Jump to content
Dogomania

bunius25

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

bunius25's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='LadyS']Ty się czasem zastanów nad sensem tego, co piszesz - i tutaj, i w innych wątkach. Nikt na Ciebie nie napada, bunius25, tylko przedstawiamy Ci konkretne rozwiązania. Psa można ustrzelić również wtedy, kiedy będzie na terenie posesji - naprawdę, widywałam cięższe sytuacje, kiedy pies był w ten sposób łapany, głównie chodziło o psy zupełnie dzikie. Po prostu przeraża mnie takie podejście, jakie prezentujesz, łącznie z negowaniem, o którym pisała Czekunia - to jest teraz Twój pies, nie schroniska. Naprawde liczysz na to, że przedłoży wygodną wolność bez zakazów na dopasowanie się do oczekiwań właścicieli i zamknięcia - z miłosci?[/QUOTE] Neguję rozwiązania, o których pisałam wcześniej, że nie działają, albo są oczywiste typu "jak podejdzie blisko to żaden problem psa złapać"... Nie napisałam, że za psa jest odpowiedzialne schronisko - właśnie dlatego to ja robię wszystko, by było mu jak najlepiej... Rozumiem też, że psu wolność odpowiada i wiem dlaczego uciekł. Ale właśnie z poczucia odpowiedzialności i miłości nie chcę, by stało mu się coś złego i działam. O moje nastawienie proszę się nie martwić, bo jest odpowiednie - zresztą nie Tobie to oceniać skoro najwyraźniej porada typu "złap psa jak podejdzie", "zamknij za nim bramkę" nie wydaje Ci się mieć wartości zerowej ( to tak jak powiedzieć do kogoś z bólem zęba: "Idź do dentysty") A dla wszystkich, którzy realnie się zainteresowali podaję do informacji, że pies jest już u mnie :) :D :) Udało mi się go zwabić i złapać poprzez samodzilnie stworzoną konstrukcję przy kojcu. (W międzyczasie wypróbowałam ze Strażą Gminną postrzelenie psa, ale na marne. Skończyło się tak jak przewidywałam - pies, gdy tylko zaczął czuć, że coś jest nie tak wyskoczył przez ogrodzenie i zwiał w pole rzepaku. Igła w stogu siana choć i tak podjęliśmy się bezowocnych poszukiwań...) P.S. Przeraża mnie jak łatwo oceniać czyjeś nastwienie bez znajomości danej osoby, a na forum na podstawie wyrwanych z kontekstu zdań - bez przeczytania ZE ZROZUMIENIEM całej dyskusji. Pozdrawiam wszystkich, którzy chcieli pomóc :* :)))
  2. Jak już pisałam wcześniej postrzelenie środkiem uspokajającym nie wchodzi w grę, bo dookoła szerokie pola. Środek zadziała po 15 min, a psa już nie będzie w zasięgu wzroku. Dopiero wtedy może mu coś zagrażać, gdy nie będzie w stanie uciec z łanów zboża jak ktoś wjedzie kombajnem... Pies nie podchodzi na tyle, by go dotknąć - jak pisałam jest wystraszony. Nie wiem po co w ogóle założyłam wątek. Jestem tu traktowana jak głupia pinda, która mogłaby na milion sposobów złapać psa, bo np. podchodzi blisko... NIE TAK BLISKO ABY GO ZŁAPAĆ! ZAMKNIĘCIE BRAMKI TEŻ NIC NIE DA, BO PIES WYSKOCZY! POSTRZELENIE ŚRODKIEM NIE WCHODZI W GRĘ! Wszystkim realnie zainteresowanym dziękuję za wsparcie, a osobom które piszą oczywiste oczywistości oświadczam, że także opuszczam forum, bo bycie na nim nie ma sensu.
