wszystkie, które odchodziły, były z nami, ze swoją rodziną, głaskane i przytulane do końca... I się nie bały... I wiem, że na nas czekają, tam gdzie są...
×
×
  • Create New...