  3. Gdyby zamknięcie furtki załatwiło sprawę to pies już dawno byłby w domu... Nie trzeba mnie pouczać co psu może się przydarzyć... Może dla niektórych bramka to wejście do domu (?) Ja mam drzwi. I tak jak pisałam siłą psa nie przekonam - jest zbyt sprytny i szybki. A docelowo oczywiście go zatrzymamy, gdy już się uda mi go przekonać, aby pozostał z nami... Zresztą pisałam wcześniej o tym... Przecież nie po to go zabraliśmy z mężem ze schroniska, żeby żył jako bezdomny...
  4. Dla zainteresowanych :) Pies każdej nocy przychodzi na naszą posesję. Zostawiamy mu w kojcu jedzenie i świeżą wodę. Nie zamykamy bramy. Dziś w końcu mogłam go trochę bliżej poznać, bo przyszedł ok. 21 pod bramę. Dawałam mu smakołyki, wszedł na podwórko ze mną itd. Jedyny na niego sposób to cierpliwość i okazywanie mu, że z naszej strony może go spotkać tylko to, co dobre... Kocha wolność
  5. Oczywiście, że sprawę zgłosiliśmy do schroniska. W łapanie zaangażowali się prawie wszyscy okoliczni mieszkańcy. Bramkę już za nim zamykałam, gdy wbiegł na podwórze, ale przeskoczył ogrodzenie w ciągu 2 s... Przychodzi w nocy do kojca, zjada to, co mu zostawię w misce, a jak się robi jasno to ucieka bawić się ze wszystkimi okolicznymi psami... Nigdy nie sądziłam, że pies może być tak sprytny. Nie ma szans, by się na niego przyczaić na podwórku, bo nie wejdzie na nie, gdy poczuje czyjąś obecność. Na klatko-pułapkę jest zbyt sprytny... Wczoraj próbowaliśmy. Złapały się 2 zwierzaki sąsiadów... Ogrodzenia nie podwyższymy w ciągu kilku dni, bo to wydatek, dodatkowa praca i przede wszystkim nie będziemy mieszkać za wyższym ogrodzeniem, bo nie pasuje do naszej koncepcji i tyle. Cieszę się przynajmniej z tego, że gdy pies czuje się zagrożony (np. burzą) to ląduje na naszym podwórku...
  6. Hej Rozłożyłam smakołyki prowadzące do samego kojca od wejścia na podwórze i nasypałam michę karmy. Nie wiem czy dziś pozwolić psu zjeść, gdy przyjdzie (jeśli przyjdzie) czy od razu go próbować łapać czy może w ogóle dziś nie łapać i oswajać go z tym, że tu może liczyć na posiłek i np. jutro spróbować złapać? Chodzi o to, by nie przestał przychodzić, jeśli go wystraszę, a nie uda mi się go schwytać (jestem sama w domu) ;/ Proszę o pomoc Czekam w oknie na Gasika
  7. Z tego, co nam powiedziano to najlepszym dla jego charakteru rozwiązaniem jest kojec, podwórko, a docelowo wolny wybieg i spacery po okolicy. Na razie pies nie chodzi na smyczy, nie reaguje na imię, nie zna nas. Stąd pomysł, by go przetrzymać w domu. Zresztą nawet przez ten krótki czas, który z nami spędził można było zauważyć, że ceni sobie przestrzeń. Tylko najpierw musi ją poznać i zaakceptować. Do schroniska trafił jako pies żyjący od szczeniaka na wolności, w bezdomności. Zamknięcie go w mieszkaniu byłoby dla niego męczarnią. Zresztą uważam, że nawet pies ma prawo do odrobiny wolności od smyczy i wzroku właściciela - na własnym podwórku. Moje koty są wolne, ale wiedzą zawsze gdzie mnie szukać, gdy dzieje się coś złego. Chcę, by pies też doszedł do takiego stanu. Ale mieliśmy zbyt mało czasu, by jakkolwiek go oswoić. By mu zapewnić spokojny i radosny żywot najpierw musimy go złapać... Mieszkamy w okolicach Torunia, ale tu ciężko o jakąkolwiek pomoc. Instytucje typu TTOZ w Toruniu nie mają zbyt dobrych rekomendacji. Jedynym ratunkiem może okazać się wet. Dziś w nocy będę czekać z nadzieję, że pies przyjdzie pod dom i uda mi się go złapać. Jeśli znowu się nie uda jutro będę jeździć i pytać o takie klatki okolicznych weterynarzy. Trudna sprawa. Sytuacja jest pilna, bo nie chcę, by pies odszedł gdzieś daleko. Póki jest w okolicy jest nadzieja na złapanie.
  8. To, że powinien spędzać czas z nami jest dla nas oczywiste. W schronisku polecono nam, by go zamknąć w kojcu, a na noc do domu. Tylko, że zanim go wzięliśmy do domu to zniknął... A czy istnieje możliwość, że np. weterynarz wypożyczy nam taką klatkę? Może takową posiadać? Bo na wysyłkę musiałabym czekać kilka dni...
  9. Drodzy, Od dawna planowaliśmy z mężem wziąć psa ze schroniska. Po wielu miesiącach "przygotowań" (przeprowadzce, remoncie, zmianie pracy itd.) w zeszły piątek przywieźliśmy do domu nowego zwierzaka (mamy jeszcze 2 koty). W schronisku dowiedzieliśmy się, że pies nie miał zbyt wiele do czynienia z człowiekiem. Niesocjalizowany przypadek. Strasznie wylękniony, bojaźliwy. Jak się okazało także sprytny... W piątek cały dzień spędzaliśmy na podwórku, pies był zamknięty w kojcu, by miał święty spokój i mógł się czuć bezpiecznie - nie byliśmy natarczywi choć wiadomo - wolelibyśmy go wyściskać itd. Kiedy wchodziłam do domu obserwowałam psa przez okno - gdy był sam próbował wydostać się z kojca, ale bez skutku. Nic nie wskazywało na to, że ucieczka mogłaby mu się udać- metalowa siatka, sprawdzana wielokrotnie. Wychodziłam z domu, a on siedział już spokojny jak gdyby nigdy nic. Wieczorem mieliśmy zabrać go do domu. Zjedliśmy kolację w ogrodzie i poszliśmy zanieść naczynia do domu. Po ok. 5 minutach mąż wyszedł po psa, a go już nie było...;( Najpierw sądziliśmy, że wyskoczył, bo po uszkodzeniach siatki nie było śladu. Dopiero na drugi dzień zauważyliśmy mały otwór (nie wiemy jak średniej wielkości pies mógł się tam zmieścić). W każdym razie pies jest nieuchwytny. Błąka się po okolicy, boi się ludzi. Wyznaczyliśmy nagrodę pieniężną dla osoby, która go odnajdzie i złapie. Mieszkańcy się zaangażowali. Ale efektów brak, bo pies jest szybki, ucieka przed ludźmi w łany zbóż i rzepaku, a tam jak wiatru w polu można go szukać... ;( Pod domem rozkładam kiełbasę na noc- rano jej już nie ma, ale nie wiem czy to nie robota obcych kotów... Sąsiedzi i my widzieliśmy psa w naszej okolicy i blisko domu (bardzo wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, nocą), ale nie zbliża się nawet na 50 m... Nie wiemy jak go złapać... Tak bardzo się o niego boimy i jest nam wstyd, że uciekł zaraz po zabraniu ze schroniska. A miał mieć u nas tak dobrze :( Musimy go schwytać, ale jak? Odpadają leki typu Sadolin, bo po pół godziny pies już będzie gdzieś w polu i tam go i tak nie znajdziemy. Czy są jakieś środki, które działają od razu? Czy klatko-łapka jest skuteczna i skąd można ją wypożyczyć? Kogo możemy poprosić o pomoc w złapaniu psa? Bardzo prosimy o pomoc, bo serce mi krwawi, gdy pomyślę w jakim strachu teraz jest psiak... ;( Średniej wielkości kundelek imieniem Gasik...
×
×
  • Create New...